BS Polonia Bytom
Andrzej Pluta

Andrzej Pluta: "5 tys. ludzi na trybunach przez cały mecz paliło papierosy". Najlepsze czasy Bobrów Bytom

W sobotę, 17 września, na parkiecie znów będzie można zobaczyć dawnych koszykarzy Polonii oraz Bobrów Bytom. Andrzej Pluta z tej okazji opowiada m.in. o szalonym tournée w USA (7 meczów w 11 dni), na którym jeden z działaczy uśmiercił Michaela Jordana, a także o legendarnym starciu bytomian z Arisem Saloniki. - Ochroniarze kopniakami przewracali nam butelki z wodą przy ławce rezerwowych, a kibice poturbowali jednego z prezesów. Pięć tysięcy ludzi na trybunach przez cały mecz paliło papierosy - wspomina.

Andrzej Pluta w Bobrach Bytom rozegrał pięć sezonów, zdobywając wicemistrzostwo Polski i trzy razy stając na trzecim miejscu podium. W swojej karierze dwukrotnie wygrywał ligę - ze Zniczem Pruszków oraz Anwilem Włocławek. Był wybierany MVP, dwanaście razy wystąpił w meczu gwiazd Polskiej Ligi Koszykówki, przy czym dziewięć razy wygrał konkurs rzutów za trzy punkty. Reprezentował Polskę.

Jakieś ziółka na uspokojenie przydały się po tym szalonym ćwierćfinale EuroBasketu (Polska 90:87 Słowenia)?
(Śmiech) W koszykówce siedzę już od tylu lat, że żadnych specjalnych środków nie potrzebowałem. Oczywiście emocje były ogromne., ale cały czas wierzyłem w zwycięstwo Polaków, choć to do końca nie było pewne, jak to w starciu z obecnymi mistrzami Europy.

Grał pan w reprezentacji, która w 1997 roku doszła do ćwierćfinału EuroBasketu. Niestety przegranego z Grecją 72:62.
Miałem to w pamięci oglądając mecz Polska-Słowenia, ponieważ wtedy wygrywaliśmy z Grekami przez 30 minut, a ostatecznie się nie udało, dlatego najbardziej obawiałem się trzeciej kwarty, w której Słoweńcy rzeczywiście odrobili straty. Na szczęście później wróciliśmy do dobrego ataku i skutecznej obrony, która zagwarantowała nam zwycięstwo. Cieszę się, że po 25 latach Polska zrobiła krok do przodu i awansowała do najlepszej czwórki w Europie.

48d4234e4295b3a43852cf77b371

Może Cię zainteresować:

Fenomen, o którym mówiła cała Polska. Bobry Bytom to były polskie lata 90 w pigułce

Autor: Robert Czykiel

16/09/2022

Teraz każdy wynik będzie sukcesem czy idziemy po wszystko i dziś ogrywamy Francję w drodze do finału? Rozmowa ukaże się dopiero po meczu, więc sprawdzimy pana zdolność jasnowidzenia.
Jesteśmy czarnym koniem tego turnieju. Francuzi na pewno byli przygotowani na Słowenię i nie spodziewali się meczu z Polską. Gramy naprawdę dobrą koszykówkę, więc nasi przeciwnicy mają się czego obawiać. Francja jest faworytem, ale to jest sport, to jest turniej, gdzie często decyduje forma dnia czy pewność siebie. Liczę, że liderzy pociągną reprezentację Polski do przodu, a zmiennicy dadzą dodatkową jakość i energię, tak jak było to do tej pory.

Przed publikacją tej rozmowy będziemy znali już wynik meczu Polska-Francja, ale nie będziemy znali wyniku meczu, który elektryzuje kibiców koszykówki w Bytomiu. Zawodnicy Polonii i Bobrów Bytom znów spotkają się na parkiecie. To będzie spotkanie kolegów, którzy nie widzieli się od lat, czy raczej mają panowie kontakt?
Rzeczywiście będzie to spotkanie kolegów, którzy długo się nie wiedzieli. Oczywiście mam kontakt z Mariuszem Bacikiem, Bartłomiejem Tomaszewskim, Tomaszem Jankowskim czy Pawłem Szcześniakiem, ale z wieloma starszymi zawodnikami nie widziałem się od 20 lat. Bardzo się cieszę, że Polonia Bytom, która chce wejść na koszykarskie salony, zaplanowała taki mecz przy okazji inauguracji ligi oraz prezentacji zespołu.

W sobotę mecz legend Bobrów z Polonią Bytom.
W sobotę mecz legend Bobrów z Polonią Bytom.

Brał pan udział w wyjeździe Bobrów do USA w 1994 roku. Jak pan to wspomina? Ponoć tournée było dość szalone - 7 meczów w 11 dni.
Był to mój początek w Bobrach Bytom. Dopiero dołączyłem do zespołu z Pogoni Ruda Śląska i od razu polecieliśmy do USA. Bardziej doświadczeni zawodnicy odpoczywali, a ja dostałem szansę na grę, którą wykorzystałem. Pokazałem się z dobrej strony i zgrałem się z drużyną. To niesamowity wyjazd, który bardzo dobrze wspominam.

Prawdą jest, że tamtejsi skauci chcieli zatrzymać Mariusza Bacika?
Mariusz Bacik był liderem zespołu, wyróżniał się wzrostem, sprawnością, talentem i tzw. inteligencją na parkiecie. Bardzo możliwe, że było zainteresowanie, ale trzeba to pytanie skierować prosto do niego.

Krąży też taka anegdota, że jeden z działaczy w Chicago uśmiercił Michela Jordana.
Tak, tak (śmiech). Podeszliśmy do United Center w Chicago, gdzie stoi pomnik Michaela Jordana, a wtedy jeden z działaczy wypalił: „Kiedy on umarł?”. Widać było, że nie do końca mu po drodze z klimatami chicagowskich Byków i Michaela Jordana.

W tamtych czasach bardzo dobrze funkcjonowały kopalnie oraz huty, a to napędzało wszystkie dyscypliny sportu - piłkę nożną, piłkę ręczną, koszykówkę czy siatkówkę. Wszystko to było na najwyższym poziomie (...) A teraz? Teraz jest walka o każdego, nawet najmniejszego sponsora - Andrzej Pluta.

Przez Bobry przewinęło się sporo obcokrajowców. Jak oni odnajdywali się w Bytomiu? W latach 90. to miasto było trochę jak „Jądro ciemności” Josepha Conrada.
Cały region był wtedy tak odbierany, co zresztą pokrywało się z rzeczywistością. Pogoń Ruda Śląska, Bobry Bytom i Zagłębie Sosnowiec - to były bardzo dobre czasy dla naszej koszykówki. Trzy kluby grały na najwyższym poziomie, więc Amerykanów przyjeżdżało tutaj sporo. Jak sobie radzili? Na pewno było im ciężko w naszych szarych, brudnych miastach. Dziś jest zupełnie inaczej, mamy więcej możliwości, a przede wszystkim internet, ale jakoś sobie radzili. Najważniejsze, że przyjeżdżali tutaj Amerykanie z wyższej półki, którzy dawali swoim zespołom jakość, a inni mogli się od nich uczyć.

W pamięci kibiców zapisali się chyba przede wszystkim Jaffrey Stern i Antoine Joubert.
Było ich wielu. Jeffrey Stern, Joe Daughirty, Jarvis Matthews. Niedawno graliśmy z reprezentacją Ukrainy, którą prowadzi znany z Bobrów Łotysz - Uvis Helmanis. To tylko kilku klasowych zawodników, którzy pojawili się w Bytomiu. Antoine Joubert do dziś jest wspominany jako najlepszy koszykarz uniwersytetu w Michigan obok Magica Johnsona. Cieszę się, że mogłem grać z takimi zawodnikami.

Pamięta pan wyjazd na mecz z Arisem Saloniki w 1995 roku? Podobno miejscowi kibice byli, mówiąc delikatnie, dość nieuprzejmi.
To było trudne, ale też niesamowite przeżycie. Pamiętam, że Jeffrey Stern i Joe Daughirty byli w szoku. Wielki Aris Saloniki przegrał na wyjeździe z Bobrami Bytom i to chyba aż 26 punktami. Gdyby odpadł, to byłaby prawdziwa sensacja. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, dwa lub trzy razy zmieniano godzinę meczu, a pod naszym hotelem całą noc hałasowali kibice, żeby żaden z nas nie mógł zmrużyć oka. Na hali ochroniarze kopniakami przewracali nam butelki z wodą przy ławce rezerwowych, a kibice poturbowali jednego z prezesów. Pięć tysięcy ludzi na trybunach przez cały mecz paliło papierosy, rzucali w nas zapalniczkami, po każdym punkcie wbiegali na parkiet. Wysoko przegraliśmy.

Legendy krążą też o finale rozgrywek sezonu 1995/1996 Śląsk Eska Wrocław (4), Browary Tyskie Bobry Bytom (2). Wtedy byliście najbliżej mistrzostwa?
To była męcząca rywalizacja, ale graliśmy z najlepszym zespołem w Polsce. Śląsk Wrocław pokazał swoją klasę i wyższość, ale drugie miejsce i tak było sporym osiągnięciem. Szkoda, że nie udało się nam zdobyć mistrzostwa, ale widocznie tak musiało być.

HC Oceláři Třinec mistrzem Czech

Może Cię zainteresować:

Śląsk mistrzem Śląska? Tu gra się najlepszy hokej. No, może nie na świecie, ale na pewno w Polsce i Czechach

Autor: Grzegorz Lisiecki

16/05/2022

Czy dzisiaj kluby z naszego regionu mogą wejść jeszcze na taki poziom?
To dobre pytanie do klubów i władz miast, bo to one muszą wiedzieć, czy chcą sportu na takim poziomie. Nie oszukujmy się, że dziś wszystko rozbija się o pieniądze. W tamtych czasach bardzo dobrze funkcjonowały kopalnie oraz huty, a to napędzało wszystkie dyscypliny sportu - piłkę nożną, piłkę ręczną, koszykówkę czy siatkówkę. Wszystko to było na najwyższym poziomie, bo każdy miał pieniądze z zakładów przemysłowych. A teraz? Teraz jest walka o każdego, nawet najmniejszego sponsora. W związku z tym cieszę się, że reprezentacja już osiągnęła duży sukces, bo to może pozytywnie odbić się na całej dyscyplinie. Teraz najbliższej najwyższego poziomu jest Polonia Bytom, która awansowała do pierwszej ligi, pnie się w górę i trzymam za nią kciuki.

Może finansowo jest trudniej, ale warunki do grania są znacznie lepsze. Wystarczy spojrzeć na nową halę w Bytomiu.
Warunki są wręcz nieporównywalne. Hala jest zdecydowanie lepsza, ale na ekstraklasę być może zbyt mała. Obiekty poszły do przodu, ale wymagania są też dużo większe i trzeba im sprostać.

W starej hali w latach 90. przeciekał dach, klepki odrywały się od parkietu.
To były zupełnie inne czasy i nikt nie zwracał na to uwagi. Trzeba było sobie radzić, nawet wtedy, kiedy zimą temperatura spadała do kilku stopni Celsjusza, bo nie było ogrzewania. Pamiętam, że podczas jednego z meczów ze Śląskiem Wrocław nagle coś zaiskrzyło i zapalił się dach. Musiała interweniować straż pożarna. To były problemy z elektryką.

Na koniec. Kto dziś wygra - Polonia Bytom czy Bobry Bytom?
Myślę, że to będzie koleżeński mecz. Zostaną przedstawieni zawodnicy, powspominamy trochę dawne czasy i będziemy trzymać kciuki za sukces Polonii Bytom w tym sezonie.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon