Ruch Chorzów w pogoni za Ekstraklasą. Wielki powrót może stać się faktem

Przed sezonem zastanawialiśmy się, czy Ruch Chorzów ma realne szanse na awans do PKO Ekstraklasy. Wtedy podchodziliśmy do tego sceptycznie, ale drużyna z Cichej pokazuje, że jest w stanie robić wielkie rzeczy. Z każdym tygodniem rośnie szansa, że w Chorzowie trzeci rok z rzędu wystrzelą szampany.

Fot. ksruch.com
D662ced4 67ce f5db 9d20 c8eba70644b1

W tym sezonie Fortuna I liga pędzi jak Pendolino i już mamy za sobą jedenaście kolejek na zapleczu PKO Ekstraklasy. To dobry czas, aby wyciągnąć pierwsze wnioski na temat poszczególnych drużyn. Nas oczywiście interesuje lider, którym aktualnie jest Ruch Chorzów.

Chorzowskim kibicom od wielu lat marzy się powrót do Ekstraklasy. "Niebiescy" ostatnio świętowali dwa awanse z rzędu, wygrzebując się z III-ligowej otchłani. Czy ta historia będzie mieć piękne zakończenie? Z każdym tygodniem szanse na to rosną, ale jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, aby popadać w hurraoptymizm.

Najsilniejsi im niestraszni

14-krotny mistrz Polski bardzo dobrze odnalazł się w pierwszoligowych realiach i chyba mało kto się spodziewał, że będzie tak dobrze. Aktualny dorobek chorzowian to 22 punkty w 11 meczach. To, co od razu rzuca się w oczy, to fakt, że Ruch bardzo trudno pokonać. Do tej pory udało się to tylko ŁKS-owi Łódź.

Trener Jarosław Skrobacz bardzo dobrze przygotował zespół do nowego sezonu. Ekipa z Chorzowa nie zawsze gra pięknie i skutecznie, ale kiedy nie potrafi wygrać, to przynajmniej remisuje. Pojedyncze punkty sprawiają, że "Niebiescy" w ten sposób wykorzystują potknięcia największych rywali i małymi kroczkami budują sobie przewagę.

Drużyna z Cichej w tej chwili ma najlepszą defensywę w I lidze i straciła zaledwie osiem bramek. Trochę słabiej wypada pod względem liczby strzelonych bramek, bo w tej statystyce ustępuje aż sześciu konkurentom. Nawet jedenasty w tabeli GKS Tychy strzela więcej, ale co z tego, jak w tej chwili traci aż siedem punktów do lidera.

Na uwagę dodatkowo zasługuje fakt, że Ruch całkiem nieźle wypada na tle drużyn, które w tej chwili depczą mu po piętach. Biorąc pod uwagę pierwszą ósemkę, chorzowianie już mierzyli się z sześcioma przeciwnikami. W meczach na szczycie podopieczni Skrobacza zdobyli 13 punktów na 18 możliwych, co jest świetnym wynikiem.

Teoretycznie "Niebiescy" do końca rundy jesiennej mają dość korzystny terminarz. W najbliższych tygodniach zagrają tylko z drugą Arką Gdynia, a tak to czekają ich starcia z niżej notowanymi rywalami. To jednak nie oznacza, że będzie łatwo, bo na liście są m.in. derbowe spotkania z GKS-em Katowice, czy GKS-em Tychy, a to drużyny, które są w stanie ograć każdego.

Pierwsza zasada - żadnych obietnic

Ruch na razie wykorzystuje słabość swoich największych przeciwników. Druga Arka Gdynia aż trzykrotnie przegrała w tym sezonie. ŁKS także gra w kratkę. Wisła Kraków dość długo była na szczycie tabeli, ale ostatnio jest w poważnym dołku i niektórzy zaczynają przebąkiwać, że może czas pożegnać trenera Jerzego Brzęczka.

Już od kilku lat w I lidze można zaobserwować, że gdzie ogromne plany i oczekiwania, tam często wyników nie ma. Ten poziom rozgrywkowy jest bardzo wymagający i tutaj nie ma miejsca na grę na pół gwizdka.

W Chorzowie jednak wszyscy twardo stąpają po ziemi. Nikt nie mówi, że w tym sezonie musi być awans za wszelką cenę. Na razie trwa obserwacja, a na pierwsze konkretne cele przyjdzie czas wraz z przerwą zimową.

- Robimy swoje. Nikt w szatni nie odleci. Walczymy o każdy punkt. Widzieliśmy w derbach, jak o nie jest ciężko. Zobaczymy w styczniu, grudniu. Cele będziemy bardziej precyzować. Zróbmy jak najwięcej punktów, aby wiosna była spokojna - mówił niedawno trener Skrobacz (za WP SportoweFakty).

Świetnych wyników by nie było, gdyby nie bardzo udane letnie okno transferowe. Ruch już od dłuższego czasu pokazuje, że wie, jak pozyskiwać wartościowych zawodników. Szkoleniowiec nie może narzekać.

- Wiadomo, że wielkie doświadczenie wniósł Maciej Sadlok. Pozytywnie zaskoczył mnie Przemysław Sznur. W środku pola dobrze spisują się Tomasz Swędrowski i Jakub Piątek. Do tego z przodu dochodzą Mikołaj Kwietniewski czy Artur Pląskowski. Inni też dali to, czego oczekiwaliśmy. Nie wszyscy mogą grać, dlatego cieszę się z tego, jak rywalizują na treningach - mówił szkoleniowiec w rozmowie z TVP Sport.

Jarosław Skrobacz jednak w wywiadach często podkreśla, że to nie jest dobry moment, aby oczekiwać cudów. Chłodna głowa nie bierze się z niczego, bo tak naprawdę największe wyzwania dopiero przed Ruchem.

Wiosna w Chorzowie będzie gorąca

Kluczowe będą wiosenne mecze, bo to wtedy tak naprawdę zacznie się walka o awans. Kto źle przepracuje okres zimowy albo źle trafi z formą, to szybko może wypisać się z rywalizacji o dwa pierwsze miejsca, które dają bezpośrednią promocję do Ekstraklasy.

W Ruchu Chorzów zresztą doskonale wiedzą, że po rundzie jesiennej niczego się nie wygrywa. Poprzedni sezon kosztował wszystkich dużo nerwów. Na finiszu II-ligowych rozgrywek "Niebiescy" wpadli w kryzys i z ostatnich sześciu meczów wygrali zaledwie jeden. Odrobinę więcej pecha i dziś nie byłoby I ligi, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło w barażach.

Na razie jednak jest za wcześnie, aby pisać czarne scenariusze. Chorzowianie są liderami i mogą tylko się cieszyć z tego, co do tej pory udało im się dokonać. Awans do Ekstraklasy jest realny, ale w tej chwili nikt nie wie, jak to się skończy.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon