Alfred Bujara z "Solidarności". Kim jest człowiek, który zabrał nam niedziele handlowe

Przewodniczący Sekretariatu Krajowego Handlu, Banków i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”, Ślązak z dziada pradziada, urodzony w Święto Pracy architekt zakazu handlu (przepraszam, ograniczenia handlu) w niedziele. Alfred Bujara, człowiek, który zabrał nam niedziele handlowe.

Alfred Bujara

Don Kichot polskiego handlu czy zawzięty związkowiec, którego pomysły na kolejne zakazy są coraz bardziej szalone? Alfred Bujara, szef handlowej "Solidarności", kreuje się na obrońcę uciemiężonych pracownic sklepów i polskich drobnych sklepikarzy oraz przeciwnika kapitalistów z zagranicznych sieci handlowych, sam porównując się nie do bohatera powieści Cervantesa, a do Dawida, który toczy walkę z Goliatem. W walce na argumenty nie waha się nawet porównywać pracowników sklepów do niewolników.

- My, pracownicy handlu, jesteśmy w Polsce traktowani jak tania siła robocza, jak niewolnicy. Nie ma takich warunków w Europie Zachodniej, nawet w krajach postkomunistycznych, jak Czechy, czy Węgry. Tam są układy zbiorowe pracy, tam wiele kwestii jest regulowanych. U nas mamy "wolną amerykankę" – mówił Bujara w programie "Money. To się liczy".

Nie można mu odmówić dużego wpływu na branżę handlową. Jest aktywny, nie stroni od mediów, co chwilę dostarcza powodów, by o nim pisać. Przyjrzyjmy się kilku jego najbardziej spektakularnym pomysłom.

1. Zakaz handlu w święta państwowe

Mało kto pamięta, że to jego Sekretariat Krajowego Handlu, Banków i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność” postulował lata temu wprowadzenie zakazu handlu w święta państwowe. Finalnie zakaz uchwalono w 2007 r. Teraz trudno by sobie było wyobrazić powrót do handlu w Święta Bożego Narodzenia czy w Poniedziałek Wielkanocny. Nawet najwięksi wolnościowcy nie biorą tego tematu na tapet.

2. Zakaz handlu w niektóre niedziele

Podchodów do uchwalenia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele było wiele. W 2014 r. Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy. Udało się przepchnąć ten zakaz w Sejmie dopiero po dojściu do władzy PiS, dokładnie 10 lat po ustawie o zakazie handlu w święta.

- Możliwość spędzania jednego dnia wolnego w tygodniu z całą rodziną nie powinna być nigdy traktowana jako luksus! – perorował Bujara w Sejmie podczas pierwszego czytania obywatelskiego projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele.

Ustawa zaczęła obowiązywać od marca 2018 r. Miała liczne wyjątki, np. mogły funkcjonować poczty, stacje benzynowe, piekarnie, cukiernie, sklepy na dworcach. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, komentował wówczas., ten zakaz:

- Wiadomo, że 15 tys. małych sklepów zbankrutowało, wiadomo, że jest dwóch beneficjentów tej regulacji: dwie wielkie sieci dyskontowe, które prawdopodobnie panu Alfredowi Bujarze i panu Piotrowi Dudzie wystawią pomniki za ten prezent. Jak ktoś pójdzie na tę dziką promocję w sobotę, obkupi się, ludzie kupują dużo więcej niż potrzebują, to potem nie ma potrzeby, żeby chodzić do sklepu. Jeśli sieciom uda się wylansować taki model, że Polacy robią zakupy raz w tygodniu, to oznacza trwałą zagładę polskiego handlu, całkowitą - dodał Kaźmierczak.

Ustawa najpierw łagodnie, po dwie niedziele w miesiącu, od 2020 r. – zakazywała handlu w większość niedziel, zostawiając jedynie 7 handlowych w ciągu roku. Teoretycznie. Bo furtka, jaką zostawiono w ustawie, o możliwości handlu w niedziele tych placówek, które prowadziły też usługi pocztowe, okazała się dla wielu sieci przepustką do niedzielnego handlu bez ograniczeń. W 2021 r. każdy większy sklep był „marketem pocztowym”. Nawet Castorama, Empik czy Smyk. To była wielka porażka architekta ustawy o ograniczeniu handlu.

Dzisiaj tę niedoróbkę prawną Alfred Bujara tłumaczy naciskiem potężnych lobbystów, którzy w 2017 r. doprowadzili do takich zmian w projekcie ustawy. On, gdyby miał 100-procentową kontrolę nad projektem, nigdy by takiej niedoróbki nie zostawił. – Skopali nam tę ustawę – mówi Bujara.

3. Zakaz działania sklepów jako "marketów pocztowych"

Ustawę poprawiono w 2021 r. (obowiązuje od 1 lutego 2022 r.), wprowadzając do wyjątku dotyczącego usług pocztowych dopisek o „przeważającej działalności” tych usług. Większość marketów pocztowych rzeczywiście zrezygnowała z handlowania w niedziele, ale nie wszystkie – niektóre markety, np. Intermarche, zaczęły funkcjonować jako wypożyczalnie sprzętu sportowego. No i znowu Bujara musi walczyć. Jak mówi, nie odpuści tym „wypożyczalniom” i „bibliotekom”.

4. Ograniczenie handlu wieczorem

Według Bujary, zakaz handlu w niedziele był jeszcze za małym ograniczeniem. W październiku 2021 r. na posiedzeniu parlamentarnego zespołu na rzecz rozwoju i promocji polskiego handlu zgłosił "z husarską swobodą" - jak komentowała "Gazeta Wyborcza" - kolejny pomysł. Tym razem, by duże sklepy, placówki sieciowe, mogły pracować w ciągu tygodnia tylko do godz. 19 albo 20. Podał przykład Brukseli, gdzie markety są zamykane o 19. - Z pewnością pomogłoby to małym sklepom – przekonywał.

Prezesi koncernów handlowych dyplomatycznie komentowali "Nie zgadzamy się na takie ograniczenie". Internauci nie zostawili na Bujarze suchej nitki. "Żywa skamielina bolszewizmu", "fanatyk", "aparatczyk związkowy" to kilka łagodniejszych. - Jeszcze alkohol dopiero od 13 im został do wdrożenia. I kartki, jak inflacja pójdzie w górę - komentowano na Twitterze.

5. Zatrudnianie uchodźców z Ukrainy tylko na umowy o pracę

Alfredowi Bujarze na sercu leży szczególnie los kobiet pracujących w handlu. To nad mitycznymi "kasjerkami z Biedronki" załamuje najczęściej ręce, o kurierach czy pracownikach logistyki wspomina rzadko. Teraz chce zawczasu zapobiec wykorzystywaniu zdesperowanych i szukających jakiejkolwiek pracy uchodźczyń z Ukrainy. Zaapelował więc do pracodawców zrzeszonych w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, by ci zatrudniali te kobiety nie na śmieciówki, ale na umowy o pracę.

Związkowcy piszą, że jest "uzasadniona obawa", że nie zawsze tak będzie, bo przed wybuchem wojny niektóre sieci handlowe zatrudniały pracowników z Ukrainy nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. A tacy pracownicy dostają mniej pieniędzy, nie mają prawa do L4 czy urlopu. Prezes POHiD, Renata Juszkiewicz odpisała Bujarze, żeby się nie martwił na zapas, bo "uchodźcy z objętej działaniami wojennymi Ukrainy będą zatrudniani w sieciach handlowych na takich samych zasadach jak obywatele RP".

Trzęsie branżą z biura w Katowicach

Alfred Bujara trzęsie polskim handlem z biura w Katowicach. Na co dzień urzęduje w śląsko-dąbrowskim regionalnym oddziale „Solidarności” przy ul. Floriana. W jego biurze na ścianie wisi duży czerwony napis „Solidarność”, a szafka pod nim jest obstawiona zdjęciami, dyplomami i statuetkami. Często jednak pracuje w centrali w Warszawie, tam też udziela się w ogólnopolskich mediach. Trzeba przyznać – nie boi się dziennikarzy, nie unika mediów. Ma tylko żal do redakcji, że często nie puszczają wywiadów z nim, bo „zaraz reklamodawcy, sieci handlowe, wycofaliby reklamy”.

Ślązak z dziada pradziada. Pochodzi z Tarnowskich Gór (urodził się 1 maja 1960 r.) i tu mieszka do dzisiaj. Od 20. roku życia jest w „Solidarności”. Internowanie w CV. W Biuletynie Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN-u figuruje jako osoba „rozpracowywana” – został objęty „inwigilacją szczególną z uwagi na prowadzoną działalność antypaństwową”. Inwigilację prowadziła Sekcja Przestępczości Gospodarczej Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej w Tarnowskich Górach.

W 1981 r. został zarejestrowany przez Wydział V Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Katowicach w ramach Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia, kryptonim „Piekarz”. Powodem rejestracji było „wykorzystywanie NSZZ Solidarność do prowadzenia negatywnej działalności politycznej”. W dniu ogłoszenia stanu wojennego, 13 grudnia 1981 r. Bujara został internowany, jako podejrzany o wrogą działalność polityczną. Przebywał w Ośrodkach Odosobnienia w Zabrzu i Raciborzu. Został zwolniony 27 stycznia 1982 r. MO zakończyło sprawę Bujary 30 maja 1982 r. z adnotacją „zaniechanie wrogiej działalności”.

Nie od zawsze był zawodowym związkowcem. "Zęby zjadłem na handlu"

Jak sam mówi, kontrując głosy przeciwników, którzy zarzucają mu, że jest tylko handlowym teoretykiem, a nie praktykiem, zęby zjadł na handlu. Nie od początku kariery był zawodowym związkowcem. Przez 30 lat pracował na różnych stanowiskach w handlu, przeszedł wszystkie szczeble, od szeregowego pracownika (na początku pracował w produkcji dla gastronomii) po kierownika sklepów. Od 15 lat stoi na czele Sekretariatu Krajowego Handlu, Banków i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”.

W środowisku handlowców niezbyt (to eufemizm) lubiany. – Pan Bujara występuje często z „wysokiego C”, z pozycji wszechwiedzącego. Poucza nas o sprawach, które my mamy już rozwiązane od dawna – komentuje anonimowo rzecznik prasowy jednej z dużych zagranicznych sieci handlowych. Anonimowo, bo nikt nie chce podpaść związkowcowi, który ma posłuch w rządzie i nie gryzie się w język.

Pytany w jednym z wywiadów, dlaczego tak emocjonalnie podchodzi do tematów związanych np. z ograniczeniem handlu w niedziele, odpowiada:

- Ja reprezentuję pracowników handlu, znam ich problemy. Gdyby pani widziała, w jakich warunkach pracują, też podchodziłaby pani do tego emocjonalnie. Zapewniam.

Zarówno związkowcy, jak i organizacje pracodawców alarmują, że handel boryka się z coraz większymi niedoborami kadrowymi. Według szacunków „Solidarności” w całym kraju w branży brakuje dziś ok. 200 tys. pracowników.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon