Narodowe Archiwum Cyfrowe
Rydz-Śmigły w Katowicach. Wódz Naczelny wydał rozkaz odwrotu ze Śląska już drugiego dnia wojny

Odwrót na linię Wisły. Przecież to już było, więc o co awantura? Wojsko Polskie zamierzało opuścić także część Śląska. A politycy nie znają historii

W ramach przedwyborczej walki o głosy politycy PiS posłużyli się argumentem w postaci odtajnionych (co samo w sobie było kuriozalne) planów Wojska Polskiego na wypadek wojny z Rosją. Zakładały one, że w razie rosyjskiego ataku polscy żołnierze wycofają się na linię Wisły, by dopiero tam stawiać twardy opór przeciwnikowi i doczekać odsieczy sił NATO. W ślad za ujawnieniem poszły mocne słowa o zdradzie polskiej racji stanu i skazaniu mieszkańców wschodniej Polski na tragiczny los Ukraińców z Buczy czy innych miast okupowanej Ukrainy. W tym momencie należałoby postawić pytanie, jak ci sami oskarżyciele nazwaliby inny odwrót Wojska Polskiego. Ten w 1939 roku, za który słoną cenę zapłaciły między innymi tysiące Ślązaków o polskiej orientacji narodowej.

Polski plan operacyjny wojny z Niemcami, tak zwany Plan Z (jak Zachód) wychodził z założenia, że Polska, wobec przygniatającej przewagi sił i położenia (jak to ujął generał Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Głównego i szef Sztabu Naczelnego Wodza we wrześniu 1939) nie jest w stanie samodzielnie wygrać takiej wojny samodzielnie.

– Zatrzymać ofensywę niemiecką będziemy mogli dopiero, gdy nastąpi zmiana niekorzystnego stosunku sił, związana z odciążeniem naszego frontu przez ofensywę na Zachodzie. Działania nasze do tej chwili miały więc charakter walki o czas, walki o przetrwanie – tłumaczył Stachiewicz.

Dodając, że ta walka o czas mogła nosić tylko charakter strategicznego opóźniania.

By jednak w ogóle można było liczyć na ofensywę Francji i Anglii, te musiały wpierw znaleźć się w stanie wojny z Niemcami. Nie było rzeczą oczywistą, że w razie ataku Hitlera sprzymierzeńcy zrealizują swe sojusznicze zobowiązania. Decydenci II Rzeczypospolitej obawiali się więc, że w razie szybkiego zajęcia przez Wehrmacht terenów, które pragnie zagarnąć Hitler (czyli przede wszystkim Pomorza, choć można było obawiać się tez o losy Śląska i Wielkopolski, czyli ziem należących do Niemiec przed pierwszą wojna światową), Zachód przyjmie do wiadomości fakty dokonane i zrezygnuje z interwencji zbrojnej. Dlatego postanowiono, że już w pierwszym dniu niemieckiej agresji Wojsko Polskie musi stawić jej czoła na pograniczu. Intensywne od samego początku działania wojenne miały zdopingować sojuszników do wsparcia Polski.

Jak uniknąć samobójstwa

Stratedzy Sztabu Głównego stanęli przed karkołomnym zadaniem pogodzenia wody z ogniem: mieli uchronić swoje siły przed wykrwawieniem, nim aliancki atak na Niemcy odciąży polski front, a zarazem użyć tych samych, już bez tego niewystarczających sił do prowadzenia pełnoskalowej wojny z cała potęgą Wehrmachtu. Co wymyślili?

Rozwinęli polskie armie w kordon na długim froncie od Prus Wschodnich i Pomorza po Karpaty. A właściwie po Śląsk Cieszyński, gdyż początkowo (i naiwnie, jak wykazała bliska już przyszłość) liczyli na to, że Niemcy nie zaatakują z terenu Słowacji. Wszystkie armie miały stawić zażarty opór Niemcom już na pograniczu.

Ale długotrwała obrona w miejscu z operacyjnego punktu widzenia równałaby się samobójstwu.

Utrzymanie frontu od Augustowa przez Bydgoszcz – Górny Śląsk po wschodnią część Karpat odpowiadającego naszemu wstępnemu rozwinięciu strategicznemu, jest przy naszych siłach niemożliwe – przestrzegał pułkownik Stanisław Kopański, szef Oddziału Operacyjnego Sztabu.

Zatem prawie każda z polskich armii po początkowym stawieniu silnego oporu miała przystąpić do odwrotu. Wyjątkiem była rozlokowana na Górnym Śląsku, Śląsku Cieszyńskim i w Beskidzie Zachodnim Armia „Kraków”. Ta miała bronić się w miejscu do upadłego, stanowiąc oś odwrotu polskiego frontu, który miał wykonać obrót z zachodu na wschód niczym gigantyczne wahadło. Przewidywano lokalną kontrofensywę w łuku Wisły, jednak generalnym celem odwrotu było obsadzenie korzystnych pozycji obronnych dalej w głębi kraju. Gdzie?

A na... linii Wisły oraz jej dopływów. Umownie zwanej linią wielkich rzek.

Bardzo dogodna linia

Tak, tej linii Wisły, która wywołała taką polityczną wrzawę w 2023 r. Z tą różnicą, że Wojsko Polskie miało bronić się tam przeciw komu innemu i na innym brzegu.

– Początek następnej fazy działań planowano rozpocząć w momencie przejścia wojsk do odwrotu – potwierdza historyk Tadeusz Jurga w książce „Obrona Polski 1939”. – Wykonując odwrót, wojska po przegrupowaniu zatrzymać miały przeciwnika na nowej pozycji obronnej. Przewidywano, że powstanie ona na linii Narwi, Wisły i Sanu.

Także i studium strategiczno-polityczne, jakie dla Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego przygotował płk Kopański, podkreśla bardzo dogodną linię środkowego biegu Wisły, która stanowiłaby trzon frontu z oparciem skrzydła południowego o San i ewentualnie Dniestr. Tak byłoby w wypadku, gdyby polskie dowództwo umieściło punkt swoich sił na północy frontu, lecz spostrzeżenie to ma charakter uniwersalny. Podobnie jaki i zawarta w tym samym dokumencie opinia, charakteryzująca obszar na zachód od środkowej Wisły jako nie posiadający dogodnych warunków naturalnych do obrony.

Od samego początku Plan Z godził się na oddanie pod okupację niemiecką wielkich terytoriów II Rzeczypospolitej i szeregu jej znaczących miast. Odwrót Armii „Pomorze” oddawał w ręce Niemców Toruń, Bydgoszcz czy Grudziądz. Wybrzeża z Gdynią miały bronić wydzielone, skromne siły. Z interwencji w Gdańsku zrezygnowano kompletnie; heroiczna obrona Westerplatte miała znaczenie jedynie moralne i polityczne, ale w żadnym razie operacyjnego czy tym bardziej strategicznego. Nieuniknioną konsekwencją odwrotu Armii „Poznań” była okupacja stolicy Wielkopolski.

Z kolei do zadań Armii „Kraków” nie należało utrzymanie Częstochowy czy Bielska. Mało tego, armia ta – co na poziomie wielkich strategicznych analiz łatwo przeoczyć – nie miała bronić całego polskiego Górnego Śląska, czyli województwa śląskiego! Tylko część głównej pozycji obronnej Armii „Kraków” pokrywała się z granicą państwową. Na przedpolu polskiej obrony pozostawały np. Rybnik, Żory, Jastrzębie-Zdrój czy Lubliniec. Nie przewidywano długotrwałej obrony tych miast i z góry zaplanowano ich porzucenie, uznając to za wojenną konieczność. Zadaniem rozmieszczonych w ich rejonie oddziałów było jedynie chwilowe zatrzymanie i rozpoznanie przeciwnika.

Stan zagrożenia

Na opuszczane przez WP tereny wkraczali żołnierze Wehrmachtu. Wielu z nich, zindoktrynowanych nazistowską ideologią, przemocą na nieproporcjonalną skalę i ludobójstwem reagowało na wszelkie akty oporu, nieraz zresztą wyimaginowane – przykładem tragedia mieszkańców wsi Torzeniec i Wyszanów albo masowa egzekucja w Orzeszu. A wraz z Wehrmachtem lub wkrótce za nim przybywały specjalne grupy operacyjne SS oraz funkcjonariusze gestapo czy SD.

Do tego upadek polskich rządów na Śląsku, Pomorzu czy w Wielkopolsce był okazją do wyrównywania osobistych rachunków dla członków politycznie zantagonizowanej lokalnej społeczności. Uczestnicy powstania wielkopolskiego czy powstań śląskich, polscy działacze polityczni i narodowościowi, inteligencja, duchowni i wszyscy inni, którzy manifestowali polskość przy rozmaitych okazjach, znaleźli się w obliczu grożącego im, a śmiertelnego niebezpieczeństwa. Tysiące padły ofiarami represji. Ludzie ci byli mordowani, maltretowani, wtrącani do więzień i obozów koncentracyjnych. Jednak przed wybuchem wojny tego wszystkiego nie można było przewidzieć! A na pewno nikomu w najbardziej koszmarnych snach nie śniło się, że nazistowski reżim zdolny jest do zbrodni na tak wielką i niepowstrzymaną skalę.

Podjęta w ostatniej chwili decyzja ewakuacji też nie zapewniała bezpieczeństwa. We wrześniu 1939 nie gwarantowało go żadne miejsce w II Rzeczypospolitej września 1939. Ucieczka mogła skończyć się pod bombami atakującej nie tylko cele wojskowe Luftwaffe. Zaś po 17 września - w Kazachstanie, o ile nie na Kołymie. Na okupowanych przez III Rzeszę terytoriach w katastrofalnym położeniu znalazła się społeczność żydowska. Antysemickie ekscesy, płonące synagogi, upokorzenia, odarcie z godności i majątku oraz początki segregacji narodowościowej były dopiero początkiem tragedii polskich Żydów – także przecież obywateli II RP.

Górny Śląsk miał być uporczywie broniony, tak się jednak nie stało. Zagrożona okrążeniem Armia „Kraków” już 2 września 1939 przystąpiła do odwrotu. Tak szybkie zaniechanie obrony Śląska przez Wojsko Polskie i pospieszna ewakuacja władz województwa śląskiego z wojewodą Michałem Grażyńskim na czele były potężnym zawodem dla tych Ślązaków, którzy za czasów II Rzeczypospolitej identyfikowali się z Polską bądź ku polskości się skłaniali. Stanowiło to wizerunkową klęskę, stając się przedmiotem długoletnich szyderstw i pretensji. Jej skutki odczuwano przez dekady, a Ślązacy tak naprawdę nigdy o niej nie zapomnieli. Zaś dokładnej liczby zamordowanych we wrześniu 1939 r. mieszkańców śląskich miejscowości zapewne nie poznamy nigdy. Ale to przynajmniej kilkaset osób.

Nierozwiązalny problem

Jednak z operacyjnego punktu widzenia ów nieszczęsny odwrót na linię Wisły, Sanu i Narwi był uzasadniony. A nawet nieunikniony, dramatem natomiast było to, że okazał się spóźniony i w efekcie bezowocny. Tak czy inaczej, władze II Rzeczypospolitej milcząco godziły się z oddaniem wielkiej części kraju pod hitlerowską okupację. Czy jednak istniała alternatywa? Przy istniejącej wówczas dysproporcji sił – niestety nie. Rydz-Śmigły i jego podkomendni stanęli przed problemem nierozwiązalnym, na co zresztą otrzymali dowód ostateczny już 17. dnia wojny. A jednak, choć stawia im się wiele zarzutów odnośnie planowania i dowodzenia w 1939 roku (a Śmigłego niemal jednogłośnie krytykuje za ewakuację do Rumunii po sowieckiej agresji), wśród nich nie ma oskarżeń o beztroskie narażenie na śmierć milionów obywateli zachodniej Polski pod niemiecką okupacją już po kilku dniach od wybuchu wojny.

---------------------------------------------------------------------------------

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Katowice 1939

Może Cię zainteresować:

II wojna światowa wybuchła w piątek. Nieodkryte tajemnice września 1939 roku na Górnym Śląsku

Autor: Tomasz Borówka

01/09/2023

Wojsko Polskie w Katowicach, 20 czerwca 1922

Może Cię zainteresować:

Widziane zza Brynicy. Generał Szeptycki balował w Sosnowcu do północy, rano wkroczył na Śląsk

Autor: Tomasz Borówka

20/06/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon