Żyd z Laurahütte w górnośląskim kotle. "Nie jestem z Polski", czyli historia Heinza Lowenstama

Heinz A. Lowestam, amerykański geolog i geobiolog żydowskiego pochodzenia, żył w latach 1912-1993. Znany naukowiec California Institute of Technology, czyli Kalifornijskiego Instytutu Technicznego, sławnego Caltechu, miał śląskie korzenie. Pozostawił po sobie ciekawe wspomnienia, reprezentujące oryginalny punkt widzenia na Śląsk, podzielony po pierwszej wojnie światowej, powstaniach i plebiscycie pomiędzy Niemcy a Polskę. Nakreślił w nich panoramę zróżnicowanej etnicznie i kulturowo społeczności zamieszkującej pograniczne terytorium. Opowieść Lowenstama, Żyda o niemieckiej orientacji narodowej, ukazuje wielowymiarowość, niejednoznaczność, a nieraz i paradoksy śląskiej historii.

Archives California Institute of Technology/Fotopolska.Eu
Heinz Lowenstam pochodził z Laurahütte
Właściwie to był okropny region; niczym piekło Dantego - wspominał po latach. - Na całym horyzoncie widać było dymiące kominy, z których wydobywały się opary z hut cynku, hut ołowiu, stalowni. Kopciły kopalnie węgla i huty żelaza. Powietrze było tak zanieczyszczone, że nasze domowe rośliny musiały być specjalnie pielęgnowane, by nie obumarły. W tamtych czasach nie było żadnych kontroli zanieczyszczeń.

To było jednym z powodów, dla których za bajtla kiedy tylko mógł, wsiadał na rower i wyjeżdżał w plener, by zażyć trochę kontaktu z naturą i... zbierać skamieniałości. Tych zaś na śląskich hałdach znajdował mnóstwo. Tak właśnie narodziła się jego wielka geologiczna pasja.

Lowenstamowie byli Żydami, żyjącymi w swej małej ojczyźnie od 500 lat. Tutaj, na żydowskim cmentarzu, spoczywały całe pokolenia przodków Heinza. Ojciec, zasymilowany w kulturze niemieckiej, nie odcinał się od rodzimej, nadal wyznawał judaizm i wychowywał syna w żydowskiej tradycji rodziny. Ślązacy, niezależnie od tego, czy skłaniali się ku kulturze i narodowości niemieckiej czy polskiej (a i żydowskiej), koegzystowali ze sobą. Niemcy częściej w roli pracodawców, Polacy robotników - tak zapamiętał to Lowenstam. Ojczym matki Lowenstama był Niemcem, który przeszedł na judaizm, by ja poślubić. Matka miała szerokie horyzonty i zainteresowania - pisała wiersze, była redaktorką gazety, pasjonowała się starożytnym Egiptem i hieroglifami. A także trzymała się na dystans od polityki, podobnie jak i reszta rodziny. Ojcu szybko minęły młodzieńcze fascynacje syjonizmem; uważał się przede wszystkim za Niemca.

Niewypowiedziana wojna

W odróżnieniu od części współziomków z Laurahütte. To, co Polacy nazywają powstaniami śląskimi, Lowenstam określa inaczej. W wywiadzie z 1988 roku, kiedy w Polsce nikomu jeszcze nie przyszło do głowy spojrzeć na powstania jako na wojnę domową czy tez hybrydową, Lowenstam mówił:

Na Górnym Śląsku znaleźliśmy się w bardzo szczególnej sytuacji. To był drugi co do wielkości okręg górniczy w Niemczech, niezwykle ważny strategicznie ze względu na tutejsze złoża węgla oraz rud ołowiu i cynku. Jego zasoby węgla były wówczas największymi rozpoznanymi w Europie. Dlatego po zakończeniu I wojny światowej, by Niemcy nie mogli przygotować się do kolejnej, aliantom zależało na zawładnieciu Górnym Śląskiem i oddaniu go Polakom. W regionie mieszkała niewielka populacja polska - ludzie, którzy przybyli jako górnicy z Polski i którzy głównie mówili dialektem, na wpół niemieckim, na wpół polskim. Alianci próbowali wykorzystać tę populację jako pretekst do odebrania całego górnośląskiego zagłębia górniczego i oddania go nowo powstałemu państwu polskiemu. Niemcy próbowali stawiać opór. W efekcie we wczesnych latach 20. toczyła się niewypowiedziana wojna. Niemcy dysponowali nieformalnymi siłami zbrojnymi, podobnie jak Polacy. Toczyły się walki.

Lowenstam upraszcza wprawdzie i zniekształca pewne kwestie. Nie wszyscy propolscy Ślązacy byli przybyszami z zewnątrz, choć bywali tacy o wielkopolskich czy zagłębiowskich korzeniach. Szczególnie zaś godka nie stanowiła importu, tylko wykształciła się na gruncie rodzimym. Wśród aliantów nie było też jednomyślności w sprawie przynależności Górnego Ślaska - pogląd przedstawiony przez Lowenstama był właściwy Francuzom, ale Brytyjczycy i Włosi byli odmiennego zdania. A jednak, opisując po latach sytuację swemu amerykańskiemu rozmówcy Heidiemu Aspaturianowi, trafnie i zwięźle tłumaczył geopolityczne uwarunkowania polsko-niemieckich zmagań o Górny Śląsk. Opowiadał też o ich wymiarze zupełnie lokalnym:

Pamiętam dzień, gdy zdążaliśmy do domu moich dziadków na urodziny babci. Nagle na końcu ulicy pojawiła się polska milicja i zaczęła się strzelanina. Czołgaliśmy się na brzuchach przez następne dwie przecznice. Byli postrzeleni.

Po podziale Górnego Śląska Siemianowice znalazły się w granicach Polski. Zapytany o odczucia miejscowej społeczności w związku z tym, Lowenstam odpowiada:

Uważali, że to niesprawiedliwość.

Rzecz jasna wyrażało to pogląd tylko części podzielonych politycznie i narodowościowo Górnoślązaków. W okolicach Bytomia czy Zabrza niejeden z nich uważał podobnie, tylko że w sensie wręcz przeciwnym. Lowenstamowie należeli do tych, którzy nie widzieli dla siebie perspektyw po polskiej stronie granicy i wyemigrowali.

Moi rodzice przenieśli się do Beuthen, które leżało po stronie niemieckiej, ale było otoczone z trzech stron przez Polskę. Byliśmy półwyspem; nawet kopalniane, podziemne chodniki przegrodzono murami.

Po 1922 roku Lowenstam kontynuuje swoje rowerowe wycieczki na hałdy. Także te po polskiej stronie granicy i także wtedy, gdy w Niemczech obejmuje władzę wrogi wobec Żydów reżim.

Po sąsiedzku z nazistami

Żydów w niemieckiej części dawnego obszaru plebiscytowego do 1937 roku chroni przed prześladowaniami konwencja genewska, ale naziści utrudniają im życie, na tyle, na ile tylko pozwala im prawo. Lowenstamów dotyka rodzinna tragedia. Kiedy bezrobotny mąż babki Heinza otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, że dostanie pracę, jeśli porzuci judaizm i żonę - oboje popełniają samobójstwo. W tych czasach Heinz żyje w napięciu. Ledwo unika pobicia przez nazistowską bojówkę. Kiedy napotkani przezeń na ulicy szturmowcy chcą wyżyć się na młodym Żydzie, ten rezolutnie apeluje do wspólnej, lokalnej tożsamości. Zna niejednego z tych drani. Woła więc do nazisty z sąsiedniej ulicy:

Hej ty, przeca my sie znomy!

Lowenstam w 1988 r. mówił o tym po angielsku, ale w latach 30. krzyczał zapewne w godce – jak wspomina, bytomscy naziści, na ogół robotniczego pochodzenia (skądinąd, niejeden z nich był wcześniej komunistą), często nie znali nawet niemieckiego. Pyta ich więc, co takiego zrobił albo co mają przeciwko niemu. Skutkuje. Osiłki nie tykają go i puszczają wolno. Ale Lowenstam nie czuje się już bezpieczny nawet podczas swoich wycieczek na drugą stronę granicy. Po tym, jak II RP i III Rzesza podpisują w 1934 deklarację o niestosowaniu przemocy, osiągając w ten sposób polityczne zbliżenie, Żydowi wydaje się, że śledzi go polski policjant. Co było zresztą możliwe, tyle że nie z racji żydowskiego pochodzenia inwigilowanego. Wojewoda śląski Michał Grażyński po układzie Ribbentrop-Beck nie zmienił swoich dotychczasowych antyniemieckich pryncypiów. Dla funkcjonariusza Policji Województwa Śląskiego Lowenstam zapewne był po prostu podejrzanym Niemcem, kręcącym się po pograniczu na rowerze, więc potencjalnym szpiegiem. Jednak nie ma się co dziwić, że znerwicowany nabierającym rozpędu niemieckim, państwowym antysemityzmem Lowenstam odbierał to na swój sposób.

Antysemityzm skłonił w końcu Lowenstamów do emigracji z Górnego Śląska i z Niemiec. Heinz Lowenstam wyjeżdża do Izraela, później do USA, gdzie czeka go naukowa kariera. O dziwo, wyjazd z III Rzeszy umożliwia mu polska wiza, którą udostępnia mu życzliwy niemiecki urzędnik. Czemu polska? Ze względu na miejsce urodzenia. Ale zanim Lowenstam to zrozumie i z wdzięcznością ją przyjmie, w pierwszej chwili zaprotestuje z zaskoczeniem:

Przecież nie jestem z Polski!

Cieszymy się, że przeczytałeś nasz tekst do końca. Mamy nadzieję, że Ci się spodobał. Przygotowanie takich materiałów wymaga mnóstwo pracy i czasu od autorów. Chcemy, żeby zawsze były dostępne dla Was za darmo, jednak aby mogło tak pozostać, potrzebujemy Twojego wsparcia. Zostań patronem Ślązaga na Patronite.pl i dołóż swoją cegiełkę do rozwoju dobrego dziennikarstwa w regionie.

Plebiscyt na Górnym Śląsku

Może Cię zainteresować:

Zwycięstwo pewne! Szok! To chociaż sprawiedliwość... 101 lat plebiscytu na Górnym Śląsku. Tak pisał o nim Dziennik Chicagoski

Autor: Tomasz Borówka

20/03/2022

Jan Kiepura

Może Cię zainteresować:

"Bytomiak", czyli Jan Kiepura. Sławny polski tenor w pierwszym powstaniu śląskim. Dezercja czy tajna operacja?

Autor: Tomasz Borówka

24/10/2023

Jakob Scharf z córką Miną

Może Cię zainteresować:

Dwa słowa. Jakob Scharf, nieznany autor zdjęcia Katowic we wrześniu 1939. Żydowski fotograf zginął, ale jego rodzina przetrwała Holokaust

Autor: Tomasz Borówka

10/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon