Polityczni spadochroniarze w województwie śląskim. Wielkie nazwiska, a efekty pracy zupełnie mizerne

Spadochroniarze znów „atakują” województwo śląskie, a właściwie to Europę z terenu województwa śląskiego. Przy okazji każdych wyborów w tym regionie nie brakuje kandydatów pochodzących z innych zakątków kraju i tak jest także tym razem, przy okazji wyborów do Parlamentów Europejskiego. Na czołówkach list w województwie śląskim kandydaci pochodzący z Warszawy, Bydgoszczy czy Opola. Jakie są efekty pracy dotychczasowych spadochroniarzy dla naszego regionu? Raczej mizerne.

Spadochroniarze2

Parlament Europejski z województwa śląskiego po raz kolejny „zaatakuje” słynny spadochroniarz z Warszawy, ksywa „Krul” - czyli nie kto inny jak Janusz Korwin-Mikke. Raz już mu się to udało, w 2014 roku, ale teraz raczej nie wróżymy mu sukcesu. Nie startuje bowiem jako lider Konferderacji, a listy komitetu Bezpartyjni Samorządowcy – Normalna Polska w Normalnej Europie. Z kolei na liście komitetu Konfederacja Wolność i Niepodległość „jedynką” z naszego regionu jest spodochroniarz z Bydgoszczy - Marcin Sypniewski. Choć ten już nawet przeprowadził się do Katowic, a przynajmniej w tym miescie zameldował.

Na liście Prawa i Sprawiedliwości mamy kolejne spadochroniarza. Z dugiego miejsca stratuje Patryk Jaki, który pochodzi z Opola, a jego obecne miejsce zamieszkania to Warszawa. W 2018 r. nawet bez powodzenia kandydował na prezydenta stolicy, a obecnie jest eurodeputowanym w okręgu obejmującego województwa małopolskie i świętokrzyskie. Jego start z województwa śląskiego może pozbawić miejsca w Parlamencie Europejskim Izabelę Kloc, która startuje dopiero z trzeciego miejsca na liście PiS.

Spadochroniarzy nie brakuje także na innych listach wyborczych. Np. „jedynką” na liście komitetu Lewicy jest Maciej Konieczny, który co prawda pochodzi z Gliwic i jest obecny posłem z okręgu katowickiego, ale od wielu lat mieszka w Warszawie. Z kolei z drugiego miejsca na liście Lewicy startuje Wanda Nowicka, pochodząca z Lublina i mieszkająca w Warszawie, choć obecnie posłanka z okręgu gliwickiego.

Poczet parlamentarnych spadochroniarzy w województwie śląskim jest dosyć bogaty. To m.in.: Mateusz Morawiecki, Andrzej Celiński, Włodzimierz Czarzasty, Janusz Korwin-Mikke, Adam Michnik czy Bronisław Komorowski. Wielkie nazwiska, ale efekty ich pracy dla regionu są raczej mizerne.

„Poseł z Katowic – oszust z Wrocławia”

Politycy Prawa i Sprawiedliwości oburzają się, kiedy ktoś nazywa Mateusza Morawieckiego spadochroniarzem. Fakty w tej, jak i wielu innych sprawach, spływają po nich jak po – ekhm – kaczce. Mateusz Morawiecki nie ma z Katowicami zbyt wiele wspólnego. Gdyby miał, być może nigdy nie doszłoby do zrobienia Ligocic z Ligoty, a związkowcy górniczy z „Sierpnia 80” nie stworzyliby hasła „poseł z Katowic – oszust z Wrocławia”.

Co Mateusz Morawiecki zrobił dla swojego okręgu? Przyjrzyjmy się obietnicom:

  • Centrum Himalaizmu w Katowicach – BRAK
  • Centrum Nauki w Katowicach – BRAK
  • „Programu dla Śląska” (ten z 21 grudnia 2017) – NIEZREALIZOWANY
  • 100 mln zł na nowy stadion Ruchu Chorzów - BRAK

    Ponoć kiedyś przejeżdżał pociągiem

    Andrzej Celiński sporo podróżował po Polsce. Był senatorem z województwa płockiego, a także posłem z późniejszego województwa mazowieckiego. Ostatecznie trafił jednak na Górny Śląsk, gdzie otrzymał mandat Sejmu RP VI kadencji z listy Lewicy i Demokratów. Otrzymał 20 338 głosów. „Super Express” w 2008 roku opisywał, jak polityk wychodził ze swojego biura w Katowicach z „długonogą pięknością”. Anegdota mówi, że poza tym Andrzej Celiński miał sporo wspólnego z miastem, np. kiedyś przejeżdżał przez nie pociągiem.

    Czy poseł „wył pod drzwiami”?

    Włodzimierz Czarzasty płomiennym przemówieniem porwał serca uczestników Marszu Miliona Serc w Warszawie. Oh! Pamiętamy czasy, jak równie płomienne frazy wygłaszał w Zagłębiu Dąbrowskim: – Ja nie jestem stąd i nie będę robił ściemy. Nie powiem: kocham tę ziemię. Ja się może w tej ziemi zakocham. Dajcie szansę się zakochać! – to fragment rozmowy z Marcinem Zasadą dla „Dziennika Zachodniego” z 2019 roku.

    Należy go docenić za to, że zawsze mówił wprost, iż startuje w okręgu 32. (Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Sosnowiec, pow. będziński, zawierciański), bo to kolebka lewicy, której jest liderem, a sam jest związany z Warszawą. Czy jednak – jak obiecał – co tydzień przyjeżdżał do siedziby GDDKiA i „wył pod drzwiami” w sprawie połączenia Sosnowca z S1? Wątpię. Zamek w Będzinie nie doczekał się jeszcze remontu. Dworzec Sosnowiec-Maczki? Tutaj usprawiedliwienie. Rewitalizację, której nie przeprowadzono, obiecał również Mateusz Morawiecki.

    Opatrzność czuwa nad Górnym Śląskiem

    Trudno doszukać się miejsca, z którym Janusz Korwin-Mikke nie byłby związany w swojej karierze politycznej, jest ona bowiem bardzo długa i dynamiczna. W 2014 roku został nawet europarlamentarzystą z województwa śląskiego. Był kandydatem Kongresu Nowej Prawicy. Trudno cokolwiek napisać o jego zasługach dla regionu. Można jedynie podziękować opatrzności, że nie odpowiadał za politykę klimatyczną Polski lub Unii Europejskiej, gdyż wspominał publicznie, że nigdy nie widział smogu, a jeśli on go nie widział, to znaczy, że go nie ma.

    Krótko mówiąc – walka z zanieczyszczeniem powietrza nie jest jego priorytetem. Podobnie jak walka z katastrofą klimatyczną, której nie dostrzega.

    Ważna rada Kazimierza Kutza

    Adam Michnik to redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, jeden z represjonowanych opozycjonistów w latach PRL-u, uczestnik obrad okrągłego stołu i… poseł na Sejm RP z Bytomia w latach 1989-1991. Był jednym z pierwszych spadochroniarzy, którzy przypuścili desant na Górny Śląsk, choć mało brakowało, a wystartowałby w pierwszych częściowo wolnych wyborach w Zagłębiu Dąbrowskim.

    – Nie marzyłem o polityce, nigdy nie chciałem startować w wyborach, ale czasy były takie, że wszyscy musieliśmy iść w kamasze i spróbować. Pamiętam, że zawołał mnie Lech Wałęsa i zapytał, w jakim okręgu chcę być kandydatem. Dla mnie wszystko jedno, bo byłem przekonany, że i tak nie wygram. Zaproponował Zagłębie i to przyjąłem. Okazało się jednak, że jest tam tylko jedno miejsce dla kandydata solidarnościowego, bo komuniści kombinowali z ordynacją wyborczą, więc nie mógł to być spadochroniarz. Tak, z kilkoma innymi osobami, trafiłem do Bytomia. Wtedy poprosiłem aktorkę i moją przyjaciółkę Joannę Szczepkowską, aby skontaktowała mnie z Kazimierzem Kutzem, którego słabo jeszcze znałem. Umówiła nas na spotkanie. Przyjechałem i spędziłem u niego cały dzień. Pytałem, robiłem notatki i tak zostałem wyposażony w elementarną wiedzę na temat tego, czego mam nie robić. Najważniejsze, co mi przekazał: „Ślązacy to są fajni ludzie, niech pan po prostu będzie sobą” – tłumaczył w rozmowie dla portalu ŚLĄZAG.

    Nie każdy wierzy w teorię ewolucji

    Roman Giertych jest najbardziej rozpoznawalny z całej rodziny, ale naturalnie ma ojca – Macieja, który jako spadochroniarz dostał się w 2004 roku do Parlamentu Europejskiego z województwa śląskiego. Często bywa tak, że dzieci buntują się przeciwko ojcom, ale nie tym razem. Roman i Maciej Giertychowie razem reprezentowali Ligę Polski Rodzin. Z ciekawostek warto wspomnieć, że swego czasu nie był zwolennikiem teorii ewolucji i postulował, aby w szkołach uczono o stworzeniu świata i człowieka przez Boga. Nie wiadomo, czy coś w kwestii jego poglądów zmieniło się z biegiem lat.

    Bolesne skutki transformacji

    Unia Wolności w 1997 roku wprowadziła do Sejmu RP Leszka Balcerowicza. Ba! Uzyskał najlepszy wynik wśród kandydatów tej partii w ówczesnym okręgu katowickim. Być może wówczas była w tym silna wiara i przywiązanie do proponowanego przez niego modelu transformacji. Z perspektywy lat widać jego bolesne skutki dla całego regionu – nieprzemyślana likwidacja ciężkiego przemysłu, dla którego nie stworzono alternatywy, wzrost bezrobocia, zubożenie społeczeństwa, depopulacja etc.

    Śląsk był pod zaborami

    W 2004 roku Prawo i Sprawiedliwość najwyraźniej nie miało godnego kandydata do Parlamentu Europejskiego ze Śląska. Dlatego z Warszawy przysłało spadochroniarza z politycznego cienia – prof. Wojciecha Roszkowskiego. Tak, to autor nieszczęsnego podręcznika do "Historii i Teraźniejszości". 19 lat temu nie robił na Śląsku wielkiej kampanii. Do historii przeszło jednak jego spotkanie z wyborcami w katowickiej kawiarni Monopol. Wtedy, jak twierdzi lider śląskich autonomistów, dr Jerzy Gorzelik, profesor Roszkowski powiedział do zebranych, że „Śląsk był pod zaborami”. – Do tego twierdził, że była tu silna endecja. Ewidentnie pomylił endecję z chadecją – wspominał Gorzelik. A aktywność Roszkowskiego podczas przygody politycznej na Śląsku? Praktycznie zerowa.

    Spadochroniarz na pół gwizdka

    Jeśli można być spadochroniarzem na pół gwizdka, to był nim właśnie Marian Krzaklewski. Coś jakby skakał bez spadochronu albo raczej miał spadochron, ale nie skakał. Co prawda pochodzi z Kolbuszowej w województwie podkarpackim, ale studiował i pracował na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Był nawet sekretarzem Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Komitetu Obywatelskiego Lecha Wałęsy. Kiedyś mówiło się, że z tylnego siedzenia kierował rządem Jerzego Buzka. Do Sejmu RP (1997-2001) został wybrany z ówczesnego okręgu katowickiego. Z życia politycznego zaczął wycofywać się po wyborach prezydenckich w 2000 roku, kiedy przegrał z Aleksandrem Kwaśniewskim i Andrzejem Olechowskim.

    „Miałem honor być posłem z Katowic”

    Bronisław Komorowski w rozmowie dla portalu ŚLĄZAG powiedział: „Ponad 30 lat temu miałem honor być posłem z Katowic”. Nie wspomniał jednak o tym, że został wybrany z listy ogólnopolskiej, gdzie nie nie liczyły się głosy na konkretnych kandydatów, ale właśnie na konkretną listę. To rozwiązanie nie funkcjonuje obecnie w ordynacji wyborczej. Jaki ma zasługi dla Górnego Śląska? Uparcie od lat twierdzi, że język śląski nie istnieje, a Ślązaczki i Ślązacy nie są mniejszością etniczną.

    Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych śląska polityka, chyba pierwszy raz, wysłała własnych spadochroniarzy w inne regiony kraju. Do Sejmu z okręgu siedleckiego próbował się dostać Dobromir Sośnierz, wcześniej poseł Konfederacji z okręgu katowickiego (zresztą teraz też staruje w woj. śląskim). Z kolei w okręgu nowosądeckim bez powodzenia startował Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich i lider partii Polska Jest Jedna. Tym razem do Parlamentu Europejskiego z okręgu obejmującego województwa małopolskie i świętokrzyskie startuje Michał Wójcik, zamieszkały w Czeladzi wieloletni poseł z okręgu katowickiego, wcześniej radny Sejmiku Województwa Śląskiego. Choć to też taki spadochroniarz na pół gwizdka, bo urodził się w Krakowie.

    Janusz korwin mikke

    Może Cię zainteresować:

    Korwin-Mikke powalczy o mandat europosła w województwie śląskim. Chce znieść Zielony Ład i wydobywać węgiel. Jego start do PE to zemsta na Konfederacji?

    Autor: Szymon Karpe

    22/05/2024

    Marcin sypniewski foto

    Może Cię zainteresować:

    Lider listy Konfederacji do PE Marcin Sypniewski: ,,Zielony Ład doprowadzi Polskę do ruiny". Korwin? ,,Rozmienia karierę na drobne"

    Autor: Szymon Karpe

    23/05/2024

    Jadwiga Wiśniewska

    Może Cię zainteresować:

    Śląska lista Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Europarlamentu. „Lokomotywa” i zaskoczenia. Z Zabrza do Brukseli?

    Autor: Redakcja

    04/05/2024

    Jerzy buzek

    Może Cię zainteresować:

    Jerzy Buzek nie wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jedynką na liście KO ma być Borys Budka

    Autor: Maciej Poloczek

    24/04/2024

    Subskrybuj ślązag.pl

    google news icon