Checinski sosnowiec fanatyk

Marcin Zasada: Niech ktoś wreszcie zrobi film o prezydencie, który złomuje w necie hejterków jego miasta

Marcin Zasada: Niech ktoś wreszcie zrobi film o prezydencie, który złomuje w necie hejterków jego miasta

autor artykułu

Marcin Zasada

Najbardziej lubię… Tzn. bardzo lubię czytać o Sosnowcu: że jest do dupy. Nie dlatego, że jest, bo nie jest. Po prostu wiem, co będzie dalej. Najbardziej lubię czytać jak na każdy strzał w Sosnowiec prezydent Sosnowca siada do klawiatury jak wędkarz z „Fanatyka” i dojeżdża typa. Za Sosnowiec. Serio, szanuję.

Był mecz Ligi Mistrzów. W Sosnowcu, bo tak się składa, że mistrz Polski w piłce nożnej nie ma stadionu, a Sosnowiec ma. Grał Raków Częstochowa ze Sportingiem Lizbona. Portugalski dziennik „A Bola” przysłał do Sosnowca swojego dziennikarza. A on, człowiek o nazwisku Miguel Mendes, wyszedł na miasto. I napisał, mentalnie obolały jak księża w Dąbrowie Górniczej.

Hanysów i Goroli nie rozumie NIKT

To korespondencja pełna sprzeczności. Bo mieszają się w niej relatywnie trafne spostrzeżenia, również te zasłyszane i powtórzone: „miasto obciążone trudną przeszłością”, „miasto na styku trzech dawnych imperiów”, „mówi się, że Sosnowiec to przedmieście Warszawy”, ale i kompletne absurdy lub przeinaczenia na czele z żartem o paszporcie, który potrzebny jest w Sosnowcu każdemu, kto przyjeżdża z Polski. Na marginesie, to ostatnie to najlepszy dowód jak wyjątkowa jest śląsko-zagłębiowska wojna z ausweisami i wzajemnym podkreślaniem swojej wyższości. Miguel po prostu nie dopytał. Albo nie zrozumiał. Bo i kto to rozumie… Oprócz nas samych.

W kluczowych momentach portugalskiego reportażu o Sosnowcu wjeżdża Hłasko czy inny Tyrmand i robi się naprawdę… poetycko mrocznie.

„Ulice zatłoczone, ale panuje na nich przerażająca cisza” - tłoczno i cicho, ciekawe, co?
„Widać oznaki skrajnego ubóstwa” – co to są oznaki skrajnego ubóstwa? Slumsy? Ludzie żebrzący na ulicy? Sorry, ale to nie jest powszechny widok, nawet w Sosnowcu.
"Ciemne uliczki i ukryte twarze, pospieszne kroki tych, którzy chcą wcześniej wrócić do domu, kontrastujące z wieloma, którzy próbują schronić się przed przenikliwym zimnem. Scenariusz robi się ponury" – czytamy dalej.

Jest też o tym, że Sosnowiec to miasto tych, którzy nie mieli dokąd indziej się podziać. Że twarze miejscowych wyczuwają każdego obcokrajowca (he he). I że za paradowanie w koszulce innego klubu (niż Zagłębie) można zginąć.

"Na końcu głównej arterii miasta widnieje napis pięknymi literami: „Kocham Sosnowiec”. Mamy wątpliwości, zwłaszcza ze względu na wygląd osób, które spotkał zespół reporterski „A Bola” – puentuje autor.

Lizbona? "Koszmarnie brudna"!

Miguel nie tylko dopytał o paszporty. Nie mógł wiedzieć, że swoim podróżniczym kawałkiem obudzi potwora.

W tej konkurencji: złomowanie każdego obcego, kto choćby zażartuje z Sosnowca spore doświadczenie ma prezydent tego miasta: Arkadiusz Chęciński. Za śmieszkowanie ze stolicy Zagłębia po głowie dostali już Kuba Wojewódzki, Filip Hajzer i jeszcze paru, już nawet nie pamiętam. Hajzer, o ile pamiętam za wujaszkowy dowcip: „Szukamy ludzi, którzy nigdy nie byli zagranicą. Sosnowiec się nie liczy”. A tym razem?

Chęciński napisał odpowiedź na szkalowanie Sosnowca. Kilka cytatów:

Zaledwie kilka kilometrów od centrum Lizbony — gdzie miliony turystów rocznie napędzają gwałtowną gentryfikację — dzielnica 6 de Maio pomału wymiera. Wokół dzielnicy narosły legendy. To miejsce jest tak niebezpieczne i nieposkromione, że nawet policja boi się tam zapuszczać
Lizbona to koszmarnie brudne i zaniedbane miasto. Śmiać mi się chcą na samo wspomnienie tego, że kiedyś ktoś mnie poinformował, iż Paryż jest średnio czysty. Paryż przy Lizbonie jest sterylny.
Już ponad 20 proc. obywateli Portugalii żyje na skraju ubóstwa - wynika z badania przeprowadzonego przez lizbońską Fundację Francisco Manuela dos Santosa (FFMS). Studium dowodzi, że tylko niewielki odsetek biednych mieszkańców tego kraju to osoby bez zatrudnienia.

Fakt: jednego i drugie to dowód, że o każdym mieście można napisać, że śmierdzi, że gdzieś strasznie. Fakt: nasze miasta po obu stronach Brynicy bywają… upiorne o tej porze roku (he he). Mało znany fakt: Sosnowiec to bodaj największe miasto w Polsce, które ogarnęło sobie górniczą transformację bez pomocy państwa. W całym Zagłębiu od bodaj dekady nie fedruje już ani jedna kopalnia. Czy to znaczy, że Sosnowiec to nieodkryty przez UNESCO skarb z gigantycznym turystycznym kapitałem? Też nie. Więc co?

Jakoś ponad rok temu w sąsiednich Katowicach krucjatę na jeszcze większą skalę wzniecał duński urbanista Mikael Colville-Andersen. Było to jeszcze bardziej absurdalne (bo Andersen zachowywał się jak urażona influencerska drama queen), ale wynik też poszedł w świat: gość z Danii nazwał Katowice, o ile dobrze pamiętam: „gównianym miastem o najbardziej dystopicznym krajobrazie na świecie”. Zupełnie poważnie: dla wielu gości z zachodniej Europy, krajobraz większości miast przemysłowego czy nawet poprzemysłowego Śląska i Zagłębia może kojarzyć się z psim tyłkiem cywilizowanego świata. Bez całego kontekstu, który mieliśmy i mamy. A to dekady rabunkowej gospodarki, niszczenia miast, ich historycznej zabudowy, bez oferowania czegokolwiek w zamian. Sam fakt, że nie „dorobiliśmy” się dzięki temu prawdziwych slumsów to też jakieś osiągnięcie, głównie lokalnych samorządów. Takich slumsów jak choćby pod Lizboną (hello!) - 6 de Maio czy Madrytem (Canada Real).

Szczupak to jest król wód!

Z drugiej strony, każdy głos z zewnątrz typu: „Ale ten Sosnowiec brzydki” potwierdzają wszystko to, co od lat mówi nam GUS. Jeśli nie pamiętacie: do 2060 roku województwo śląskie straci milion mieszkańców. Drogi, które pobudowaliśmy za pieniądze unijne służą od dawna głównie do tego, by z Sosnowca, ale i Zabrza, Bytomia (nawet, a może przede wszystkim: z Katowic) uciekać. Polityka mieszkaniowa, nauka, kultura i bardziej fabryka Intela niż ministerstwo na Śląsku – to są wyzwania całej tej transformacji Śląska (i Zagłębia), o której tyle gadamy. I deficytowa kreatywność, ważniejsza niż pieniądze, bo za pieniądze można po prostu postawić kolejne osiedle na peryferiach albo wyremontować na mieszkania komunalne 20 kamienic w Chorzowie czy Bytomiu i zastanówcie się, co będzie lepsze dla jednego i drugiego miasta.

Wizerunkowo też sporo do nadrobienia i – paradoksalnie – krucjaty typu „Chęciński idzie na zwarcie z dziennikarzem z Portugalii” do wewnątrz naprawdę działają. Poczytajcie sobie komentarze pod facebookowym wpisem prezydenta Sosnowca na temat materiału w „A Bola”. Większość mieszkańców dziękuje, że ktoś stanął w obronie ich lokalnej dumy i honoru. Na zewnątrz potrzeba jednak czegoś więcej.

Jeśli w Sosnowcu jest jakiś młody kreatywny filmowiec, to podsyłam pomysł na krótki metraż na podstawie internetowej pasty. Jeśli pamiętacie "Fanatyka" z Ryśkiem... pardon Piotrem Cyrwusem w roli głównej, to pewnie wiecie również, że ten znakomity skądinąd film, powstał na motywach (no, powiedzmy) surrealistycznej opowieści z sieci (tak) zaczynającego się od "Mój stary jest fanatykiem wędkarstwa...". Resztę, mam nadzieję, znacie. Niech ktoś zrobi podobny film o Chęcińskim. Jak wraca do domu, odpala kompa, czyta, że w Sosnowcu psy d... szczekają i się zaczyna. Riposty, prawy-lewy prosty, a na koniec: "Zapraszam do Sosnowca, pokażę ci gnojku ("gnojku" tylko pod nosem), że to zaj...e miasto".

I nie ma co się krzywić. Tacy Włosi walą gorsze tyrady, gdy zobaczą pizzę hawajską albo carbonarę ze śmietaną. Od dawna uważam, że powinniśmy uczyć się od Włochów. Przynajmniej tego.

A szczupak to jest król wód!

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon