Modernizacja Parku Śląskiego to projekt, który trudno racjonalnie kontestować. Można spierać się co do priorytetów, kształtu czy kosztów tej czy innej inwestycji, jednak gospodarka wodna, renowacja architektury i infrastruktury, poprawa warunków rekreacji – wszystko to działania praktyczne, niekontrowersyjne i potrzebne. A mimo to, na tablicach informacyjnych ktoś wylał swój frustracyjny ferment sprejem, który obraża nie inwestora, lecz inteligencję.
„Polskie świnie”? Jeśli to protest, to jeden z najbardziej głupich w historii Parku Śląskiego. Nie zrozumie tego ani śląski senior, ani spacerująca młodzież, ani goście spoza regionu – bo nie wiadomo, komu ani czemu protest miałby służyć. Jedno pewne: Ziętek przewraca się w grobie. Człowiek, który zawsze podkreślał, że Śląsk jest polski, a Ślązacy są Polakami – choć ze swoją dumą, etosem, tożsamością i tradycją – nie uznałby za śląskie czegoś tak prymitywnego jak wulgarny bazgroł na tablicy w miejscu publicznym. Jak i nigdy nie byłaby dla niego śląska z ducha akcja, która po prostu podważa zdrowy rozsądek.
Hasła typu „Niszczą park imienia gen. Ziętka polskie świnie” pokazują smutne pęknięcie w naszej debacie publicznej – pęknięcie między pamięcią a ignorancją. Jerzy Ziętek nie tylko budował Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, ale też z całej duszy i z pełnym przekonaniem opowiadał się za tym, że Śląsk i Polska to nie przeciwieństwa, a wspólna sprawa. Był Ślązakiem z krwi i kości, który nie musiał nikomu dowodzić swojej śląskości, a jednak jego wizja regionu miała wyraźny wektor: Polska. Można z tymi poglądami Jorga dyskutować, można je kontestować (wszak śląskość niejedno ma oblicze), ale nie sposób zaprzeczać, że takie przecież poglądy miał. Pomińmy już, że polonofob i admirator mniemany „gen. Ziętka” nie ma chyba pojęcia, że Jorg generalskie dystynkcje zawdzięczał gorolowi Gierkowi. I że ten awans podpisywał kolejny Polok, nazwiskiem Jaruzelski. Ale to tak na marginesie, bo przede wszystkim, to absolutnie nie wolno dewastować przestrzeni publicznej w imię pokrętnie (o ile w ogóle) rozumianego buntu czy ideologii! Może kiedyś tablice informacyjne będą odporne na farbę, dziś niestety nie ma zabezpieczenia przed takim brakiem sensu.
Jerzy Ziętek, Ślązak w stu procentach, a jednocześnie z przekonania Polak, budował WPKiW jako symbol wspólnoty, nie rozłamu. Przeżył powstania śląskie i II wojnę światową, a PRL potraktował jak rusztowanie dla podźwignięcia regionu wzwyż, podobnie jak to zrobił z Radzionkowem rządząc nim za sanacji. Przetrwał więcej niż niejeden „graficiarz polityczny” i gdyby zobaczył, co wypisano na tablicach informujących o inwestycjach – zapewne nie tylko by się zasmucił, ale i oburzył. A nawet chyciłby swojo kryka i powyszczyloł gupieloka po rzici.
Park Śląski zasługuje na inwestycje, a nie na inwektywy. Na debatę o przyszłości, nawet jeżeli mielibyśmy się przy tym spierać, bo nawet z tych sporów nieraz coś pozytywnego nieraz wynika. Ale nie na anonimowy sprejowy bełkot o obcym twórcy WPKiW politycznym wydźwięku. Te niezborne wypowiedzi bez sensu i stylu, rzucone tchórzliwie i anonimowo, pokazują jedno: wandalizm nie protestuje, on tylko krzyczy, że ktoś się pogubił.
Bo przypomnę: projekt gospodarki wodnej dla Parku Śląskiego to przecież przykład modelowej inwestycji infrastrukturalnej. Chodzi w nim o poprawę retencji i drenażu (koniec z podtopieniami), odzysk i magazynowanie wody deszczowej (realne oszczędności), estetyczne odnowienie kanałów, akwenów i przepustów (z korzyścią dla zwiedzających i przyrody), zwiększenie odporności parkowego ekosystemu na suszę i anomalie pogodowe. A tu ktoś wyskakuje z… no właśnie – czym? Przypadkowym wulgaryzmem, niedopowiedzeniem, metaforą z lamusa? Wandal krzyczał, nie wiedząc o co, więc wykrzyczał jedynie swą głupotę.
I żeby nie było: za krytykę inwestycji nikt nikomu linijką po rękach nie wali. Ale za bezsensowną obrazę, za wandalizm – sorry, tu już wypadasz z grona rozmówców, a lądujesz w kategorii „hejterzy, trolle, zbanowani”. Park Śląski i my, jego miłośnicy nie potrzebujemy twojego sprejowego bełkotu.