Czy polskie muzeum zwróci średniowieczny rękopis ze Śląska?
Graduał to księga liturgiczna używana w Kościele katolickim, zawierająca teksty śpiewów wykonywanych podczas mszy świętej. Tradycyjnie była pisana po łacinie i zawierała nuty w formie neum – systemu notacji muzycznej stosowanego w średniowieczu. Graduał raciborski powstał pod koniec średniowiecza, około 1500 roku, dla raciborskich dominikanów. Liczył 166 bogato zdobionych kart tekstowych, w tym 19 kart z ilustracjami, m.in. z wizerunkiem fundatora zakonu – Mieszka Otyłego.
Manuskrypt w całości ostatni raz widziano 90 lat temu.
Dominikanie z Raciborza
Graduał był własnością klasztoru dominikańskiego do 1811 roku, kiedy w wyniku sekularyzacji dóbr kościelnych w Prusach zlikwidowano wszystkie zakony kontemplacyjne, pozostawiając jedynie te prowadzące działalność edukacyjną, bądź opiekuńczą. Majątek dominikanów został skonfiskowany, a biblioteka klasztorna, w tym graduał, przekazana Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Raciborzu. Do parafialnych zbiorów trafiło także kilka tysięcy starodruków, z których wiele również zaginęło po wojnie.
W latach 1928-1940 historyk Ernst Kloss opracowywał publikację poświęconą najcenniejszym śląskim rękopisom. Graduał znalazł się w jego katalogu jako kompletne i dobrze zachowane dzieło. To właśnie dzięki pracy Klossa znamy jego zawartość i wygląd, co ostatecznie pozwoliło na identyfikację odnalezionych kart.
Losy graduału w latach 1940-1946 pozostają niejasne. Wiadomo jedynie, że większość śląskich księgozbiorów została przejęta w 1946 roku przez Bibliotekę Dominikańską w Krakowie. Nie wiadomo jednak, czy graduał raciborski znalazł się wśród nich. Pod koniec lat 60. graduał oficjalnie uznano za zaginiony w wyniku działań wojennych.
Karty odnalezione na aukcji w Londynie
Pod koniec 2004 roku w londyńskim domu aukcyjnym wystawiono na sprzedaż dwie ręcznie malowane strony średniowiecznego graduału. Jak szybko ustalono, pochodziły one z Raciborza
Prof. Jerzy Gorzelik wspomina: Pracownik muzeum na Wawelu zidentyfikował karty wystawione w Londynie jako pochodzące z terytorium obecnej Polski. Początkowo przypuszczano, że mogą one być częścią graduału oświęcimskiego. Prof. Bogusław Czechowicz z Wrocławia wskazał jednak, że to karty z graduału raciborskiego. Po sprawdzeniu w książce Klossa o śląskich iluminacjach średniowiecznych ('Die Schlesische Buchmalerei des Mittelalters') okazało się, że miał rację. Skontaktowałem się z dziennikarzem katowickiej redakcji 'Gazety Wyborczej' i sprawa została nagłośniona. Rewindykacją zajął się zespół w MSZ, kierowany przez prof. Wojciecha Kowalskiego.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych udowodniło, że karty były częścią zaginionego graduału, a rewindykacja zakończyła się sukcesem. Odzyskane karty trafiły do Muzeum w Raciborzu, gdzie stały się częścią stałej ekspozycji.
Kolejne karty namierzone
Historykom sztuki, Hannie Łaskarzewskiej i Tomaszowi Balcerzakowi, udało się jednak odnaleźć cztery kolejne karty z graduału. Obecnie znajdują się one w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu, które nie posiada dokumentacji dotyczącej sposobu ich nabycia. Wiadomo jedynie, że zgodnie z ustnym przekazem zostały przekazane przez nieznanego żołnierza tuż po wojnie.
Obecnie znamy lokalizację sześciu kart z graduału raciborskiego. Czy uda się odzyskać kolejne fragmenty rękopisu? Czas pokaże. Przed nami przeszukanie dwóch archiwów mogących skrywać pozostałe fragmenty manuskryptu, lecz wszystko wskazuje, że został on rozparcelowany, aby trafić na rynek prywatny, co do dziś jest smutną, ale powszechną praktyką.
Pozostaje kwestia powrotu czterech kart na Śląsk, czego inicjatorem został Ruch Autonomii Śląska. Poniżej publikujemy fragmentu z listu, który otrzymaliśmy:
Na Śląsku już od wielu lat pojawiają się głosy dotyczące powrotu utraconych wskutek II wojny światowej zabytków do miejsc, z którymi te zabytki są historycznie związane. Głosy takie wybrzmiewają coraz częściej i donioślej, czego przykłady znajdujemy, chociażby w ostatnich tygodniach w regionalnych mediach. Chodzi głównie o dwa materiały na regionalnym portalu internetowym "ŚLĄZAG". […] "Dlaczego śląskie malarstwo gnije w magazynach polskich muzeów i w żadnym muzeum nie ma wystawy poświęconej malarstwu górnośląskiemu XIX i XX wieku?"[…]. Drugi głos w sprawie powrotu śląskich zabytków, wybrzmiał w wywiadzie przeprowadzonym z prof. Piotrem Oszczanowskim, dyrektorem Muzeum Narodowego we Wrocławiu
Inspirując się powyżej wymienionymi tekstami, ale przede wszystkim naszym żarliwym zainteresowaniem i przywiązaniem do dziedzictwa kulturowego naszego regionu, naszych stron rodzinnych, pragniemy niniejszym zainicjować powrót kart graduału, które przechowuje Muzeum Okręgowe w Sieradzu, do Raciborza, czyli do miejsca, z którym graduał jest historycznie związany.
W związku z powyższym, rozsyłamy niniejsze pismo, wraz z następującymi zapytaniami:
1. Do Szanownego ks. dr. Mariana Obruśnika, Proboszcza Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Raciborzu:
Czy Parafia, w odpowiedzialności za regionalne dziedzictwo kulturowe i jego wartość dla lokalnej społeczności, zwróci się w najbliższych miesiącach do Muzeum Okręgowego w Sieradzu celem odzyskania kart graduału? Czy Parafia była by gotowa przekazać odzyskane karty do Muzeum w Raciborzu, podobnie jak to ma miejsce w przypadku obecnych już w Raciborzu kart graduału?
2. Do Szanownego Pana Romualda Turakiewicza, Dyrektora Muzeum w Raciborzu:
Czy Muzeum jest gotowe zaangażować się w proces powrotu kart graduału do Raciborza, i czy widzi możliwość przyjęcia kolejnych kart graduału?
3. Do Szanownego Pana Piotra Gutbiera, Dyrektora Muzeum Okręgowego w Sieradzu:
Prosimy o ustosunkowanie się do wyżej opisanego pomysłu - czy reprezentowana przez Pana placówka jest gotowa zwrócić karty graduału do Raciborza?
[…]
Z poważaniem, w imieniu członków i sympatyków Ruchu Autonomii Śląska z powiatu raciborskiego:
Ewa i Krzysztof Grzesikowie
Czesław Skórka
Marcin Łapiński
Henryk Postawka
Kamil Kotas
O dalszym rozwoju sytuacji będziemy informować na bieżąco.
Może Cię zainteresować: