Tomasz Borówka
Stare drzewa maja wiele do opowiedzenia

Borówka gada z drzewem. Najstarszym drzewem. Cis Henrykowski: Ja ci dam choinkę, chłystku!

Długowieczne drzewa mogą żyć nawet - co zresztą sugeruje samo to określenie - przez setki lat. Jeżeli nie powala ich kataklizm czy człowiek, mają okazję być świadkami wielu historycznych wydarzeń. Zwłaszcza te, które rosną w ciekawych miejscach. Spróbujmy wyobrazić sobie, co widziały niektóre z nich i w jaki sposób mogłyby nam o tym opowiedzieć.

Opinią najbardziej długowiecznych drzew cieszą się dęby, jak te z Rogalina w Wielkopolsce, spośród których najsłynniejszymi są Lech, Czech i Rus. Najstarszy jest ten ostatni, licząc sobie około 800 lat. Żołądź, z którego wykiełkował, padł więc w ziemię w XIII wieku, w czasach rozbicia dzielnicowego Polski. Rus musiał słyszeć trwożliwe głosy, rozprawiające o najeździe mongolskim na Małopolskę i Śląsk (do Wielkopolski na szczęście Mongołowie nie doszli).

Jednak to wcale nie dębem jest najstarsze drzewo w Polsce. Rośnie ono bowiem na Śląsku i jest nim cis. Cis Henrykowski.

O, choinka!
Ja ci dam choinkę, chłystku.

Przepraszam Waszą Długowieczność.
To już lepiej.

Cis Henrykowski, ten z Henrykowa Lubańskiego, prawda?
Inaczej Hennersdorfu. Tak, to ja.

Wasza Długowieczność ma jakieś 1300 lat?
O ile pamiętam, tak.

A co szczególnie utkwiło w pamięci?
Z ostatnich rzeczy to huragan jakieś 30-40 lat temu, trochę mnie wtedy połamało. Ale bywało gorzej, choćby wtedy, gdy ruskie strzelały do mnie z armaty.

Co za dzicz! A jak było 1300 lat temu?
Spokojnie. Dokoła gęsta puszcza i mnóstwo takich jak ja, młodzików walczących ze starszymi o światło i ziemię. Niełatwo było się przebić, ale się udało. Potem było tu już więcej luzu, zwłaszcza od XIII wieku, kiedy konkurencja zaczęła iść pod topór. Chrystianizacja, kolonizacja, cywilizacja, sekularyzacja, industrializacja i tak dalej. Chwilami zresztą przykro było patrzeć, co się dookoła wyrabia, ale takie jest życie.

Henryków Lubański to ten z klasztorem cystersów i słynną Księgą Henrykowską?
Nie, tamten Henryków jest położony w gminie Ziębice. Ale skoro o cystersach mowa, to gdybyś młody człowieku chciał porozmawiać z moim kolegą Cystersem z Rud Raciborskich, to mogę mu cię polecić.

A z radością, o Wasza Tysiąctrzystuletniość! Z góry dziękuję.

Jak stary Cis obiecał, tak i zrobił. Za jego radą wybierzmy się więc teraz do Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego w Rudach, gdzie w przyklasztornym parku rośnie dąb Cysters.

500 lat to piękny wiek, ojcze Cystersie?
Ojcze Cystersie, powiadasz? To miłe, już mi się podobasz, chłopcze.

Taka chyba jest forma zwracania się do zakonnika, a skoro ojciec ma na imię, jak ma...
To prawda, lecz jest jeszcze coś. Niedawno mądrzy ludzie wpadli na pomysł, by moje sadzonki zasadzić na na Szlaku Cysterskim w całej Polsce. A potem nawet, by sprzedawać je w klasztorze. Tak więc rzeczywiście jestem ojcem i mam już sporą gromadkę dzieci, których jeszcze przybędzie. Gdy mnie nie stanie, żyć będę w nich.

A na razie jak zdrowie?
A sam jeszcze nie wiem. Tuż nim przybyłeś, jakiś niegodziwiec mnie podpalił. Ledwo przeżyłem.

Niebywałe!
Ano, poważna sprawa, nie lekceważę tego. Dopiekło mi do żywego, że tak powiem. Święty Bernard, stojący tu niedaleko w parku, strasznie pomstował i wyklinał. Zapewnia, że podpalacz będzie się smażyć w piekle. Może i prawda. Spokojny i wyrozumiały jestem, ale bronić go nie będę.

Co ojciec szczególnie zapamiętał z tych 500 lat?
Pożar kościoła w 1945 roku, zdecydowanie. Trauma do dziś po tej azjatyckiej dziczy. My, drzewa, nie znosimy ognia.

A z pozytywnych rzeczy?
Cystersi, oczywiście. Zakonnicy i klasztor byli tu już, gdy wykiełkowałem. I przez dobre 300 lat każdy by się przyzwyczaił do tych pracowitych ludków w biało-czarnych habitach. Dobra robotę wykonali w okolicy, miło było patrzeć. Zresztą dalej jest. Głupi był ten pruski król, co ich przepędził. Wprawdzie na książąt raciborskich, którzy po nich nastali, nie dam złego słowa powiedzieć, ale to już nie było to samo. Tęsknię za cystersami. Na szczęście nawiedzają to miejsce. No i jest Bernard.

No i park piękny.
Tak, lubię go. Parki mają w sobie coś. Park Śląski też jest niezły, koleżanka sosenka tam mieszka. W sumie dzieciak, będzie jej ledwo ze sto lat, ale też już swoje widziała.

Stuletnie drzewo w Parku Śląskim? Przecież on nie ma stu lat?
HAHAHA! A jednak. Ale o tym to może pan sam ci już opowie?

Wybrałem się więc do Parku Śląskiego poszukać koleżanki sosenki. Spotkałem ją koło Dużego Kręgu Tanecznego. Stary, dobry Cysters rzeczywiście ma poczucie humoru. Sosenka jest wielkim, dorodnym drzewem.

Aż mi niezręcznie zapytać, czy rzeczywiście jest pani starsza od tego Parku...
Daj spokój, mały. Szczęśliwi czasu nie liczą. A te sto lat upłynęło naprawdę szczęśliwie.

Więc to prawda?
Że mam sto lat? Naturalnie. Rosłam tu jeszcze zanim posadzono większość drzew Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Co nie znaczy, że one wszystkie rosną tu od sadzonki, część z nich została przeniesiona z innych miejsc. Na Śląsku imigranci to żadna sensacja, prawda? Także i tutaj. Ale były to wtedy młode drzewa. W 1951 roku, kiedy to wszystko się zaczęło, tu w okolicy rosło już sporo starszych od nich Między innymi ja.

A te inne?
To niejedno z drzew w okolicy, przy alejach Głównej i Klonowej. A na przykład tutaj, przy Dużym Kręgu, rośnie kolega dąb szypułkowy w wieku już około 80 lat. Albo sympatyczny buk pospolity pomiędzy Szybem Leśnym i Planetarium Śląskim. Nie od razu nabywa się 365 centymetrów obwodu pnia i kilkudziesięciu metrów wysokości!

Jakie są pani najwcześniejsze wspomnienia?
To Dolina Szwajcarska i odwiedzający ją ludzie. To był taki jakby zalążek późniejszego Parku Kultury. Taki punkt startu, właśnie około stu lat temu. Były nim drzewa i inna zieleń nad wodą, którą dziś nazywacie Dużym Stawem. Stała nad nią gospoda zwana tancbudą. Potem tego zalążka wyrósł pierwszy pęd Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, czyli tereny festynowe. Nikt już chyba tak ich nie nazywa, podobnie jak i z terenów kaskadowych. Z czasem tereny festynowe zlekceważono, zapomniano, nawet uszkodzono. Ale przetrwały i nawet ostatnio został odnowiony ich centralny punkt, czyli Duży Krąg Taneczny. Pamiętam, jak go budowali. Straszny hałas, mnóstwo robotników, buldożery. Bałam się o życie. Ale potem jakoś się ułożyło. Tylu ludzi kocha tu drzewa i na ogół nas szanuje!

To dobre miejsce?
Na pewno dużo się tu działo. Koncerty, imprezy taneczne. Lubię muzykę, a tu rozbrzmiewała różna a różnista. Od najnowszych przebojów, przez klasyczną, aż po ludową Zespołu "Śląsk" i innych wykonawców. Może będzie tak znowu - chciałabym!

Jerzego Ziętka pani pamięta?
Młodego Jorga? Pewnie! Często się tu kręcił, nawet jak już go mianowali Starym Jorgiem i gdy był już na emeryturze. Dużo serca włożył w to miejsce. My, drzewa, ciągle wyczuwamy tu jego obecność.

Kręgi Taneczne dawniej i dziś

Może Cię zainteresować:

Kręgi Taneczne w Parku Śląskim dawniej i dziś: tak było, a tak jest. Zestawiliśmy zdjęcia archiwalne z aktualnymi

Autor: Tomasz Borówka

24/07/2022

Nad Dużym Stawem w latach 50.

Może Cię zainteresować:

Zieleń i woda w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Tak ludzie szukali ochłody przed prawie 70 laty w WPKiW nad Dużym Stawem

Autor: Tomasz Borówka

18/07/2023

Korytarz mikołowski

Może Cię zainteresować:

Najbardziej absurdalne miejsce na Śląsku: idziesz prosto 600 metrów i 9 razy przekraczasz granicę dwóch miast

Autor: Tomasz Borówka

11/06/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon