Działacz opozycji antykomunistycznej Zenon Lis zatrzymany przez policję przed spotkaniem z Kaczyńskim w Gliwicach. Bo trzymał baner "Kaczyński musi odejść!!!"

Zenon Lis, znany działacz opozycji antykomunistycznej od 1980 roku, stanął przed kinem Amok w Gliwicach przed zapowiadanym spotkaniem z Jarosławem Kaczyńskim. Trzymał w ręku baner "Kaczyński musi odejść". Za to został zatrzymany przez policję, wsadzony do policyjnego samochodu i zawieziony na komendę.

Zenon Lis, absolwent nauk politycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, jako jedna z zaledwie 15 tysięcy osób w Polsce ma legitymację wydawaną przez Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Działał w opozycji antykomunistycznej od 1980 roku, był m.in. w zarządzie śląskiego regionu Solidarności i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Był pracownikiem MKZ Katowice u Andrzeja Rozpłochowskiego i Zarządu Regionu. Znany z kolportażu wydawnictw niezależnych. Przez rok, od 14 grudnia 1981 roku, był internowany. Obecnie jest też działaczem środowiska regionalistów śląskich.

Hasło "Kaczyński musi odejść!!!" nie spodobało się policji

Jak mówi, doświadczenie z opozycji antykomunistycznej przydaje mu się teraz, bo nie odpuszcza protestów przeciwko obecnej władzy.

By zaprotestować przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości, reprezentowanymi przez prezesa partii, Jarosława Kaczyńskiego, stanął dzisiaj (20 listopada) przez kinem Amok w Gliwicach, gdzie o godz. 13 miało się rozpocząć zamknięte spotkanie z prezesem Kaczyńskim. Około godz. 12.20 stanął samotnie, nie dołączając się do zgłoszonej demonstracji. Stanął ze skromnym, wymalowanym na kartonie, zdaniem: "Kaczyński musi odejść!!!".

- Po jakiejś minucie podeszli do mnie mężczyźni, wypytując mnie, co tu robię - opowiada Zenon Lis. - Okazało się, że to policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, ubrani po cywilnemu. Odpowiedziałem, że zgodnie z polskim prawem, mój protest jest spontaniczny. Po 2 minutach podeszło do mnie 5,6 policjantów z Oddziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej, podjechał duży policyjny samochód, odgradzając mnie od zgłoszonego zgromadzenia przeciwników PiS-u. Zarzucili mi, że biorę udział w nielegalnym zgromadzeniu. Ja stwierdziłem ponownie, że korzystam z prawa do demonstracji spontanicznej i to jest zgromadzenie spontaniczne i ich ograniczenia mnie nie interesują. Wzięli mnie pod ręce, wsadzili do policyjnego samochodu. Odjechaliśmy w sąsiednią uliczkę i tam znowu zarzucali mi, że stworzyłem nielegalne zgromadzenie. A ja dalej swoje - że to demonstracja spontaniczna i nie biorę udziału ani w jednym zgromadzeniu (przeciwników PiS) ani w drugim (zwolenników PiS). Policjanci pytali, co ja się tak wymądrzam. Ja na to, że złamali procedury, bo nie mieli prawa mnie stamtąd wywieźć. Poza tym nie wylegitymowaliście mnie, co też jest złamaniem procedury. Wtedy nastąpiła konsternacja. "To proszę dowód osobisty" - mówią do mnie. Ja wyciągnąłem legitymację z Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Zdumiał ich ten dokument. Twierdzili, że Urząd ten nie jest instytucją państwową - mówi Zenon Lis.

Amok w kinie i w komendzie

Działacz opozycji opowiada, że dowodzący akcją kilka razy wysiadał z samochodu, by konsultować telefonicznie tę sytuację. Chciał mu udzielić pouczenia, na co Zenon Lis się nie zgodził. W końcu samochód policyjny zabrał Zenona Lisa na komendę policji w Gliwicach. Tam sporządzenie protokołu pouczenia, dokumentacji trwało bardzo długo. - Przyblokowali mi telefon, było przy tym trochę szarpaniny, finalnie nie miałem kontaktu ze światem. Widać było, że grali na zwłokę, bym tylko nie wrócił pod kino Amok dalej protestować. Oprócz baneru "Kaczyński musi odejść!!!" miałem przy sobie inne plakaty, m.in. "Tu jest Europa", "Idziemy po to, by odzyskać wolność, równość, demokrację". Ten ostatni baner zwłaszcza ich intrygował. Trochę się na niego wkurzyli. Plakaty zatrzymano jako dowód przestępstwa - relacjonuje Lis.

Na komendzie Lis odsiedział 2,5 godziny. Sporządzono tam protokół, podstawę wniosku o ukaranie go jako osoby popełniającej wykroczenie. Oficjalna przyczyna zatrzymania: "Osoba podejrzana o to iż w dniu 20.11 2022 r. w Gliwicach na ulicy Dolnych Wałów 8, usiłował przeszkodzić w przebiegu nie zakazanego zgromadzenia w taki sposób że zbliżył się do niego na odległości mniejsze niż 100m, prezentując transparenty z napisami cyt. "Kaczyński musi odejść", "tu jest Europa", "idziemy by odzyskać wolność równość demokracje" tj. z art. 52 par. 2 pkt 1 Kodeksu Wykroczeń, zachodzi obawa zacierania śladów".

- Przeczytałem go raz, drugi i odmówiłem podpisania, bo stwierdziłem, że jest niezgodny ze stanem faktycznym. Zarzut jest wadliwie postawiony, w mojej opinii. Oni mnie potraktowali tak, jakbym chciał użyć siły fizycznej w moim proteście - mówi Zenon Lis. - Dziwili się, że protestuję. Z mojej karty opozycyjnej, wg nich, wynika, że powinienem być po drugiej stronie, czyli zwolenników PiS. Ja znam tych ludzi oczywiście, ale systemy wartości mamy zupełnie rozbieżne - dodaje Lis.

Gdy w końcu go wypuszczono, poszedł pod Amok, ale tam już był koniec imprezy. Zobaczył tylko tylne światła limuzyny prezesa.

Jaroslaw Kaczynski Katowice

Może Cię zainteresować:

Marcin Zasada: Kaczyński w Katowicach powiedział niewiele o przyszłości Śląska a i tak... trzeba to prostować

Autor: Marcin Zasada

19/11/2022

Kaczynski Katowice

Może Cię zainteresować:

Jarosław Kaczyński w Katowicach: Macie rzadką okazję, by spotkać się z dyktatorem. Precz z Kaczorem-dyktatorem! Często to słyszę

Autor: Katarzyna Pachelska

19/11/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon