„Naturalny” i „cenny przyrodniczo” to nie są określenia, które jako pierwsze przychodzą na myśl, kiedy mówimy o Zagłębiu Dąbrowskim. Jednak mimo przemysłowego charakteru, w naszym regionie wciąż zachowało się kilka miejsc, gdzie można zaobserwować niecodzienną faunę.
Rozmowa z ornitologiem Wojtkiem Janeckim
Na czym polega birdwatching? Czym różni się od
obserwowania ptaków na przykład z domowego balkonu?
Nie ma żadnej różnicy, ponieważ obserwowanie ptaków ze swojego
balkonu to również birdwatching. Różnic możemy dopatrywać się
w poziomie zaangażowania. Internetowe grupy, na których dzielimy
się swoimi obserwacjami, liczą setki tysięcy osób. Kontakt z
ptakami dla większości z tych osób ogranicza się do obserwacji z
okna, balkonu czy doglądaniu karmników i okolicznych parków. Są
osoby, które dla ptaków wykorzystują chwilowy urlop, jeżdżąc
raz lub dwa razy w roku na wakacje w miejsca, gdzie występują
ciekawe gatunki. Pozostała, i tym samym najmniej liczna grupa, do
której się zaliczam, to ludzie spędzający każdą wolną chwilę
w terenie. Plany osobiste i rodzinne schodzą na bok, kiedy w Polsce
tylko pojawi się ciekawy ptak.
Aż tak?
Najczęściej ma to miejsce wiosną
lub jesienią, bo wtedy trwa migracja ptaków. Takie
obserwowanie zawiera w sobie nutkę rywalizacji. Każdy z nas
prowadzi swoją życiową listę. Na podstawie tej listy układany
jest ranking. Walcząc o czołowe miejsca w rankingu trzeba być
gotowym na wyjazdy na drugi koniec Polski w najmniej oczywistych
momentach, ponieważ nie wiemy, czy akurat ktoś nie odnotował
ptaka, którego jeszcze nie widzieliśmy. Zaliczenie ptaka po kimś
nazywa się „twichowaniem”.
Nie bez przypadku jest to słowo pochodzenia angielskiego. W Anglii
birdwatching przyciąga miliony osób. W Polsce osób zaangażowanych
w obserwowanie i szukanie ptaków jest kilkaset, w Anglii są
to dziesiątki tysięcy.
Jak zacząłeś obserwować ptaki? Może jestem w błędzie, ale
nigdy nie myślałem o birdwatchingu jako o popularnym hobby.
U mnie to przyszło dosyć naturalnie. Od małego interesowała mnie
przyroda. Już jako dzieciak oglądałem Steve'a Irwina. Hodowałem
wszystkie zwierzęta, jakie można było mieć mieszkając z
rodzicami w bloku. Z wiekiem, kiedy coraz więcej czasu spędzałem
poza domem, obserwowałem coraz więcej zwierząt, które mnie
fascynowały. Obserwacją ptaków, zupełnie przez przypadek, zaraził mnie mój
tata, który kupując mi książkę o ptakach, nie wiedział jeszcze co się
wydarzy. Zaczęło się w kwietniu 2013 roku. Pasja dojrzewała we
mnie pół roku po zakupie wspomnianej książki. Chodziłem ze starą
rosyjską lornetką dookoła domu i odnotowywałem swoje pierwsze
obserwacje w zeszycie. Tak było do momentu, w którym rodzice
zabrali mnie nad Biebrzę, dla ornitologów miejsce niemal kultowe.
Wybraliśmy się tam w majówkę i od tego momentu nie było wyjazdu,
który nie byłby ułożony pod ptaki.
Wspomniałeś o obserwowaniu ptaków wokół domu. Dorastałeś w regionie mocno zurbanizowanym, gdzie odnotowywałeś
pierwsze gatunki?
Ptaki obserwowałem na pojedynczych, niezamieszkałych jeszcze przez
ludzi działkach, zakrzaczonych nieużytkach. Wyjeżdżałem rowerem
do najbliższego parku, czyli parku Jacka Kuronia na pograniczu
Dąbrowy Górniczej i Sosnowca. To były moje pierwsze samodzielne
wypady. Brałem do plecaka lornetkę i książkę o ptakach.
Następnie starałem się identyfikować znalezione w parku gatunki.
Bardzo dobrze to wspominam. Pamiętam radość, jaka towarzyszyła mi
przy oznaczeniu sześciu ptaków, gdy nawet nie miałem pewności, czy zrobiłem
to dobrze. Śpiewy ptaków były mi zupełnie obce. Większości nie
słyszałem, a jeśli już udało mi się coś usłyszeć, często
nie potrafiłem dopasować śpiewu do konkretnego gatunku.
Wspomniałeś park Jacka Kuronia. Myślałem, że miejscem
obowiązkowym dla ptasiarzy w naszym regionie będzie Pustynia
Błędowska i Pogoria II.
Pustynia Błędowska jest bardzo ciekawym miejscem na skalę całej Polski.
Jest to jedyna pustynia śródlądowa w Polsce i jedna z dwóch w
Europie. Na Pustyni Błędowskiej można z łatwością zaobserwować
gatunki, które w Polsce są uznawane za rzadkie.
Na przykład jakie?
Do takich gatunków
należy świergotek polny. Jest sporo dudków na obrzeżach, można
też zobaczyć orzechówkę. Sam obszar pustyni nie oferuje dużej
liczby gatunków, ze względu na surowy teren. Z tego powodu,
choć na Pustyni Błędowskiej nie występuje wiele gatunków, będą
to ptaki trudniejsze do zaobserwowania w pozostałych częściach
kraju. Jeżeli chodzi o Pogorię II, jest to miejsce ciekawe
przyrodniczo. Jest to Pogoria najmniej przekształcona przez ludzi.
Możemy tam spotkać sporo ptaków lęgowych, z czego najliczniejszą
ich grupą będą ptaki wróblowe, zamieszkujące krzaki i
trzcinowiska dookoła. Wszystkie Pogorie są równie ciekawe,
ponieważ tak duża powierzchnia wody jest magnesem dla ptaków,
które na niej odpoczywają i żerują. Więcej ciekawych gatunków
udało mi się zaobserwować na Pogorii III i IV niż samej dwójce,
która jest bardziej dzika i przez to cenniejsza jako miejsce lęgowe.
Jakie miejsce w Zagłębiu Dąbrowskim poleciłbyś dla osoby, która
chciałaby zaobserwować ciekawe gatunki ptaków?
Pozostałbym przy Pogoriach, szczególnie w okresie wczesnowiosennym
i jesiennym, kiedy temperatury zniechęcają znaczną część
spacerowiczów. Można zaobserwować kaczki, nury, różnego gatunku
mewy. Jeśli chodzę "na ptaki" u nas w Zagłębiu, najczęściej
przebywam właśnie w okolicy tych zbiorników. Nie polecam natomiast
Stawików w Sosnowcu. Można spotkać tam bączka, który jest
ciekawym gatunkiem, jednak ze względu na dużą liczbę ludzi
przez cały rok, raczej omijam Stawiki kiedy wybieram się na
obserwacje.
W kwestii obserwacji: jaki najmniej liczny gatunek udało ci się
zaobserwować? Zarówno w Polsce, jak i w Zagłębiu.
Jeżeli chodzi o pary, bo w taki sposób przeważnie określamy
lęgowe ptaki w Polsce, będzie to pomurnik. Pomurnika możemy
spotkać w Dolinie Kościeliskiej. Szacuje się, że w Polsce żyje
tylko od jednej do pięciu par tego ptaka. W województwie lubelskim
udało mi się zaobserwować gadożera. Są to duże, drapieżne
ptaki, których populacja w Polsce liczy między jedną a pięć par
lęgowych. Najrzadsze ptaki, które widziałem w Polsce to osobniki
widziane u nas w kraju tylko raz. Dwa lata temu zaobserwowałem
biegusa ostrosternego, który przyleciał do nas z Azji. Ptak
przyleciał na Podlasie i tylko dzięki koledze, któremu udało się
go tam zaobserwować, wybraliśmy się tam z grupą ptasiarzy z drugiego
końca Polski.
A w Zagłębiu jakie ptaki są najrzadsze?
W Zagłębiu Dąbrowskim najciekawsze ptaki
obserwowałem na wspomnianej już Pogorii III. Kilka lat temu, zimą,
przebywał tam nur lodowiec, którego najbliższe lęgowiska znajdują
się na Islandii. Jest to gatunek arktyczny, który Polskę odwiedza
regularnie, jednak jego obserwacje ograniczają się wyłącznie do
kilku odnotowań rocznie. Na Kuźnicy Warężyńskiej, jeszcze kiedy
zaczynałem, miałem okazję zaobserwować sterniczkę jamajską, co
było wtedy trzynastym stwierdzeniem dla kraju. Teraz ten gatunek
wypadł z naszej awifauny krajowej, ponieważ komisja faunistyczna,
zajmująca się rewizją rzadkich ptaków w Polsce, stwierdziła, że
te pojawy były nienaturalne, przez co sterniczka jamajska już nie
znajduje się na naszej liście. Nie zmienia to faktu, że był to
najrzadszy ptak, jakiego widziałem w Dąbrowie Górniczej.
Jak sam wspomniałeś, ptaki obserwujesz od 2013 roku. Czy jesteś w
stanie opisać zmiany ornitologiczne, które od tego czasu nastąpiły?
W ciągu tych 12 lat zmieniło się bardzo dużo. Są gatunki,
które jeszcze w 2013 roku budziły wielkie poruszenie wśród
ornitologów, a dzisiaj nie są już niczym niespotykanym. Są to
głównie gatunki południowe. Takim przykładem może być ibis
kasztanowaty. W 2014 roku pojaw takiego gatunku powodował
zjazd kilkudziesięciu osób pierwszego dnia obserwacji. Tylko we
wrześniu tego roku odnotowano już dziewięć takich ibisów. W
kwestii zmian na pewno warto powiedzieć o wszystkich miejscach, do
których chodziłem na początku swojej pasji. Dziś w większości
zostały już tak przekształcone przez człowieka, że nie ma po co
tam wracać. Przez brak dbałości o naturę utraciliśmy wiele
cennych przyrodniczo miejsc.
Jednak cały czas powstają nowe inicjatywy, mające chronić
przyrodę. Do takich należy nowy Park Narodowy Doliny Dolnej Odry.
Miałem okazję kilkukrotnie tam być "na ptakach". Miejsce jest bardzo
cenne przyrodniczo. Niesamowite jest zaangażowanie ludzi, którym
udało się doprowadzić do utworzenia tego parku narodowego. Takich
miejsc powinno być więcej. Nie zawsze musi być to od razu park
narodowy, czasami ciekawe miejsca nie muszą być obszerne. Może to
być kawałek lasu, w którym zachował się stary drzewostan.
Mogą być to niewielkie łąki, których jest coraz mniej. Terenu
chronionego w Polsce jest cały czas zdecydowanie za mało.
Może nie jest to oczywiste skojarzenie, ale mówiąc o ochronie
przyrody przypomina mi się pandemia i związany z nią lockdown.
Pamiętam informację o delfinach wracających do weneckich kanałów.
Czy jako ornitolog zauważyłeś wtedy wracającą do życia faunę?
W kwestii ptaków - niespecjalnie. Na pewno było im łatwiej, ze
względu na mniejszą liczbę turystów w miejscach cennych dla
poszczególnych gatunków. Nie było to na pewno tak spektakularne
jak pojaw delfinów w Wenecji. Po skończeniu lockdownu nie
zauważyliśmy znaczących zmian, jeśli chodzi o populację czy
występowanie konkretnych gatunków w Polsce.
Podczas lockdownu odbywały się zawody polegające na obserwowaniu
ptaków z własnego ogródka. Brałeś w nich udział?
Tak, odbywały się takie zawody. Całość trwała dwa tygodnie,
niestety ja mogłem uczestniczyć w nich tylko 6 dni. W ciągu tych
dni z niewielkiego ogródka w Dąbrowie Górniczej udało mi się
zaobserwować 78 gatunków ptaków. Do najciekawszych obserwacji
muszę zaliczyć błotniaka stepowego, będącym pierwszym
stwierdzeniem w Dąbrowie Górniczej. Udało mi się notować
pięć bernikli białolicych, co było największym stadem widzianym
w naszym mieście. Zaskoczyły mnie dudki, których widziałem aż
siedem w ciągu sześciu dni. Pamiętam bociany czarne i żurawie.
Sam byłem zaskoczony ile się dzieje na niebie, jeśli patrzymy w
nie wystarczająco długo.
Może Cię zainteresować:

