Fenêtre d'Arpette to nie szczyt, ale przełęcz położona na wysokości 2665 metrów nad poziomem morza. Wyżej niż najwyższy szczyt Tatr Wysokich - Gerlach (2655). Wyżej niż najwyższy szczyt Polski - Rysy (2499). Jak dotąd to najwyższy punkt, na którym stanął Miłosz Pałaszewski - jedenastolatek z Piekar Śląskich. Zrobił to podczas Tour du Mont Blanc, czyli trekingu wokół Dachu Europy - tak określa się najwyższy szczyt kontynentu (4809).
Zbiórka na dalsze leczenie oraz rehabilitację
Miłosz urodził się 25 grudnia 2012 roku jako skrajny wcześniak w 27. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 990 gramów. Lekarze byli gotowi na najgorsze. Zdiagnozowali m.in. niewydolność oddechowo-krążeniową, krwawienie dokomorowe oraz krwiaka śródmózgowego. Z czasem doszło także wodogłowie i zapalenie opon mózgowych. Zrobili jednak wszystko, co było możliwe, aby go uratować. Pierwsze miesiące życia spędził w szpitalach. Do domu przyjechał dopiero po pół roku.
Dwa miesiące później rodzice - Justyna i Mariusz - zabrali go w chuście na Równicę w Beskidzie Śląskim. To była realizacja ich marzeń o wspólnych wędrówkach z synem i sposób na oderwanie od trudnej codzienności. Kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata to żmudna praca nad tym, aby Miłosz się rozwijał, przeplatana wizytami w szpitalach oraz wyjazdami w góry.
W górach niespełna jedenastolatek dystansuje swoich rówieśników. Nie widać, że zmaga się m.in. z niedowładem lewostronnym, co jest częścią mózgowego porażenia dziecięcego, dyzartrią (zaburzeniami mowy) oraz niepełnosprawnością intelektualną. Ma także zastawkę komorowo-otrzewnową, która odprowadza nadmiar płynu mózgowego. - To wszystko ciężka praca lekarzy, rehabilitantów i nasza - mówi wprost Mariusz.
Miłosz w 2019 roku został najmłodszym zarejestrowanym zdobywcą Małego Szlaku Beskidzkiego (137 kilometrów). W następnych latach przeszedł Grań Tatr Niżnych, a także Marmarosze i Czarnohorę w Ukrainie oraz Marmarosze i Góry Rodniańskie w Rumunii.
Górskie wyprawy pod hasłem „Góry dla Miłosza” to okazja do tego, aby pokazać, że osoby z niepełnosprawnościami nie muszą siedzieć w domach, ale mogą uczestniczyć w życiu społecznym. To także forma terapii i promocja zbiórki na dalsze leczenie oraz rehabilitację (KLIKNIJ TUTAJ), której chłopiec stale potrzebuje. Cel to 25 tys. złotych, co pozwala pokryć choć część kosztów związanych z wizytami u specjalistów czy zakupem niezbędnego sprzętu.
170 kilometrów wokół Dachu Europy
W 2023 roku Miłosz, Justyna i Mariusz Pałaszewscy pojechali w Alpy na Tour du Mont Blanc, które liczy 170 kilometrów. Najpierw musieli przejechać samochodem prawie... 1600 kilometrów.
- Po przyjeździe zrobiliśmy małe rozpoznanie i wybraliśmy się samochodem w miejsce biwakowe, gdzie powinniśmy zejść trzeciego dnia. Stanąłem w tym miejscu, zobaczyłem jak prowadzi szlak i nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. Wokół strzeliste góry. Strome podejścia. Pomyślałem, że coś jest nie tak. To nie może być to - śmieje się Mariusz.
Miłosz miał już do czynienia ze skałami, chociażby podczas przejścia grani Tatr Niżnych, ale dotąd nie radził sobie z nimi najlepiej z powodu mózgowego porażenia dziecięcego, dlatego rodzina unikała takiego terenu. Tym razem postanowili spróbować. Przejrzeli dostępne w internecie materiały, zapoznali się z relacjami i mapą, a zawsze mogli zrezygnować i wrócić do samochodu. Nie zdecydowali się na samolot, żeby w razie niespodziewanych zdarzeń mieć transport pod ręką.
- Miłosz jest coraz starszy i potrafi coraz więcej. Szybko okazało się, że na stromych podejściach radzi sobie najlepiej i pierwszy dochodzi na górę. Na końcu zwykle przychodzi Mariusz, bo musi dźwigać najcięższy placek - opowiada Justyna. - I tak mieliśmy plecaki nieco lżejsze niż zwykle, ponieważ na Tour du Mont Blanc nie ma najmniejszego problemu z wodą. W Ukrainie lub Rumunii musieliśmy szukać strumieni, które częściej przypominały kałuże, a tym razem mieliśmy dostęp do przygotowanych źródeł, czasem nawet kranów.