Tradycja, która miała swoją wagę
Bywając w wielu szkołach w kraju, jak i zagranicą zauważałem różnice w zwracaniu się uczniów do nauczycieli. W Austrii, w szkołach typu średniego, powszechne jest mówienie do uczących per panie/pani profesor. Austriacy tradycyjnie mają duże upodobanie do stosowania tytułów, widać to było w dawnym zaborze, a oddaje to np. cykl powieści sensacyjnych Marii Szymiczkowej, gdzie taki tytuł posiadał Ignacy Szczupaczyński – mąż głównej bohaterki, która chętnie podkreślała, iż jest profesorową. W Niemczech z kolei znamienne jest zwracanie się do nauczyciela po nazwisku. A w naszym kraju? Jeszcze przed utworzeniem gimnazjów stosowanie formy pani/pan profesor było niemal na porządku dziennym. Pamiętam z moich czasów licealnych, że na pierwszym spotkaniu z wychowawcą, który przekazywał istotne wiadomości o życiu szkolnym, informacja o zwracaniu się do nauczycieli per profesor, a do dyrektora szkoły i jego zastępcy „panie dyrektorze”, była jedną z głównych. Był to rok 1965. Kiedy w latach 80. ubiegłego wieku przejmowałem klasę w szkole średniej – postąpiłem identycznie. Wspominam, że uczniowie na początku zapominali o tej grzecznościowej formie. Najprostszym przypomnieniem był po prostu brak reakcji, tak, jakby uczeń nie mówił do mnie. Przynosiło to pożądany efekt. Znacznie łatwiej było dostosować się do tych wymagań uczniom, którzy uprawiali sport. Oni przecież mówili do swych opiekunów „panie trenerze”, więc zwrot grzecznościowy „panie profesorze” był bardziej naturalny i wchodził w nawyk. Muszę powiedzieć, że obecnie większość moich dawnych uczniów (w korespondencji ze mną, czy przy okazji spotkań) – dalej tak się zwraca.
Od profesorów belwederskich do profesorów oświaty
Przypomina mi się popularna, sympatyczna piosenka „Filipinek” („Do widzenia profesorze”), która oddawała szacunek dla ich już dawnego nauczyciela:
Tą piosenką cię żegnamy profesorze
Nasze myśli będą zawsze z tobą szły
Tą piosenką przepraszamy profesorze
Za kłopoty przepraszamy i za łzy
To jest nasze profesorze pożegnanie
A niełatwo nam się rozstać co tu kryć/
Przyrzekamy rozwiązywać twe zadanie
Jak uczciwie i mądrze żyć” (…)
A pamiętają Państwo film „Profesor na drodze” Zbigniewa Chmielewskiego z 1973 roku? Fabuła to przypadkowe spotkanie polonisty i jego dawnego ucznia, które staje się przyczynkiem do szkolnych wspomnień, a w rozmowie dorosły już człowiek używa wciąż grzecznościowego zwrotu „panie profesorze”.
Na szczęście są jeszcze w Polsce, także na Śląsku, szkoły średnie, zwłaszcza licea ogólnokształcące, gdzie zwyczajowo zwie się nauczycieli profesorami, choć większość z nich posiada tytuł zawodowy magistra.
Przypomnijmy, że obecnie profesor, czyli z łaciny nauczyciel, to nie tylko tytuł nadawany samodzielnym pracownikom naukowym, ale też stanowisko w instytucjach nauki lub tytuł honorowy nadawany nauczycielom szkolnictwa, no a jeszcze do niedawna powszechnie tytuł używany zwyczajowo w szkolnictwie średnim.
Warto też wiedzieć, że tytuł profesora nadawany jest osobom ze stopniem doktora habilitowanego za wybitne osiągnięcia naukowe lub artystyczne. W Polsce nadaje go Prezydent RP i jest przyznawany w Polsce dożywotnio. W naszym kraju do 1990 roku istniały dwa tytuły naukowe profesora: profesor nadzwyczajny i profesor zwyczajny (był stanowiskiem wyższym od nadzwyczajnego), oba przyznawane były przez Radę Państwa. W 1990 roku wprowadzono jeden tytuł naukowy profesora. Ponieważ tytuł ten nadaje Prezydent RP, a uroczystość związana z nadawaniem odbywa się zwykle w Belwederze, to osoba uhonorowana nazywana jest potocznie „profesorem belwederskim” lub „prezydenckim”. Obowiązujące w Polsce od 2018 roku „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” przewiduje obecnie dwa stanowiska profesorskie w uczelniach: profesor (odpowiednik zwyczajnego) oraz profesor uczelni (dawniej profesor nadzwyczajny), gdzie profesor uczelni jest niższym stanowiskiem.
No a co z profesorem w szkole średniej? Tu, jak wszystkich polskich nauczycieli szkół niższego szczebla, obowiązuje system awansu zawodowego, w ramach którego przewidziany jest tytuł honorowy profesora oświaty, nadawany przez Ministra Edukacji Narodowej. Mogą go otrzymać nauczyciele z wieloletnim stażem i z dużymi osiągnięciami edukacyjnymi.
Patrząc historycznie, to musimy stwierdzić, że średniowieczne uniwersytety nie znały tytułu profesora. Nadawały stopnie naukowe: licencjata, bakałarza, magistra lub doktora, oczywiście po spełnieniu wymaganych warunków.
Natomiast znacznie później polskim uczonym tytuł profesora nadawano zarówno po uzyskaniu przez Rzeczpospolitą Polską w 1918 r. niepodległości, jak i w latach późniejszych przemian. W pierwszych latach Polski międzywojnia nominacje profesorskie podporządkowano przede wszystkim motywom racjonalnym, podyktowanym potrzebą zagwarantowania poszczególnym katedrom kadry profesorskiej właściwej ze względu na im odpowiadający zakres naukowy i dydaktyczny. W Polsce po odzyskaniu niepodległości mianowania profesorów były przez Naczelnika Państwa w drodze dekretu lub postanowienia. Od 1920 r. do osiągnięcia tego celu prowadziły dwie drogi: nadanie tytułu profesora zwyczajnego lub profesora nadzwyczajnego oraz mianowanie profesora w zakresie danego przedmiotu. W rzeczywistości nadawanie tytułu profesora (zwyczajnego i nadzwyczajnego) było sporadyczne, naczelna władza państwowa nadawała je do połowy 1923 roku. Po tym czasie powrócono do wzorów wcześniejszych – instytucji mianowania profesorów. I od tej praktyki nie odstąpiono do końca II Rzeczypospolitej.
Z kolei na Górnym Śląsku do roku 1922 w szkolnictwie obowiązywały zasady niemieckie, a profesor był oficjalnym i zawodowym tytułem zawodu nauczyciela. W ten sposób nazywano też grzecznościowo długoletnich nauczycieli.
Między „proszę pani” a „panie profesorze” – współczesne rozterki językowe
Wróćmy do współczesności – zawsze raziła mnie rozpowszechniona w ostatnich latach w szkołach podstawowych (i nie tylko) forma „pani”, jak np. „pani, ja to mogę zrobić”, czy „pani, zapomniałam zeszytu.” Taki sposób zwracania się wziął się od dawnego „proszę pani”, a na skutek niestaranności językowej przekształcił się w taki potworek językowy, który znamionuje kompletny brak szacunku dla nauczyciela. No i jak tu później wymagać w szkołach ponadpodstawowych stosowania formy profesor? Tak więc pozostaje tylko nadzieja, że kiedyś wróci ta grzecznościowa tradycja…

Może Cię zainteresować:
Jeden dzień w chorzowskiej szkole w marcu 1989 roku. Świetny dokument sprzed 36 lat! WIDEO

Może Cię zainteresować:
Studniówkowe imprezy sprzed lat, czyli obowiązkowe białe bluzki i granatowe spódnice

Może Cię zainteresować: