Dzień Sedanu. Zapomniane święto narodowe Cesarstwa Niemieckiego

Przez pół wieku był dniem dumy narodowej, dziś niemal zapomniany. Sedantag – święto, które miało budować niemiecką tożsamość – obchodzono również na Górnym Śląsku.

Public Domain/Wikimedia Commons
Brama Brandenburska w Berlinie w Sedantag

2 września 1870 roku pod francuskim Sedanem dobiegła końca jedna z najważniejszych bitew XIX wieku. Prusacy, dowodzeni przez Helmutha von Moltkego (tego starszego), wspierani przez wojska niemieckich państw sojuszniczych, zmusili do kapitulacji okrążoną francuską armię cesarza Napoleona III. Sam monarcha dostał się do niewoli, a miażdżąca klęska jego wojsk przesądziła o losach wojny francusko-pruskiej. W jej wyniku doszło do zjednoczenia Niemiec i proklamowania Cesarstwa Niemieckiego w styczniu 1871 roku. To zaś pchnęło na nowe tory losy Europy i świata.

Od Jeny do Sedanu

Zwycięstwo pod Sedanem miało dla Prus nie tylko wymiar militarny i polityczny, ale też psychologiczny. W pewnym sensie uleczyło narodowy „kompleks Jeny” – traumę po klęsce z rąk Napoleona w 1806 roku, kiedy pruska armia została rozbita w starciach pod Jeną i Auerstädt. Choć w latach 1813–1815 Francuzów ostatecznie pokonano, nie było to zwycięstwo w konfrontacji 1:1 – Napoleonowi przeciwstawiła się cała koalicja europejska.

Tymczasem wojna 1870–1871 była już czysto pruskim, a w szerszym sensie niemieckim triumfem. Sedan dał Prusakom poczucie pełnej rehabilitacji – nie tylko militarnej, ale też moralnej. To właśnie wtedy narodziło się przekonanie o niemieckiej przewadze nad armią francuską, które miało fatalne konsekwencje w XX wieku.

W 1914 roku, u progu kolejnej wojny, Niemiecki Sztab Generalny z dość lekkim sercem ruszał na Zachód, przekonany, że Plan Schlieffena doprowadzi do szybkiego upadku Francji. Jedne z pierwszych pól bitew Wielkiej Wojny znów znalazły się nad Mozą – w tych samych dolinach, gdzie przed laty rozstrzygały się losy Napoleona III. Jednak wierząc w powtórkę z 1870 roku, Niemcy przegapili, że od tamtego czasu Europa zmieniła się. Nie tylko technologicznie i politycznie, ale i mentalnie.

Jak świętowano Dzień Sedanu

Tymczasem jednak zwycięstwo pod Sedanem stało się fundamentem nowej tożsamości narodowej Niemców. Już od 1871 roku obchodzono Sedantag – Dzień Sedanu – jako święto narodowe, choć nigdy nie miało ono formalnego statusu ustawowego dnia wolnego (bo jako takie nie zatwierdził je cesarz). Niemniej obchodzono je corocznie 2 września, aż do 1918 roku, czyli do upadku monarchii i końca I wojny światowej. W Republice Weimarskiej święto zniknęło z kalendarza, uznane za zbyt silnie związane z militaryzmem i monarchią.

Obchody tego święta były pełne patriotycznego uniesienia. W całym Cesarstwie odbywały się msze dziękczynne w kościołach. Za zwycięstwo pod Sedanem dziękowano również w synagogach. Żydzi niemieccy w XIX wieku w dużej mierze identyfikowali się z państwem niemieckim i jego sukcesami.

W przeddzień święta rozpalano Freudenfeuer – ogniska radości, śpiewano patriotyczne pieśni, a dzwony biły na znak triumfu. Dzień Sedanu rozpoczynały parady wojskowe, pochody weteranów i uroczystości szkolne z pieśniami, recytacjami i wykładami o znaczeniu bitwy. Dzieci uczestniczyły w zawodach sportowych i grach zespołowych. Po południu odbywały się festyny z muzyką, przemówieniami i zabawami ludowymi. Wieczorem miasta rozświetlały się iluminacjami, a rodziny „Siebzig-Einundsiebzigerów” (jak nazywano w zjednoczonych Niemczech hurrapatriotycznych zwolenników monarchii i militaryzmu, afiszujących się z narodowym entuzjazmem) zasiadały przy wspólnym stole, spełniając toasty za cesarza i armię. Wprawdzie trunkami w Dniu Sedanu ochoczo raczyli się nie tylko tego typu Ślązacy, jako że nie od dziś każda okazja jest dobra, żeby się napić. I do tego wspólnie.

Nie wszyscy świętowali

Ale choć Sedantag był powszechnie obchodzony, nie wszyscy przyjmowali go z entuzjazmem. Katolicy, zwłaszcza w południowych Niemczech, ale i na Śląsku, często bojkotowali święto w ramach sprzeciwu wobec Kulturkampfu – polityki Bismarcka wymierzonej w Kościół. W 1874 roku moguncki biskup Wilhelm Emmanuel von Ketteler zakazał nawet bicia w dzwony 2 września.

Również socjaliści krytykowali Sedantag jako wyraz „hurra-patriotyzmu” i militaryzmu. W kontrze do oficjalnych obchodów kultywowali pamięć o Komunie Paryskiej, a w 1895 roku wysłali do francuskich towarzyszy oficjalny telegram z „pozdrowieniami i uściskiem dłoni przeciwko wojnie i szowinizmowi”.

Dzień Sedanu i Lwy Pamięci

Na Górnym Śląsku, który wówczas należał do Niemiec, Dzień Sedanu obchodzono z rozmachem. W Bytomiu, Zabrzu czy Gliwicach organizowano festyny, procesje cechów, koncerty i pokazy patriotyczne. W 1873 roku, w trzecią rocznicę bitwy, odsłonięto w Bytomiu pomnik poległych żołnierzy – tzw. „Lwa Śpiącego”.

Pomnik bytomskiego lwa to jeden z wielu monumentów, które powstały na fali patriotycznego uniesienia po wojnie 1870/71. W Niemczech popularne były dwa typy lwów: Lew Śpiący, symbolizujący spokój i wieczny odpoczynek poległych oraz Lew Czuwający – wyrażający gotowość do obrony ojczyzny. Bytomski pomnik, odsłonięty 2 września 1873 roku, stał się centralnym punktem lokalnych obchodów. Również jednak na Górnym Śląsku – podobnie jak w innych regionach Niemiec – nie brakowało głosów sceptycznych wobec niemieckiego nacjonalizmu i kultu militarnego. Z drugiej jednak strony, dla wielu żyjących wówczas weteranów wojny 1870–1871 nie była ona tylko „jakąś tam wojną”. Niosła ze sobą realne wspomnienia krwi, strachu i braterstwa. A dla żołnierzy z pogranicznych prowincji takich jak Śląsk miewała ona jeszcze specyficzny wymiar. Warto wspomnieć, że podczas poprzedzającej Sedan bitwy pod Gravelotte–Saint Privat, jednej z najkrwawszych w całym konflikcie, na rozkaz generała Karla von Steinmetza pruska orkiestra wojskowa grała Mazurek Dąbrowskiego, by dodać otuchy idącym do ataku służącym w armii pruskiej Polakom i Ślązakom też. Taka ironia historii...

Dziś o Dniu Sedanu pamiętają głównie historycy i pasjonaci epoki. Bitwa pod Sedanem, choć tak kluczowa dla losów kontynentu, zniknęła z powszechnej świadomości. Jednak przetrwałe do naszych czasów monumenty takie jak bytomski lew wciąż przypominają o tamtych wydarzeniach – o wojnie, która zmieniła bieg historii i społeczeństwie, któremu przez dekady budowano tożsamość wokół jednego dnia września nad Mozą.

Śpiący Lew w Bytomiu

Może Cię zainteresować:

„Dzięki, ale kopię naszej rzeźby Warszawa może sobie… postawić koło kolumny Zygmunta III Wazy”. Jak śpiący lew wrócił do Bytomia

Autor: Redakcja

08/02/2024

Śpiący Lew w Bytomiu

Może Cię zainteresować:

Bytom zawalczył o swojego Lwa. Słynny pomnik ma też swoją rodzinkę

Autor: Arkadiusz Szymczak

16/08/2025

Królewska Odlewnia Żelaza w Giwicach

Może Cię zainteresować:

O pruskim patriotyzmie, królowej Luizie, Napoleonie i muzeum w Bytomiu, czyli bardzo śląska i nieco zakręcona opowieść o słynnym niemieckim orderze

Autor: Krzysztof Holvik

07/02/2025

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama