Pixabay
Wojna ukraina pixabay

Ks. Siepsiak: głosowanie na tych, którzy nawołują, by troszczyć się tylko o swoich, to wyrzucanie nas na margines polityki światowej

Ks. Siepsiak: głosowanie na tych, którzy nawołują, by troszczyć się tylko o swoich, to wyrzucanie nas na margines polityki światowej

autor artykułu

Jacek Siepsiak

Z różnych perspektyw patrzy się na wojnę w Ukrainie. Rosja, wiadomo, chce odbudować swoje sowieckie imperium. Im się należy, bo słabi się nie liczą. Europa Środkowo-Wschodnia, czyli kraje kiedyś tak czy inaczej zdominowane przez ZSRR wiedzą, że Ukraińcy walczą również o ich wolność. Boją się powrotu rosyjskiej strefy wpływów.

Zachodnia Europa wierzy, że Putin nie sięgnie dalej niż Stalin i boi się skutków użycia broni masowego rażenia. Niemcy, niepewne losów terenów między Odrą a Łabą, nie chcą zwycięstwa Rosji i jej ekspansji, ale z drugiej strony na wszelki wypadek chciałyby zapewnić wolność swojej zachodniej części. Anglicy grają razem z Amerykanami, czyli z imperium walczącym o pierwsze miejsce na naszej Ziemi. Chińczycy nie chcą dominacji USA, ale również pragną, by Rosja raz na zawsze uświadomiła sobie, że już przegrała rywalizację z Chinami. Jest jeszcze reszta świata. A tam Indie, Arabia Saudyjska i inne lokalne mocarstwa, które starają się coś ugrać na embargach nakładanych na Putina, a od których one są wolne.

Ale jest jeszcze tzw. Globalne Południe. To rzesza stosunkowo biednych krajów, często zależnych od pomocy humanitarnej płynącej z Północy. Z ich perspektywy wojna w Ukrainie to konflikt białych bogatych ludzi. Południe nie rozumie tej wojny, podobnie jak my nie rozumiemy ich wojen. Dlatego uważają, że powinniśmy ją przerwać i dogadać się. Tak samo jak my uważamy, że i ich konflikty powinny zakończyć się pokojem, który umożliwi prawdziwą pomoc i odbudowę. Żyją daleko. Ale obawiają się wojny nuklearnej między imperiami. A przede wszystkim widzą, jak słabnie pomoc humanitarna. Emblematyczna jest sytuacja z Ukraińską pszenicą. Wojna, jak się okazało, uderzyła w trasy przesyłowe (podobnie zagraża jedwabnemu szlakowi, co nie podoba się Chinom). Lecz co najważniejsze z perspektywy Południa, to koszta tej wojny. Dozbrajanie Ukrainy oznacza ogromne wydatki demokratycznej Północy. A to pociąga za sobą zmniejszenie wydatków na pomoc biednym krajom. Dlatego Globalne Południe jest za jak najszybszym dogadaniem się z Putinem, nawet kosztem terytoriów ukraińskich.

Jest to oczywiście bardzo uproszczony obraz. Ale ma nam pomóc w zastanowieniu się, co w takim razie robić. Bo przecież dostrzegamy, że coś co dla nas jest oczywiste, tzn. walka z agresją Putina, nie jest już tak oczywiste dla większości ludzi na świecie. Jest to co najmniej niekomfortowa sytuacja. My trzymamy nie tylko z Ukrainą. Jesteśmy w ścisłym sojuszu z USA, by stać po stronie dobra i walczyć ze złem. Nie możemy jednak ignorować opinii wielu społeczności, dla których od dziesięcioleci to Stany Zjednoczone są złem i oprawcą ekonomicznym. Do tego wywołują lokalne wojny.

Perspektywa państw należących niegdyś do bloku sowieckiego (w tym Polski) jest diametralnie inna niż głodnego Południa. Co zatem robić?

Ci głodni mówią do nas: ustąpcie trochę z waszej niezależności, bo my tu giniemy z chorób i niedożywienia. Oni liczą na duże pieniądze z bogatego Zachodu, których nie dostaną, póki finanse są angażowane w „żywienie” wojny. My myślimy: hola, hola. Rosja nigdy nie po to zdobywała terytoria, by pomagać biednym. Świat jest wspomagany przez wolny i demokratyczny Zachód, bo on jest na tyle bogaty, by mógł to robić i zbudowany na wartościach, które każą mu to robić, a właściwie wolni obywatele mogą naciskać na swoje władze w tym kierunku. Tam, gdzie sięgają macki rosyjskie jest zazwyczaj bieda. Tam, gdzie prawa ludzkie są ignorowane, również.

Tylko czy biedacy z Południa liczą na kraje postsowieckie? Czy one są im potrzebne? Im potrzeba Zachodu, a nie nas. A przynajmniej do takiego myślenia się przyzwyczaili. Dla nich jesteśmy egoistami na dorobku.

I tu chyba można coś zrobić. Pokazać, że nasza świeżo odzyskana wolność owocuje odpowiedzialnością za świat. Że nie musimy być kojarzeni z zaściankiem dbającym tylko o swoje małe interesiki. Że Putin, zabierając tę wolność zniszczy coś ważnego dla tych, którzy pukają do naszych drzwi o pomoc.

Absolutnie nie chcę lekceważyć wysiłków polskich organizacji pomocowych działających zagranicą. One rozkwitły właśnie po uzyskaniu niezależności od ZSRR. Przykładem niech będzie Polska Akcja Humanitarna. Ale jako wyborcy musimy zrozumieć, że głosowanie na tych, którzy nawołują, by troszczyć się tylko o swoich, to wyrzucanie nas na margines polityki światowej. Wsparcie Ukrainy w imię naszego bezpieczeństwa stawia nas w szeregu przyjaciół Ameryki. A chodzi o coś więcej. O to, by nasz los nie był obojętny światu.

Man 349265 1920

Może Cię zainteresować:

Ksiądz Jacek Siepsiak: Co zrobić, by ofiary nie stawały się katami? Jak walczyć z przyzwoleniem na przemoc?

Autor: Jacek Siepsiak

22/05/2023

Wybory

Może Cię zainteresować:

Ks. Jacek Siepsiak: Biskupi wzywają kler do niemieszania się w kampanię wyborczą. Serio?

Autor: Jacek Siepsiak

18/05/2023

Gliwice rynek pixabay

Może Cię zainteresować:

Ks. Jacek Siepsiak: "Lokal do wynajęcia" czy walczymy dalej? Reforma życia jest trudna, ale opłacalna

Autor: Jacek Siepsiak

11/05/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon