Damian Kocur
Damian Kocur

Śląski reżyser Damian Kocur zdobył nagrodę w Wenecji, a teraz jest nominowany do Paszportów "Polityki"

Damian Kocur, śląski reżyser, scenarzysta, operator, autor nagrodzonego na Festiwalu Filmowym w Wenecji filmu „Chleb i sól” (w kinach od 27 stycznia 2023 r.) otrzymał nominację do Paszportów „Polityki” 2022 w kategorii Film. „Ten film jak w soczewce skupia rodzime lęki, kompleksy i uprzedzenia wobec obcych” – recenzuje „Polityka”. W rozmowie ze ŚLĄZAGIEM twórca mówi, dlaczego kręci filmy, których akcja rozgrywa się w małych miastach i zatrudnia tylko aktorów nieprofesjonalnych. Jak zareagował na sukces w Wenecji i niedostrzeżenie jego filmu na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.

Rozmowa z Damianem Kocurem, reżyserem i scenarzystą filmu "Chleb i sól"

Urodził się pan w Katowicach w 1983 r. Czy tu też pan się wychował?
Nie. Wychowałem się w Łaziskach Górnych. Mama pochodzi z Łazisk, tata – z Katowic. Oboje dostali pracę w Łaziskach i tam zamieszkaliśmy.

Czyli wychował się pan w mniejszym mieście?
Tak. Chodziłem do szkoły podstawowej i liceum w Łaziskach. Po maturze miałem rok przerwy, z którego kilka miesięcy przepracowałem w Zakładach Tworzyw Sztucznych Erg-Łaziska przy taśmie produkcyjnej. Po roku zdałem na Uniwersytet Jagielloński do Kolegium Nauczycielskiego języka niemieckiego na studia licencjackie. Zdobyłem licencjata. Odbyłem staż nauczycielski. Przeprowadziłem się do Warszawy na dwa lata, tam trochę tłumaczyłem, ale głównie pracowałem w knajpie, a potem wróciłem do Katowic na studia w Szkole Filmowej.

Dlaczego zdecydował się pan po liceum na pracę w fabryce?
To był początek lat 2000. Nie było innych możliwości. Bezrobocie było bardzo wysokie i w zasadzie możliwość jakiejkolwiek pracy była cenna. Cała moja rodzina tam pracowała, i też koledzy z podwórka. Fabryka stała zaraz koło mojego domu. Chciałem mieć jakieś swoje pieniądze.

Skąd pomysł, by studiować germanistykę?
Lubiłem ten język, generalnie byłem dobry w językach, szybko się ich uczyłem. Poza tym nie miałem innego pomysłu.

Nie myślał pan jeszcze wtedy o studiach filmowych?
Dopiero jak skończyłem 25 lat, to zacząłem o tym myśleć. Poznałem osobę, która mnie wciągnęła w świat filmu, zainteresowała mnie nim. Zdałem na kierunek operatorski Szkoły Filmowej im. Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Tam nakręciłem moje pierwsze filmy krótkometrażowe, studenckie etiudy.

Na koncie ma pan osiem krótkometrażowych filmów fabularnych. „Chleb i sól”, który wejdzie do polskich kin 27 stycznia 2023 roku jest pańskim debiutem w pełnym metrażu. Inspiracją dla pana, bo jest pan też autorem scenariusza, było prawdziwe wydarzenie…
Tak, w Ełku w noc sylwestrową 2016/2017 tunezyjski pracownik baru z kebabem śmiertelnie ranił Polaka, który ukradł napoje z lodówki.

Skąd pomysł, by osadzić akcję pańskiego filmu w małym mieście?
Czułem, że to powinno się rozgrywać w takim miejscu. Ja jestem z takiego małego miasta, więc wydawało mi się, że wiem najlepiej, jak o tym opowiadać. Jest mi to najbardziej znana przestrzeń.

Dlaczego zdecydował się pan obsadzić w głównych rolach pianistów z Mikołowa, Tymoteusza i Jacka Biesów, a nie zawodowych aktorów?
Znam ich od dzieciństwa. Ja nie pracuję z aktorami profesjonalnymi. Wziąłem moich kolegów do pracy, to była dla mnie naturalna sytuacja. Napisałem scenariusz pod nich.

Oni od razu się zgodzili?
Tak, my się znamy od lat. Nie trzeba ich było długo przekonywać.

To są ich pierwsze role filmowe?
Tak.

Wydają się bardzo naturalni na ekranie, jakby grali siebie.
Myślę, że to nie jest kwestia doświadczenia, tylko odpowiedniego castingu i pracy na planie. Doświadczenie aktorskie nie jest czymś, co może zmieniać wiarygodność na ekranie.

Wszyscy, którzy grają w „Chlebie i soli” są naturszczykami?
Tak.

Pokazuje pan w filmie zderzenie kultur – mieszkańców małego polskiego miasta i obcokrajowców pochodzenia arabskiego, który otwierają tam bar z kebabem, choć nie jest powiedziane skąd dokładnie oni pochodzą. Właściwie nikt tym się nie interesuje oprócz głównego bohatera – zdolnego młodego pianisty, granego przez Tymoteusza Biesa, który wraca na wakacje do domu rodzinnego, czyli mieszkania w bloku, gdzie żyją jego mama i młodszy brat. Tymek coraz bardziej odczuwa, że nie pasuje do tego miasta, osiedla, do znajomych, którzy tam zostali. Ja też zauważyłam wątek odnajdywania przez niego swojej tożsamości seksualnej. Nieudane umizgi do dawnej miłości, zafascynowanie przystojnym pracownikiem baru z kebabem…
To jest pole do interpretacji przez każdego widza. Wydaje mi się, że to nie jest film o odkrywaniu tożsamości seksualnej. To nie było moją intencją. Ja już nie mam wpływu na interpretację tego dzieła, zostawiam to widzom. Niektórzy tak ten wątek czytają, inni w ogóle go nie zauważają.

O czym miał to być film według pana?
Głównie o przemocy, o rodzeniu się przemocy.

Film „Chleb i sól” zdobył Nagrodę Specjalną Jury w konkursie Orizzonti 79. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji we wrześniu 2022 r. Włoska prasa pisała, że film wzbudził ogromne emocje i spotkał się z gorącym przyjęciem. Ucieszył pana ten sukces?
O, tak, tym bardziej, że w Polsce nie był on doceniany.

No właśnie, na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który zaczął się dwa dni po finałowej gali w Wenecji, pański obraz właściwie nie został zauważony. Otrzymał tylko pozaregulaminowe nagrody.
Mieszkam w kraju, w którym nie docenia się tego rodzaju filmów. Muszę więc szukać uznania za granicą. Na szczęście na każdym kolejnym festiwalu filmowym, na które jeździliśmy z „Chlebem i solą” otrzymywał on nagrody.

Co pan czuł, gdy okazało się, że w Gdyni pański film nie został dostrzeżony?
Po zapewnieniach ludzi, że to jest najlepszy film tego festiwalu i na pewno przywieziemy z niego jakąś nagrodę, byłem zawiedziony. Nie rozumieliśmy tej sytuacji. Krytyka i dziennikarze ocenili nasz film najwyżej, a mimo tego nie dostał żadnej nagrody. Można być tylko zaskoczonym.

Film wejdzie na ekrany kin 27 stycznia 2023 roku. Czy planujecie oficjalną premierę?
Tak, 26 stycznia będzie taka premiera w kinie Światowid w Katowicach.

Nad czym pan teraz pracuje?
Mam plany na kolejne filmy. Mam nadzieję, że moje kolejne projekty znajdą dofinansowanie i nie będę musiał szukać możliwości finansowania projektów za granicą. Bardzo bym chciał robić filmy w Polsce, znam ten kraj dobrze.

Chleb i sól

Może Cię zainteresować:

Śląski film „Chleb i sól” w konkursie 79. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji

Autor: Katarzyna Pachelska

26/07/2022

Angelus (2001)

Może Cię zainteresować:

Od tryptyku Kazimierza Kutza po „Angelusa”. Czyli trzynaście filmów, które trzeba obejrzeć, aby zrozumieć Górny Śląsk

Autor: Tomasz Borówka

05/07/2023

Jakub Skrzywanek

Może Cię zainteresować:

Ogłoszono zwycięzcę Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej. Organizatorem było miasto Katowice

Autor: Martyna Urban

27/11/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon