Damian Dąbrowski

Prognozy pogody Damiana Dąbrowskiego sprawdzają się niemal zawsze, a on sam dba o swoją wiarygodność. „Co mi z tego przyjdzie, że zapowiem jakąś tam zimę?”

Czasami niepotrzebnie panikujemy, że np. spadł śnieg w lutym – czy to jest sensacja? Albo że czasem mocniej wieje? Tak było, jest i będzie – mówi nam Damian Dąbrowski, kierownik stacji meteorologicznej w Planetarium Śląskim w Chorzowie i twórca bloga Pogoda dla Śląska.

Stacja meteorologiczna zawsze działała przy Planetarium Śląskim?
Tak.

Jakoś mało się o niej słyszało wcześniej.
Mam nadzieję, że teraz się o niej słyszy nieco więcej (śmiech).

Teraz tak, bo pan ją promuje.
Ona działa już od 60 lat, dokładnie od grudnia 1962 roku. Prowadzimy tutaj obserwacje pogody. I dzięki temu, że te obserwacje już trwają tak długo, możemy wysnuć pewne wnioski dotyczące ewentualnych zmian klimatu w Parku Śląskim. By dokładnie poznać klimat danego miejsca i ocenić ewentualnie jego zmiany, trzeba prowadzić obserwacje przez co najmniej 30 lat. Takie są wytyczne Światowej Organizacji Meteorologicznej. A my prowadzimy badania już 60 lat.

200 procent normy...
Można tak powiedzieć. Mamy tutaj już pewien ogląd na sytuację i wiemy rzeczywiście, czy ten klimat się zmienia czy nie.

I co? Jakie są wnioski?
Wnioski są takie, że się zmienia. Następuje ocieplanie klimatu. To nie ulega żadnej wątpliwości. Nie jest to może zjawisko bardzo gwałtowne. Wydaje się, że wiele osób z tego faktu nawet się cieszy, gdyż większość ludzi woli cieplejszy klimat. Co do przyrody, to moje zdanie jest takie, że przyroda zawsze sobie ze wszystkim poradzi. Od tysięcy, milionów lat przyroda zawsze do klimatu się dopasowywała. Tylko żeby człowiek jej w tym za bardzo nie przeszkadzał.

Jak bardzo klimat się ociepla, co mówią wasze dane ze stacji meteorologicznej w Planetarium Śląskim? Na przykład o ile stopni zmieniła się temperatura średnioroczna?
Takim czynnikiem istotnym dla analiz klimatycznych jest np. średnia roczna temperatura z 30-lecia. O ile w okresie 1971-2000 wynosiła ona 8,2°C, to już w latach 1991-2020 wzrosła do 9°C.

To spory skok?
Tak, dość spory. Czasami pojawiają się takie lata, gdy mamy średnią roczną temperaturę ok. 10°C. Tym wzorcowym wyznacznikiem jest jednak średnia roczna z okresu 30-letniego.

Oprócz temperatury, są obserwowane jakieś inne zjawiska, które mówią o zmianie klimatu?
Co ciekawe, z opadami nie widać jakichś większych zmian. Tyle się mówi o suszy, ale moim zdaniem ten temat jest nieco wyolbrzymiany. Dzisiaj akurat pisałem artykuł na swojej stronie, w którym próbowałem odpowiedzieć na pytanie, czy bezśnieżna zima oznacza suchą wiosnę, bo często się z takim stwierdzeniem spotykamy. Otóż nie do końca jest to prawda, bo o tym, czy na początku wiosny będzie sucho, decyduje nie tyle fakt, ile było śniegu, lecz po prostu suma opadów w czasie zimy.

Czyli mogłaby być na przykład deszczowa, a nie śnieżna, zima?
Otóż to. W tym sezonie śniegu mieliśmy sporo tylko w pierwszej połowie grudnia. Mówię tu o naszym regionie, czyli o Wyżynie Śląskiej, bo na przykład w centralnej i zachodniej Polsce śniegu prawie w ogóle nie było. Kilka razy spadł i to przeważenie tylko kilka centymetrów. Ale za to padał często deszcz. I właśnie dziś sprawdzałem dane najnowsze, jeśli chodzi o wilgotność gleby na różnych jej poziomach. Okazuje się, że nigdzie w Polsce w tej chwili nie mamy problemu z suszą. Wszędzie wilgotność gleby wynosi co najmniej 50-60 proc., a miejscami nawet 80-90 proc. I to na różnych głębokościach. Także nie ma w tym momencie jakiegoś problemu, jeśli chodzi o dostarczenie wody do systemów korzeniowych.

Ale na przykład da się ostatnio zaobserwować, że pogoda jest coraz bardziej gwałtowna. Albo silne wichury, albo gorąco, albo zimno, albo intensywne opady.
To wszystko się mieści w ramach naszego klimatu. Czasami niepotrzebnie panikujemy, że np. spadł śnieg w lutym – czy to jest sensacja? Albo że czasem mocniej wieje? Tak było, jest i będzie. My mamy bardzo specyficzny klimat, umiarkowany ciepły przejściowy. Słowo „przejściowy” jest najistotniejsze, bo właśnie nad Europą Środkową często się mieszają różne masy powietrza. Mamy duże różnice ciśnienia, stąd ten silniejszy wiatr. To wszystko już było. Ja już na tyle długo obserwuję klimat, że nie wiem, co by się musiało wydarzyć, abym był zaskoczony. No, może gdyby w lipcu spadł śnieg, to stwierdziłbym, że mamy anomalię. My cały czas poznajemy klimat. Cały czas się go uczymy. Chociażby takie trąby powietrzne. One też zawsze były w Polsce. Tylko kiedyś, jak wystąpiła trąba powietrzna, wiedział o niej tylko właściciel domu, któremu zerwało dach ze stodoły czy domu oraz jego sąsiedzi we wsi. Teraz dzięki smartfonom i mediom wiemy niemal o każdej trąbie i wydaje się, że jest ich strasznie dużo. Trąb powietrznych może jest nieco więcej, bo klimat jednak się ociepla, a im wyższa temperatura powietrza, tym jest więcej czynników sprzyjających tworzeniu się takich zjawisk.

Czy w województwie śląskim mamy jakiś specyficzny klimat w porównaniu z resztą Polski? Jesteśmy na wyżynie, więc co z tego wynika? Oprócz tego, że na lotnisku w Pyrzowicach się cieszą, gdy przekierowują loty z Balic.
A propos lotniska w Pyrzowicach, to śmiało można nazwać obszar wokół niego mrozowiskiem. Jak nie ma wiatru, to lubi się tam gromadzić chłodne powietrze, z dala od tej gęstej miejskiej zabudowy i rzeczywiście tam często mrozy są dość duże. Natomiast wracając do pani pytania, my jako Wyżyna Śląska mamy troszkę inne warunki. Może nie tyle klimatyczne, co powiedzmy, pogodowe, w stosunku do chociażby Niziny Śląskiej. Są duże różnice między temperaturą w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, a np. Opolem, czy dalej - Wrocławiem. Tam jest prawie zawsze cieplej, no i mniej śniegu. U nas tutaj w grudniu było 27 cm śniegu, a na zachodzie Polski miejscami nie było go wcale.

Czyli, podsumowując?
Po pierwsze u nas na wyżynie mamy niższe temperatury. Po drugie – są wyższe opady. Im wyższa wysokość nad poziomem morza, tym wyższa suma opadów. Więc tutaj, w tych dwóch czynnikach, można rzeczywiście zauważyć, że jest jakaś odmienność. Mamy też trochę dłuższy okres zalegania pokrywy śnieżnej, w porównaniu na przykład do zachodniej czy centralnej Polski, nie mówiąc już o pasie wybrzeża, gdzie grzeje morze.

No i mamy pyrzowicki biegun zimna.
Tak. W pierwszej dekadzie stycznia 2017 roku mieliśmy krótką, ale silną falę syberyjskich mrozów. To nie była przesada, ja rzadko kiedy używam takich określeń.

Tak, wiem, że pan piętnuje takie wyolbrzymianie, straszenie zjawiskami pogodowymi.
Sprawdziłem trajektorie wsteczne mas powietrza i mieliśmy w 2017 r. rzeczywiście napływ powietrza aż ze wschodniej Syberii. Oczywiście ono się po drodze ogrzało, ale zanotowaliśmy w naszym województwie spadki temperatury do -26, -30 stopni i właśnie w Pyrzowicach było prawie -30°C. Czyli to nie jest przesada z tym mrozowiskiem. Można śmiało powiedzieć, że z tych wszystkich pomiarów, które obserwuję, to właśnie tam temperatury są niższe niż np. w Katowicach, Gliwicach czy Częstochowie. A propos Gliwic, nawet możemy zauważyć różnicę temperatury między Katowicami a Gliwicami.

Serio?
Tak, Gliwice są prawie zawsze cieplejsze od Katowic.

Czyli jak ktoś lubi ciepło, to po powinien się przenieść na zachodnie krańce metropolii?
Albo jak nie lubi śniegu, bo często jest tak, że na przykład w Gliwicach, które są położone trochę niżej i bardziej na zachód, może padać deszcz ze śniegiem, a w Katowicach, albo tu u nas na stacji meteorologicznej (na wysokości 320 metrów nad poziomem morza) już pada śnieg. Była taka sytuacja w lutym tego roku, że śnieg padał mniej więcej od wysokości 300 metrów nad poziomem morza. Na naszej stacji meteorologicznej spadło 11 centymetrów śniegu, a już na os. 1000-lecia w Katowicach tylko 4 cm. Ta granica 300 m n.p.m. przebiega przez park. A w miastach, które są położone poniżej 300 metrów, np. w Gliwicach, padał głównie deszcz ze śniegiem.

Czy fakt, że jesteśmy metropolią, dużą liczbą miast koło siebie, czy to w jakiś sposób wpływa na to np., że jest cieplej u nas?
Tak, można mówić o tzw. miejskiej wyspie ciepła. My jesteśmy ogromnym organizmem miejskim, w zasadzie największą aglomeracją w Polsce. Intensywność zabudowy miejskiej powoduje, że można obserwować różnice temperatury w miastach i w strefie podmiejskiej, w której jest chłodniej w zasadzie o każdej porze roku. Wystarczy się oddalić od centrum aglomeracji, udać się na tereny, gdzie nie ma tej gęstej zabudowy, by odczuć niższe temperatury.

Dokładnie wiem, o czym pan mówi, bo mieszkam w Mikołowie. Gdy jadę do Katowic, to widać dużą różnicę. U nas (a mieszkamy dodatkowo na wzniesieniu) jest gęsta mgła, a jak dojeżdżam dosłownie do granic Katowic, to już jest piękne słońce i jakby inny świat.
Tak rzeczywiście może być, że poza strefą wielkomiejską jest niższa temperatura i wówczas tworzą się lokalne mgły. Ja na przykład mam taką sytuację z ogródkiem działkowym, który znajduje się na terenie Chorzowa, w obniżeniu terenu, zaledwie kilometr od mojego bloku w Świętochłowicach. Czasami dostrzegam różnicę 5, a nawet 7 stopni między tymi dwoma miejscami, jeżeli nie ma wiatru. Wieczorem momentalnie na ogródkach spada temperatura, bo tam osiada zimne powietrze, nie ma nagrzanego betonu, ale podkreślam, tak się dzieje, gdy nie ma wiatru, bo jeżeli wieje, to temperatura się wyrównuje. Podobnie w strefie podmiejskiej można obserwować większe spadki temperatury o poranku.

Teraz sporo się mówi o miejskich wyspach ciepła, że trzeba jak najwięcej roślinności sadzić, żeby beton trochę „uczłowieczyć”, by się tak nie nagrzewał.
My to szczególnie odczuwamy w miesiącach, kiedy Słońce świeci najwyżej, czyli od maja do sierpnia. Beton po nagrzaniu długo trzyma ciepło. Takie są prawa fizyki.

Coraz więcej się buduje w Katowicach wysokościowców, jak np. biurowiec .KTW, wieże Global Office. Czyli takie wysokie budynki mają jakiś wpływ na pogodę?
Mimo wszystko to jest zbyt mały element, żeby wpłynął w jakiś istotny sposób na pogodę. Na osiedlach między blokami wytwarzają się czasem prądy powietrzne, przeciągi. Zdarza się, że najwyższe piętra bardzo wysokich budynków znajdują się już w niskiej chmurze stratus, albo wręcz przeciwnie, ponad mgłą.

W jaki sposób badania pogody, klimatu przydają się w samym Planetarium Śląskim jako miejscu edukacji? Czy publikujecie jakąś swoją prognozę pogody?
Przygotowywanie prognoz pogody należy oczywiście również do mnie. Moją autorską prognozę pogody (np. weekendową) można czasem usłyszeć w różnych mediach. Jeśli zaś chodzi o pomiary, to wszelkie dane zbieramy m.in. do analiz.

Do takich naukowych, swoich, wewnętrznych?
Tak, chociaż często różnego rodzaju instytucje zwracają się z prośbą o udzielenie informacji dotyczących np. temperatury czy opadów w danym miesiącu. Takich informacji oczywiście udzielamy, nasze dane w każdej chwili mogą być dla każdego dostępne. Czasami zdarzają się również zapytania z prokuratury.

Tak?
Tak, jeśli np. był wypadek samochodowy, to prokuratura chce wiedzieć, czy w danym dniu o danej godzinie mogło wystąpić oblodzenie drogi, opad deszczu itp. Zawsze jednak podkreślamy, że opisujemy warunki, które panowały w Parku Śląskim w Chorzowie, natomiast już kilka kilometrów dalej pogoda mogła być nieco inna.

Macie specyficzne położenie, jesteście na górce.
Tak, jest to też teren zalesiony, więc tutaj na pewno ta miejska wyspa ciepła nie jest aż tak odczuwalna. Oczywiście zdarzały się upały. Najwyższa temperatura, jaką zmierzyliśmy to ponad 37 stopni w 2015 roku.

Jest pan przeciwnikiem prognoz długoterminowych i nawet średnioterminowych. Dlaczego to się w Polsce w ogóle nie sprawdza?
Mamy specyficzny klimat, wystarczy jakaś niewielka zmiana rozmieszczenia układów barycznych (niżu, wyżu) i cała prognoza średnioterminowa momentalnie się sypie. Prognoza jednodniowa może mieć 90-100-procentową sprawdzalność. Dwu-trzydniowa to jest już 80-90 proc. Jakiś sens jeszcze, moim zdaniem, mają prognozy do tygodnia, ale to już jest prognoza w pewnym stopniu orientacyjna. Ona ma sprawdzalność ok. 60-70 proc., a powyżej 7 dni? Tu sprawdzalność może spadać do ok. 50 proc., więc pół na pół. Dziwię tym wszystkim prognozom długoterminowym: na 3 miesiące, na całe lato itd. Ja takich prognoz na pewno nigdy nie będę zamieszczał, bo nie widzę w nich żadnego sensu, a poza tym szanuję swoją…

Wiarygodność?
Tak, bo co mi z tego przyjdzie, że zapowiem jakąś tam zimę? Wiadomo, że będzie albo mroźna, albo łagodna, albo przeciętna. Mam 33 proc. że się sprawdzi któraś wersja. W naszym klimacie prognozy długoterminowe nie mają większego sensu. No chyba, że mówimy o takim klimacie jaki ma np. Egipt, północna Afryka, gdzie wiadomo, że latem będzie zawsze słonecznie i upalnie. U nas może być różnie. Zdarzały się lata bez lata. Zresztą a propos lata i jego atrybutu, jakim jest upał, to z analiz, których dokonałem wynika, że generalnie zwiększa nam się liczba dni upalnych.

Oj tak, to czuć.
W przeszłości, w latach 60., 70. bywały lata, kiedy nie było ani jednego dnia upalnego. A upalny dzień to jest taki, kiedy mamy temperaturę maksymalną co najmniej 30°C. Mieliśmy takie lata, gdy temperatura wynosiła 25/28°C, były zatem dni gorące, ale nie było upalnych. W tej chwili dni upalne występują praktycznie co roku. A i tak narzekamy, że lato jest za krótkie, że za zimno itd. Generalnie w naszej mentalności jest coś takiego, że często lubimy narzekać na pogodę.

Damian Dabrowski stacja meteo planetarium

Może Cię zainteresować:

Damian Dąbrowski: Proponowali mi nawet kandydowanie na prezydenta. Praca w Planetarium to spełnienie marzeń

Autor: Katarzyna Pachelska

25/03/2023

Damian Dąbrowski, twórca strony pogodadlaslaska.pl

Może Cię zainteresować:

Damian Dąbrowski, pan od pogody. Nauczyciel geografii ze Śląska, którego prognozy czytają miliony ludzi. Przeczytaj naszą rozmowę

Autor: Katarzyna Pachelska

29/07/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon