Sasin Moskwa

Michał Wroński: Dystrybucja węgla przez samorządy pachnie wielką prowizorką. A rząd strzela fochy

Michał Wroński: Dystrybucja węgla przez samorządy pachnie wielką prowizorką. A rząd strzela fochy

autor artykułu

Michał Wroński

„Rząd rżnie głupa” – tym cytatem z Janusza Korwin–Mikkego można by zacząć i zakończyć komentarz na temat ministerialnych przemyśleń kiedy okazało się, że samorządowcy nie palą się do tego, by zająć się dystrybucją importowanego do Polski węgla. Jako że autorzy tych wynurzeń zajmują jednak poważne stanowiska, więc - chcąc nie chcąc - wypada poważnie je potraktować.

Luka węglowa wynika z tego, że samorządowe ciepłownie kupowały rosyjski węgiel” – ogłosił dziś światu na twitterze wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Owszem, część samorządowych ciepłowni, w szczególności te na terenie Polski wschodniej, kupowała rosyjski węgiel. Kupowała, bo było to legalne, bo był tańszy, bo często miał lepsze parametry niż węgiel z polskich kopalń. Kupowały go wreszcie od działających legalnie w Polsce spółek. Od tychże samych spółek masowo kupowali zresztą rosyjski węgiel klienci indywidualni - wolumen trafiającego do nich węgla z importu był kilkakrotnie większy od tego, co konsumowało ciepłownictwo, a jeśli minister aktywów państwowych o tym nie wie, to odsyłamy do danych Agencji Rozwoju Przemysłu. Choć raczej można podejrzewać, że wie, ale wygodniej chłostać ciepłownie w miastach, gdzie się nie rządzi aniżeli wypominać zwykłym obywatelom (czytaj: potencjalnym wyborcom) kupowanie węgla „od Iwana”.

Twierdzenie, że kupowanie rosyjskiego węgla wywołało w Polsce lukę węglową jest klasycznym „odwracaniem kota ogonem”. Jest dokładnie odwrotnie. Luka węglowa w Polsce wynika z tego, żeśmy jako kraj więcej węgla zużywali niż wydobywali. A skoro tak, to trzeba było tego brakującego węgla szukać gdzieś poza granicami. Dlaczegośmy szukali akurat w Rosji – wyjaśniamy powyżej. A dlaczego żeśmy jako kraj więcej węgla zużywali niż wydobywali? Branża węglowa powie, że to wina nadmiernego zwijania wydobycia i pochopnego zamykania kopalń pod wpływem nacisku Brukseli (ktoś przypomni za czyich rządów zamknięto KWK „Krupiński” i „Makoszowy”?). „Zieloni” powiedzą, że to efekt zbyt wolnego zwijania popytu na węgiel oraz rozwoju odnawialnych źródeł energii poprzez spowalnianie wdrażania wytycznych UE. Punkt widzenia jest różny, ale wniosek jeden – nasz rynek konsumował więcej węgla aniżeli nasze kopalnie mu były w stanie dostarczyć, więc szukał tego paliwa gdzieś indziej. Czyli minister Sasin myli skutek z przyczyną.

Zaopatrzenie w ciepło jest zadaniem własnym gminy. To kolejny argument z rządowego arsenału. Sięgnęła zresztą po niego także minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. W domyśle, jeśli któryś wójt, burmistrz, czy prezydent miasta nie pali się do tego, by wystąpić w roli dystrybutora węgla na swoim terenie, to nie realizuje ustawowych zadań. Ciekawe, że o tym punkcie ustawy Prawo energetyczne szefowa resortu przypomniała sobie akurat teraz. Rozumiem, że jeśli rok temu wójt, burmistrz, czy prezydent miasta nie zajmował się dystrybucją węgla, to nie realizowanie ustawowych zadań było ok? Swoją drogą we wspomnianym punkcie mowa jest także o zaopatrzeniu o energię elektryczną i paliwa gazowe. Czyli – jak rozumiem – jeśli gmina nie postawiła jeszcze własnej elektrociepłowni, czy farmy fotowoltaicznej, zdolnej zaopatrzyć w prąd lokalną społeczność jeśli z jakiegoś powodu państwowe koncerny go nie dostarczą, to również mamy do czynienia ze złamaniem ustawy?

Czy jednak w ogóle wyciąganie z ustawy Prawo energetyczne wniosku o zobowiązaniu gmin do zapewnienia ciepła mieszkańcom jest uzasadnione? „W orzecznictwie sądowym podkreślono, że treść art. 18 ustawy – Prawo energetyczne nie upoważnia do stwierdzenia, że ustawowym obowiązkiem gminy jest dostarczanie wspólnocie mieszkańców ciepła, energii elektrycznej i paliw gazowych” – wyjaśnia (uwaga, uwaga) Urząd Regulacji Energetyki, odsyłając do stosownego wyroku w tej sprawie wydanego przez Sąd Najwyższy.

Wśród kolportowanych w social mediach rządowych wynurzeń daremnie natomiast szukać jakiś wyjaśnień w sprawie np. podatkowego aspektu handlowania przez komunalne spółki węglem. Jak to się ma do przepisów akcyzowych? Kto i za czyje pieniądze miałby przeszkolić pracowników tych spółek z wydawania świadectw jakości, świadectw pochodzenia węgla i dokumentów akcyzowych? Gdzie są jakieś dotacje celowe na kupno tego węgla? Gdzie w ogóle jest jakiś projekt aktu prawnego regulującego szczegóły tego pomysłu? O tym wszystkim cisza, co wskazuje na to, że mamy do czynienia z kolejnym pomysłem rzuconym ot tak sobie „z głowy”. I z wielką obrazą, podobną do tej kiedy handlarze węgla nie podchwycili „świetnej” propozycji rządowych dopłat, której efektem byłoby to, że musieliby dokładać do każdej tony sprzedanego surowca.

Węgiel w porcie w Gdańsku

Może Cię zainteresować:

Miasta Śląska i Zagłębia nie będą handlować węglem. Jacek Sasin ich nie przekonał

Autor: Michał Wroński

05/10/2022

Przeładunek węgla w porcie

Może Cię zainteresować:

Po apelu Jacka Sasina dilerzy tłumaczą samorządowcom, co potrzeba do handlu węglem

Autor: Michał Wroński

06/10/2022

Jacek Sasin

Może Cię zainteresować:

Dlaczego brakuje węgla? Sasin uważa, że to wina... samorządów. Steinhoff: "Winna tylko nieudolność rządu"

Autor: Marcin Zasada

06/10/2022