O sprawie odnalezienia ciała należącego najprawdopodobniej do Marka Kubaczki w jednym z grobów na cmentarzu w Żytnie w Łódzkiem napisała dzisiaj Gazeta Wyborcza.
Marek Kubaczka zaginął nagle 19 września. Uprowadzili go kibole GieKSy?
Wpis sugerujący śmierć Marka Kubaczki w mediach społecznościowych zamieścił brat zaginionego w niedzielę, 30 listopada 2025 roku, wieczorem. Potwierdzałoby to nieoficjalne informacje, do jakich dotarła «GW». Według nich, w ubiegły piątek, 28 listopada, w jednym z grobów na cmentarzu we wsi Żytno (powiat radomszczański, województwo łódzkie) znaleziono zwłoki mężczyzny, najprawdopodobniej Marka Kubaczki.
Odnalezienie ciała potwierdził prok. Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, lecz zaznaczył, że przypuszczenia co do tożsamości denata zweryfikują dopiero specjalistyczne badania DNA, których wyniki będą znane za kilka dni. Ponadto śledczy zlecili sekcję zwłok, która pozwoli ustalić prawdopodobną przyczynę śmierci.
Marek Kubaczka wyszedł na chwilę z bloku w Kostuchnie. Już nie wrócił
34-latek został prawdopodobnie porwany 19 września tego roku sprzed bloku przy ulicy Jana Kściuczyka 7 w Katowicach. Tamtego dnia, w godzinach wieczornych, ktoś miał zadzwonić domofonem do mieszkania, w którym mężczyzna przebywał wraz ze swoją partnerką. Słuchawkę podniósł syn kobiety, który następnie powiedział domownikom, że to „ktoś do Marka”. Kubaczka wyszedł przed blok – bez telefonu, ubrany w szorty i klapki – co sugeruje, że znał osoby, które o niego pytały i że planował za chwilę wrócić. Tak się jednak nie stało.

Po kilkudziesięciu minutach nieobecności mężczyzny domownicy zaczęli go szukać, a następnie zawiadomili policję o jego zaginięciu. Mieli potem zeznać, że niedługo przed porwaniem Kubaczka był mocno zaniepokojony i twierdził, że śledzą go osoby o mocno charakterystycznym wyglądzie, których tożsamość starał się ustalić przez media społecznościowe.
10 tygodni intensywnych poszukiwań. Tropy wiodły również do Czech
W poszukiwania zaangażowani byli najbardziej doświadczeni funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, we współpracy z Prokuraturą Okręgową tamże. «GW» relacjonuje, że mieli oni dotrzeć do świadka, który widział, jak Kubaczka był związywany przez innych mężczyzn i wepchnięty do samochodu ciemnego koloru. Od tamtej pory nie dał już nigdy znaku życia.
W
toku śledztwa pojawiły się tropy prowadzące za naszą południową
granicę, wobec czego także policjanci czescy włączeni zostali w
poszukiwania.
Na wniosek prokuratora, w październiku Sąd
Okręgowy w Katowicach wydał Europejski Nakaz Aresztowania za
Dariuszem N., pseud. „Daro”. Udało się go zatrzymać w
najmowanym mieszkaniu w Ostrawie. Ujawniono przy nim fałszywe
dokumenty. Śledczy podejrzewają, że to on stoi za porwaniem Marka
Kubaczki. To ten sam człowiek, którego skazano wcześniej za
zabójstwo w 2016 roku piłkarza GKS Katowice – Dominika Koszowskiego. Tamten wyrok jednak został uchylony przez sąd wyższej instancji z powodu błędów proceduralnych. Dariusz
N. wyszedł na wolność po wpłacie poręczenia majątkowego, zaś proces ruszył od nowa. Postępowanie ekstradycyjne „Dara” jest obecnie w
toku.
Konflikt w środowisku kiboli GKS Katowice? Raczej nie chodzi o sympatie klubowe
«Gazeta Wyborcza» dotarła do informacji, według których powodem porwania mógł być konflikt w środowisku pseudokibiców katowickiego klubu sportowego. Kilka miesięcy temu Marek Kubaczka założył działalność gospodarczą i otworzył sklep. Był bliskim przyjacielem przedstawiciela handlowego Kamila Gaickiego, który jest poszukiwany listem gończym wydanym przez Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie Prokuratury Krajowej. 33-latek ma odpowiedzieć za przestępczość narkotykową, w którą zamieszani są kibole m. in. GKS Katowice i krakowskiej Cracovii.
Ponadto zaraz na początku śledztwa zatrzymano Kamila K. – znajomego Dariusza N. i także pseudokibica GieKSy. Usłyszał już zarzuty w związku z zacieraniem śladów po porwaniu Marka Kubaczki, a sąd aresztował go na wniosek prokuratury na 3 miesiące.

Kolejną osobą związaną ze środowiskiem pseudokibiców jest Mirosław L., pseud. „Długi”. To wielokrotnie karany przestępca z grupy tzw. „alpinistów”. Określenie wiąże się z tym, że włamywacze wycinali dziury w dachach obiektów i po linach zjeżdżali do sklepów, okradając je. Mają na swoim koncie m. in. obrabowanie sklepów sieci «Kaufland» i «Geant» w Katowicach oraz «Media Markt» w Czeladzi. Od 2003 roku „Długi” przyjaźni się z „Darem”, choć na razie nie ujawniono, jaki on ma związek ze sprawą. Udało się go ostatnio zatrzymać policji niemieckiej, lecz wydanie go Polsce może być problemem, gdyż L. ma do odsiedzenia wyrok skazujący, wydany przez sąd niemiecki za inne przestępstwo. Obecnie siedzi w tamtejszym więzieniu.
Wcześniej, w dniach 6-7 listopada, pojawiały się medialne doniesienia o dużej akcji przeczesywania okolic leśniczówki przy ulicy Stanisława Staszica w Kłobucku. Miało w niej wziąć udział około 200 funkcjonariuszy – policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, Komendy Powiatowej Policji w Kłobucku oraz policjantów czeskich, a także strażaków - zawodowych i ochotników. Prawdopodobnie działania miały związek z odnalezionymi śladami krwi w budynku leśniczówki, którą częściowo strawił pożar. Ze względu na obecność funkcjonariuszy z Czech spekuluje się, że może mieć to związek ze sprawą uprowadzenia i śmierci Marka Kubaczki. Śledczy na razie nie potwierdzają tych spekulacji.
Obecnie prokuratura czeka na wyniki badań genetycznych oraz sekcji zwłok znalezionych w ubiegły piątek. Analizie poddane są także ślady na miejscu odnalezienia ciała. Gdyby się potwierdziło, że to Marek Kubaczka, zapewne będą badane okoliczności, jak zwłoki znalazły się 135 kilometrów od miejsca, w którym go ostatni raz widziano i dlaczego właśnie tam. Prawdopodobnie dopiero wówczas prokurator postawi zarzuty odpowiednim osobom.
Może Cię zainteresować:
Policjanci przechwycili narkotyki warte blisko 4 mln zł. Przewozili je śląscy pseudokibice
Może Cię zainteresować:
