Narodowe Archiwum Cyfrowe
Skarbowa Huta Ołowiu i Srebra w Strzybnicy robotnicy przy pracy

Dariusz Zalega: Czy porządny Ślązak może być chacharem? Czas odczarować kilka mitów

Dariusz Zalega: Czy porządny Ślązak może być chacharem? Czas odczarować kilka mitów

autor artykułu

Dariusz Zalega

Słowa mają swoje życie. Mogą oznaczać różne rzeczy – w zależności, od tego kto ich używa. Mogą stygmatyzować, potępiać. I tak jest z pojęciem chachara.

Chachar / chachor – łobuz, chuligan, łajdak, nicpoń, łotr, pijak, włóczęga, nędzarz. To wyczytamy w „Słowniku gōrnoślōnskij gŏdki”. Nic przyjemnego. Chociaż jest w tym pojęciu coś ludycznego, no bo kto nie zna przyśpiewki, że „chachary żyją i gorzołe piją”? To przeciwieństwo tego mitycznego porządnego Ślązaka, o czym przypomina książka Łucji Staniczkowej „Herosi i 'chachary'. Portret Górnoślązaka w literaturze i publicystyce dwudziestolecia międzywojennego”.

Republika chacharów

Tradycyjne pojęcie chacharów zakorzeniło się i wśród tych, którzy za takich zaczęli się uważać. W 1932 roku w dzienniku „Polonia” ukazał się reportaż o specyficznej „republice chacharów”, biedaków żyjących na marginesie społeczeństwa w okresie Wielkiego Kryzysu na obrzeżach Katowic.

„Nocujący na hałdzie ludzie pozrzeszali się w grupy, tworząc małe republiki. Sami przezywają się 'chacharami' i 'buksami', a kobiety 'rawaniskami' (Rusałki z Rawy). Wielu z nich siedziało już za kratkami więzienia albo ukrywa się tutaj, by uniknąć wymiaru sprawiedliwości. Większość jednak, zwłaszcza młodzież, należy do ofiar obecnego kryzysu gospodarczego. (...)

Udaliśmy się do pobliskiej cegielni, gdzie znajduje schronienie 120 ludzi. (…) Jeden z nich przedstawił mi się jako 'komendant republiki chacharskiej' i zaraportował, że republika jego liczy 120, przeważnie młodych 'karlusów', samych prawie Górnoślązaków, z wyjątkiem jednego 'Antka z Kongresówki' i kilku pyrkarzy (poznańczyków).

Pan komendant zapewnił mnie, że w jego republice panuje wzorowy porządek, jak w żadnej innej. Członkowie muszą słuchać jego rozkazów, bo w przeciwnym razie wydaleni zostaną na hałdę. Nowych członków nie przyjmuje się, bo nie ma miejsca. I tak śpi jeden obok drugiego i wszyscy ledwie mogą się pomieścić.

- Rano - opowiada ml 'komendant republiki' - jest pobudka: wszyscy muszą wstać, umyć się i wysyłam - jednych na „fechtę” (żebraninę po domach), innych do załatwienia naszych sprawunków, po koks do palenia itp. Wieczorem 'fechciarze' wszystko muszą 'abladować' (oddać, co zebrali). Potem śpiewamy sobie i idziemy spać. W 'fuchsach' śpią ci (nisze-wyloty w piecu) których poszukuje policja i ci, którzy dobrze 'fechtują'. Reszta tutaj. Naturalnie wszyscy przez całą noc spać nie mogą, bo musimy wystawiać straże, które alarmują, gdy jest obławą policji i którzy nadto pilnować muszą, by było ciepło i ognisko nie zgasło”.

Jednak te chachary okazały się dość dobrze zorganizowane. Bo i samo to pojęcie nie jest jednoznaczne.

Nikiszowiec na dawnych fotografiach

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Ślązacy z czworaków wyparowali z historii regionu, bo byli na samym dole hierarchii społecznej

Autor: Dariusz Zalega

10/05/2023

Chachary w nauce

Do nauki „chacharów” wprowadził socjolog Józef Chałasiński jeszcze w okresie międzywojennym - w pracy „Antagonizm polsko-niemiecki w osadzie fabrycznej 'Kopalnia' na Górnym Śląsku”: „Na zapytanie ilu jest Niemców w osadzie odpowiadano mi, że 'prawdziwych', prawych Niemców jest niewielu, tylko dużo 'chacharów' co po niemiecku nie umieją, a za Niemców się uważają”.

Pojęcie „chachara” nieco ocieplił, zniuansował cieszyński historyk, specjalista od procesów narodowotwórczych w Europie Środkowej, Józef Chlebowczyk: „Rozwój struktury narodowościowej pogranicza zmierza nie tylko w kierunku krystalizacji jasno wyodrębniających się pojedynczych społeczności narodowych, lecz w warunkach długotrwałej symbiozy dwu i więcej językowych grup etnicznych oraz narodowości prowadzi równocześnie do masowego utrwalania się postawy o nie określonym obliczu narodowym - 'anarodowym'. (...) W tym tkwi klucz do zrozumienia genezy oraz istoty stereotypu, określanego na Górnym Śląsku w latach międzywojennych pojęciem 'chachara'”.

Chacharem musiał więc być ten robotnik spod Rybnika, w którego charakterystyce z 1932 roku policja napisała: „Czaja Emil narodowości niezdecydowanej”.

Robotnicy na celowniku

A może ten chachar to nie tylko kwestia jego postawy narodowej, ale jest on w ogóle symbolem tego, co nie pasuje do oficjalnej, dominującej narracji? No bo idzie pod prąd stereotypowemu wyobrażeniu Ślązaka. Skarżyli się na to już śląscy socjaliści przed pierwszą wojną światową: „Narodowcy polscy i przywódcy Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, na wiecach i zebraniach obczerniają socjalistów w haniebny sposób, zarzucając im niewiarę i łajdactwo a przede wszystkim używają starego dawno już oklepanego frazesu: Nie każdy socjalista jest chacharem, lecz każdy chachar jest socjalistą”.

Ale chacharem mógł zostać każdy – a zwłaszcza robotnik w oczach bogatych chłopów czy sztygarów. W czasie rewolucyjno-powstańczej gorączki w podgliwickiej Ostropie odbywało się spotkanie „bauernferajnu” - rady chłopskiej. „Gospodarze radzili nad sprawami rolniczemi, aż w końcu zeszli na kwestię braku pomieszkań w naszej gminie. Na posiedzeniu byli także robotnicy obecni”. Jeden z gospodarzy „radzi budować baraki na co się inni nie zgadzają, ponieważ są zdania, że przez to pomnaża się tylko 'chacharstwo'. Wobec tego pytam się Was gospodarze kogo wy nazywacie 'chacharami'?!” - pytał korespondent „Nowin”.

Z „Gazety Robotniczej” (1902 rok): „Korespondencja z Lipin. Kopalnia Mathylda. Mamy jednego nadgórnika, który ma dziwny zwyczaj. Zamiast powitać górnika według zwyczaju, to przy spotkaniu zaraz woła: 'Wy chachary! Wy pierony!' Niejednego górnika oburza takie postępowanie, ale mało jest odważnych, którzy potrafią odpowiedzieć panu nadgórnikowi”.

Z innego listu tym razem z „Katolika” (1885 rok): „Już nie wytrzymania, gorzej się z nami obchodzą aniżeli z niewolnikami, wyzywają nas świniami, złodziejami, gałganami, kłakami, chacharami”.

Chachar, a więc ten z dołów społecznych, nie mieszczący się w ustalonych przez „górę” normach. Chacharem mógł więc każdy, kto był z dołu drabiny społecznej. I nie musiał być „łożyrokiem”. Chyba czas nieco inaczej spojrzeć na chacharów, bo to może kwintesencja Ślązaków? Nie mieszczących się do końca w ramach narodowych, wcale nie tak posłusznych wobec pana i plebana. A może to trochę odpowiednik polskiego pojęcia „cham”, którym to zwyczajowo szlachta określała chłopów?

Roman Kostrzewski

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Dobry Ślązak to pobożny Ślązak? Patrzcie na Kostrzewskiego i jego ludowy antyklerykalizm

Autor: Dariusz Zalega

28/04/2023

Getto warszawskie

Może Cię zainteresować:

Zalega: Władysław Sala - zapamiętajcie to nazwisko. Katowiczanin, który ratował Żydów z getta

Autor: Dariusz Zalega

22/04/2023

Siemianowice podszybie szybu Richter III urobek na wagonikach pod ziemią 1937-1944

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Brytyjczycy, Włosi, Francuzi... Los jeńców i robotników przymusowych to część śląskiej tragedii

Autor: Dariusz Zalega

14/04/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon