Szukacie miasta paradoksów? Witamy w Gliwicach. 15 miejskich absurdów i dziwactw

Czy Gliwice zasługują na miano miasta absurdów? Aż tak, to może nie. Ale miasto paradoksów - to już prędzej. No bo widzicie - ta fontanna Neptuna na rynku co symbolizuje? Połączenie miasta z morzem! A fauny przed urzędem miasta? Burmistrzów Gliwic, Zabrza i Bytomia, którzy chcieli stworzyć Trypolis. Do morza to mamy 500 kilometrów, a Trypolis, z tego co wiemy, nie istnieje. Sami widzicie. Ale ok, liczą się chęci.

Gliwice nie należą do miast, które często bohatersko goszczą na łamach internetowych memów (ok, nie licząc gościa, który będzie grał w grę), ale i tak można nazwać je miejscem pełnym paradoksów. Przykłady? Proszę bardzo. Teoretycznie od 2009 roku w mieście nie kursują już tramwaje, ale w praktyce wciąż funkcjonuje sieć tramwajowa, która jest... najkrótsza w Polsce. Ma 75-metrów i jeden przystanek: Gliwice Zajezdnia. Dodajmy, że miasto wciąż jest udziałowcem w spółce Tramwaje Śląskie.

Kto nazywał te ulice? Na Bankowej nie ma banku, a na Pocztowej nie ma poczty

Myślicie sobie, że nazwy ulic powinny mieć jakieś znaczenie i z czegoś wynikać? W Gliwicach mają inne podejście. Na Ligocie Zabrskiej jest ulica Pocztowa, na której nie ma poczty. Jest też ulica Szkolna bez szkoły i Bankowa bez banku. Ok, rozumiemy, że te instytucje pewnie kiedyś tam były. To może przyda się aktualizacja nazw ulic.

Na to też trzeba uważać. Dajmy na to - piękna i wyremontowana Aleja Przyjaźni. Bardzo popularny wśród gliwiczan deptak spacerowy. I ta nazwa, bardzo fajna. Tylko, że idąc Aleją Przyjaźni od strony Zwycięstwa do Parku Chopina mijamy Dom Tekstylny Weichmanna, w którym niegdyś mieściło się... Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Cóż, chyba o aleję nie takiej przyjaźni nam chodzi.

Patrzę na mural z Sobieskim i... coś mi nie gra

Gliwice to nie Katowice. Zbyt wielu murali tu nie ma. Ale jest jeden bardzo spektakularny. Na murze parafii Podwyższenia Krzyża Świętego od strony Kozielskiej przedstawiono wędrówkę Jana III Sobieskiego, który prawie 340 lat temu spędził dwa dni w Gliwicach, gdy zmierzał pod Wiedeń wojować z Osmanami. Wszystko pięknie, jest mapa i olbrzymia facjata króla. Ale... coś tu nie gra.

Jak śmieszkował swego czasu pochodzący z Gliwic pisarz Zbigniew Rokita, jeśli już mamy szczycić się tym, że jakiś ważny Polak gdzieś nocował, to więcej polskiej historii jest w Paryżu niż w Gliwicach. Ale to nie koniec, bo na mapę pokazującą XVII-wieczny świat nałożono współczesne granice i wygląda jakby Gliwice i Kraków leżały w obrębie jednego państwa.

Kolejny absurd? Sobieski ma w Gliwicach swój mural i nawet upamiętniającą go tablicę. A przypomnijmy, że spędził tu ledwie dwa dni. A taki chociażby Oskar Troplowitz, mieszkający w Gliwicach geniusz, który wymyślił krem NIVEA, pastę do zębów i samoprzylepne plastry, nie jest upamiętniony w żaden sposób.

Więcej gliwickich absurdów, paradoksów i sekretów znajdziecie w naszej galerii zdjęć

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon