National Museum of the U.S. Navy/Wikipedia
Harriman z Churchillem i Stalinem w Moskwie, sierpień 1942

Najpierw robił interesy w Katowicach. A potem ustalał nowy światowy ład z Rooseveltem, Churchillem i Stalinem

Averell Harriman siedział przy radiu z Churchillem (a skoro z Churchillem, to pewno i przy drinku), słuchając szokującego komunikatu o ataku Japończyków na Pearl Harbor. Był na Kremlu i spuszczał wzrok, gdy Stalin brutalnie dawał Mikołajczykowi do zrozumienia, ile znaczy polskie zdanie w kwestii polskich granic. Był w Jałcie, gdy decydowały się losy powojennej Polski, później zaś uczestniczył w takim dobieraniu składu polskiego rządu, by zaakceptowała go Moskwa. Był zaufanym człowiekiem Roosevelta. A przed II wojną światową jednym z najbardziej wpływowych przemysłowców... na Górnym Śląsku.

Aktywność Harrimana w latach II wojny światowej na polu międzynarodowej polityki była wielekroć opisywana przez historyków. I nie tylko historyków, ale i samych uczestników wydarzeń, z Winstonem Churchillem na czele. Na kartach pomnikowej, wielotomowej "Drugiej wojny światowej" Churchilla Harriman pojawia się wielokrotnie. Brytyjski premier darzył go szacunkiem i zaufaniem. W Egipcie za moją zgodą miał wgląd we wszystko - pisał na przykład WSC o Harrimanie. Jeszcze przed przystąpieniem USA do wojny, we wrześniu 1941, właśnie Harrimana wyprawili Churchill z Rooseveltem do Moskwy. W misję na Kreml wyruszył w duecie z Maxem Aitkenem, lordem Baeverbrookiem - brytyjskim magnatem prasowym i finansowym, odpowiedzialnym za produkcję przemysłową Zjednoczonego Królestwa. Wysłannicy przyobiecali bitym na głowę przez Wehrmacht Sowietom gigantyczne dostawy uzbrojenia, obejmujące m.in 2500 czołgów i 3600 samolotów. O udziale Harrimana w negocjacjach (siłą rzeczy powiązanych z produkcją przemysłową i logistyką) zdecydowało - poza zaufaniem Roosevelta i Churchilla - to, iż podobnie jak dla Beaverbrooka, świat wielkiej ekonomii i finansjery był dla Harrimana jego naturalnym środowiskiem.

William Averell Harriman urodził się w 1891 r. w Nowym Jorku jako syn Edwarda Henry'ego Harrimana, znanego barona kolejowego. Drugie imię, którego przeważnie używano i pod którym zapisał się w historii to panieńskie nazwisko jego matki, Mary Williamson Averell. W biznesie próbował sił od 1922 roku. Zaczął od bankowości, zakładając A. Harriman & Co. Pięć lat później połączył siły z bratem Rolandem. Portfolio Harrimanów z czasem rozrosło się do rozmiarów przemysłowego imperium, na które składało się kilkanaście wielkich firm, głównie z branży transportu. Szczególnie kolejowego, ale też morskiego, jak Pacific Mail Steamship Co., American Ship & Commerce, American Hawaiian Steamship Co, czy Hamburg-Amerikanische Packetfahrt-Aktiengesellschaft (HAPAG). Ta ostatnia była armatorem niemieckim, co w jakiś sposób świadczy o tym, że Harriman nie ograniczał swoich biznesów do ojczystych Stanów i prowadził je także w Niemczech.

W latach 30. Harriman, zachęcony przez siostrę, wiąże się z prezydentem Rooseveltem, wdrażającym w USA politykę gospodarczą Nowego Ładu. I tak zanurza się w świecie wielkiej polityki, wkraczając na drogę, która zaprowadzi go do gabinetów Białego Domu, Downing Street i Kremla, a takze Liwadii na Krymie. Wcześniej jednak zacznie inwestować... na Śląsku.

Wejście Harrimana

Pora bowiem, by przejść do śląskiego wątku życiorysu Harrimana. Ma on początek - jak wiele innych śląskich historii - w roku 1922, kiedy Górny Śląsk po powstaniach i plebiscycie zostaje podzielony pomiędzy Niemcy i Polskę. Jak powszechnie wiadomo, to tej drugiej przypadła w udziale lwia część górnośląskiego przemysłu. Tego zaś część, poważną część, stanowiły przedsiębiorstwa spółki Bergwerksgesellschaft Georg von Giesches Erben, czyli Towarzystwo Górnicze Spadkobierców Jerzego von Giesche. Skrótowo zwanej Spadkobiercy Gieschego bądź po prostu Giesche.

Dla Spadkobierców Gieschego podział Śląska to problem. Władze koncernu postanawiają, by jego majątek znajdujący się po polskiej stronie granicy przekazać specjalnie w tym celu utworzonej spółce Giesche SA w Katowicach. Kiedy ta spółka akcyjna powstanie (jeszcze w 1922 roku), w skład jej majątku wejdą m.in. kopalnie Giesche, Kleofas i Orzeł Biały, a także osiedla robotnicze Giszowiec i Nikiszowiec. Jednak nie koniec na tym. W 1926 r. Spadkobiercy Gieschego chcą pozbyć się akcji Giesche SA. I bez trudu znajdują chętnego kupca. Znajdują, a raczej wynajdują. Czy może wręcz inspirują jego powstanie, gdyż będzie nim spółka SACO, czyli Silesian-American Corporation. To amerykańsko-niemiecki holding, którego firmą-córką ma być Giesche SA. SACO, założone w 1926 r. w USA, należy do Silesian Holding Company. To firma amerykańska, dysponująca 51% akcji zwykłych i 58,33% uprzywilejowanych SACO. Reszta akcji należy do Spadkobierców Gieschego, to ich ekwiwalent za wniesienie do Silesian-American Corporation kapitału akcyjnego Giesche SA. 65% udziałów Silesian Holding Company dysponuje Kompania Górnicza Anaconda Copper, 35% kontroluje Harriman.

Nadchodzi lato 1926 roku, finał biznesowych negocjacji rozgrywa się w nerwowej atmosferze. W Polsce dopiero co doszło do zmiany władzy po przewrocie majowym. Ta ostatnia początkowo jest nieufna wobec Harrimana. Tym bardziej, ze orędownikiem transakcji była chrześcijańska demokracja pod wodzą Wojciecha Korfantego - obecnie czołowego opozycjonisty i wroga piłsudczyków.

Klub, do którego wówczas należał, oczarował rzekomym sukcesem, jakie Państwo będzie miało z dopuszczenia w Polsce kapitału amerykańskiego, co przyczyni się do rozmachu życia gospodarczego i co z tem idzie, wzrostu dobrobytu i warstw pracujących. Nie wchodzimy w to, czy p. Korfanty twierdził w myśl swego przekonania, że Harrimann da nam „błogosławioną erę gospodarczą", wiemy tylko, że już wówczas był ściśle związany z wielkim kapitałem na Śląsku, spełniając rolę jego herolda politycznego - pisała później o poparciu Korfantego dla amerykańskich planów jedna z niechętnych mu śląskich gazet.

Jeszcze 26 czerwca sam premier Bartel oświadcza publicznie, że wejście Amerykanów w śląskie hutnictwo cynku uważa za uważa za szkodliwe dla Polski. A może było to tylko podbijanie ceny? Tego się nie dowiemy, w każdym razie Harriman dopina swego. 3 lipca 1926 polscy ministrowie spraw zagranicznych, gospodarki i finansów sygnują umowę o przejęciu przez SACO majątku Giesche SA.

Amerykanie wchodzą na Śląsk.

Amerykańska inwazja

Na Śląsk ściąga niewielu Amerykanów, ale zostawiają tutaj swój trwały ślad. Na Giszowcu osiedlają się dyrektorzy spółki z rodzinami. Nieopodal górniczego osiedla wyrasta osiedle willowe, szybko przezwane amerykańskim. Nieduże ale gustowne, składa się na nie sześć willi w wyraźnie anglosaskim stylu. Amerykanie w pobliżu urządzają też pole golfowe. Czy sam Harriman rozegrał na nim kiedyś partię golfa? Okazje niewątpliwie miewał, bywając na Śląsku.

W ubiegłą niedzielę bawili w Katowicach pp. Harrimann i Rosse, członkowie Rady Nadzorczej Spółki Giesche - informowała gazeta "Polska Zachodnia" w notce zatytułowanej "Pobyt Harrimanna i Rossego na G. Śląsku", opublikowanej w środę 30 listopada 1927. - Po zwiedzeniu niektótych zakładów przemysłowych na Śląsku udają się pp. Harrimann i Rosse do Wiednia. Do Katowic przybyli z Warszawy, gdzie brali udział w posiedzeniu Rady Nadzorczej Banku Handlowego, do którego weszli z większym kapitałem.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon