Tu Tina Turner wywijała tuż przed stanem wojennym, a Clapton postawił się milicji. 52 lata muzyki w Spodku

Tu Tina Turner grała dziewięć dni przed stanem wojennym. Na tej samej scenie Joe Cocker, jak sam twierdził, dał jeden z najlepszych koncertów w karierze. Tu Eric Clapton pacyfikował walkę milicji ze swoimi fanami, a chuligani Slayera zaatakowali... chlebem lidera System of a Down. Nie, nie Woodstock. Katowicki Spodek.

Polskie Forum Depeche Mode
Depeche mode spodek katowice

Spodek, jak żadne inne miejsce na Śląsku, zapewniał przez lata kontakt z wielkim muzycznym światem. Ale zaczęło się dość... swojsko. Patriotyczną akademią (na otwarcie: 8-9 maja 1971 roku), a potem występami m.in. Anny German i Ewy Decówny. Potem było trochę kina, w tym pierwszy kolorowy film produkcji włosko-jugosławiańskiej (!) pod jakże kuszącym tytułem: "Zbrodnia w klubie tenisowym". Potem znowu patriotyczna akademia (30. rocznica wyzwolenia województwa katowickiego!), a na niej niezawodna Maryla Rodowicz, a z nią Jerzy Połomski i Czerwone Gitary. Więc gdzie ta wielka muzyka?

W 1978 roku do Spodka przyjechali (i to na dwa koncerty) The Rubettes. Że kto? "Sugar Baby Love" - mieli taki hit, którego tytuł wiele mówi o tym, co grali. Jeśli ktoś w tamtych czasach gustował w glam rocku, a np. Status Quo wydawało mu się za ostre, słuchał Smokie. Jeśli Smokie komuś wydawało się zbyt... ostre, brał The Rubettes. Żarty na bok - "Trybuna Robotnicza" ekscytowała się, że to najpopularniejsza angielska grupa. Na tej samej zasadzie można było powiedzieć, że Charles Aznavour był najpopularniejszym pieśniarzem francuskim. A on odwiedził Spodek trzy miesiące po The Rubettes.

Clapton tylko raz

Dwa akapity trochę - jak to mówią - dla beki. Ale teraz już konkret. Eric Clapton. Dwa koncerty - 17 i 18 października 1979 roku. „Równie sławnego i znaczącego dla rozwoju rocka wykonawcy nie widzieliśmy na polskich estradach od czasu wizyty The Rolling Stones” – pisał magazyn Jazz. Jak wspominają świadkowie, do Spodka zjeżdżali ludzie z całej Polski (i np. Czechosłowacji). Nie dość, że to Clapton, to jeszcze w jakiej formie! Opromieniony ogromnym komercyjnym sukcesem albumów "Slowhand" (z "Cocaine", "Wonderful Tonight") i "Backless" (np. z "Promises"). Gwiazda tej wielkości za żelazną kurtyną - to było wydarzenie roku w Katowicach.

17 października 1979 roku rockowego napięcia w Spodku nie wytrzymała milicja obywatelska, która pod sceną wygrywała symfonie pałami i tak rozwścieczyła Claptona, że następnego dnia postawił ultimatum: "Albo koncert, albo milicja". Wygrała milicja. Clapton nawet nie wyszedł na scenę, potem zapowiedział, że więcej w takim dzikim kraju nie zagra. Władze starały się zatuszować skandal. Jak? Dziś powiedzielibyśmy: wrzutkami - że grajek pijany, że uciekł, że zatrzymała go MO i grzecznie odstawiła z powrotem do zgniłego Zachodu.

Eric Clapton w katowickim Spodku w 1979 roku.
Eric Clapton w katowickim Spodku w 1979 roku.

Niesmak pozostał, w środowisku zapewne także. Do wybuchu stanu wojennego, z zaproszenia do Katowic skorzystały tylko trzy zagraniczne gwiazdy: John Mayall w 1980 roku, rok po Claptonie, Kraftwerk (dwa koncerty w sierpniu 1981 roku) oraz, przede wszystkim: Tina Turner. Dziś mówimy: przede wszystkim, ale w 1981 roku amerykańską divę udało się sprowadzić do Polski wyjątkowo „promocyjnie”. Po głośnym rozwodzie z Ikem Turnerem, jej kariera znalazła się na rozdrożu i Tina na kilka lat wypadła z obiegu w globalnym show-biznesie. Ponoć zagrała w Spodku za wyjątkowo niską stawkę, jak na artystkę tego formatu, ale i tak nie wszyscy doceniali tę okazję. Towarzysze od kultury i część gazet krytykowała Pagart (Polską Agencję Artystyczną, która organizowała koncerty zagranicznych wykonawców w Polsce), że zaprasza podstarzałą pieśniarkę, która najlepsze lata ma już dawno za sobą.

Turner najpierw zamknęła usta krytykom na scenie – w kusych fatałaszkach pokazała polskiej publiczności soulową energię, jakiej jeszcze w Spodku nie widziano (Ktoś był? Ktoś pamięta to legendarne „Proud Mary”?). A trzy lata później wróciła na szczyty list przebojów. I już nigdy nie było nas stać, by ściągnąć ją do Katowic.

2,5 godziny z Eltonem Johnem

Są badacze kultury popularnej, również w Polsce, którzy dowodzą, że to artyści obalali tyranie. Idąc ostrożnie tym tropem, możemy zastanawiać się, jaki wpływ na społeczne przemiany w naszym kraju miały incydentalne jeszcze wtedy wizyty zagranicznych idoli w szaro-burej rzeczywistości PRL, będące dla wielu możliwością spotkania się ze światem zza żelaznej kurtyny. Tak czy inaczej, dziewięć dni po koncercie Tiny Turner w Spodku, gen. Jaruzelski ogłosił w Polsce stan wojenny. Jeszcze przed jego zawieszeniem, w sierpniu 1982 roku w Katowicach dwa razy zagrała grupa Budgie, o której mówiło się, że większą popularnością cieszy się w Katowicach niż w rodzinnej Walii. Ale największym, nieporównywalnym z niczym wydarzeniem pierwszej połowy lat 80. był w Spodku karnawał urządzony 26 kwietnia 1984 roku przez człowieka znanego pod pseudonimem... Elton John.

"Poczucie, że jesteśmy w środku czegoś magicznego, narastało wśród pełnej widowni przez może pierwszy kwadrans. A potem Spodek po prostu odleciał. Całą degrengoladę, dziadostwo połowy lat 80. pozostawiliśmy gdzieś na zewnątrz. Muzyka, absolutnie fantastyczna – uniosła nas w nieznany dotąd wymiar" - pisał dziennikarz Mariusz Grygierczyk.

Żeby wyobrazić sobie atmosferę tego koncertu, warto zajrzeć do internetu i odszukać w serwisie YouTube fragmenty występu Eltona na stadionie Wembley, niecałe dwa miesiące po tym, jak zabalował na Śląsku. „Saturday Night Alright For Fighting”, „Crocodile Rock” czy „I’m Still Standing” (aktualny wtedy przebój wokalisty) – tego typu, rockandrollowe burleski zawsze brzmiały na żywo jeszcze bardziej energetycznie niż na płycie. Tak też było w Katowicach. Elton, ubrany w czerwony smoking i kapelusz, na rozświetlonej, kolorowej scenie, grał 2,5 (!) godziny. Dwukrotnie bisował. Pamiętajmy: rok 1984.

Ledwie kilka lat później wspomnienia o Eltonie Johnie w Katowicach były jak legendy o dinozaurach. Spodkiem na parę kolejnych zawładnęła bowiem muzyka głośniejsza, wykonywana przez młodych wilków znacznie bardziej długowłosych niż Elton. Złota era heavy i thrash metalu na przełomie lat 80. i 90. ściągała na Śląsk jeden festiwal za drugim: Metalmania, Metal Battle, Odjazdy... Accept, Saxon, Kreator, Overkill, Rage, Helloween, Running Wild - jeśli wymienić "bardziej konserwatywne" brzmienia metalowe. A z nowszych, nieco później choćby Rammstein czy Therapy? na legendarnych Odjazdach.

Kiedyś: "Dawać Slayera!". Dziś: "Dawać cokolwiek!"

W lutym 1987 roku dwa pierwsze koncerty w Polsce zagrała w Spodku Metallica. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o grupie nastoletnich fanów grupy, którzy najpierw załatwili sobie nocleg w tym samym hotelu, co ich idole, po czym udało im się ściągnąć na wódczaną imprezę samego Jamesa Hetfielda. Gdyby nie zdjęcia, dziś pewnie nikt by w to nie uwierzył. Dodajmy, że Metallica była już wtedy supergwiazdą - rok wcześniej wydała album „Master Of Puppets”, uważany za jej szczytowe osiągnięcie. Fani thrash metalu do dziś pamiętają pewnie pełną listę utworów zagranych w Spodku – od „Battery” aż po „Blitzkrieg”. Bardziej pamiętliwi do dziś słyszą dziki: "Katołicz!", które wykrzykiwał ze sceny Hetfield. Jeszcze jedno: a kto grał przed Metallicą? Nasz Kat, rzecz jasna.

Metallica i Kat na wspólnym zdjęciu w Spodku w 1987 roku.
Metallica i Kat na wspólnym zdjęciu w Spodku w 1987 roku.

Świetna marka Spodka, niezawodna publiczność i potężny muzyczny głód całego Śląska i okolic sprawiły, że na przełomie XX i XXI wieku Katowice stały się najważniejszym ośrodkiem koncertowym w Polsce. Lista gwiazd, które pod koniec lat 90. przewinęły się przez scenę w kosmicznej hali, na zawsze będzie wręcz nieprawdopodobna. W 1996 roku katowicka publiczność znów oklaskiwała Metallikę, a prócz niej: Deep Purple, Bryana Adamsa, The Cure, Sepulturę i Prodigy. W 1997 grali: ZZ Top, Sting, Jethro Tull, Jean Michel Jarre, Emerson Lake & Palmer, Sting, Sinead O’Connor, Smashing Pumpkins oraz Faith No More. Ostatni z zespołów wystąpił w Katowicach tuż przed sensacyjnym rozpadem. Lider FNM, Mike Patton krzyczał ze sceny: "kilbasa!" oraz "ziurek!". Nikt mu niestety nie powiedział, że mówi się: "wuszt!" oraz "żur!".

Jeśli nie pamiętacie, nie wiecie, jesteście za młodzi (lub za starzy), w tamtych czasach wielki koncert w Spodku odbywał się co parę tygodni. W takim roku 1998 na przykład: Genesis, Page & Plant, Yes, Prodigy, Black Sabbath, Prodigy, Joe Cocker, Judas Priest, Iron Maiden i Slayer. A w roli supportu Slayera kto? Ano System of a Down, mało znany wówczas zespół ormiańskich szarpidrutów. Jak mówił w jednym z wywiadów Rick Rubin, producent i Slayera, i SOAD, ci drudzy ze swoimi dziwacznymi strojami, makijażem i pokręconymi rytmami, nierzadko wzbudzali wrogość metalowych ortodoksów. Tak też było w Spodku.

Ortodoksom w Katowicach nie podobały się ani stroje, ani makijaż, ani muzyczne galopy System of a Down. Na widowni co jakiś czas niosło się gromkie: "Dawać k... Slayera!", a miarka przebrała się, gdy wokalista SOAD dostał na scenie... zgniłym bochenkiem chleba.

- Powiedziałem, by zapalili światło i znalazłem tego fiuta w tłumie. Pokazałem na niego palcem i zacząłem krzyczeć do niego, że jest piz*ą! W tym momencie uświadomiłem sobie, że ci ludzie dosłownie przed chwilą wyzwolili się spod komunizmu i cholernie nie lubią gdy ktoś na nich krzyczy. Zeszliśmy ze sceny, wiedzieliśmy, że dalej nie ma sensu grać - opowiadał potem lider grupy, Serj Tankian.

"Przed chwilą wyzwolili się spod komunizmu"? Widocznie Tankian musiał sobie jakoś zracjonalizować historię z czerstwym chlebem. Bo Slayer dał publice w Spodku dokładnie to, na co publika czekała.

Co było potem? Jeszcze kilka tłustych lat. Legendarne dwa koncerty Pearl Jam w 2000 roku. Kilka świetnych Rammsteinów, kilka tras Korna. Def Leppard, Green Day, Leonard Cohen... Depeche Mode w 2006 roku. Nine Inch Nails w 2014. Ale coraz rzadziej, mniej. Gdy niespełna dekadę temu otwarto w Krakowie większą Tauron Arenę, tam właśnie przeniosło się koncertowe życie. To tam właśnie w sierpniu zagra Depeche Mode, nie w Spodku. W tym roku największą muzyczną gwiazdą w katowickiej hali będzie grupa Medadeth.

Eric Clapton w Spodku 1979

Może Cię zainteresować:

Eric Clapton i zadyma w Spodku. Gitarzysta odwołał koncert w Katowicach, gdy milicja spałowała jego fanów

Autor: Marcin Zasada

20/10/2023

Metallica w drodze do Katowic w 1987 roku

Może Cię zainteresować:

"Hetfield! Przyszedł Hetfield!". 37 lat temu w Katowicach lider Metalliki pił do rana wódkę z fanami

Autor: Marcin Zasada

09/02/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon