Jak zaradzić niebotycznym cenom węgla? Wystarczy kupić sobie Kopalnię „Saturn”

Macie dość niebotycznych cen węgla? Mamy na to proste rozwiązanie. Wystarczy kupić sobie kopalnię na własność i po problemie. Mogłoby się wydawać, że to koncepcja z 2022 roku, ale nic bardziej mylnego. Tak pod koniec XIX wieku zrobiło kilku łódzkich przemysłowców, którzy przejęli Kopalnię „Saturn” w Czeladzi.

Sebastian Musiał
Cechownia Czeladź

Końcówka XIX wieku. Najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Królestwa Polskiego, będącego wówczas częścią Cesarstwa Rosyjskiego, była Łódź, nazwana później przez Władysława Reymonta „ziemią obiecaną”. To tam spełniały się marzenia i kwitły wielkie fortuny.

Aby maszyny parowe w łódzkich fabrykach mogły pracować bez wytchnienia, potrzebny był węgiel. Oczywiście z innej części Królestwa Polskiego - z Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie funkcjonowały dziesiątki kopalń. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy górnicy zjeżdżają nawet 1000 metrów pod ziemię, brzmi to dość abstrakcyjnie, ale wówczas wydobycie w najbardziej wydajnych pokładach prowadzono na głębokości zaledwie 150 metrów.

Kilku przemysłowców z Łodzi kupiło sobie kopalnię

Podobnie jak i dziś, w latach 90. XIX wieku rynek węgla był bardzo niestabilny, ceny wahały się niemal każdego dnia, a dyktowali je monopoliści. Mieli tego dość łódzcy przemysłowcy, którzy wpadli na proste rozwiązanie dotkliwego problemu. Postanowili kupić sobie kopalnię na własność. W tym celu pojawili się w Zagłębiu Dąbrowskim. Byli to:

  • Karol Wilhelm II Scheibler - praktyki odbywał w angielskich i belgijskich zakładach włókienniczych. Z czasem przejął stery w zakładach bawełnianych swojego ojca. W budownictwo socjalne inwestował dużo więcej niż inni przemysłowcy, utrzymywał fabryczny szpital, szkoły i placówki kulturalne.
  • Alfred Biedermann - studiował w Łodzi, Zurychu i Getyndze. Przejął rodzinne zakłady farbiarskie i włókiennicze. Był inicjatorem budowy łódzkiej sieci tramwajowej.
  • Edward Herbst - absolwent Warszawskiej Szkoły Handlowej, który piął się po szczeblach kariery w zakładach włókienniczych Karola Scheiblera, a później - po ślubie z jego córką - został ich współwłaścicielem. Był mecenasem „Dziennika Łódzkiego”, któremu kupił drukarnię i subwencję.
  • Juliusz Kunitzer - w księgach parafialnych zachowała się o nim wzmianka „biedny”. Przyjechał jednak do Łodzi, gdzie szybko awansował na stanowisko kierownicze i stał się jednym z najważniejszych przemysłowców włókienniczych. Dość bezwzględnie traktował i wyzyskiwał pracowników. Jednocześnie był prezesem Łódzkiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności.
  • Jan Alfons Surzycki - prawnik i ekonomista, który kierował jednymi z największych zakładów w Cesarstwie Rosyjskim - Zakładami Putiłowskimi, a także łódzkimi zakładami bawełnianymi i sosnowieckimi kopalniami oraz hutami. Utrzymywał polską szkołę w Łodzi, brał udział w zakładaniu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, uprawiał taternictwo, co wówczas nie było zbyt popularne.

13 lutego 1899 roku utworzyli Konsorcjum „Saturn”, niespełna dwa miesiące później oficjalnie stali się właścicielami Kopalni „Saturn” w Czeladzi. Po roku, zgodnie z obowiązującymi przepisami, car Mikołaj II wyraził zgodę na utworzenie Towarzystwa Akcyjnego Górniczo-Przemysłowego „Saturn”.

Czy inwestycja opłaciła się łódzkim przemysłowcom? Biorąc pod uwagę fakt, że do wybuchu I wojny światowej Towarzystwo „Saturn” odpowiadało za kilkanaście procent dostaw węgla dla Królestwa Polskiego, a w szczególności Łodzi, to tak - było warto.

Czeladź korzysta z przemysłowego dziedzictwa

Losy Kopalni „Saturn”, która została zlikwidowana w 1996 roku, to tak naprawdę osobna historia. Dziś zamierzamy przyjrzeć się temu, co po niej zostało.

W dawnej cechowni zakładu Urząd Miasta Czeladź planuje stworzyć muzeum górnictwa. Oficjalne otwarcie samego budynku po remoncie miało odbyć się w Barbórkę - 4 grudnia 202 roku. Ze względu na sprawy formalne (brak odpowiednich odbiorów) zostało przesunięte na początek przyszłego roku.

- Zabrze jest dla nas wzorem. Śląsk ma Kopalnię Guido jako swoją pamiątkę po górnictwie, a w Zagłębiu czegoś takiego brakuje. Mam nadzieję, że w miejscu Kopalni Saturn powstanie muzeum stanowiące pamiątkę zagłębiowskiego górnictwa - powiedział niedawno burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec.

Ponadto Muzeum Saturn w Czeladzi korzysta z dwóch obiektów dawnej kopalni. To tzw. Pałac pod Filarami, czyli dawna willa dyrektora, oraz zakładowa elektrownia. Z kolei w dawnym obiekcie dyrekcji działa prywatny Pałac Saturna - Termy Rzymskie. Przemysłowe dziedzictwo miasta to także duża kolonia robotnicza, która rozrastała się latami i nadal służy mieszkańcom.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon