"Życie na zamku" autorstwa Wiktorii Ernst to zapis rozmowy z Evą Dorothy von Kleist-Retzow, która była córką Hansa Wernera von Tiele-Wincklera – ostatniego właściciela pałacu w Mosznej (woj. opolskie).
Autorka, młoda pisarka, zaprasza czytelnika na swoisty Kaffeeklatsch, spotkanie przy kawie z dojrzałą wiekiem arystokratką, która wciąż zachowuje niezwykłą jasność pamięci, choć powoli zbliża się do setnych urodzin. W tym miejscu należy życzyć jej wiele zdrowia i siły – co z radością czynię.
Jesienią 2024 roku, podczas wizyty potomków rodziny von Tiele-Winckler w Mosznej, Eva Dorothy po raz pierwszy od lat skłoniła się ku wspomnieniom i zgodziła się na rozmowę, dzięki czemu powstał zapis będący jednym z ostatnich tak autentycznych świadectw życia arystokracji związanej z tym miejscem. Choć dla Evy Dorothy prawdziwym domem pozostała rezydencja Vollratsruhe w Meklemburgii, opowieści o Śląsku zachowała w pamięci z niezwykłą wyrazistością.
To wspomnienia pełne detali, które mógł znać jedynie ktoś, kto mieszkał w pałacu i był częścią jego codzienności.
Z książki dowiadujemy się między innymi:
- jak wyglądało życie młodych arystokratów w Mosznej,
- jak nazywały się lwy stojące przed pałacem,
- gdzie młodzi kąpali się i jak spędzali wolny czas,
- kto odpowiadał za pałacowe srebra,
- jak wyglądała tułaczka rodziny z terenów wschodnich w 1945 roku.
To jedne z wielu ciekawych historii, zapisanych w książce.
Autorka konsekwentnie stara się dotrzeć do sedna poruszanych tematów, bada relacje między arystokracją a mieszkańcami Mosznej i konfrontuje świat wspomnień z lokalną historią. Szkoda jedynie, że w niektórych fragmentach wywiadu nie pozwoliła hrabinie rozwinąć tych wątków, które ta chciała szerzej opowiedzieć. Najprawdopodobniej wynikało to z ograniczeń czasowych, wieku i stanu zdrowia rozmówczyni. W mojej opinii ta historia aż prosi się o uzupełnienie – w czytelniku pozostaje bowiem wiele pytań.
Ogromnym atutem książki jest włączenie fragmentów pamiętnika z 1945 roku, wyjątkowo sugestywnie ukazujących dramatyczny czas końca wojny i przymusowej ucieczki arystokracji. Na wyróżnienie zasługuje także dwujęzyczna forma publikacji, choć zastanawiać może decyzja, aby polski tekst umieszczono dopiero na drugim miejscu.
Pomimo
drobnych niedoskonałości jest to pozycja zdecydowanie godna
przeczytania. Tego typu publikacje są niezwykle potrzebne –
pomagają nam lepiej zrozumieć historię Śląska, losy jego
mieszkańców i niezwykłe dziedzictwo pałacu w Mosznej. Gorąco
polecam wszystkim, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę o tym
miejscu i jego dawnych właścicielach.
Może Cię zainteresować:
Wycieczka jak z filmów Disneya. Całkiem niedaleko, bo do pałacu... na Górnym Śląsku
Może Cię zainteresować:
