Katarzyna Pachelska
Kołocz

Kołocz, symbol śląskiej gościnności, będzie miał gyburstag. Dostanie w prezencie książkę o sobie

Śląski kołocz to nie zwykłe ciasto, ani - broń Boże - placek. Nie tylko kusi podniebienie słodkością, ale też pełni ważną obrzędową funkcję. Jest jedną ze śląskich tradycji. Niedługo będzie miał gyburstag, a jako gyszynk dostanie... książkę o sobie.

"Gyburstag kołoca" odbędzie się 19 sierpnia 2022 r. w parku przy Bibliotece Śląskiej w Katowicach.

Urodziny kołocza z premierą książki o nim

Organizuje je Stowarzyszenie Wrazidlok, które na ten dzień zapowiada premierę książki „Ślōnski kołoc” z przepisami, autorstwa Tomasza Wrony i Bronisława Wątroby. W programie również występ muzyczny Adriana Krawca i oczywiście poczęstunek tradycyjnym śląskim ciastem. Początek o godz. 17. Wydarzenie zaplanowano w parku przy budynku głównym Biblioteki Śląskiej (od strony ul. Damrota w Katowicach). Wstęp wolny.

- W ubiegłym roku zrobiliśmy pierwszy Gyburstag Kołoca w Świerklańcu - mówi Łukasz Zimnoch, prezes Stwowarzyszenia Wraziodlok. - Szukamy możliwości pokazywania i promowania śląskich tradycji. Nasza książka o kołocu to taki podstęp: są przepisy po polsku i po śląsku, w dodatku wierszowane, które łatwo zapadają w pamięć - zachęca.

Kołocz jest niedocenianym elementem śląskiej kuchni. Rolada i żur już zyskały miano królowej i króla śląskiej kuchni. A kołocz? No cóż, to ciasto jakich wiele, w dodatku w sumie nie wiadomo, z jakim nadzieniem ma być - czy samo drożdżowe, czy z serem (a jak z serem, to czy z rodzynkami czy bez), z deką - czyli jeszcze z warstwą ciasta na wierzchu, a może jeszcze z makiem albo z jabłkami, czy nawet rabarbarem?

Kołocz. Symbol śląskiej gościnności

Niesłusznie kołocza traktujemy po macoszemu.

- Tak jak rolada, kluski i modro kapusta są symbolem śląskiej kuchni, to kołocz jest symbolem śląskiej gościnności - uważa Tomasz Wrona, autor książki „Ślōnski kołoc”.

Wrona na co dzień jest nauczycielem historii i wychowania regionalnego w Szkole Podstawowej nr 4 w Mysłowicach i Szkole Podstawowej nr 19 w Świętochłowicach Lipinach, Ślązakiem z dziada pradziada. Mieszka w Mysłowicach Kosztowach. Jego konikiem jest historia Śląska i nasze tradycje, jest wybitnym znawcą i kolekcjonerem śląskich strojów ludowych.

Kołocz ma wielowiekową tradycję. Jego nazwa (po polsku - kołacz) pochodzi od pierwotnego, okrągłego kształtu ciasta. - Względy praktyczne sprawiły, że dzisiaj kołocz ma prostokątny kształt. Takie blachy łatwiej się wkładało do pieca - tłumaczy Wrona. - Dzisiejsze kołocze są bardziej bogate, kiedyś nie było przecież rodzynek, olejków, sód oczyszczonych i innych dodatków. Kiedyś kołocze były bardziej sezonowe, przecież jabłka czy ser nie były dostępne jak dzisiaj, przez cały rok. Kołocze z makiem pieczono na przykład tylko na Święta Bożego Narodzenia, bo mak był symbolem sytości, bogactwa, łączenia się ze światem duchów. Dzisiaj nasze kołocze to wersja full wypas, w dawnych czasach takie bogate wersje pieczono tylko na specjalne okazje, głównie na wesele - dodaje Wrona.

Chodzenie z kołoczem. Must have śląskiego wesela

Jak mówi autor książki „Ślōnski kołoc”, do kołocza nie dodawano byle czego, co było pod ręką, np. wiśni, które były za kwaśne. - Nasi przodkowie potrafili pogodzić tradycję z nowoczesnością. Stosowali stare przepisy na kołocze, a dodatki wprowadzali nowe. Kołocz przechodził wiele metamorfoz. Zaczęło się od kształtu. Był słodzony miodem, a później cukrem, najpierw trzcinowym, buraczanym. Mimo to kołocz ciągle się trzyma w tradycyjnych kanonach - mówi Tomasz Wrona.

Dzisiaj wesele Ślązaków nie może się obyć bez "chodzenia z kołoczem". - Para młoda chodziła przed ślubem z kołoczem do gości. Później utarło się, że też do tych, którzy nie byli proszeni na wesele, ale byli znajomymi, sąsiadami. Za to dostawali prezenty od nich. Był też zwyczaj tzw. wyszczyganie się, że na trasie, którą przejeżdżała para młoda ustawiały się dzieci i druhny częstowały je kołoczem. Dawnej na wesele, na salę, mogły przyjść nawet osoby niezaproszone, bo zabawa była ogólnodostępna. Druhny wtedy częstowały takich gości kołoczem. Kołocz ma wymiar szerokiej gościnności - uważa Wrona.

Kołocz weselny jak podarek pary młodej musi być ładnie zapakowany w biały papier, serwetki ozdobne, i koniecznie okraszony gałązką mirtu i obwiązany zieloną wstążką. - Mirt jako wiecznie zielone drzewko symbolizował życie. Uważano, że musi on towarzyszyć człowiekowi w każdym ważnym wydarzeniu z życia. Jego obecność przy kołoczu, symbolu z kolei bogactwa, szczęścia, dokładnie wskazywała, jaka jest okoliczność takiego prezentu - tłumaczy Tomasz Wrona.

Powstało stowarzyszenie broniące tradycyjnego kołocza

Śląski kołocz zyskał nawet miano produktu regionalnego. Powstało na Opolszczyźnie nawet Stowarzyszenie Konsorcjum Producentów Kołocza Śląskiego, które postawiło przed sobą zadanie zachowanie tradycji wytwarzania kołocza na terenie woj. opolskiego i śląskiego i jego promocję. Jak można się dowiedzieć ze strony kolocz.info, pierwsze przepisy na kołocza można znaleźć w książkach kucharskich z początku XX wieku, np. w wydanej w 1913 we Frankfurcie nad Menem "Ilustrowanej książce kucharskiej" opublikowano przepis na "dobry kołocz śląski z posypką, ulubione ciasto naszego cesarza".

Kluski na parze

Może Cię zainteresować:

PRL wcale nie zabił kuchni śląskiej. To pośpiech kaleczy lokalne kuchnie – mówi Aleksander Szojer

Autor: Katarzyna Pachelska

16/04/2022

Gordon Ramsey

Może Cię zainteresować:

Marcin Zasada: Skoro nauczyliście się, że pizza ma mozarellę, a nie ser liliput, to żur też możecie szanować.

Autor: Marcin Zasada

15/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon