Fotopolska.eu
Rynek w Raciborzu

Śląskie Gniezna, czyli nasze dawne metropolie. Dlaczego Racibórz, Pszczyna czy Mikołów utraciły swą rangę i prymat?

Śląskie Gniezna. Miasta o ważnych niegdyś funkcjach handlowych, administracyjnych, stołecznych wręcz. Miasta kwitnące, dziś na uboczu, nieledwie marginesie, w cieniu metropolii naszych czasów. Co się z nimi stało?

Dlaczego śląskie Gniezna? Przez drastyczną wręcz analogię do prastolicy polskich Piastów, z której świetności przed tysiącem lat przetrwała jedynie kościelna metropolia. Jednak jest ona jedynym, co wyróżnia to prowincjonalne miasto. Podobne sa losy niejednego starego miasta na Śląsku.

Śląskie miasta

Oto Racibórz, jedna z pierwszych górnośląskich stolic, o którym pisał jeszcze kronikarz Gall Anonim w początkach XII wieku, a już w drugiej połowie tego XII wieku w rękach górnośląskiej gałęzi Piastów. Mikołów i Pszczyna, w XIII wieku siedziby pierwszych górnośląskich kasztelanii. A obok nich inne miasta, nieraz siedziby księstw - Rybnik, Żory, Wodzisław Ślaski, Toszek. Rodowód wszystkich z nich sięga średniowiecza. Podobnie jak Bytomia i Gliwic czy Mysłowic, które wyewoluowały w duże, przemysłowe miasta. Dlaczego Bytom a nie Wodzisław?

Miasta od wieków powstawały w miejscach po temu dogodnych: na szlakach handlowych (a jeszcze lepiej na ich skrzyżowaniach), w miejscach gdzie występują bogactwa naturalne. To pierwsze działa czasami w drugą stronę, tzn. szlaki handlowe docierają do miejsc, gdzie handlować warto - czyli np. do ośrodków górniczych czy ośrodków władzy, które też przyciągają handel. Te mechanizmy działały też na Górnym Śląsku.

Bieda-miasta biednych książąt

Najważniejsze i najludniejsze miasta Górnego Śląska skupiały się wzdłuż dróg handlowych, przy komorach celnych i rezydencjach książąt – pisze prof. Jerzy Sperka w "Historii Górnego Śląska", pracy zbiorowej pod redakcją Joachima Bahlckego, Ryszarda Kaczmarka i Dana Gawreckiego.

Historyk zwraca też uwagę, że górnośląskie miasta na ogół były nieduże, szczególnie w porównaniu z miastami Dolnego Śląska. Rzeczywiście, było tak nawet w porównaniu z liczącą u na przełomie XIV i XV wieku około 9 tysięcy mieszkańców Nysą, nie wspominając o 11-tysięcznej Legnicy czy 15-tysięcznym Wrocławiu. Dla porównania, ówczesny Racibórz zamieszkiwało około 3000 ludzi, Opole 2500, a Bytom 1500. Podkreślmy - Bytom był 10 razy mniejszy od Wrocławia!

Prof. Sperka jako jedna z przyczyn takiego stanu rzeczy wskazuje niewielką zasobność górnośląskich książąt. Musiało to się odbijać na potencjale książęcych miast.

Wczesnośredniowieczny Bytom i nowożytne Tarnowskie Góry rozwinęły się dzięki eksploatacji złóż srebra i ołowiu. Podobny czynnik nie działał w przypadku Pszczyny, Wodzisławia, Rybnika, Krapkowic, Głogówka. Centralizacja władzy państwowej i wygasanie rozgałęzionych podczas rozbicia dzielnicowego Śląska rodów książęcych też nie sprzyjały rozwojowi miast, będących niegdyś siedzibami władców. Stawały się one centrami lokalnej co najwyżej administracji i takiegoż handlu.

Koleje losu śląskich miast

Tymczasem w XVIII wieku zaczęła się rewolucja przemysłowa, a z nią eksploatacja na wielkoprzemysłową skalę górnośląskiego węgla kamiennego, galmanu i rudy żelaza. Handel nimi odbywał się w myśl dotychczasowych reguł, tyle że wjechał na Górny Śląsk z impetem buchającej parą lokomotywy. Miejscowości, do których dotarły główne trasy kolejowe (co czasami nie było dziełem przypadku, ale lobbingu na ich rzecz) zyskały dzięki temu dodatkowy impuls - kopniak wręcz! - do dynamicznego rozwoju. Najlepszym bodaj tego przykładem są Katowice, wieś powstała dopiero w późnym średniowieczu i przez kilkaset lat nie mogąca się równać z pobliskimi Mysłowicami czy Mikołowem. Swój burzliwy XIX-wieczny rozwój i awans do rangi miasta zawdzięczają kolei oraz przemysłowi wydobywczemu i hutniczemu (nawiasem mówiąc, początkowy i zasadniczy produkt tego ostatniego stanowiły właśnie kolejowe szyny).

Dzięki kopalniom, hutom i fabrykom niektóre stare miasta na terenie Zagłębia Górnośląskiego - jak Gliwice, Bytom i Mysłowice - rozwijały się nadal, z czasem rozrastając się i integrując z "nowobogackimi" ośrodkami, jak Königshütte (obecnie Chorzów), Katowice, Świętochłowice czy Siemianowice Śląskie w potężną konurbację. Jednak te miasta, które pozostały na boku wielkoprzemysłowego boomu, na zawsze też - a w każdym razie na wiele, wiele lat - pozostały już na uboczu. Zachowując jednak najczęściej niebagatelne walory wynikające z ich średniowiecznego rodowodu - jak starannie zaprojektowany, geometryczny układ miasta lokacyjnego, z rynkiem i rozchodzącymi się od niego ulicami. A nierzadko też zabytkowe kamienice, mimo iż dziejowe zawieruchy, z II wojną światową na czele, ciężko nieraz poszkodowały miejską substancję.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon