Rodzina 22-letniej Marceliny z Rybnika nie wierzy w wersję tureckich mediów. Dziewczyna miała zostać zgwałcona i wypchnięta z III piętra

W połowie lipca 22-letnia Marcelina z Rybnika przebywając na wakacjach w Turcji wypadła z balkonu III piętra hotelu, w którym przebywała. Dziewczyna doznała poważnych obrażeń ciała. Na temat wypadku pojawiły się spekulacje, że winny jest 25-letni chłopak Marceliny, który rzekomo ją zgwałcił i zepchnął z balkonu.

zrzutka.pl
Zbiórka na 22 letnią Marcelinę

22-letnia Marcelina z Rybnika spędzała jeden z tygodni lipca na Bodrum w Turcji. Na wakacje wybrała się ze swoim 25-letnim chłopakiem. Jednak w czasie pobytu doszło do wypadku, dziewczyna wypadła z balkonu swojego apartamentu na III piętrze budynku. Wskutek upadku z trzeciego piętra doznała urazu głowy, złamała kostkę i połamała w kilku miejscach miednicę. Rodzina zorganizowała zbiórkę pieniężną, by przetransportować dziewczynę do szpitala w Polsce.

Chłopak miał zgwałcić dziewczynę i ją zepchnąć

Tureckie media donosiły, że upadek Marceliny nie był wypadkiem. Media upatrywały w tym winy 25-letniego chłopaka dziewczyny, który miał ją zgwałcić, a następnie zepchnąć z balkonu. W winę chłopaka od początku nie wierzyła rodzina 22-latki. - Nie dajemy wiary tureckiej policji. Złożyliśmy stosowne oświadczenie w tamtejszej prokuraturze. Naszym zdaniem oni szukają kozła ofiarnego. Wierzymy, że Marcelina potwierdzi to, gdy tylko się obudzi, a aresztowana osoba zostanie jak najszybciej uwolniona. Miejsce, w którym doszło do wypadku, było nieprawidłowo zabezpieczone - powiedział portalowi nowiny.pl ojciec dziewczyny.

Rodzina przekazała, że chłopak był w związku z Marceliną od czterech miesięcy. Nie było podstaw, by sądzić, że chce ją skrzywdzić. Obecnie Marcelina przebywa szpitalu w Rybniku, gdzie przeprowadzone badania tomografem wykazały, że jej stan jest nieco lepszy, niż wskazywały na to badania wykonane w Turcji. Nadal trwa zbiórka na leczenie i rehabilitację Marceliny. Udało uzbierać się ponad 150 tys. zł.

Rodzina broni 25-latka: "nie ma postawionych zarzutów"

Jak donosi Super Express, rodzina 25-letniego chłopaka nie wierzy w jego winę. Po wypadku dziewczyny został on zatrzymany przez turecką policję. Młody mężczyzna nadal znajduje się w tym kraju. - On nawet nie przebywa w areszcie. To jest jakiś ośrodek. Nie ma postawionych zarzutów. Nie ma w ogóle żadnych podstaw, żeby tam przebywał - powiedziała kobieta z rodziny 25-latka dla Super Expressu.

- Mamy z nim kontakt. Nie mogę jednak powiedzieć, w jakich przebywa warunkach. Jest załamany, to odciska się na nim psychicznie. Kiedy pierwszy raz rozmawiali z nim rodzice, powiedział: Módlcie się, aby Marcelina z tego wyszła - dodała.

Jak poinformowała kobieta, zdaniem rodziny winę za wypadek ponosi hotel. Marcelina wraz z chłopakiem podczas wspólnego pobytu weszła na dach budynku, który nie był w żaden sposób zabezpieczony. Tam potknęła się i spadła.

Dodała również, że informacja o wypadku i winie chłopaka wywołała ogromny hejt użytkowników mediów społecznościowych, którzy wydali już wyrok na 25-latka. - Jako rodzina jesteśmy załamani. Wylał się hejt na niego. To się nie mieści w głowie - podkreśliła. Kobieta wyjaśniła, że jego rodzina kontaktowała się z tureckimi mediami, które pisały o rzekomym gwałcie, jednakże dziennikarze nie zdecydowali się jednak odpowiedzieć ani podać źródła swoich doniesień. Obecnie wiadomo, że do Turcji wysłana została adwokatka, która będzie starała się oczyścić mężczyznę z zarzutów.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon