Markiza de Paiva prowadziła jeden z najbardziej wpływowych salonów towarzyskich Paryża. Bywali u niej najwybitniejsi pisarze, kompozytorzy, architekci. No i postanowiła wypromować jedną Polkę. I to jak!
Kurtyzana z wielką władzą
W naszej całej historii jest niewiele utworów muzycznych, które stały się światowymi przebojami, a jeszcze mniej takich, które na trwałe weszły do repertuarów muzyków na wszystkich kontynentach. Rzadko się udaje, ale jeśli za promocję bierze się kochanka, a potem przyszła żona samego Donnersmarcka…
Na suficie salonu Blanki wisiał obraz zatytułowany „Pogoń dnia za nocą”, który miał symbolizować to, że w tym pałacu, w samym centrum słynnej alei Champs-Élysées, nikt nie zważa na pory dnia. Nikogo nie szokowało, że modelką na nim była naga gospodyni, piękna i dostojna. O jej licznych romansach krążyły przecież legendy. W stolicy Francji nikt jednak nie robił z tego problemu. Tym krajem wielokrotnie rządziły królewskie metresy, żeby wspomnieć choćby madame Pompadour, rywalkę królowej Marii Leszczyńskiej do łoża Ludwika XV. Panie, nawiasem mówiąc się lubiły, choć dla wychowanej w polskiej tradycji kobiety trudne było do zaakceptowania, że małżonek ma kochankę, w ogóle się z tym nie kryje, a w dodatku ona sprawuje realną władzę w kraju i o jej względy zabiegają artyści, arystokraci i wojskowi. Królowa tymczasem musi się ograniczyć do oficjalnych funkcji reprezentacyjnych, które nudziły króla, a zwłaszcza jego oficjalną metresę.
Szczęśliwi w "Małym Wersalu"
Po wojnie francusko-pruskiej w 1871 roku Blanka i Guido zostają uznani we Francji za persona non grata, posądzane o szpiegostwo. Donnersmarck postanowił przenieść cząstkę Paryża dla ukochanej na Górny Śląsk, do Świerklańca, gdzie powstawał legendarny „Mały Wersal”. Pracowali przy nim najwybitniejsi europejscy architekci, malarze i rzeźbiarze.
Ślub tajemniczej pary stał się skandalem. Tutaj takie rzeczy są nie były do pomyślenia. Nie dość, że kobieta nie cieszyła się najlepszą opinią, to jeszcze była dużo starsza od męża i najprawdopodobniej nie mogła rodzić dzieci. Małżonkowie żyli tu jednak zgodnie przez kilkanaście lat, a okres ten jest najgorzej udokumentowanym fragmentem życia jednej z najsłynniejszych kobiet ówczesnej Europy. Jedno jest pewne. Nie pozostała bierna, a sprawy kultury nadal musiały być dla niej ważne.
Za dużo o jej pochodzeniu nie wiemy. Najprawdopodobniej pochodziła z rodziny polskich, może śląskich Żydów, mieszkających w Moskwie. Ojciec miał ją sprzedać jakiemuś Francuzowi, ale już w Paryżu mu uciekła zarabiając na życia jak tylko potrafiła. Kiedy pierwszy klient wyrzucił ją po spełnieniu jego oczekiwań z powozu, miała postanowić, że w miejscu swojego pierwszego upadku wybuduje okazały pałac. Stoi on w Paryżu do dziś. Pięła się w hierarchii towarzyskiej Francji i Anglii, aż dzięki ożenkowi z zakochanym w niej Portugalczykiem de Païva Araujo stała się markizą. Oświadczyła mu, że może iść z nim do alkowy, ale dopiero po ślubie… Tak się też stało, a ona nad rankiem miała mu powiedzieć „Każdy otrzymał to, co chciał. Ja chciałam być markizą, a ty chciałeś k... za żonę”. To było ich ostatnie spotkanie. Nieszczęśliwie zakochany arystokrata zastrzelił się kilka lat później.
Małżeństwo Guido i Blanki to jednak zupełnie inna historia. To było niezwykle kochające się i oddane dla siebie małżeństwo. Śląski przedsiębiorca zyskał u swojego boku niezwykle mądrą kobietę, która pomogła mu rozwinąć jego kopalnie i huty do niespotykanych w Europie rozmiarów. Stał się jednym z najbogatszych ludzi Starego Kontynentu.
Polska kompozytorka zawdzięcza Blance światowy rozgłos
No a zasługi Blanki dla kultury polskiej? Właśnie! Jedna z najsłynniejszych polskich kompozytorek Tekla Bondarzewska swój światowy rozgłos zawdzięcza Blance. Owszem, była znana w Polsce i wydała w Warszawie kilka kompozycji, ale skala tego była mizerna. Dopiero gdy zaczęła bywać w legendarnym salonie Paivy w Paryżu - wszystko się zmieniło. Bywali tam wówczas najwięksi, z Ryszardem Wagnerem na czele. Dzięki osobistemu zaangażowaniu Blanki w 1859 roku we francuskim czasopiśmie „Revue et Gazetta Musicale” ukazała się najbardziej znana kompozycja Bondarzewskiej „Modlitwa dziewicy”. To był przełom. Od tego momentu wydano ją ponad 500 razy na wszystkich kontynentach świata, grano ją w największych salach koncertowych w przeróżnych aranżacjach i do słów różnych autorów.
Utwór stał się tak popularny, że grywano go w prawie każdym domu, w którym stał fortepian, najczęściej kalecząc nuty okrutnie. Stał się więc synonimem kiepskiej muzyki powszechnej, takim dzisiejszym disco polo. Nie zmienia to jednak faktu, że Bondarzewska była najbardziej znaną polską kompozytorką swojej epoki, a „Modlitwa” porównywana była do słynnego „Ave Maria” Schuberta. Tylko polskie kompleksy sprawiają, że tak rzadko jest dzisiaj grana. Z prywaty tylko dodam, że szwagier Bondarzewskiej nazywał się Józef Lewandowski, a biorąc pod uwagę, że była to rodzina warszawska, być może był skoligacony z inną znaną osobą noszącą to nazwisko.
Może Cię zainteresować: