Ukraina wojna

O wojnie, którą Ukraina wciąż wygrywa. Jarosław Gwizdak: Nie wiem, czy robią to w schronach czy piwnicach, ale Oleg, Elena i Uliana mieli rację

O wojnie, którą Ukraina wciąż wygrywa. Jarosław Gwizdak: Nie wiem, czy robią to w schronach czy piwnicach, ale Oleg, Elena i Uliana mieli rację

autor artykułu

Jarosław Gwizdak

Jest taki jeden ekspert rządowej propagandy (jakoś nie potrafię nazwać TVP Info wiarygodnym medium), który regularnie zapowiada w internecie swoją obecność w materiałach. Pisze wtedy skromniutko „z moim małym udziałem”, zapraszając potencjalnych widzów do oglądania produkcji. Pochwalę się i ja. Od początku 2019 roku pracowałem w Ukrainie. Pomagałem, w ramach unijnego (a jakże) projektu, reformować ukraiński wymiar sprawiedliwości. Z moim małym...

Mieliśmy tam co robić. Ukraińskie sale rozpraw są wciąż, na wzór sowiecki, wyposażone w metalową klatkę. W tej klatce umieszcza się oskarżonych podczas procesu. Na mnie ten element sali rozpraw zrobił upiorne wrażenie.

W ramach przerażających opowieści dodam, że jeden z sędziów przywitał nas historią o wyłowionej w Dnieprze głowie innego sędziego. Pożary budynków sądów czy powodzie w sądowych archiwach zdarzały się dość regularnie. W ten sposób zacierano ślady i utrudniano prowadzenie procesów.

Przychodzi zmiana

Pracowałem przy tej reformie prawie trzy lata. Widziałem zmianę nastawienia, zwłaszcza u młodych pracowników sądownictwa. Ci ludzie wnosili do pracy swój entuzjazm, energię i inne spojrzenie na świat.

Pokolenie cyfrowych tubylców (tzw. digital natives) wprowadziło nie tylko do ukraińskich sądów, ale do całej państwowej administracji nagminne korzystanie z social mediów.

Od 2020 r. każde ministerstwo, sąd czy urząd lokalnej administracji miało konto w każdym portalu społecznościowym. Instagram, TikTok czy Telegram? Często każde z powyższych. Do tego obowiązkowo Twitter, Facebook i jeszcze strona internetowa.

Rozwój „państwowych” profili w social mediach nałożył się na pandemię (albo stało się na odwrót?). Z mojego mieszkania, podczas lock-downu, odwiedzałem regularnie profile sądów. Nie tylko w ramach obowiązków, również z ciekawości. Czasami z rozbawieniem oglądałem, że jeden z sądów zamówił nowoczesny termometr, a inny ma skrzynkę maseczek dla obywateli. Sąd w Winnicy ma nowego prezesa, a drużyna sądu w Iwano-Frankowsku wystąpiła w piłkarskim turnieju.

Dostrzegałem w tym ręce młodych specjalistów. Dla nich nie było innej możliwości poinformowania społeczeństwa niż umieszczenie posta na profilu.

Atrakcyjne zdjęcie, tekst i przycisk „wyślij”. Tak właśnie pracowali. Generowali wielkie ilości treści. Sam zaczynałem się obawiać, czy ktokolwiek jest w stanie to przyswoić. Czy ktoś jest tym zainteresowany. Ale Oleg, Elena i Uliana wiedzieli, co robią.

Wojna w socialach

Ukraina i cały świat poznanych przeze mnie ludzi legł w gruzach 24 lutego 2022 r. Zaczęła się rosyjska agresja.

„Brakuje nam języka, brakuje punktów widzenia, metafor, mitów i nowych baśni” – powiedziała w swoim noblowskim przemówieniu Olga Tokarczuk. Mówiła o sposobie opowiadania świata, zwłaszcza teraźniejszości, i o tym, jak potrzebna jest nowa narracja.

W całym koszmarze wojny wyobrażam sobie niektórych moich ukraińskich przyjaciół, jak pracowicie przygotowują kolejny post, mem czy infografikę. Z tych materiałów świat dowiaduje się o wojnie, o ukraińskim bohaterstwie i rosyjskich zbrodniach. Właśnie z Twittera czy Instagrama.

Nie wiem, czy robią to w schronach, piwnicach i czy budynki z ich biurami nadal stoją. Ilekroć widzę w internecie jakąś atrakcyjną treść, przykuwający uwagę materiał, mam jeszcze w sobie nadzieję. Wiem, że mieli rację. Znaleźli nową narrację, mieli zapał i narzędzia do jej stworzenia.

Jestem z nich dumny. Tę wojnę Ukraina wciąż wygrywa.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon