Akademia Pedagogiczna Bytom

Pierwsza wyższa uczelnia na Górnym Śląsku powstała w Bytomiu w 1930 r. Kształciła nauczycieli, też języka polskiego

Tradycyjnie maj jest miesiącem, w którym odbywają się studenckie święta, zwane juwenaliami. Za nami już tegoroczne Piastonalia w Opolu, właśnie trwają Juwenalia Uniwersytetu Śląskiego, a przed nami jeszcze Juwenalia Uniwersytetu w Bielsku-Białej. Z tej okazji przyjrzymy się więc nieco historii szkolnictwa wyższego na Śląsku, a także dowiecie się, gdzie powstała pierwsza uczelnia wyższa na Górnym Śląsku.

Pierwsza uczelnia wyższa na Śląsku… no właśnie kiedy?

Wiemy, że powstała we Wrocławiu, stolicy Śląska, a przy okazji najbogatszym mieście w regionie. Przyjmowana data założenia zależy od tego, co uznajemy za uczelnię wyższą (o czym za chwilę). A daty, jakie mamy do wyboru, to: 1702, 1776 lub 1811. Choć zacząć trzeba jeszcze wcześniej, w 1505 roku, kiedy doszło do pierwszego sprzeciwu wobec powstania uczelni wyższej na Śląsku.

Król Czech (a przy okazji Węgier) oraz władca Śląska, Władysław II Jagiellończyk, w lipcu roku pańskiego 1505 wydał dekret fundacyjny dla pierwszej uczelni na Śląsku (choć niektórzy badacze uznają wrocławską szkołę katedralną z 1212 roku za najstarszy śląski uniwersytet). Ufundowana przez Jagiellończyka uczelnia miała się składać z czterech wydziałów, być finansowa przez wrocławskie parafie oraz górnośląskiego księcia Jana II Dobrego, a co najważniejsze: wzniesiono gmach uczelni i wyznaczono władze rektorskie. Lecz z powodu sprzeciwu Uniwersytetu Jagiellońskiego wszystko poszło na marne.

W średniowieczu oraz we wczesnej nowożytności papiestwo musiało każdorazowo zatwierdzać fundację uniwersytetów, w końcu konieczne było nauczanie na nich teologii, a zatem sam papież musiał dać sztempel approbare. A z racji tego, jak niezwykle wyczerpujący jest to proces, król czeski i możnowładcy śląscy dosłali papieżowi Juliuszowi II co łaska, czyli trzy tysiące florenów. Jednocześnie, wraz z przesyłką z Wrocławia, nadany został list z Krakowa, a dokładnie protest tamtejszego Uniwersytetu, w którym wyrażono obawy o konkurencyjność Wrocławia, podkopanie autorytetu Krakowa, a przede wszystkim utratę studentów, którzy od lat kształcili się w Krakowie. I w sumie Uniwersytet rację miał, w szczytowym momencie co drugi krakowski student pochodził ze Śląska. A papież Juliusz II poparł protest Krakowa i odmówił fundacji Uniwersytetu we Wrocławiu.

Czym różni się uniwersytet od akademii?

Wróćmy do 1702 roku, bo to wtedy we Wrocławiu powstała Akademia Leopoldina, prowadzona przez Towarzystwo Jezusowe, a ufundowana przez króla Czech i cesarza rzymskiego Leopolda I Habsburga (sportretowanego onegdaj przez Piotra Adamczyka w koszmarnej Bitwie o Wiedeń). I chociaż moglibyśmy na tym etapie zamknąć dyskusję o powstaniu pierwszego śląskiego uniwersytetu, przytaczając pierwsze zdanie aktu fundacyjnego Aurea bulla fundationis Universitatis Wratislaviensis, to jednak warto wyjaśnić, czym właściwie różni się uniwersytet od akademii i skąd wziął się spór o to, od kiedy mówić o pierwszym uniwersytecie na Śląsku.

Akademia to, najprościej rzecz ujmując, uczelnia wyższa wyspecjalizowana w jednej konkretnej dziedzinie (czasem w kilku, ale powiązanych). Na przykład w górnictwie i hutnictwie, albo w sztukach pięknych. Uniwersytet to natomiast jednostka (z reguły nieco większa), oferująca kształcenie w szerszym zakresie. W średniowieczu i później w nowożytności uniwersytety najczęściej oferowały naukę prawa, teologii, filozofii oraz medycyny. Na Leopoldynie nauczano jedynie teologii i filozofii, gdyż starania cesarza o utworzenie wydziałów medycyny i prawa spełzły na niczym. I nie, tym razem Kraków nie miał z tym nic wspólnego.

Uniwersytet Śląski Fryderyka Wilhelma

W 1776 roku, już po zajęciu Śląska przez Prusy, jezuici zostali stąd wypędzeni (jak z ponad 20 innych krajów przy okazji), a uczelnia była odtąd prowadzona przez władze prowincji. W 1811 roku, po fali zamykania aż 18 niemieckich uniwersytetów, na Śląsku otwarto drugi wzorcowy pruski uniwersytet. Król Fryderyk Wilhelm połączył frankfurcki (nad Odrą) Uniwersytet Viadrina z Akademią Leopoldiną, tworząc Królewski Uniwersytet we Wrocławiu, przemianowany 100 lat później na Uniwersytet Śląski Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu..

A Górny Śląsk kaj?

W d... Znaczy - w sercu. Chociaż już sama historia pierwszej uczelni wyższej na Śląsku wydaje się zamotlana i frechowna, to losy szkolnictwa wyższego na Górnym Śląsku również nie należą do szczególnie optymistycznych, gdyż przez lata panowała opinia, że u nas nie ma miejsca na uprawianie nauki.

Logiczne było, że pierwsza uczelnia powstanie w stolicy regionu, a nie na prowincji, do tego relatywnie biednej. Jednak wraz z wybuchem śląskiego przemysłu i dynamicznym rozwojem regionu, było coraz mniej powodów, by uniwersytetu tu nie ulokować. Albo przynajmniej akademii. Jednak w państwie pruskim (w gruncie rzeczy skrajnie centralnie planowanym) nie było na to miejsca. Wyobrażenie Berlina o Górnym Śląsku prawdopodobnie nie było bardziej zniuansowane niż wyobrażenie Warszawy. Był plan na przemysł - więc wszystko miało się kręcić wokół przemysłu.

I tak, Szkoła Górnicza w Tarnowskich Górach była jedną z najnowocześniejszych w ówczesnej Europie, wykształciła elitę, ale znowu - była związana z przemysłem. Na Górnym Śląsku nie wypadało nauczać filozofii czy teologii. W końcu niedaleko był Uniwersytet Jagielloński, a także Uniwersytet Śląski we Wrocławiu.

Polska trochę chce (ale w zasadzie to nie) uniwersytet na Górnym Śląsku

Pierwsze realne pomysły utworzenia uczelni wyższej na Górnym Śląsku pojawiły się w 1921 roku, w dobie gorączki plebiscytowej, gdy dwaj działacze polscy rodem z Wielkopolski, poseł Wojciech Sosiński oraz ksiądz Stanisław Adamski, postulowali utworzenie uniwersytetu w Katowicach. Jednak na realizację tych planów trzeba było poczekać, a na scenę ponownie wkroczył Uniwersytet Jagielloński.

Po raz kolejny podnoszono argument, że skoro istnieje Kraków, to po co uniwersytet na Śląsku. Albo chociaż akademia. Ostatecznie więc stanęło na utworzonym w 1928 roku Instytucie Pedagogicznym w Katowicach, efemerycznym bycie, będącym szkołą podyplomową, dokształcającą już czynnych nauczycieli, a jednocześnie nieoferującą realnych dyplomów.

Bytomska Akademia Pedagogiczna

Czyli pierwsza uczelnia wyższa na Górnym Śląsku, która powstała w maju 1930 roku. I chociaż formalnie nie była jeszcze uniwersytetem, to była to wyjątkowo nowoczesna jednostka akademicka, kształcąca nauczycieli szkół ludowych z myślą o górnośląskiej specyfice.

Po podziale Górnego Śląska w 1922 roku dwa miasta wysunęły się na prowadzenie:

  • polskie Katowice,
  • niemiecki Bytom (choć formalnie to Opole i Racibórz pełniły funkcję stolic Prowincji Górnośląskiej).

To właśnie w Bytomiu, dzięki staraniom nadburmistrza Adolfa Knackricka, powstała akademia w gmachu (wtedy) przy Gutenbergstraße 18, a dziś przy Powstańców Śląskich 10.

Uczelnię wzorowano na Akademii Pedagogicznej w Bonn, pierwszej tego typu instytucji w Niemczech, a konkretnie na jej katolickim modelu, którym również była bytomska placówka. A działo się to dlatego, że w XIX wieku (oraz pierwszej połowie XX) nauczyciele z reguły mieli zdobyte fakultety z zakresu filozofii bądź religii, a naturalnym była możliwość nauczania przez nich religii.

Studenci Akademii musieli być abiturientami szkół średnich (z ważnym egzaminem dojrzałości). Cykl kształcenia trwał cztery semestry, w czasie których studenci nie tylko przyswajali teorię z zakresu dydaktyki, ale również pracowali w szkole przygotowawczej. Była to szkoła ludowa, w której uczniowie uczestniczyli w zajęciach, prowadzonych przez etatowych nauczycieli, także przez studentów w ramach praktyk. Zaczynano od poprowadzenia jednej lekcji w drugim semestrze studiów, a kończono na samodzielnym nauczaniu całej klasy podczas ostatniego semestru

Fakultet mniejszościowy

Zgodnie z postanowieniami konwencji genewskiej dotyczącej Górnego Śląska (obowiązującej w latach 1922–1937), mniejszości narodowe: polska w Niemczech i niemiecka w Polsce miały prawo do edukacji w swoim języku. W odpowiedzi na potrzeby lokalnych społeczności, Akademia Pedagogiczna w Bytomiu zaproponowała utworzenie wydziału polskiego. Funkcjonował on jako fakultet dla nauczycieli chcących poszerzyć swoje kompetencje o naukę języka polskiego i religii w języku polskim, tak aby mogli pracować w szkołach mniejszościowych lub w klasach z językiem polskim w szkołach większościowych.

Wydział działał tak długo, jak obowiązywała konwencja genewska, której końca upatrywała władza nazistowska. Akademia Pedagogiczna przez pewien czas skutecznie opierała się narastającej radykalizacji niemieckiego społeczeństwa, jednak ostatecznie przegrała tę walkę.

Zaczęło się w 1933 roku, kiedy Akademię Pedagogiczną przekształcono w Wyższą Szkołę Kształcenia Nauczycieli w Bytomiu. Było to efektem decyzji państwa niemieckiego o likwidacji szkolnictwa wyznaniowego i jego zastąpieniu systemem świeckim. Na szczęście zmiana ta miała wówczas charakter głównie kosmetyczny, udało się utrzymać akademicki profil uczelni.

W 1938 roku, wraz z końcem obowiązywania konwencji genewskiej, NSDAP zamknęło wydział polski oraz wprowadziło nowe programy nauczania, zgodne z ideologią nazistowską. Lecz i tym razem Akademia przetrwała.

Jej rzeczywisty koniec nastąpił w 1942 roku, kiedy uczelnię przekształcono w Zakład Kształcenia Nauczycielek w Bytomiu. Zwolniono wówczas kadrę akademicką, a instytucja przybrała charakter tępej propagandówki, której absolwenci mieli szerzyć nazizm wśród najmłodszych. Formalna likwidacja zakładu w 1945 roku była jedynie dopełnieniem wcześniejszego upadku Akademii.

Na drodze ku (drugiemu) Uniwersytetowi Śląskiemu

I tak w roku 1945 Górny Śląsk (po zaledwie 12 latach) ponownie został bez uczelni wyższej. Jednak już w 1950 roku udało się reaktywować w Katowicach placówkę kształcącą pedagogów. Na bazie odtworzonego Instytutu Pedagogicznego powołano do życia Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Katowicach, drugą w historii uczelnię wyższą na Górnym Śląsku.

Niespełna cztery lata później region wzbogacił się o kolejną instytucję akademicką - Wyższą Szkołę Pedagogiczną im. Powstańców Śląskich w Opolu, przeniesioną tam z Wrocławia, gdzie powstała w 1950 roku.

Jednak nadal problemem Górnego Śląska był brak uniwersytetu z prawdziwego zdarzenia. Kraków, a tym razem także Wrocław, ponownie sprzeciwiały się powstaniu samodzielnej uczelni wyższej między sobą. Mimo to w 1962 roku udało się wypracować kompromis, powołano Filię Uniwersytetu Jagiellońskiego w Katowicach, której przewodził prof. Kazimierz Popiołek.

Zaledwie sześć lat później, w 1968 roku, profesor Popiołek został pierwszym rektorem Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, pierwszego uniwersytetu w historii Górnego Śląska.

W 1994 roku do grona śląskich uczelni dołączył Uniwersytet Opolski, powstały z połączenia wspomnianej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu oraz nyskiej filii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Trzy lata wcześniej powołano Uniwersytet w Ostrawie.

Na początku XXI wieku Górny Śląsk wzbogacił się także o Akademię Techniczno-Humanistyczną w Bielsku-Białej, przekształconą później w uniwersytet. A jeśli uwzględnimy całe województwo śląskie, to warto wspomnieć, że w 2018 roku częstochowska Akademia im. Jana Długosza uzyskała status uniwersytetu.

I tak oto czasy, gdy na Śląsku funkcjonowała tylko jedna uczelnia wyższa, należą już do przeszłości. Na samym Górnym Śląsku działają obecnie 42 szkoły wyższe. Jedne lepsze, inne gorsze. I chociaż w Polsce trwa debata o tym, czy nie mamy zbyt wielu uczelni, to naprawdę warto się zastanowić: czy lepszym rozwiązaniem są odgórne limity, które doprowadzają do tego, że na dłuższą metę prowincja utrzymuje peryferyjny charakter?

Pitlo z luftem

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Dupny język, czyli o wulgaryzacji języka nibyśląskiego

Autor: Roman Balczarek

12/01/2025

Chlopi slask

Może Cię zainteresować:

Roman Balczarek: Zapomniana wojna śląsko-śląska. Dlaczego nowi mieszczanie nienawidzili wsi i noszenia się "po chopsku"

Autor: Roman Balczarek

14/05/2023

Pomnik Powstancow Slaskich 238091 Fotopolska Eu

Może Cię zainteresować:

To największy pomnik w Polsce! Jest na Śląsku, a nie w Świebodzinie! Przed państwem katowickie "skrzydła"

Autor: Tomasz Borówka

23/05/2025