Na początku listopada 2025 roku w Jastrzębiu-Zdroju doszło do wypadku. Do przydomowego basenu, wypełnionego zimną wodą, wpadł 2-letni Wojtek. W tym czasie jego ojciec, pod którego opieką znajdowało się dziecko, wykonywał na posesji prace porządkowe. I to ojciec znalazł syna w przykrytym plandeką basenie.
Akcję ratunkową rozpoczął już ojciec dziecka
Wezwano pomoc, a ojciec rozpoczął reanimację syna. Po przyjeździe policji przejęli ją stróże prawa. Karetka nadjechała po 20 minutach, i walkę o życie dziecka zaczęli ratownicy. Wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Maszyna przetransportowała malca do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie. Tam, na OIOM-ie, lekarze kontynuowali batalię o to, by nie dopuścić do śmierci małego Wojtka.
Sytuacja wydawała się beznadziejna, bo chłopiec był w stanie śmierci klinicznej i w głębokiej hipotermii. Temperatura jego ciała spadła do 25 stopni C.
Jednak zdarzył się cud, a właściwie wszystko, każdy element łańcucha pomocy, zadziałał jak powinien, i chłopiec został uratowany.
Dzisiaj tę piękną nowinę ogłosili lekarze opiekujący się 2-letnim pacjentem w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach:
- dr Paweł Wieczorek, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii,
- dr Maria Damps, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii
- dr Jadwiga Siemek z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii
2-letniego chłopca udało się uratować przed śmiercią
- Dwuletni chłopiec, który został przyjęty do naszego oddziału na początku listopada w stanie głębokiej hipotermii po długotrwałym zatrzymaniu akcji serca w wyniku podtopienia został wyprowadzony z sedacji farmakologicznej i obudzony - mówi dr Paweł Wieczorek, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii. - Na dzień jutrzejszy planujemy jego przekazanie do oddziału pediatrii naszego szpitala, gdzie będzie dalej dochodził do zdrowia.
Jak dodaje lekarz, leczenie chłopca było prowadzone wielokierunkowo. Ogrzewano go, jednocześnie stabilizując układ oddychania i krążenia. Używano terapii pozaustrojowych, żeby utrzymać równowagę metaboliczną, a przede wszystkim robiono wszystko, by zapobiec powikłaniom w zakresie ośrodkowego układu nerwowego związanym z długotrwałym niedotlenieniem i skrajnie złymi wynikami badań laboratoryjnych, jeżeli chodzi o równowagę kwasową zasadową. - Wyniki pomiarów były praktycznie poza skalą urządzeń pomiarowych - podkreśla anestezjolog.
Lekarze relacjonują, że najważniejszym elementem leczenia było niedopuszczenie do wtórnego zatrzymania krążenia w związku z bardzo złymi wynikami badań laboratoryjnych.
- Chory po długotrwałej resuscytacji wymaga wsparcia z praktycznie każdego układu, przede wszystkim układu krążenia, układu oddechowego, ponieważ podtopienie powoduje, że układ oddechowy jest w bardzo złym stanie. Serce po długotrwałej resuscytacji wymaga szerokiego wsparcia i wymaga ogromnego doświadczenia. Dlatego z tego względu cieszymy się, że nam się to wszystko udało - podsumowuje doktor Paweł Wieczorek.
Walka o życie i zdrowie dziecka trwała w sumie 20 dni. Wybudzenie dziecka ze śpiączki farmakologicznej było bardzo powolne, zajęło kilka dni, ponieważ medycy chcieli jak najbardziej zmniejszyć ryzyko jakichkolwiek powikłań ośrodkowego układu nerwowego. Kilka dni temu chłopca ekstubowano..
- Momentem przełomowym było obudzenie chłopca i pierwsze jego kiwnięcia w odpowiedzi na zwykłe, proste pytania. To była dla nas bardzo radosna chwila, kiedy wiedzieliśmy, że to co robiliśmy przyniosło pożądany skutek - opisuje doktor Wieczorek.
- Pacjent jest przytomny, można nawet powiedzieć, że wrócił do swojej normalnej aktywności, ogląda sobie bajki na telefonie. Będzie przekazany na oddział pediatrii, ponieważ już nie wymaga naszego intensywnego leczenia. Myślę, że czeka go dalsze szczęśliwe dzieciństwo - mówi dr Maria Damps, zastępca kierownika Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii.
Co ciekawe, paradoksalnie stan hipotermii, czyli wychłodzenia organizmu, w tej sytuacji pomógł. - Gdyby temperatura ciała nie spadła do tak skrajnej wartości, byłoby znacznie gorzej. Hipotermia spowodowała, że narządy chłopca były w lepszym stanie, niż gdyby utonięcie nastąpiło w ciepłej wodzie - wtedy uszkodzenia narządowe następują dużo szybciej - mówi doktor Wieczorek.
Perfekcyjna praca i współpraca osób ratujących Wojtka
Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka podkreślają, że udało się uratować życie chłopca i zapobiec uszkodzeniu mózgu dzięki perfekcyjnej pracy i współpracy wszystkich osób, które były przy tym nieszczęśliwym zdarzeniu.
- Począwszy od rodziny, która rozpoczęła resuscytację krążeniowo-oddechową poprzez Zespół Ratownictwa Medycznego, załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - wylicza doktor Paweł Wieczorek. - Bez pracy tych wspaniałych osób szanse na wyleczenie chłopca były praktycznie zerowe.
- Można mówić o cudzie, ale my wolimy się skupić na tym, że każda z osób, która po kolei była przy tym pacjencie, zrobiła dokładnie to, co można było zrobić. Cudem jest to, że wszyscy ludzie na każdym etapie wykonali dokładnie to, czego od nich oczekiwaliśmy - dodaje doktor Wieczorek.
Może Cię zainteresować:
Pierwszy nowoczesny schron w Śląskiem. Powstanie w chorzowskim szpitalu
Może Cię zainteresować:
