Brama byłego obozu Zgoda Eintrachthutte

Dariusz Zalega: Pamięć o Tragedii Górnośląskiej to też przestroga przed tym, do czego prowadzi nacjonalizm

Dariusz Zalega: Pamięć o Tragedii Górnośląskiej to też przestroga przed tym, do czego prowadzi nacjonalizm

autor artykułu

Dariusz Zalega

Tragedia Górnośląska wpisana jest w koszmar, który dotknął całą Europę wciągniętą w wir morderczej wojny. Jest jednak jej specyfika – wymazanie z oficjalnej pamięci na ponad pół wieku.

Do stycznia 1945 roku Górny Śląsk był niemal oazą spokoju na mapie Niemiec. Poza problemami aprowizacyjnymi, tylko listy z frontu lub suche informacje o synach czy ojcach poległych na froncie przypominały o wojnie. Zwłaszcza, gdy resztę Niemiec równały z ziemią alianckie bombardowania, gdy za Brynicą – też na terenach włączonych do Rzeszy, stawiano szubienice, a w Auschwitz dymiły kominy. Gilotyna w katowickiej siedzibie gestapo działała dość dyskretnie. Z poczuciem fatalizmu dziejowego, ludzkiej chęci przeżycia, Ślązacy poddawali się swojemu losowi. Na froncie dzielili los innych żołnierzy niemieckiej machiny wojennej: część była zbrodniarzami, część znalazła się w ruchu oporu (we Francji, Polsce, Jugosławii...), a większość chciała po prostu przeżyć tą wojnę.

I nagle w styczniu 45' na Śląsk przyszła apokalipsa

Ta wojna zapowiadała się jednak inną od poprzednich. Przekonała o tym już masakra w Częstochowie 4 września 1939 roku, przypomniana przez niemieckiego historyka Jochena Böhlera, podczas której żołnierze Wehrmachtu zamordowali od 220 do 500 mieszkańców miasta. I tu, jak w przypadku masakry w Miechowicach w 1945 roku, powodem była plotka...

I nagle w styczniu 1945 roku przyszła na Śląsk apokalipsa. Armia radziecka przyniosła większości ziem polskich kres hitlerowskiego terroru. Tydzień przed masakrą w Miechowicach hitlerowcy zmasakrowali jeszcze 1500 polskich więźniów z więzienia na łódzkim Radogoszczu. Do początku maja 1945 roku trwały egzekucje na starym cmentarzu żydowskim w Cieszynie, gdzie zamordowano 81 osób. Przez Śląsk ciągnęły marsze śmierci z Auschwitz, których nie przeżyły tysiące więźniów. Mijały kolumny śląskich uchodźców, obawiających się armii idącej ze wschodu.

„Zabij Niemca!”

Na ziemiach niemieckich radzieccy sołdaci nie mieli mieć bowiem litości. Tu miało zapanować prawo zemsty, odpowiedzialności zbiorowej za tysiące spalonych przez niemieckich najeźdźców wsi na wschodzie. Ofiarami czerwonoarmistów padali nie tylko ci uznani za Niemców, ale także niejednokrotnie byli robotnicy przymusowi, czy więźniowie hitlerowskich obozów. To wtedy Ilja Erenburg apelował: „Zabij Niemca! - to prosi matka staruszka. Zabij Niemca! - to modlą się do ciebie dzieci. Zabij Niemca!”. Czołgi z czerwoną gwiazdą rozjeżdżały kolumny uciekinierów. W Przyszowicach oddział radziecki myślał, że jest już w granicach Niemiec sprzed 1939 roku – pomyłka ta kosztowała 27 stycznia życie 69 zamordowanych mieszkańców. Tego dnia liczba ofiar w podbytomskich Miechowicach doszła do 380 osób.

Niektórzy Niemcy liczyli jednak na wyzwolenie od Hitlera przez Armię Czerwoną. Jak niemieccy komuniści mieli obraz armii „państwa chłopów i robotników” – jakże daleki od tego realizowanego w imperium Stalina. Jak ci niemieccy żołnierze z baterii przeciwlotniczej pod Oświęcimiem, którzy odwrócili swe działa na zachód... Gorzko się zawiedli. Nie wiedzieli o wydawaniu przed 1941 roku swoich towarzyszy przez Stalina w łapy gestapo. Nie wiedzieli o kaźni także komunistów (w tym śląskich) w Związku Radzieckim. Tu nie było internacjonalizmu ani socjalizmu. To była dyktatura, eksplozja nacjonalizmu i nienawiści. Tysiące Ślązaków – nawet tych polskiej opcji, poznało to na swej skórze, gdy przewożono ich do kopalń Donbasu, lub zamykano za bramami obozu w Zgodzie.

Czas czystki

Nacjonalizm narodów zwyciężających w wojnie – a podbudowany wcześniejszym nacjonalizmem III Rzeszy, był wspólny wszystkim głównym siłom politycznym. Wszystkie polskie partie – od PPR po prawicę - zakładały czystkę etniczną. Do takiej antyniemieckiej czystki doszło nawet w demokratycznej do 1948 roku Czechosłowacji, a jej horrory przewyższały to, co poznali niemieccy mieszkańcy ziem przyznanych Polsce. Ta czystka była precedensem w historii Europy – wygnano miliony mieszkańców z ziem, dzielonych w wyniku geopolitycznych targów. Wygnano, bo byli Niemcami (czasem domniemanymi), bo wszyscy – bez wyjątku, mieli ponieść karę za hitlerowskie zbrodnie.

Po wojnie na Śląsku dokonała się ogromna przemiana społeczna. Duża część Górnoślązaków wyemigrowała na Zachód w poszukiwaniu lepszych warunków życia, tropem dawnego Ostfluchtu. Ci, którzy pozostali, zamykali się w swoim świecie przytłoczeni przez dominującą polską narrację. Trauma wypędzeń, emigracja czy gettoizacja sprzyjały powstaniu mitu dawnej górnośląskiej arkadii, przy wyparciu innych wątków regionalnej historii. Z drugiej strony napływ ludności spoza Śląska doprowadził do polonizacji regionu, wiążącej się z przyjęciem polskiej optyki historycznej, z jej warszawskocentrycznością. Nie było w tych warunkach szans na ujawnienie zbrodni na śląskiej ludności z 1945 roku. Wyzwolenie, odbudowa, rozwój – tyle można było wyczytać w podręcznikach. A poza tym Polska upamiętniała swoje miliony ofiar hitlerowskiego okupanta. Pamięć o Jaworznie, Donbasie czy Miechowicach musiała zejść do podziemia, do sfery rodzinnej – i to tej najbliższej. W ramach odpowiedzialności zbiorowej zawsze można było też zasugerować, że w końcu to Niemcy wywołali wojnę, a więc obuchem mieli prawo dostać Ślązacy.

Żywa pamięć o Tragedii Górnośląskiej

Upadek „Polski Ludowej” oznaczał w końcu uwolnienie słów Ślązaków i wyszło na jaw, jaką traumą były wydarzenia Tragedii Górnośląskiej. Odnieść do tego można pojęcie postpamięci, czyli jak pisał Jan Wasiewicz: „specyficzny typ pamięci członków drugiego i trzeciego pokolenia, którzy na swój sposób 'pamiętają' bardzo mocne, często traumatyczne doświadczenia pokolenia wcześniejszego. Pamiętają te doświadczenia, ponieważ choć nie były one ich udziałem, gdyż poprzedzały ich narodziny, mimo to zostały im przekazane tak głęboko, że wydają się stanowić ich własne wspomnienia”.

Pamięć o Tragedii Górnośląskiej to pamięć o Ślązakach, których zmiotły wiatry historii. O Śląsku, którego już nie ma. Ale to też przestroga przed tym, do czego prowadzi nacjonalizm. Bo korzenie tej Tragedii nie wyrosły dopiero w styczniu 1945...

Świętochłowice Obóz Zgoda

Może Cię zainteresować:

W sobotę wyruszy Marsz na Zgodę. Uczestnicy przypomną o ofiarach Tragedii Górnośląskiej

Autor: Maciej Poloczek

24/01/2023

W styczniu 1945 Armia Czerwona wkroczyła na Śląsk. "Wyzwolony" Bytom z wypalonym Rynkiem.

Może Cię zainteresować:

Śląsk 1945: Armia Czerwona zostawiła po sobie zgliszcza. Rosjanie robią teraz to samo na Ukrainie

Autor: Tomasz Borówka

26/01/2024