Piłkarskie lato to dla polskich klubów czas wstydu i kompromitacji. Raków Częstochowa najwyraźniej nie chce tkwić w tej smutnej rzeczywistości

Raków Częstochowa odprawił z kwitkiem Spartak Trnava w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Klub z województwa śląskiego znowu dał przykład innym polskim drużynom. Teraz podopiecznych Marka Papszuna czeka najpoważniejszy test z rywalem o dużej renomie. Zagrają ze Slavią Praga.

Raków Częstochowa

Polscy kibice piłkarscy przyzwyczaili się, że lato to czas wstydu i kompromitacji. Nasze drużyny od lat nie radzą sobie w europejskich pucharach. Często zdarzają się wpadki z zespołami, które w teorii nie mają argumentów, aby eliminować przedstawicieli PKO Ekstraklasy. Liga Mistrzów, a nawet Liga Europy to tylko marzenie dla naszych klubów.

Futbol trzeciej kategorii?

Na szczęście UEFA utworzyła kolejne rozgrywki dla słabeuszy. Liga Konferencji Europy to tak naprawdę trzecia kategoria europejskich pucharów. Jak się okazuje, nawet i te rozgrywki to za wysokie progi dla polskich drużyn, o czym w tym sezonie przekonali się już gracze Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin.

W grze jeszcze są Lech Poznań i Raków Częstochowa. To właśnie klub z województwa śląskiego rozbudził nadzieje fanów, że jesienią będzie okazja, aby emocjonować się pucharami. Podopieczni Marka Papszuna w eliminacjach grają tak, jak powinny wszystkie nasze kluby, czyli bez większych przeszkód ogrywają swoich przeciwników.

Częstochowianie zaczęli eliminacje od II rundy i na luzie poradzili sobie z Astaną. Kazachowie przegrali w Częstochowie 0:5, a w rewanżu Raków zwyciężył 1:0. Drugi wynik może nie jest okazały, ale nawet reprezentacja Polski przekonywała się, jak ciężko jest wygrywać w Kazachstanie.

Poprzeczka miała być wyżej zawieszona w kolejnej rundzie. Owszem, było trudniej, ale nie na tyle, aby ekipa spod Jasnej Góry miała się potknąć. Spartak Trnava najpierw na własnym stadionie przegrał 0:2. W rewanżu Słowacy kilka razy postraszyli, ale i tak wrócili do domu z porażką 0:1.

Strategia trenera, strategia klubu

Do Częstochowy szybko dotarły gratulacje z całej Polski. Eksperci i kibice są zachwyceni, jak pewnie Raków gra w europejskich pucharach. Może nie zawsze gra widowiskowo, ale pod względem taktycznym jest przygotowany na tyle perfekcyjnie, że teoretycznie słabszym zespołom nie daje się zaskoczyć.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że po pierwszym meczu Spartak nie będzie miał nic do stracenia. Dla mnie najważniejsze jest to, że drużyna mądrze realizowała strategię. To był kolejny nasz dojrzały i wyrachowany mecz. Wiedzieliśmy, że gol praktycznie zamyka rywalizację i tak też się stało. Ta bramka "zabiła" przeciwnika - mówił trener częstochowian po czwartkowym zwycięstwie.

To przede wszystkim zasługa trenera Papszuna, który jest świetnym strategiem. Raków jednak wyróżnia się jeszcze jednym elementem na tle innych drużyn. Po awansie do europejskich pucharów nie wyprzedaje najlepszych zawodników, a wręcz sprowadza kolejnych graczy, którzy mają zwiększyć konkurencję. To się opłaca, bo choć przed rewanżem ze Spartakiem niektórzy gracze wypadli ze składu przez kontuzje, to szkoleniowiec miał w kim wybierać, aby ich godnie zastąpić.

Puchary? No trudno...

Często można odnieść wrażenie, że dla polskich klubów gra w Europie to przykry obowiązek. Każdy chciałby od razu awansować do Ligi Mistrzów i dorwać się do dużych pieniędzy, ale jak najmniejszym kosztem. Wystarczy spojrzeć na Lecha Poznań z tego sezonu. Mowa o mistrzu Polski, który latem stracił kilku kluczowych graczy, a na ich miejsce ściągnął ludzi, którzy na razie jedyne, co robią na boisku, to się ośmieszają. Efekt był taki, że poznaniacy prawie odpadli z walki o LKE w starciu z Vikingurem Reykjavik. To byłaby kompromitacja, bo przeciwnicy mają zespół, w którym zdecydowana większość piłkarzy łączy grę w piłkę z normalną pracą w różnych branżach.

Raków dopiero drugi raz w historii gra w europejskich pucharach, a to ma swoje negatywne konsekwencje. Z powodu niskiego miejsca w rankingu na końcowych etapach eliminacji trafia na mocnych rywali. Rok temu nie udało się awansować do fazy grupowej LKE, bo w IV rundzie lepszy był belgijski KAA Gent. Teraz ostatnią przeszkodą będzie Slavia Praga.

Można się spierać, czy czeska ekstraklasa jest lepsza, czy słabsza od polskiej, ale fakt jest taki, że Slavia to bardzo mocna drużyna, która na naszym podwórku regularnie by walczyła o mistrzostwo i pewnie przeważnie z powodzeniem. Może się okazać tak, że Rakowowi tym razem zabraknie argumentów typowo piłkarskich, jak było to rok temu w starciu z Gent. Odpadnięcie z takim przeciwnikiem jednak wstydu nie przyniesie, a wyeliminowanie Czechów będzie niemałą sensacją.

Częstochowianie ze Spartą będą grać nie tylko o prestiż, ale także o wielkie pieniądze. Do tej pory klub spod Jasnej Góry w eliminacjach zarobił około 750 tys. euro. Awans do fazy grupowej to gwarancja co najmniej 3 mln euro i można być pewnym, że ta kasa w tym klubie zostanie dobrze wykorzystana.

Mecze, przypomnijmy, rozegrane zostaną 18 i 25 sierpnia.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon