Każdy, kto znajdzie się w silnie zurbanizowanym obszarze, raczej nie będzie miał trudności z jego rozpoznaniem. Mniejsza liczba obiektów przyrodniczych oraz powszechne zabudowania, pośród których wypatrzyć można m.in. wysokościowce, będą najbardziej wyrazistymi cechami takiego miejsca. Nie są to jedyne typowe elementy.
Katowice walczą z miejskimi wyspami ciepła
Naukowiec z UŚ przywołuje zjawisko miejskiej wyspy ciepła jako szczególnie charakterystycznego dla wszystkich większych miast:
– W południowej części Katowic na terenach niezabudowanych potrafi być 2–3 stopnie Celsjusza chłodniej niż w śródmieściu dokładnie w tej samej chwili - mówi naukowiec.
Miasto Katowice walczy z takimi miejskimi wyspami ciepła m.in. sadząc dorodne drzewa rzucające cień na ulicy Warszawskiej czy zwężając do jednego pasa i obsadzając drzewami i krzewami aleję Korfantego na odcinku od Ronda imienia Ziętka do Rynku.
Katowice są obszarem silnie zurbanizowanym, co do tego nie ma wątpliwości, choć są zurbanizowane niejednolicie. Prof. Robert Krzysztofik tłumaczy, że centrum stolicy województwa, przez swoją strukturę, gęstą zabudowę i cechy fizjonomiczne, spełnia niemal wszystkie kryteria obszaru silnie zurbanizowanego. Dochodzi do tego funkcjonalna i fizjonomiczna metropolitalność Katowic, będących siedzibą Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Miasto jednak może się pochwalić całkiem sporymi obszarami przyrodniczymi, z których może być dumne.
– Dzielnica Murcki jest wręcz wyspą w morzu zieleni. Południe Katowic ma wspaniałe kompleksy leśne, częściowo objęte ochroną prawną jako rezerwaty i użytki ekologiczne. Ten potencjał przyrodniczy mocno podnosi miasto w rankingach jakości życia mieszkańców – zapewnia badacz z UŚ.
W metropolii obszary silnie zurbanizowane przeplatają się ze słabo zurbanizowanymi
Stolica województwa śląskiego nie jest pod tym względem unikatowa. W granicach wielu innych miast regionu również natrafimy na przestrzenie bardzo słabo zurbanizowane. Konurbacja katowicka jest układem policentrycznym, co czyni ją specyficzną i unikatową w Polsce, także pod kątem zagospodarowania przestrzeni. Wskaźnik silnego zurbanizowania przybiera bowiem formę wielopunktowej mozaiki bądź szachownicy, a to odróżnia region od tego, co zaobserwować można w aglomeracjach monocentrycznych.
– Mamy relatywnie blisko siebie obszary silnie zagospodarowane, przeplatające się z tymi słabiej użytkowanymi. Można to zobaczyć, np. jadąc z Tychów do Sosnowca. Z kolei w przypadku np. Krakowa czy Wrocławia nie uświadczymy miasta stutysięcznego w pobliżu metropolii, a pomiędzy nimi obszarów niezurbanizowanych lub słabo zurbanizowanych – tłumaczy geograf.
– W tej chwili nasz region, jeśli chodzi o kierunek zagospodarowania przestrzennego i silnej urbanizacji na terenach poprzemysłowych, jest jednym z modelowych w Europie. Do niedawna mieliśmy do czynienia z monokulturą górniczo-hutniczą, natomiast od 30–40 lat region zmienia funkcjonalne oblicze – zapewnia geograf z UŚ.
Transindustrializm w konurbacji katowickiej
Naukowiec podkreśla, że wszelkie porównania konurbacji katowickiej z innymi miastami i regionami w Europie i w Polsce bywają trudne i niekoniecznie oddają prawdziwą skalę przemian. Zagłębie Ruhry, gdzie również rozwinął się przemysł ciężki, oparty m.in. na węglu kamiennym, obecnie znajduje się na innym etapie rozwoju niż miasta Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Tam nie pozostała już żadna kopalnia, tymczasem w Katowicach wciąż działają KWK Murcki-Staszic oraz KWK Mysłowice-Wesoła. Inne, wciąż aktywne zakłady, znajdują się w sąsiednich miastach, od Jaworzna po Knurów.
Prof. Robert Krzysztofik mówi, że z tego powodu, wraz z innymi badaczami zagadnienia transformacji regionów poprzemysłowych, zaproponował termin transindustrializm.
– Przedrostek „trans-” ma tutaj istotne znaczenie, bo odnosi się do atrybutu zarówno czasu, jak i przestrzeni. Chodzi o przejście funkcjonalne z jednego miejsca w drugie, a jednocześnie ukazanie zróżnicowania gospodarczego w obrębie samego regionu – dodaje badacz.
To zróżnicowanie da się zaobserwować w samych Katowicach, gdzie wystarczy czasem przenieść się o kilka kilometrów, by trafić do dzielnicy o całkowicie odmiennej strukturze zagospodarowania przestrzennego i funkcji ekonomicznych niż to najbardziej rozpoznawalne w dzielnicy śródmiejskiej. Widać to też w samym regionie, niestety bywa, że ze stratą dla niektórych jego obszarów. Geograf jako przykład podaje Świętochłowice, które wciąż nie wykształciły nowych, istotnych funkcji gospodarczych po transformacji, na czym cierpi także wizerunek miejscowości.

Może Cię zainteresować:
Pokazać naukę jako przyjemność i pożytek: rektor UŚ o pomyśle na Europejskie Miasto Nauki

Może Cię zainteresować: