Rok 1905 był czasem rewolucji w Imperium Rosyjskim, w granicach którego znajdowało się także Królestwo Polskie, z carem Rosji Mikołajem II na jego tronie. Olbrzymi zryw robotniczy dotarł do Zagłębia Dąbrowskiego na przełomie stycznia i lutego. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce 9 dnia tego miesiąca, kiedy doszło do masakry pod «Hutą Katarzyna» w Sosnowcu, która pochłonęła ponad 50 ofiar śmiertelnych i wielu rannych. Pisaliśmy o tych wydarzeniach w ich 120 rocznicę w tym artykule.
Rewolucja robotnicza czy powstanie narodowe?
Choć strajki, które zimą przetoczyły się przez niemal wszystkie zakłady przemysłowe w Zagłębiu Dąbrowskim, zakończyły się brutalną pacyfikacją przez wojska carskie, część postulatów strajkujących została zrealizowana. Władze prawdopodobnie miały nadzieję na to, że nastroje po masakrze się nieco uspokoją oraz że nie dojdzie do kolejnych zamieszek. Czas ten był jednak przełomowy dla Zagłębiaków, którzy poczuli siłę po pierwszym, powszechnym wypowiedzeniu posłuszeństwa władzy.

W tamtym roku całe imperium chwiało się od przetaczającej się przez nie rewolucji robotniczej i jednocześnie prowadzonej wojny z Japonią. więc do wzmożenia dochodziło i u nas. Po kolejnych, krwawych wydarzeniach – tym razem w Łodzi – rozpoczął się w Zagłębiu 28 czerwca strajk solidarnościowy. Do wcześniejszych postulatów dotyczących poprawy warunków pracy i życia, doszły żądania wprowadzenia języka polskiego do szkół i urzędów. Jak widać, to już nie tylko rewolucja, ale zryw z elementami powstania narodowego.
5 września zakończyła się wojna z Japonią klęską Rosji i międzynarodową kompromitacją. To wzmogło nastroje rewolucyjne, co doprowadziło do strajku powszechnego na terenie niemal całego imperium. Aby przejąć inicjatywę, car Mikołaj II wydał 30 października 1905 manifest, w którym zapowiadał wprowadzenie konstytucji, praw wyborczych dla wszystkich warstw społecznych i zwiększenie praw obywatelskich. To jednak nie tylko nie zatrzymało strajków, a w wielu miejscach je wzmogło.

Republika Zagłębiowska – kilkanaście dni niepodległości i złudzeń
Mimo ukazania się obwieszczenia Mikołaja II, carskie siły brutalnie tłumiły protesty, także w Zagłębiu Dąbrowskim. To doprowadziło do radykalizacji postaw już nie tyle rewolucyjnych, lecz powstańczych. Jeszcze tego samego dnia doszło do wybuchu strajku powszechnego w regionie – do strajkujących wcześniej kolejarzy, dołączyli robotnicy wielu zakładów przemysłowych. Następnego dnia dołączyły się załogi mniejszych zakładów z powiatu będzińskiego (wówczas niemal wszystkie miejscowości Zagłębia Dąbrowskiego wchodziły w jego skład).
Także 31 listopada, na placu Dietla w Sosnowcu (przed budynkiem Szkoły Realnej), odbył się wielki więc. Stamtąd tłum ruszył wzdłuż linii kolejowej na Będzin, by uwolnić więźniów politycznych z tamtejszego więzienia. Na Środulce drogę zagrodził im oddział Kozaków pieszych i konnych, z 14. pułku kozaków dońskich, stacjonującego w Będzinie.
„Kiedy tłum zbliżył się na odległość 50 kroków, Kozacy ruszyli do szarży, tratując i raniąc wielu ludzi. Nieuzbrojeni manifestanci tłuczeni byli kolbami karabinów. Szczególne okrucieństwo przejawiano wobec kobiet bitych bestialsko nahajkami z metalowymi kulkami.” — opisuje krwawe wydarzenia dr hab. Dariusz Nawrat, historyk, prof. UŚ i szef Instytutu Zagłębia Dąbrowskiego.

Jeszcze wieczorem odbył się kolejny więc, przy teatrze w Sosnowcu, na którym podarto carski manifest. Do strajku przyłączyły się wszystkie kopalnie, zakłady przemysłowe, fabryki i warsztaty w Zagłębiu Dąbrowskim, a kolejarze zatrzymali całkowicie ruch kolejowy. Władze carskie wycofały kozaków i żandarmów do koszar, obawiając się eskalacji. Wówczas władzę powoli zaczęli przejmować przedstawiciele zbuntowanych, a moment ten nazywany jest początkiem Republiki Zagłębiowskiej.
1 listopada to kolejny dzień wielkich manifestacji – pod teatrem oraz na zagórskim cmentarzu. Wieczorem doszło do wiecu pod Szkołą Sztygarów w Dąbrowie, na którym między innymi zażądano uwolnienia aresztowanego dzień wcześniej działacza PPS Ludwika Łobzowskiego, którego ostatecznie wypuszczono.
2 listopada przed kopalnią «Gwarectwa Hr. Renard» zgromadziło się około 30 tysięcy ludzi na wiecu zorganizowanym przez działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej, Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego «Bund». Stamtąd ruszył pochód, który zatrzymał się przy «Hucie Katarzyna», gdzie upamiętniono ofiary z lutego, a następnie dotarł aż do Dąbrowy.

3 listopada kolejne manifestacje odbyły się w Dąbrowie, Czeladzi, Niemcach, kończąc się znów pod «Hutą Katarzyna». W Szkole Sztygarów uczniowie zmusili dyrektora do usunięcia kozaków, którzy zgrupowali się na placu celem powstrzymania pochodu robotników. Tego dnia manifestanci ponownie zebrali się na Placu Dietla pod Szkołą Realną w Sosnowcu, podejmując decyzję o kontynuacji strajku. „Ani jedna ręka nie podniosła się przeciwko” — pisano w «Górniku», czyli piśmie wydawanym przez PPS. W sumie wydano aż 9 numerów gazety, bez żadnej kontroli cenzorskiej, w kilkunastotysięcznym nakładzie.
Ze strajku wyłączono rzeźników i piekarzy, których praca była niezbędna, by dostarczać ludności żywność.

1, 3 i 5 listopada protestowano także w Siewierzu, 3 listopada rozpoczął się strajk w fabryce braci Schein w Sławkowie (powiat olkuski), zaś 6 listopada usunięto z tamtejszej szkoły rosyjską nauczycielkę i zniszczono carski herb.
Tłumy złożone z tysięcy ludzi gromadziły się w wielu miejscowościach Zagłębia Dąbrowskiego, śpiewając rewolucyjne pieśni pod czerwonymi sztandarami. Do żądań socjalnych i polskiego języka doszło jeszcze jedno – wyzwolenia się spod władzy cara.

Przywódcy strajku powszechnego w regionie zwrócili się do naczelnika powiatu będzińskiego Alfreda Mirbacha z żądaniem oficjalnego przekazania steru rządów. Carscy urzędnicy obawiali się eskalacji wydarzeń na wzór zimowej masakry pod hutą i jednocześnie nie byli pewni, jak należy rozumieć manifest carski z 30 października. Do oficjalnego przekazania rządów nie doszło, ale przerażone sytuacją rosyjskie władze administracyjne, żandarmeria, policja oraz wojsko schroniły się do koszar, faktycznie oddając władzę w ręce zbuntowanej ludności.
Tego nie mogli zaakceptować przemysłowcy, głównie pochodzenia niemieckiego, którzy apelowali do władzy carskiej, by ta zwróciła się o pomoc wojskową do Cesarstwa Niemieckiego!
Początek polskiej władzy i wprowadzania porządku na wzór państwa miał miejsce 5 listopada. Pod teatrem ponownie zorganizowano wiec, na którym dopuszczono do głosu policmajstra Kronenberga, który najpierw prosił o przerwanie strajku, ale potem oświadczył, że władzę składa w ręce przedstawicieli protestujących.
„Władze carskie u nas jak i gdzie indziej istnieć przestały. Naszą rzeczą ustanowić teraz nasze własne władze.” — głosiła odezwa SDKPiL.

Inicjatywa tworzenia struktur władzy należała jednak do prawicy. 7 listopada Komitet Okręgowy Narodowego Związku Robotników i Narodowej Demokracji wydał odezwę wzywającą do jak najszybszego powołania straży obywatelskiej, gwarantującej bezpieczeństwo i porządek w regionie. Chodziło również o to, by zapanować nad rewolucyjnymi nastrojami, podsycanymi przez partie robotnicze. Wskazano, że mieszkańcy poszczególnych miejscowości powinni wybrać komitety spośród obywateli i uformować lokalne milicje.
Z inicjatywy Narodowej Demokracji jeszcze tego samego dnia w Sosnowcu powołano Komitet Bezpieczeństwa Publicznego, składający się z przedstawicieli wszystkich partii. Początkowo tworzyło go piętnastu obywateli związanych z endecją, lecz mimo niechęci narodowców do partii robotniczych, inicjatorzy dołączyli do niego po trzech przedstawicieli PPS, SDKPiL oraz «Bundu». Miasto podzielono na rewiry, nad którymi czuwały oddziały milicji, liczące łącznie około 200 osób, uzbrojonych w rewolwery i pałki odebrane rosyjskim policjantom. 15 milicjantów spróbowało zająć dworzec warszawski w Sosnowcu, lecz rozbroiła ich kompania piechoty rosyjskiej pilnująca stacji kolejowej. Dworzec był faktycznie jedynym miejscem, gdzie carska władza się wówczas utrzymywała.
Inicjatywa eNDecji oznaczała też większe akcentowanie haseł niepodległościowych, niż w przypadku partii robotniczych.

7 i 8 listopada w Sosnowcu wybrano sędziów do sądów obywatelskich – w głosowaniu tajnym, bezpośrednim, równym i powszechnym. Głosować mogli wszyscy obywatele po ukończeniu 21 roku życia, bez względu na wyznanie oraz płeć, co było kolejnym, rewolucyjnym rozwiązaniem, bezprecedensowym w przeszłości.
Ustanowiono nowe podatki dla firm oraz zamożniejszych obywateli.
Codziennie drukowano ogromną ilość ulotek i odezw rewolucyjnych, które rozrzucano nie tylko między robotnikami, ale carskimi żołnierzami.

W Dąbrowie Komitet Bezpieczeństwa Publicznego utworzono 9 listopada. Jego skład także zdominowała prawica niepodległościowa. Było tam 8 przedstawicieli ND, dwóch z NZR, dwóch z PPS oraz dwóch z SDKPiL. Wiece zwoływano w budynku Szkoły Sztygarów oraz w kopalniach i w hutach. Także drukowano odezwy i ulotki — w zajętej drukarni. 11 listopada Komitet podzielił Dąbrowę na rewiry milicyjne. Rozpoczęło się wyłanianie instytucji władzy samorządowej oraz sądów obywatelskich.
Podobne działania miały miejsce także w stolicy powiatu – Będzinie.
9 listopada odbyło się wielkie zgromadzenie ponad czterech tysięcy mieszkańców miejscowości: Niemce, Kazimierz, Strzemieszyce i Granica, na którym uchwalono kontynuowanie strajku powszechnego i żądano zrewolucjonizowania zagłębiowskiej wsi. Prawdopodobnie w innych miejscowościach Zagłębia Dąbrowskiego miały miejsce podobne działania, choć to jest wciąż obiektem badań historyków.

Kres mrzonkom o skrawku niepodległej Polski przyniosły represyjne działania władz carskich. 10 listopada wprowadzono stan wojenny w całym Królestwie Polskim. Generał-gubernator warszawski Georgij Skałon polecił uznać wszystkie manifestacje i wiece za bunty, które należy unicestwić. Na ulice wysłano wojsko oraz żandarmerię i rozpoczęły się aresztowania, które kończyły się nawet wywózką na Syberię. Zamknięto drukarnie. Członkowie Komitetów Bezpieczeństwa Publicznego byli oskarżani o bunt, choć ci zapewniali, że działalność komitetów nie była wymierzona przeciwko rządowi, a służyła jedynie zapewnieniu porządku i bezpieczeństwa. Jednak siła i determinacja carskiej władzy były tak duże, że po niespełna dwóch tygodniach marzenia o niepodległym państewku polskim prysły.
Republika Zagłębiowska jest terminem umownym, stworzonym później do opisania procesów, które przez kilkanaście dni działy się w sąsiadujących miejscowościach Zagłębia Dąbrowskiego. Nie było to jedno państwo, ale kilka bądź kilkanaście tworów o cechach państwa, które jednak tworzone były na fali tego samego zrywu i w porozumieniu. Ich władze miały swoje pieczątki, podatki, przepisy, milicje, sądy obywatelskie i inne atrybuty typowe dla państw. Nie miały jednak paszportów, gdyż trwały za krótko. Ruch między Zagłębiem Dąbrowskim a resztą świata – zarówno Imperium Rosyjskim, Cesarstwem Niemieckim czy Austro-Węgrami – praktycznie nie istniał przez te kilkanaście dni. Gdyby tę formę niepodległości (choć nieuznanej przez żadne państwo) udało się utrzymać, przywrócenie ruchu granicznego, a co za tym idzie – paszportów – także byłoby konieczne.
Według badaczy – w czasie od sformowania milicji i sądów obywatelskich do końca trwania tzw. Republiki Zagłębiowskiej prawdopodobnie nie zdarzył się ani jeden wypadek kradzieży lub czynów łobuzerskich, co było sytuacją niespotykaną w czasach przedrewolucyjnych.
Republika Sławkowska – ostatnie podrygi śmiałych marzycieli
12 listopada naczelnik Straży Ogniowej Ochotniczej w Sławkowie – inż. Władysław Sujkowski – po mszy w kościele parafialnym wezwał wszystkich na Zgromadzenie Gminne, które przegłosowało powołanie Komitetu Obywatelskiego z Sujkowskim jako przewodniczącym. W przyjętej uchwale zażądano wprowadzenia w Królestwie Polskim pod władzą Rosji polskiej administracji i samorządu, z sejmem w Warszawie. Język polski miałby być jedynym obowiązującym w urzędach, sądach i szkołach. Lokalnie zaś komitet chciał kontrolować finanse w urzędzie gminnym. Wójtowi powierzono zorganizowanie Straży Obywatelskiej celem zapewnienia porządku i zadbania o bezpieczeństwo. Uchwalę podpisali członkowie komitetu i obywatele Sławkowa mający prawo głosu na gminnych zebraniach. Odpis uchwały przesłano naczelnikowi okręgu olkuskiego Michałowi Łabudzińskiemu, który ją zignorował.

Jednak uchwały Zgromadzenia Gminnego w Sławkowie bardzo niepokoiły carskich urzędników. Przedstawiciele Straży Ziemskiej z Olkusza przybywali do Sławkowa dwukrotnie, celem przywrócenia starego porządku. 23 listopada Straż Ziemska Powiatu Olkuskiego aresztowała inż. Władysława Sujkowskiego, dzięki wsparciu szwadronu 41. Jamburskiego Pułku Dragonów. Jeszcze tego samego dnia wtrącono go do więzienia gubernianego w Kielcach. Także tego samego dnia, po południu, doszło do odpowiedzi Sławkowian. Na więc protestacyjny przybyli delegaci z całego Zagłębia Dąbrowskiego, z czego zrodziła się wielka manifestacja. Śpiewano pieśni rewolucyjne i wygłaszano mowy.
Odpowiedź była brutalna. 24 listopada rosyjscy dragoni spacyfikowali miasto, co zakończyło 12 dni Republiki Sławkowskiej, uważanej za kontynuację Republiki Zagłębiowskiej.
Nie wszystko na nic
Strajki jeszcze potem wybuchały – w końcu listopada w kopalniach Dąbrowy, a dzień po świętach Bożego Narodzenia – w niemal wszystkich zakładach Zagłębia Dąbrowskiego. Te zakończyły się dopiero 8 stycznia 1906 roku. Jeszcze raz zaprotestowano 22 stycznia, w rocznicę tzw. krwawej niedzieli.
„Po rewolucji Rosjanie zezwolili na utworzenie polskich instytucji i organizacji społecznych oraz polskiego szkolnictwa prywatnego. Partie robotnicze działające w regionie: NZR, PPS i SDKPiL, ugruntowały swój wpływ na robotników. Zezwolono na działalność związków zawodowych, broniących praw robotników, a wszystkie partie inspirowały ich organizację. Poprawie uległy warunki pracy. Wzrosła też rola Narodowej Demokracji wśród inteligencji i robotników Zagłębia.” — pisze prof. Nawrot.

Przedziwny mariaż rewolucji robotniczej i powstania narodowego trwał w naszym regionie w sumie 24 dni. 3,5 tygodnia marzeń, które nie mogły się ziścić, ale które obudziły ducha niepodległościowego wśród miejscowej ludności. Nie tylko zresztą miejscowej. Wydarzenia te nie miały dotąd precedensu i odbiły się szerokim echem w Królestwie Polskim, przypominając Polakom o tym, że kiedyś mieli swoją niepodległą ojczyznę. Prawdopodobnie miało to znacznie dla wydarzeń z późniejszych lat, gdy Polacy coraz śmielej domagali się odtworzenia państwowości. Do tego ostatecznie doszło 13 lat później, pod koniec I wojny światowej, kiedy 7 października 1918 roku Rada Regencyjna ogłosiła niepodległość.
Więcej na temat Republiki Zagłębiowskiej i Republiki Sławkowskiej można poczytać na okolicznościowej wystawce przed budynkiem Urzędu Miasta w Sosnowcu oraz na stronie Muzeum Miejskiego «Sztygarka» w Dąbrowie Górniczej. Autorem obu jest prof. Dariusz Nawrot.
Może Cię zainteresować:

