Pixabay
Jezyk migowy pixabay

Roman Balczarek: Czy istnieje śląski język migowy? Wszystko zaczęło się w Raciborzu, w zakładzie doktora Kuha

W ostatnim spisie powszechnym 9267 osób zadeklarowało posługiwanie się polskim językiem migowym. Ułamek rzeczywistej liczby użytkowników, którą szacuje się na nieco ponad 100 tysięcy aktywnych użytkowników, a osób znających go biernie lub w niewielkim stopniu zapewne około pół miliona. Jednak czy wiedzieliście, że polski język migowy nie jest jednorodny, a język migowy używany przez śląskich Głuchych różni się od standardowej polskiej wersji?

Nie lubię określenia „trudna historia”. Bo co to właściwie znaczy, że coś jest trudne? Że wymaga przyjęcia nieco innej optyki? Że trzeba przyjąć kategorie już dziś nieobecne, a może zrezygnować z ostrych granic i wąsko rozumianych pojęć. Nie lubię więc gdy ktoś mówi, że historia Śląska jest trudna lub niełatwa, bo mam wrażenie, że to zawsze próba usprawiedliwienia się przed podjęciem tematu, którego odbiór może być kontrowersyjny.

Ale historia Głuchych jest faktycznie niełatwa. A jest taka, bo nietrudno dojść do wniosku, że nasi pełnosprawni przodkowie po prostu zawiedli część społeczeństwa.

Śląscy Głusi

O sytuacji Głuchych przed XIX wiekiem wiemy niewiele. Pierwszą szkołę w Europie dla głuchych dzieci otwarto w Paryżu w 1760 roku, a pierwszy zakład na Górnym Śląsku powstał w Raciborzu w 1836 roku. Wcześniejsze próby nauczania dzieci głuchych - jeśli w ogóle podejmowane - miały miejsce najczęściej w klasztorach, ale jak to bywa w historii: raczej nieliczne ośrodki były w stanie zaoferować sensowne rozwiązania.

Wiemy, że migowa forma komunikacji pomiędzy Głuchymi sięga czasów starożytnych. Źródła wspominają o używaniu gestów w starożytnej Grecji czy Chinach. Jednak nic z tego, co dziś wiadomo, nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy istniały wtedy pełnoprawne języki migowe, czy raczej zestawy prostych form komunikacji. Najpełniejsze, choć jednocześnie najulotniejsze języki migowe rozwijały się w rodzinach, w których żyli głusi członkowie. W klasztorach istniała możliwość nauki gestów między Głuchymi, jednak duchowni żyli raczej w przekonaniu, że niesłyszący powinni uczyć się czytania z ruchu warg i wykonywania poleceń na podstawie prostych wskazań.

Zakład doktora Kuha

Obecnie za najstarszy pełny język migowy uznaje się starofrancuski język migowy, opracowany przez Charlesa Michela de L’Épée w drugiej połowie XVIII wieku. To jego jako pierwszego uczono dzieci, a także uważano za najlepszą możliwą formę komunikacji - co było przełomowe jak na tamte czasy.

Jak wspomniałem wcześniej, pierwszy ośrodek dla Głuchych na Górnym Śląsku powstał w 1836 roku z inicjatywy doktora Johanna Karla Christiana Kuha, urodzonego 24 czerwca 1804 roku we Wrocławiu. Jak podaje historyk Johann Ulrich, celem zakładu było:

Wykształcić głuchoniemych do tego stopnia, by stali się oni z opieszałych, będących ciężarem dla państwa zjadaczy pożytecznymi obywatelami i z dnia na dzień żyjących istot w pełni świadomymi ludźmi.

I choć cel szlachetny, tak język wyjątkowo instrumentalny. Ostatecznie zakład pełnił funkcję szkoły, poradni diagnostycznej (wiem, brzmi to zbyt współcześnie) oraz internatu dla Głuchych z całego Śląska i Łużyc. Jednak w Raciborzu języka migowego nie nauczano.

Zamiast tego obowiązywała doktryna oralistyczna - przekonanie, że Głusi muszą nauczyć się czytać z ruchu ust, a najskuteczniejszą formą komunikacji będzie dla nich głośne i powolne mówienie, ponieważ tylko nieliczni mają całkowitą utratę słuchu.

Oczywiście takie rozwiązanie było niekomfortowe dla podopiecznych zakładu, jednak nie należy twierdzić, że w internacie w ogóle nie migano. Większość języków migowych rozwijała się latami wśród osób niedosłyszących, często w opozycji do metod narzucanych przez słyszących.

Jak podsumował to doktor Paweł Rutkowski w materiale dla „Nauki w Polsce”:

Bardzo wielu głuchych uważa, że ich historia to historia swoistej opresji ze strony słyszących, polegająca przede wszystkim na tym, że język migowy był spychany na margines, usuwany z pola widzenia. Jednym z argumentów jego przeciwników było to, że za pomocą migowego nie da się wypowiedzieć złożonych kwestii, np. nie da się migać o fizyce jądrowej. Nic bardziej mylnego - głusi komunikują się o wszystkim. "Nawet na tematy, o których większość z państwa, z całym szacunkiem, nie ma zielonego pojęcia. Język ten niczemu nie przeszkadza".

Czy tylko mi się to kojarzy z tezami profesora Miodka, jakoby po śląsku nie dało się rozmawiać na poważne tematy? Wróćmy jednak do głuchych.

Czym tak w zasadzie jest język migowy?

To nie jest po prostu 1:1 przełożenie danego języka na gesty. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, w których słowa, w dajmy na to w niemieckim języku migowym są przeliterowanymi odpowiednikami niemieckiego języka fonicznego, ale stanowi to zdecydowaną mniejszość zasobu migowego. Języki migowe to zawsze osobne systemy językowe, mające własną gramatykę, powiedzenia, akcenty (w znaczeniu postawy ciała podczas migania) czy nawet regionalne odmiany.

Funkcjonowanie w języku fonicznym, nawet w jego formie pisanej, w większości przypadków wiąże się dla Głuchych z pewnym dyskomfortem - to, co dla nas jest logiczne i naturalne, dla nich może być nieintuicyjne. Jak tłumaczył mi Daniel Kasprzyk, sekretarz Śląskiego Towarzystwa Głuchych, nauczenie dzieci czytania wymaga ogromu pracy, rehabilitacji i samozaparcia. Powtarzał mi wielokrotnie, że słowa to nie język, a nauczenie się ich graficznej reprezentacji nie oznacza automatycznego zrozumienia kontekstu czy składni zdania.

Śląski język migowy

Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy ktokolwiek kiedykolwiek oficjalnie tak nazwał język migowy używany przez osoby ze Śląska, ale w pewnym sensie można go tak określić. Po pierwsze, należy pamiętać, że „śląski migowy” nie jest tłumaczeniem języka śląskiego, ponieważ żaden język migowy nie jest kopią języka mówionego. Po drugie, różnice między PJM (polskim językiem migowym) a migowym używanym przez śląskich Głuchych nie są dziś szczególnie duże - śląską odmianą posługują się głównie najstarsi Głusi.

Śledząc historię języków migowych na Śląsku, musimy znów cofnąć się do raciborskiego zakładu. Mieszkający tam Głusi naturalnie wykształcili swój własny język, który możemy uznać za pierwszy masowy śląski język migowy. O jego strukturze niestety nic nie wiadomo. Możemy się domyślać, że wraz z biegiem XIX wieku pojawiały się w nim zapożyczenia z niemieckiego i polskiego języka migowego, na skutek kontaktu uczniów lub nauczycieli z innymi środowiskami migającymi.

W pierwszych dekadach XX wieku na Górnym Śląsku nauczano języka migowego przy użyciu niemieckich podręczników. Po podziale obszaru plebiscytowego raciborski zakład stracił wielu podopiecznych (wcześniej był ośrodkiem dla Głuchych z niemal całego Śląska), ale jednocześnie rozpoczęto prace nad utworzeniem dwóch nowych zakładów dla Głuchoniemych - w Rybniku (1928) i Lublińcu (1935). I chociaż znów nie wiemy, jak dokładnie wyglądał język migowy używany przez głuchych Ślązaków, mamy pewność, że obecne były tu zarówno niemieckie, jak i polskie wpływy językowe.

Jak brytyjski i amerykański angielski

Jak wyjaśniał mi wspomniany wcześniej Daniel Kasprzyk - im starsza osoba, tym więcej w jej miganiu można dostrzec germanizmów oraz cech charakterystycznych dla dawnego śląskiego języka migowego. Jeszcze w latach 70. XX wieku, w czasach obowiązkowej rejonizacji edukacji specjalnej, śląscy Głusi byli - jak mówił Kasprzyk - „skoszarowani” w ośrodkach szkolno-wychowawczych. Tam uczyli się języka migowego głównie od siebie nawzajem, ponieważ nawet jeśli nauczyciel potrafił migać, to często posługiwał się systemem językowym będącym protezą prawdziwego języka - tzw. systemem językowo-migowym.

System ten miał być próbą „przeliterowania” polskiego języka fonicznego, co może i było zrozumiałe dla osoby słyszącej, ale dla niesłyszących było to rozwiązanie niewygodne i nieefektywne.

Różnice między polskim a śląskim migowym nie są duże, zazwyczaj dotyczą pojedynczych znaków czy wyrażeń. Najbardziej rzucają się w oczy dni tygodnia w porównaniu do standardowego PJM. Jednak poziom wzajemnego zrozumienia między Głuchym z Warszawy a z tym z Lublińca powinien być dość wysoki. Wystarczy przyzwyczaić się, że ktoś po prostu wymawia pewne znaki inaczej. Wydaje mi się, że najprostszym porównaniem między polskim a śląskim migowym, to byłby różnice między brytyjskim a amerykańskim angielskim.

Niewidoczni

Polski Język Migowy został częściowo uznany przez państwo dopiero w 2011 roku. Choć był to ważny krok, wciąż brakuje wielu rozwiązań systemowych - takich jak obowiązek zapewnienia tłumaczy migowych w urzędach czy prawo do swobodnej komunikacji w instytucjach publicznych.

Podczas ostatniego spisu powszechnego Główny Urząd Statystyczny do niemal ostatniej chwili zwlekał z potwierdzeniem możliwości zadeklarowania znajomości polskiego języka migowego (informacja ta pojawiła się dopiero na miesiąc przed jego rozpoczęciem). Rachmistrzom udało się ostatecznie dotrzeć zaledwie do 5-10% społeczności Głuchych.

Od lat 60. XX wieku program edukacyjny dla szkół dla niesłyszących funkcjonuje w ramach szkolnictwa specjalnego - często opartego na założeniu ograniczonego potencjału intelektualnego uczniów. Przez dekady jedyną dostępną formą kształcenia ponadpodstawowego dla Głuchych było przysposobienie zawodowe, co do dziś pozostaje dominującym modelem edukacji. Choć istnieją technika i licea oferujące naukę dla osób słabosłyszących, pełnoprawne nauczanie w języku migowym pozostaje wyjątkiem.

W całej Polsce tylko jedna uczelnia - Uniwersytet Warszawski - oferuje obecnie kierunek: filologia polskiego języka migowego. Nie istnieje żaden program studiów, który umożliwiałby zdobycie wykształcenia w innych dziedzinach z wykorzystaniem języka migowego jako języka wykładowego.

Dlatego właśnie historia Głuchych nie jest historią łatwą, bo pokazuje, że przez lata Europa kierowała się przekonaniem, iż należy oferować Głuchym rozwiązania najlepsze z perspektywy słyszących, a nie takie, które byłyby efektywne w obie strony. Przez dziesięciolecia deprecjonowano społeczność Głuchych i ingerowano w naturalnie powstające języki migowe. A dziś nadal nie żyjemy w świecie, w którym państwo wspiera w równym stopniu wszystkich swoich obywateli.

Swierklaniec ulica glowna

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Ta wieś na Śląsku to fenomen. Większa niż niejedno miasto, a mieszkańców co roku przybywa

Autor: Roman Balczarek

18/09/2024

slaskie ksiazki

Może Cię zainteresować:

10 przełomowych dzieł śląskiej literatury w XXI wieku. Są Twardoch, Rokita, Kadłubek i... szwedzki mecenat

Autor: Arkadiusz Szymczak

23/04/2025

Jezyk slaski marsz autonomii

Może Cię zainteresować:

Niemcy vs. Ślązacy. Język śląski miałby zostać językiem mniejszości niemieckiej? Śląskie stowarzyszenia protestują

Autor: Maciej Poloczek

26/02/2025