Nowy starosta powiatu gliwickiego. "Będzie nam brakowało w budżecie 20-30 mln złotych"

Waldemar Dombek pod naciskiem radnych zrezygnował ze stanowiska starosty powiaty gliwickiego. Na jego miejsce wybrany został Włodzimierz Gwiżdż. - Wyzwania zawsze są takie same. Przede wszystkim natury finansowej. Musimy wyprowadzić na prostą pewne kwestie dotyczące m.in. nieruchomości i ochrony zdrowia - tłumaczy.

Włodzimierz Gwiżdż

Po wyborze powiedział pan, że "zrobi wszystko, aby sprostać temu wyzwaniu". Jakie jest największe wyzwanie, które dziś stoi przed starostą i powiatem?
Włodzimierz Gwiżdż: Dla mnie wyzwaniem jest samo stanowisko. A jeśli chodzi o starostwo, to wyzwania zawsze są takie same. Przede wszystkim natury finansowej. Musimy wyprowadzić na prostą pewne kwestie dotyczące m.in. nieruchomości i ochrony zdrowia. Cały czas prowadzimy rozeznanie. Na pewno na wyróżnienie zasługuje wydział zarządzania kryzysowego. Pandemia i napływ uchodźców z Ukrainy pokazały, że działa on wzorowo.

We wniosku o odwołanie poprzedniego starosty (Waldemara Dombka), który pan podpisał, pojawiła się m.in. kwestia problemów szpitali powiatowych w Knurowie i Pyskowicach. Czy ma pan plan na poprawę ich sytuacji?
Po trzech dniach na stanowisku nie mam jeszcze recepty na rozwiązanie problemów szpitali powiatowych. Gdybym miał, to na pewno byłbym bardzo cennym ekspertem, ponieważ inni w całej Polsce próbują te problemy rozwiązać od lat. Na pewno wydawało mi się, że sytuacja szpitali powiatowych jest kiepska, ale już wiem, że jest jeszcze gorsza - tragiczna. Placówki są zadłużone i nierentowne. To ciężko chorzy pacjenci, których trzeba dobrze zdiagnozować, przygotować dokładny plan leczenia i zacząć go realizować. Na pewno nie zakończymy leczenia w tej kadencji, ale potrzebna jest pilna reanimacja.

Został pan starostą na rok lub półtora przed wyborami. W tak krótkim czasie rewolucji w powiecie chyba nie zdąży pan przeprowadzić, ale być może uda się pewne rzeczy uporządkować.

Tak, na tym będzie polegała ta kadencja. W starostwie panował chaos. Mam nadzieję, że moje doświadczenie pomoże go uporządkować. Zaczęliśmy bardzo intensywnie - spotkania zarządu odbywają się codziennie. Pracujemy nad wypracowaniem schematów zarządzania, aby działać wspólnie. Musimy także usprawnić przepływ informacji i dokumentów, które jeszcze niedawno miesiącami były przetrzymywane, co utrudniało pracę. Ważne, aby urząd mógł sprawnie funkcjonować niezależnie od tego, kto będzie starostą.

Wspomniał pan, że problemem starostwa jak zawsze są finanse. O jakich kwotach mówimy?
W przyszłym roku będzie nam brakowało w budżecie 20-30 mln złotych. Po raz pierwszy, odkąd zasiadam w radzie powiatu, będziemy musieli wziąć kredyt, aby realizować zadania własne. Mowa o około 3-5 mln złotych.

Zawodowo w górnictwie spędził pan 26 lat. Zajmuje się pan m.in. odnawialnymi źródłami energii. Jak zamierza pan wykorzystać to doświadczenie na nowym stanowisku?

W kopalni zaczynałem od stanowiska sztygara, czyli najniższej funkcji nadzoru. Kończyłem pracę jako kierownik działu energomechanicznego. W porywach podlegało mi ponad tysiąc osób. Trudno porównać kopalnię ze starostwem, ale to naprawdę cenne doświadczenie w zarządzaniu ludźmi, które zamierzam wykorzystać. Z kolei jeśli chodzi o odnawialne źródła energii, to planuję przygotować plan poprawy efektywności energetycznej. To droga do ograniczenia kosztów, które jest konieczne w obecnej sytuacji finansowej powiatu.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon