Jacek Skorek
Wybory Ruda Śląska

Ksiądz Siepsiak: nie powinniśmy uczestniczyć w wyborach, których kształt został ustalony w bieżącej kadencji organu przedstawicielskiego

Ksiądz Siepsiak: nie powinniśmy uczestniczyć w wyborach, których kształt został ustalony w bieżącej kadencji organu przedstawicielskiego

autor artykułu

Jacek Siepsiak

Dlaczego ludzi zmusza się do głosowania? Rosjanie na terenach okupowanych wręcz terroryzują, byle tylko zwiększyć frekwencję referendalną. A przecież nikt się nie łudzi, że i tak sfałszują wyniki. Podobnie było w 1946 u nas.

Choć komuniści nie musieli się bać o wyniki referendum, bo sami je sobie ustalili, to jednak nie tylko zastraszali działaczy opozycji, ale także dawali do zrozumienia, że kto nie będzie głosował, narazi się władzy. Także później niechodzenie do wyborów utrudniało karierę i było źle widziane przez „wierchuszkę”. A przecież oficjalne wyniki były tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.

Po co zatem ten „udział”? On legitymizuje. Nawet jeśli się nie zgadzasz z narzuconym panowaniem i walczysz z nim w taki czy inny sposób, to jednak, gdy głosujesz w narzuconym referendum, stajesz się częścią nowego systemu. Skoro wziąłeś udział w wyborach, to przyznałeś prawo do ich przeprowadzenia. Okupant zyskuje w ten sposób mandat demokratyczny do ogłaszania wyborów na zagarniętym terytorium, co daje mu pozory prawomocnej władzy. Możemy sobie uważać, że tak naprawdę jest to bandytyzm polityczny, ale wiemy, że z czasem świat się z nim pogodzi.

Alternatywą byłby bojkot. Ale to oznacza przegraną w referendum. A frekwencję przecież i tak można zawyżyć. Napięcie związane ze zmuszaniem do udziału w takich głosowaniach mobilizuje popleczników najeźdźców do tworzenia patroli (bardziej lub mniej uzbrojonych) budujących atmosferę zagrożenia. Oczywiście swoją aktywnością naruszają one także ciszę wyborczą. Powojenne podziemie najmocniej zwalczało właśnie takich aktywistów szpiegujących tych, którzy nie chcieli legitymizować tzw. władzy ludowej, którzy po prostu nie godzili się na bezprawne działania tych, za którymi stała siła militarna.

Do tego dochodzi problem z sankcjonowaniem niedemokratycznych reguł referendalnych. Uczestnicząc w głosowaniu komunikuję, że jest ono OK, że jest przeprowadzone w uczciwy sposób. A przecież bywa, że władza, aby wygrać wybory dopuszcza się łamania zasad demokratycznych. Łamie np. zasadę mówiącą o tym, że reguły można zmieniać co do następnych wyborów, a nigdy co do najbliższych. Wymaga tego elementarna ochrona praw mniejszości. W zasadzie nie powinniśmy uczestniczyć w wyborach, których kształt został ustalony w bieżącej kadencji organu przedstawicielskiego, bo inaczej stajemy się współwinni bezprawia. Podobnie jest, gdy wybory są rezultatem skrócenia kadencji konstytucyjnej. Gdy nie są równe, jeśli chodzi o dostęp do opinii publicznej. Gdy są „pod lufami” itd. Kiedy mimo wszystko idziemy głosować, władza zaciera ręce, choćbyśmy głosowali przeciw niej. Dlaczego? Bo to oznacza, że zgodziliśmy się na bezprawie, którego ona się dopuściła.

Nie jest łatwo wybierać, czy mam wybierać.

A bywa jeszcze trudniej, gdy zastanawiam się, dlaczego niby mam wybierać. Kto ma prawo narzucać mi alternatywy, które dla mnie nie są istotne, a może są wręcz fałszywe? Weźmy plebiscyty na Śląsku. Ilu Ślązaków było przekonanych, że powinni wybierać między Niemcami a Polską? A w imię czego? Mieli swoje rodziny, przyjaciół, pracę. Dlaczego mieli to wszystko rozdzielać, odseparować?

Tak to już jest, że życie jest bardziej skomplikowane niż podziały narodowościowe czy polityczne. I czarno-biały wybór jest fałszywy. Dlaczego mi mają narzucać konieczność wybierania między alternatywami, które są do pogodzenia? Politycy myślący archaicznymi (wojennymi) kategoriami każą mi wybrać, po jakiej stronie granicy chcę stanąć. A może ja w ogóle nie chcę granicy? Podobnie wybieranie między klasą robotniczą a burżuazją nie tylko jest anachroniczne, ale i szkodliwe, bo już wiemy, że to współpraca przynosi trwały dobrobyt.

Referenda egoistyczne skutkują przegraną co najmniej jednej strony. Obecnie wbrew populizmom staramy się budować świat, w którym wszyscy powinni wygrywać (win-win situation). Może to utopia, a może jest możliwe głosowanie na takie kompromisy? W każdym razie mam prawo decydować o tym, o czym chcę, a o czym nie chcę rozstrzygać.

Ławka Planetarium Śląskie

Może Cię zainteresować:

Ks. Jacek Siepsiak: Ławki w kształcie logo PZPR? Zawłaszczanie przestrzeni odbywa się też w kościołach

Autor: Jacek Siepsiak

26/09/2022

Człowiek (grafika)

Może Cię zainteresować:

Ks. Siepsiak: Kłopoty z energią mogą nas skierować ku życiu w ascezie. To nie tylko "mniej", ale więcej - wysiłku przy podejmowaniu decyzji, wiedzy o konsekwencjach

Autor: Jacek Siepsiak

20/09/2022