YouTube
Czesław Michniewicz

Beztydziyń Marcina Zasady: Jak nie zapraszać wicemarszałka Kałuży. I Michniewicz z Chorzowa oraz inne Czesławy na prima aprilis

Beztydziyń Marcina Zasady: Jak nie zapraszać wicemarszałka Kałuży. I Michniewicz z Chorzowa oraz inne Czesławy na prima aprilis

autor artykułu

Marcin Zasada

Czesław Michniewicz świętował w Chorzowie największy sukces w swojej trenerskiej karierze. Od teraz na pewno imię Czesław będzie kojarzyć mi się z bolesną pretensją. "Beztydziyń" to po śląsku czas od poniedziałku do soboty. Oto, co w naszych stronach mogło Państwa ominąć, a mnie zmobilizować do pisania. Szczęśliwego 1 kwietnia! Dziś najśmieszniejszy dzień roku, prawda?

Polska ma Katar. Jedzie na mistrzostwa świata, po pokonaniu Szwecji w Stadionie Śląskim. Ale największym pokonanym jest trener Czesław Michniewicz.

Zamiast fetować największy sukces w swojej pogmatwanej karierze, trener reprezentacji Polski wdał się w serię żenujących pyskówek z dziennikarzami (było o spoconej koszuli i leżeniu w krzakach po jakimś pobiciu). A może to nie jest żadne „zamiast”, tylko: „tak świętuje Czesław Michniewicz”. Jeśli tak Czesław Michniewicz świętuje najważniejsze zwycięstwo w swojej pogmatwanej karierze, to nie chcecie widzieć, co będzie po porażkach.

Sorry. Przecież to ten sam trener, który najbogatszy polski klub zostawił gdzieś na 711. miejscu w tabeli ekstraklasy.

***

To przypomina mi historię z dawnych czasów w DZ. Pisałem w Bytomiu m.in. o sporcie. Czcigodne Szombierki Bytom przegrały sparing z GKS-em Katowice. Było 0:7.

Wiecie, jak to robią dziennikarze sportowi. Pisze się: „lanie”, „kanonada”, „blamaż”, „klęska”, a potem kto i gdzie konkretnie „wyekspediował futbolówkę”. Więc naskrobałem coś w stylu „07 zgłoś się” i że lanie albo inna kanonada. Następnego dnia dzwoni do mnie uroczy skądinąd działacz z Szombierk (ps. też Czesław): „Marciiin! Ale że ty, synek z Bytomia i takie rzeczy? Takie!? No, Marciiin, no! Słuchej no, przez ciebie nasze chłopcy siedzieli dziś w szatni po treningu i płakali! Czytali gazetę i płakali! Rozumisz? Przez ciebie! Marciiin! Ty, synek z Bytomia!”.

Ja. Do dziś w głowie leci mi inny Czesław: „że ktoś słowem złym… zabija… tak jak nożem”.

***

Dziś prima aprilis. No, centralnie najśmieszniejszy dzień w roku.

Śmiać się na zawołanie to mogę co najwyżej z memów z doktorem Bartosiakiem. Ewentualnie z wicemarszałka Kałuży, że przechodzi do Hołowni. Albo do PO, Konfederacji… Na ministra sportu chociaż. Albo jeszcze lepiej: że wpadnie do mnie na wywiad. To akurat naprawdę zabawne, bo wicemarszałek obiecywał wiele razy, gdy łapałem go podczas sesji sejmiku.

Co w tym zabawnego? „Przemyślał pan już moje zaproszenie?” - zapytałem kiedyś. „Nie, to się jeszcze kisi” – odpowiedział Kałuża. Zamknął mi usta tym kiszeniem. Raz gdy zapytałem o to samo, uciekł korytarzem. Kiedyś naprawdę obiecał, że w styczniu, po jakiejś podróży zagranicznej. Dopiero dziś wiem, że to było jak kawale: „Jasne, jak tylko wrócę z Radomia”. A kiedy pan wrócisz z Radomia? „Na razie się nie wybieram”.

Każdy dziennikarz ma swojego Michniewicza. Każdy dziennikarz ma swoje Szombierki.

***

Centralny Port Komunikacyjny. W skrócie: tu będzie osiedle, a to jezioro przesuniemy.

Wiem, że ludzie się niepokoją, że im pendolino będzie przez ogródek jeździć w Mikołowie, a pod stodołą wybudują banhof. Więc teraz już na poważnie: prędzej burmistrz postawi tam wam swój własny pomnik niż powstanie jakieś gigalotnisko i jakieś kolejowe szprychy rysowane linijką na mapie.

Jak to zgrabnie ujął wysoko postawiony polityk PiS na Śląsku: „Paaanie, jakby zebrać te wszystkie nasze pomysły w całość, to by Monty Python wysiadł”. Z tego pociągu, ma się rozumieć, co to przejedzie między laubami w Kostuchnie.

***

Jeszcze jeden akt szczerości: śląski poseł PO żali się, że liczył na lepszy efekt Tuska.

Ja kiedyś liczyłem, że Marian Makula zagra Bonda.

Szczęśliwego 1 kwietnia.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon