Dwa dni przed świętami w mediach ogólnopolskich pojawiła się informacja, że Prawo i Sprawiedliwość szykuje zmiany w kodeksie w wyborczym. Nowelizacja ma być „profrekwencyjna". W miejscowościach poniżej 500 mieszkańców mają pojawić się nowe obwody. Będą też bezpłatne przewozy dla starszych i niepełnosprawnych wyborców, a także nowy sposób liczenia wyborczych głosów.
Pomysł jest taki, aby było więcej komisji wyborczych, by więcej osób miało możliwość oddania głosów. Przedstawiciele partii rządzącej, chcą aby teraz wszyscy członkowie komisji razem liczyli głosy i uznawali ich ewentualną nieważność. Nie będzie jak do tej pory oddzielnych komisji – jednych dla przeprowadzenia wyborów, drugich dla ustalenia wyników głosowania.
- Te zmiany to jest dowód niepokoju PiS-u, który czuje że już następnych wyborów nie wygra. Ta wygrana się im oddala. Stąd pomysł na zmiany w kodeksie wyborczym. Szukają, kombinuję, jak tylko zminimalizować porażkę - komentował Tomasz Głogowski, poseł PO z Tarnowskich Gór na antenie Radia Piekary.
- Nawet jeżeli w tym projekcie są propozycje, które są do przyjęcia, to z tyłu głowy jest te 7 lat, które było i pojawia się pytanie, po co to robią, po co zgłaszają? Ale oczywiście można powiedzieć, że tworzenie komisji w małych miejscowościach, gdzie wcześniej ich nie było, to nie jest złe rozwiązanie. Nawet powiem więcej, że to może się na nich odbić. Większa frekwencja może ich pogrążyć - uważa Głogowski.
Skoro pomysł jest dobry, to czemu jest tak zły?
- Pozostaje pytanie, czy w takim kształcie ten projekt zostanie poddany głosowaniu, czy tam się na szybko nie pojawią jakieś poprawki, które przejdą trochę bez echa, a będą kluczowe - mówi poseł Głogowski, ale jednocześnie zgadza się, że liczenie głosów, szczególnie w małych obwodach powinno być lepiej przypilnowane.
- W czasie całego dnia wyborów powinni być obserwatorzy, bo to jest moment co się może dziać. W małych miejscowościach szczególnie są okazje do tego, żeby dokonać prób fałszerstw - argumentuje poseł z Tarnowskich Gór.