Patryk Osadnik
Maciej Melecki, Stanisław Piechula i Rafał Wojaczek

Rafał Wojaczek w Mikołowie budzi kontrowersje. "Każdy ma swoje życie prywatne, ale nie każdy jest wybitnym poetą"

Alkohol, narkotyki, skandale obyczajowe i samobójcza śmierć w wieku 25 lat. To niemal wszyscy słyszeli o Rafale Wojaczku, który przez literaturoznawców jest uznawany za jednego z najwybitniejszych poetów współczesnych w Polsce. Pamięć po nim w Mikołowie jest wciąż żywa, choć budzi skrajne emocje. Na początku XXI wieku rodzice zatrzymali pomysł uczniów, aby zrobić z niego patrona liceum. Teraz na rynku zasiadła jednak jego figura z papierosem w dłoni. O Rafale Wojaczku dla portalu ŚLĄZAG opowiadają burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula oraz dyrektor Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka Maciej Melecki.

Do zdjęć z Rafałem Wojaczkiem ustawiają się kolejki? Ma pan na niego doskonały widok z gabinetu.
Stanisław Piechula (SP): Rzeczywiście, co chwilę ktoś siada, żeby zrobić sobie zdjęcie. Wczoraj, w drodze do domu kultury, gdzie odbywały się spektakle dla najmłodszych, zatrzymywały się przy nim całe grupy przedszkolaków.

Zawsze zazdrościłem Pszczynie, bo tam na rynku siedzi księżna Daisy, a ławka obok niej jest dosłownie wytarta w miejscu, gdzie ludzie siadają do zdjęć. Łapią ją za kolano, które ma przez to niesamowicie wypolerowane. Marzyło mi się, żeby ktoś usiadł także na rynku w Mikołowie i teraz mamy swojego Rafała Wojaczka.

Dla burmistrza, który musi jakoś pogodzić - lub przynajmniej starać się pogodzić - zdania mieszkańców, spuścizna po Rafale Wojaczku chyba nie jest łatwa.

SP: To prawda. Długo zastanawiałem się, kogo posadzić na ławce. Musiał to być ktoś znany i zasłużony dla miasta. Mamy wielu takich ludzi, na przykład Konstantego Prusa, który napisał pierwszą monografię Mikołowa, był pierwszym redaktorem naczelnym "Gazety Mikołowskiej". Teksty pozostały, ale on sam nie jest rozpoznawalny. Doszedłem do wniosku, że jedyna osoba, o której pamięć jest wiecznie żywa, o której jest głośno, to Rafał Wojaczek.
Rafał Wojaczek

Może Cię zainteresować:

Rafał Wojaczek zasiadł na ławce w Mikołowie, swoim Mikołowie. Można zrobić selfie z poetą

Autor: Patryk Osadnik

13/05/2022

Rafał Wojaczek wzbudza kontrowersje. Decyzję, o jego usadowieniu na ławce, podjął pan osobiście.
SP: Niektórzy mają mi za złe, że nie przeprowadziłem szerokich konsultacji społecznych na temat tego, kto powinien usiąść na ławce. Wiedziałem, że dyskusja będzie się toczyła bez końca, a zbliżało się 800-lecie Mikołowa, więc osobiście postanowiłem, że będzie to Rafał Wojaczek. Przyznam, że podobałby mi się także siedzący na ławce rycerze, ale jednego, stojącego, już mamy przed urzędem miasta.

Problem leży być może w tym, że wielu mikołowian wciąż dobrze pamięta Rafała Wojaczka i jego rodzinę. Dla nich to nie Adam Mickiewicz, którego działa wszyscy znają w oderwaniu od szczegółów biografii. Jak powiedziałem mamie, która jest poniekąd rówieśniczką Rafała Wojaczka, że będziemy stawiać jego figurę na rynku, to odpowiedziała: "Jak z braćmi tutaj biegał, mało schodów nie rozwalili, tak szaleli!".

Pamiętam też, jak na początku XXI wieku postanowiono wyłonić patrona dla II Liceum Ogólnokształcącego w Mikołowie. Dyrekcja i nauczyciele pozwolili uczniom wybrać. Ku niezadowoleniu dorosłych, zdecydowali się na Rafała Wojaczka. To wywołało niesamowite oburzenie rodziców, rady miejskiej…

Maciej Melecki (MM): Opór był przede wszystkim ze strony rodziców, którzy przygotowali list protestacyjny.

SP: Ostatecznie patron nie przeszedł (Po latach został nim rot. Witold Pilecki - przyp. red.).

Często w dyskusji o Rafale Wojaczku pada pytanie: "Jakim jest on wzorem dla młodzieży?". No to jakim?

MM: Przede wszystkim Rafał Wojaczek to niedościgniony wzór poetycki i jeden z najważniejszych poetów współczesnych. Od samego początku, kiedy zaczęliśmy się koncentrować na eksponowaniu Rafała Wojaczka w Mikołowie, podkreślaliśmy i nadal podkreślamy jego rangę poetycką, a nie życie prywatne. Każdy ma swoje, ale nie każdy jest wybitnym poetą. Mikołowianie przywiązują większą wagę do jego życia prywatnego, co dla nas było i jest absolutnie drugorzędne. Zawsze chodziło nam o to, żeby Rafał Wojaczek w Mikołowie zaistniał, ale jako poeta, i tylko tym się kierowaliśmy. Nie nagradzamy ludzi i nie wyróżniamy ich za życie prywatne, ale za to kim są w przestrzeni intelektualno-duchowej.

Nie da się oderwać w powszechnym odbiorze dzieł artysty od jego biografii, jest to raczej pewna zdolność literaturoznawców. Rafał Wojaczek bez papierosa w dłoni, ten na mikołowskim rynku go trzyma, nie byłby Rafałem Wojaczkiem.
MM: Nie można zapominać o licznych kontekstach, czyli kiedy żył, w jakich warunkach, ile miał lat, kiedy zmarł. Zaledwie 25. Co my robiliśmy w tym wieku? Różnorakie rzeczy. Krytycy Rafała Wojaczka sami o tym zapominają. Te argumenty są absurdalne i niedorzeczne, a przede wszystkim chybione. Chodzi o to, że Rafał Wojaczek jako poeta stworzył indywidualny język oraz głos, tak silny, mocny i zaraźliwy, że znalazł się w panteonie polskiej poezji współczesnej. Jego poetyka, forma i kunszt, były jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. To świadczy o jego randze. Stąd, podkreślmy to dobitnie, Rafał Wojaczek nie jest ceniony za to jakim był człowiekiem, ale jakim był poetą.

Czy każdy, kogo upamiętniamy, musi być wzorem do naśladowania, wzorem "cnót niewieścich"?
MM: To są kryteria stricte mieszczańskie. Przeciwko takiej mieszczańskości, ciasnocie odbioru życia i sztuki, Rafał Wojaczek się buntował. Przeciwko tym ciasnym, zawężającym horyzonty intelektualne i duchowe, przegrodom, w które człowiek jest wtłaczany. To był poeta dążący do osiągnięcia maksymalnej wolności w sferze ducha, życia oraz sztuki. To stapiało się z jego życiem, jak w przypadku każdego poety. Piszemy tak, a nie inaczej, bo jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi. Był osobowością skandalizującą, ale to element dystynktywny, charakterystyczny dla niego oraz jego poezji. Miał w sobie stłumione pokłady agresji, wynikające być może z lęku. Pamiętajmy, że w wieku 16 lat podjął pierwszą próbę samobójczą. Ta śmierć tkwiła w nim od początku, była odbierana przez niego niezwykle wyraziście i przenikała do jego twórczość, o czym możemy dowiedzieć się, uważnie czytając jego wiersze.

- Przeciwko takiej mieszczańskości, ciasnocie odbioru życia i sztuki, Rafał Wojaczek się buntował. Przeciwko tym ciasnym, zawężającym horyzonty intelektualne i duchowe, przegrodom, w które człowiek jest wtłaczany. To był poeta dążący do osiągnięcia maksymalnej wolności w sferze ducha, życia oraz sztuki. To stapiało się z jego życiem, jak w przypadku każdego poety - Maciej Melecki.

Rafał Wojaczek pochodził z dobrego domu. W młodym wieku miał problemy z alkoholem, pojawił się wątek choroby psychicznej, samobójcza śmierć… Dla mieszkańców Mikołowa to dalej temat-sensacja, o którym nie można mówić głośno?
SP: Mówi się, że aby ktoś został bohaterem lub zajął należne mu miejsce na piedestale, musi minąć dużo czasu. Wtedy ludzie zapomną o jego słabych punktach i zostanie to, co najważniejsze. W przypadku Rafała Wojaczka to właśnie poezja.

Trochę złego wyrządził film, który przedstawił jego życie. W końcu na ekranie ciężko pokazać poezję.

MM: Ale przyczynił się też do jego popularności. To broń obosieczna.

SP: Pamiętam, że byłem na premierze w domu kultury. Już podczas seansu wszyscy na siebie spoglądali, bo na pełnej sali dwa rzędy zajmowały siostry boromeuszki, a sceny były mocne, nawet erotyczne. Kiedy film się skończył, zapadła cisza. Po chwili jedna osoba zaczęła klaskać, później druga, aż ożywiła się cała sala.

Rysiek Riedel też ma trudną historię. Mimo to jest upamiętniany w Tychach, choć jego festiwal muzyczny odbywa się „ku przestrodze”.
MM: To sprawy niezwykle trudne, ale Rysiek Riedel jest teraz wizytówką Tychów i koniec. Ma ogromny mural, pomnik oraz festiwal. Kiedyś, na tzw. Radziejówce w Tychach, zatrzymał mnie mężczyzna na motorze i zapytał, gdzie są Jesiony, czyli pub, w którym Rysiek Riedel bywał i o którym śpiewał. Okazało się, że przyjechał aż ze Szczecina, żeby go zobaczyć.

W poezji Rafała Wojaczka powtarzającym się motywem jest śmierć. Mimo to w Mikołowie obudził życie. Życie literackie na niespotykaną w innych miastach skalę.
MM: W latach 90. w Mikołowie wytworzyło się grono poetów, a Rafał Wojaczek był dla nas naturalnym patronem. Nie ze względu na swoją biografię, ale właśnie ze względu na swoją poezję. To był czas, w którym nastąpiło zachłyśnięcie się wolnością, samorządnością, możliwościami tworzenia w sposób nieskrępowany. Wszyscy z tego korzystaliśmy. Z czasem pojawił się konkurs na wiersz, później na zestaw poetycki. Oba im. Rafała Wojaczka. Ówczesny wiceburmistrz Marian Sworzeń zadbał, aby mieszkanie, w którym wychowywał się Rafał Wojaczek, po śmierci jego rodziców, zachować i stworzyć w nim instytucję literacką - w ten sposób został powołany do życia w 1999 roku Instytut Mikołowski. Ale wcześniej, bo już 1996 roku, zaczęliśmy wydawać pismo literackie "Arkadia - Pismo katastroficzne". Powstał więc, na skutek owych działań, literacki wir, który w ten sposób się napędzał. Zapraszaliśmy licznych gości. Wielu literatów przyjeżdżało wówczas po raz pierwszy na Górny Śląsk, który, nie oszukujmy się, był uważany wówczas za pustynię intelektualną. Nam udało się to oblicze choć częściowo zmienić.

W 2021 roku nakładem Instytutu Mikołowskiego wyszła książka "Byłem, jestem", w której zebrano cenne pamiątki po Rafale Wojaczku, m.in. unikatowe zdjęcia, listy i rękopisy, w tym niepublikowany nigdy wcześniej wiersz "Metamorfoza", a także teksty badaczy, którzy od lat zajmują się twórczością poety z Mikołowa.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon