Image 2

Grają Pink Floydów, Red Hot Chili Peppers i Queen. Jedyna taka śląska orkiestra

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta to jedyny tego typu concert band w województwie śląskim. Organizacja zrzesza ponad sto osób z Tarnowskich Gór i okolic. Co roku dają kilka, kilkanaście większych koncertów przyciągając każdorazowo kilkaset osób na swoje koncerty

Idąc na cotygodniową próbę orkiestry miałem w głowie sceny z filmu „Whiplash”. Była to jedyna próba muzyczna, jaką znałem. Gdy dotarłem do salki parafialnej, gdzie odbywają się co tydzień próby, przywitał mnie kołocz a kafyj. No i oczywiście pan Antek, emerytowany tenor, a dziś barista orkiestralny. W tygodniu poprzedzającym próbę urodziny obchodziło dwoje muzyków - Bronek i Maja. Zgodnie ze zwyczajem każdy solenizant przynosi kołocz, a że muzyków jest 76, to co tydzień wypada czyjś gyburstag. Olek, dyrygent orkiestry nie znosi dwóch rzeczy: marnowania jedzenia i chaosu. Dlatego też ma tabelkę w Excelu z datami urodzin każdego członka orkiestry i przestrzega przed przynoszeniem zbyt dużej ilości ciasta.

Siadam więc z kołoczem i kawą na wygodnym fotelu na scenie salki katechetycznej. Tak, na scenie, bo muzyków, jest tylu, że na scenie urządzono małą widownię, bo inaczej orkiestra by się nie pomieściła, a i tak przenieśli się z mniejszej sali do większej na potrzeby prób. Siadam więc wygodnie, włączam dyktafon i słucham aranżacji „sto lat” w wykonaniu orkiestry. Każdą próbę tak zaczynają.

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.
Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.

Olek podnosi batutę, która zamiera w powietrzu, efektowna pauza i zdecydowany zamach. Orkiestra zaczyna grać. Barytony, puzony, flety, oboje. Klarnety, trąbki, bębny waltornie. Werble, rogi, talerze i dzwony. Wszystkie razem i czysto grają Ross Roye. Grają i grają, aż nagle batuta przestaje podrygiwać. Gra przerwana, a Olek swoimi wokalizami zaczyna demonstrować orkiestrze, jak mają grać Ross Roya. Tu puzony i barytony słyszą, że są za głośno. Tu ma być crescendo, choć nie jest zaznaczone a saksofungi słyszą, że ta luftpauza to mo być dłuższo.
Szedłem na próbę z obrazem z filmu „Whiplash” i w sumie nie było daleko od tego. No może nie do końca, bo nikt krzesłami nie rzucał, ale Olek miał moment z hasłem „Fajnie gracie, ale to nie jest to tempo”.

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta liczy 76 muzyków i są to ludzie o bardzo dużym rozstrzale wiekowym. Najmłodsza członkini orkiestr, Maja, ma 13 lat, a najstarszy (wspomniany Antek) ma ponad osiemdziesiąt. Chociaż w sumie to w orkiestrze znajdziemy nawet młodszych uczestników, bo jedna z flecistek wzięła ze sobą na próbę córkę, trzyletnią na oko. Sporo osób z orkiestry obstawia, że mała też będzie grać i najpewniej występować na wielkich estradach, bo orkiestra jest na najlepszej drodze do tego.

DSC 1641 JPG

Może Cię zainteresować:

Jedyna taka Pralnia na Śląsku. Tu nie ma brudnych gaci, tu są wieczory z poezją

Autor: Roman Balczarek

30/09/2022

Kuba, różek angielski

Jednym z flecistów jest Kuba Koch. Mój rówieśnik, do Staszica chodził na profil mat-fiz, a aktualnie studiuje flet na akademii muzycznej w Krakowie. Wcześniej ukończył szkołę muzyczną i tak trafił do orkiestry. Jak sporo muzyków tu. Dzięki działalności orkiestry wielu młodych muzyków ma szansę grać i występować w pełnej orkiestrze dętej już na starcie kariery. To naprawdę świetna perspektywa dla młodych (i nie tylko) i poczucie realizacji.

Szczedryk Szczedryczka

Pierwszy utwór na próbie, jakim był „Ross Roy” to bardzo ciekawy utwór. Jacob de Haan skomponował go jako metaforę nauki w szkole muzycznej i oprócz wartości estetycznych utwór miał być materiałem treningowym dla całej orkiestry. Ale prawdziwa magia nastąpiła wraz z kolejnym utworem. "Kamilianie” planując tegoroczny koncert świąteczny, wybrali jako jeden z utworów ukraińską kolędę „Szczedryk” znaną na całym świecie jako „Carol of the Bells”. I co tu dużo mówić. To naprawdę genialny utwór, wykonanie było bardzo zbliżone do interpretacji Johna Williamsa z „Kevina samego w Domu”, a ja słysząc dzwony, barytony i resztę instrumentów zapragnąłem wrócić do domu i obejrzeć „Szklaną Pułapkę” albo „Powrót Batmana” (friendly reminder, że to najlepszy film świąteczny na świecie). Wystarczyła jedna próba, żeby poczuć magię świąt, a to, co słuchałem było tak w zasadzie czytaniem nut, czyli pierwszym wykonaniem.

Kolejna próba, tydzień później. Tym razem pojawiłem się wcześniej, żeby zobaczyć przygotowania muzyków do próby i strojenie. Gyburstag wypadł pojedynczy, a Maks upiekł babeczki. Otwierające sto lat zagrano o godzinie 11:17. Rozstrzał startu prób waha się przedziale 11:00 do 11:23, jak twierdzą muzycy. Skład uczestników próby był dość zaskakujący. Były wszystkie muzyczki, ale nie wszyscy panowie. Prawie jak w geldtag, jak zauważył dyrygent.

Wojciech Jaroszewicz i jego Zasady pisowni języka śląskiego

Może Cię zainteresować:

Ślązacy nigdy nie przeklinali, prawda? Jest pierwsze opracowanie języka śląskiego prof. Jaroszewicza

Autor: Roman Balczarek

28/10/2022

Teoretycznie nie powinienem spoilerować programu koncertu świątecznego, ale wykonanie nie pozwala przemilczeć tego utworu. Siedzę więc sobie na próbie, a tu nagle znajome nuty Richarda Straussa, „Tako Rzecze Zaratustra”. Tym razem nie chciałem już oglądać filmów świątecznych tylko „Odyseję Kosmiczną” Kubricka.

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.
Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.

Paulina, obój

Paulina gra w orkiestrze już sześć lat. Zaczynała-jak większość młodych w orkiestrze- od szkoły muzycznej, a potem za namową mamy wstąpiła do orkiestry. Ukończyła szkołę muzyczną I i II stopnia. Jej działalność muzyczna nie ogranicza się jednak do kamiliańskiej orkiestry. Jest na ostatnim roku akademii muzycznej i prowadzi zajęcia umuzykalniające dzieci oraz uczy teorii muzyki.

Ciepłe Noce Muzyczne

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta liczy dziś 76 muzyków plus świeżo założoną 28-osobową orkiestrę Małych Kamilianów. Jak sama nazwa wskazuje, jest to młodzieżowa orkiestra. A duża orkiestra gra koncerty na różne okazje i w różnych miastach. W stałym repertuarze są koncerty noworoczne, wiosenne, letnie tarnogórskie noce muzyczne oraz jesienne koncerty w okolicach Halloween i Wszystkich Świętych. Do tego nowa akcja koncertowa „Bądź Krewnym Kamilianów” oraz wiele mniejszych. Łącznie kilkanaście koncertów rocznie. W tym koncerty zarówno pod otwartym niebem jak i w salach centrów kultury. W Tarnowskich Górach znani są najbardziej z noworocznych wystąpień oraz Tarnogórskich Nocy Muzycznych. Te ostatnie są przepełnione miszungiem muzyki klasycznej, orkiestralnymi coverami popularnych utworów i najpiękniejszą muzyką filmową.

Queen, Red Hot Chili Peppers, Pink Floyd. Ale też muzyka filmowa i... latino

Na platformie YouTube można odnaleźć zapisy z koncertów. Wśród nich repertuary z „Another Brick in the Wall” Pink Floydów, przeglądem twórczości Red Hot Chilli Peppers, Simonem Garfunklem i jego Sound of Silence, albo „Nothing Else Matters” Mettalici. A dla fanów muzyki filmowej twórczość Ennio Morricone, Johna Williamsa czy motywy z Bondów oraz polskiego Janosika (serialu oczywiście, bo sam Janosik był Słowakiem). Repertuar zmienia się dynamicznie, co ma niestety swoje minusy. Olek twierdzi, że powrotu Morricone mogę oczekiwać dopiero za jakieś pięć lat, co nie ukrywam, smuci mnie, ale nie można mieć wszystkiego. Jednakże oprócz mniejszych utworów każdy sezon ma swój motyw przewodni. Sezonowi 2021/2022 towarzyszył „Don’t Stop Me Now” zespołu Queen. Drugim motywem przewodnim była muzyka związana z repertuarami latynoskimi. Gwarantuję, że każdy znajdzie swój ulubiony utwór w ramach wielu koncertów. Swoją drogą piszę tu od ostatnich pięciu latach działania, ale mogę też napisać o najbliższych pięciu i nie pomylę się w większym stopniu, bo Olek ma rozplanowany repertuar aż do 2027 roku. Orkiestra rozwija się dynamicznie, wręcz w tempie presto vivacissimo, ale początki były dość skromne.

Red dead redemption 2 wrobel

Może Cię zainteresować:

Grasz w Red Dead Redemption 2 i... windykujesz Ślązaka w Teksasie. Zaraz, zaraz - ale co z niego za Ślązak?

Autor: Roman Balczarek

13/08/2023

Nie grają dla pieniędzy

Orkiestrę założył w latach 40. XX wieku Paweł Cot. Prowadził ją, dyrygował i pisał nuty dla muzyków, których to nie było zbyt wielu. W zasadzie to pierwsze 60 lat było bardzo skromne. Ot, kolejna parafialna orkiestra, która gra przy okazji świąt kościelnych. Rozkwit przyszedł wraz z latami 2000., a dotychczasowy peak mamy od kilku lat. Orkiestra tak bardzo się rozrastała, że od 2019 istnieje już jako stowarzyszenie Parafialnej Kamiliańskiej Orkiestry Dętej. Myślicie, że to mało? Rozrastającej się orkiestrze towarzyszą Mali Kamilianie, a jeszcze nie wspomniałem o działalności charytatywnej czy eventowej.

Najważniejsze postacie? Bronek i Olek, czyli dyrektor i dyrygent

- Zacząłem grać dosyć późno, miałem 50 lat. Choć w rodzinie wszyscy grali: brat grał, ojciec grał, ale mi jednak mama powiedziała, że ja grać nie będę. Mnie jednak cały czas do tego ciągnęło. Dopiero zięć, który też gra, mnie do muzykowania namówił. Proponował mi, żebyśmy razem trenowali i po roku prób dołączyłem do orkiestry. Wszystko się da ino chcieć trzeba. Grałem trochę w miejskiej orkiestrze, ale w kamiliańską zaangażowałem się najbardziej - mówi Bronisław Golek.

- Mój ojciec, Feliks Golek prowadził tę orkiestrę przez wiele lat, jeszcze przed Józefem Zyzikiem. Później ja ją przejąłem jako prezes. To, co my tu mamy, przewyższyło moje marzenia. Chciałem, żeby zaistniała prawdziwa orkiestra, ale szczerze powiedziawszy nie zakładałem takiego rozrostu. Bo było bardzo słabo, to była słaba orkiestra. Ośmiu, dziesięciu ludzi, wszystkie uroczystości kościelne grali i nic więcej. Pierwszy prawdziwy koncert to mój ojciec zorganizował w 1971 z okazji odpustu. Nie było też zbyt wielu parafian, którzy grają. Trzeba więc było kombinować i szukać po innych parafiach, ale przyszedł Olek, ściągnął młodych muzyków i mamy orkiestrze. A dzięki repertuarowi mamy co raz więcej młodych w orkiestrze - dodaje muzyk.

Wspomniany Olek orkiestrą dyryguje od 2009.

- Tu trzeba było młodego człowieka, żeby to ruszyć. I ruszyliśmy, a jak się idzie to trzeba iść dalej. Wyszliśmy poza parafię, dawaliśmy koncerty w domu kultury i w plenerach. Wyszliśmy poza Tarnowskie Góry i potem przyszedł pomysł, żeby wyjść jeszcze dalej. Jako parafialna orkiestra chcemy zorganizować tournée po Włoszech- kolebce europejskiego chrześcijaństwa. Odwiedzić Rzym, klasztor macierzysty Kamilianów. Ta naszo rajza jest jak najbardziej realna i jesteśmy na dobrej drodze do tego - mówi Golek.

- Żyjemy w orkiestrze jak rodzinka. Nie robimy też tego dla pieniędzy. Coś tam zarobimy, jest sporo na rozwój, ale nie mamy nie wiadomo jakich wynagrodzeń. Robimy to w czynie społecznym, jak to kiedyś mówili, a mobilizują nas ludzie. Noworoczny koncert na przełomie 2020 i 2021 graliśmy online. Bez publiczności, tylko w kościele Jana Chrzciciela, a nie salce. To była generalna próba w galowych ubraniach, a nie koncert. My potrzebujemy widowni - dodaje.

Olek, puzon, batuta dyrygencka

Olek zaczął swoją przygodę z muzyką na przełomie podstawówki i liceum. Mieszkał w Rusinowicach, a raz w tygodniu pojawiał się w Szkole Muzycznej. Potym bez cołki beztydziń jeździł na Góry skuli Liceum a Szkoły Muzycznej. Skończył pierwszy stopień szkoły, przeprowadził się z rodzicami do Tarnowskich Gór i zapisał do parafii. Do grania orkiestrze namówił go kolega ze szkoły muzycznej. Wiosną roku 2001 Olek przyszedł na pierwszą próbę orkiestry. Małej, liczącej dziesięciu dziadków orkiestry pod przewodnictwem sędziwego Józefa Zyzika, który zwracał się do przyszłego dyrygenta per Aleks. Od tamtego czasu Olek grał w 23 orkiestrach z całego kraju. W tym w małopolskich orkiestrach, kiedy przeprowadził się na czas studiów do Krakowa.

W 2003 orkiestrę przejął Bronisław Golek. Olek i Bronek wspólnie zaczęli prowadzić nabór do orkiestry. W 2009 powiększona i mocno odmłodzona orkiestra dała swój pierwszy koncert od lat. Koncert noworoczny. Tak zaczęła się przygoda Olka z dyrygowaniem i trwa już 14 lat.

Układanie repertuaru, dyrygowanie i szukanie młodych talentów to nie wszystko, co robi Olek. Jego ordnungowość objawia się rozplanowaniem wszystkiego w Excelu. Nie tylko urodziny członków, bo ma biogramy każdego z uczestników, razem z ich wykształceniem. I à propos, 55 muzyków ma wykształcenie muzyczne co najmniej pierwszego stopnia, a 12 muzyków ma w pełni zawodowe wykształcenie.

- Chciałem, żebyśmy byli jak najlepszą orkiestrą parafialną jaka może być. Nie chciałem, żebyśmy byli jak kolejna zakładowa lub górnicza orkiestra. Nie wyobrażałem sobie, żebyśmy stali w miejscu, z tym samym repertuarem przez 50 lat i grali tylko jak węglozłotówki spłyną. Mieliśmy się rozwijać i być przez ludzi dla ludzi. W Tarnowskich Górach istniała tradycja dużych orkiestr zakładowych. W PRL działały naprawdę duże orkiestry przy zakładach aparatury chemicznej Chemet i przy Zakładzie Budowy Maszyn Zamet. A przede wszystkim była Kolejowa Orkiestra Dęta. Niestety to wszystko się potraciło. Chcieliśmy przywrócić tradycję tych dużych orkiestr dętych w mieście. Mamy obecnie pełny skład tzw. "concert bandu" co znaczy, że jedyną porównywalną orkiestrą dętą w tej kategorii stanowią zawodowi muzycy z AOD, czyli Akademickiej Orkiestry Dętej AM w Katowicach- mówi nam Olek.
Bojków

Może Cię zainteresować:

Wyjątkowa wieś w sercu Górnego Śląska. Opowieść o Schönwaldzie, czyli Bojków jakiego nie znacie

Autor: Roman Balczarek

02/03/2024

Sto pyrlików

Orkiestra działa od lat i nie ogranicza się do działalności, tylko muzycznej. Tegoroczna akcja charytatywna krwiodawstwa to jeden z wielu pomysłów tworzenia jednej społeczności z odbiorcami. I pomimo pierwszej edycji kolejne edycje są pewne. Wśród najciekawszych pomysłów w głowie utkwił mi “Koncert na sto pyrlików”. Tak, na sto pyrlików. Na tarnogórski rynek przyniesiono glajze ze rusbanki, a setka bajtli dostała po pyrliku każdy i zaczęli grać razem z orkiestrą. Tamte granie wymagało jednak zaangażowania dwóch dyrygentów. Jeden dowodził muzykami, a drugi, w gustownej zopascce (konferansjer twierdził, że zopaska służyła dziadkowi dyrygenta do zabijania świń, ale ją wyprano i teraz jest do grania) starał się opanować bajtli z pyrlikami( spoiler, to było trudne zadanie).

Mariusz, grzechotka

Zbierając materiały do reportażu, wielokrotnie oglądałem relacje z koncertów. Każda z nich miała dwie persony zabierające często głos- dyrygenta Olka Königa i Mariusza Jarzombka z biura promocji miasta. Dotychczas trochę pomijałem fakt, że stałym konferansjerem koncertów jest Mariusz, bo prowadzi on etatowo wiele wydarzeń, choć tu naprawdę nie ma koncertu bez niego. Ponadto od sierpniowego koncertu Jarzombka można określić go pełnoprawnym członkiem orkiestry, gdyż udało mu się pozyskać grzechotkę i grał latynoskie hity razem z orkiestrą. Jednakże to z czego Mariusz słynie to zapowiedzi utworów, które często są okraszone twórczością radosną Jarzombka w postaci tłumaczeń utworów. Dla przykładu “You raise me up” Josha Grobana to “Na twój widok mi sie dźwigo”. Stary kamiliański utwór Copa Cabana to w wolnym tłumaczeniu Nakło-Chechło (gdyż długość plaży Copa Cabana liczy sobie tyle, co obwód Chechła), a słynne “Take on Me” to “Bier śe za mje”.

Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.
Parafialna Kamiliańska Orkiestra Dęta z Tarnowskich Gór.

Chcesz szybciej, ale nie możesz

Pomimo wielu naprawdę pozytywnych rzeczy z orkiestrą związanych i przede wszystkim wspaniałych pewien smutny wątek przebija się co rusz. Orkiestra rozwija się wolniej, niż by mogła. I o dziwo nie chodzi tu o kwestie finansowe w kwestii budżetu orkiestry. W Tarnowskich Górach brakuje dużej sali koncertowej. Tarnogórskie Centrum Kultury ma salę widowiskową z nie najlepszą akustyką. I w dodatku za małą o 100-200 miejsc, żeby koncert się zwrócił bez dotacji. Ościenne miasta mają trochę większe sale widowiskowe, ale prawda jest taka, że najbliższa prawdziwa sala koncertowa jest w Katowicach. I nie mówimy tu o szalonych pomysłach. Na koncert noworoczny do kościoła potrafi przyjść siedmiuset ludzi. Dobrze rozpromowany koncert mógłby sam na siebie zarabiać, lecz brakuje na to warunków lokalowych.

Nie mniej to nigdy nie zatrzymywało orkiestry. Grają nadal, będą grać i stają się coraz bardziej popularni oraz są na najlepszej drodze, żeby stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych orkiestr dętych na Śląsku.

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon