Zeppelin nad Śląskiem. Katastrofa Hindenburga 6 maja 1937 roku stała się symbolem kresu ery sterowców

6 maja to data, która na zawsze zapisała się w historii lotnictwa. W 1937 roku niemiecki sterowiec Hindenburg spłonął podczas lądowania w Lakehurst w USA, kończąc złotą erę podróży sterowcami. Choć zeppeliny były symbolem luksusu i innowacji, katastrofa Hindenburga stanowi symboliczny moment końca ich ery. Sterowce, w tym i Hindenburga, widywano także na śląskim niebie.

Wikipedia/Gus Pasquerella/www.lakehurst.navy.mil
Katastrofa Hindenburga

Sterowce – giganty nieba i ich epoka

Sterowce, zwane też zeppelinami (od nazwiska Ferdinanda grafa von Zeppelina, konstruktora pierwszego sterowca o sztywnej konstrukcji), były jednymi z pierwszych statków powietrznych zdolnych do długodystansowych lotów. Ich historia sięga XIX wieku, ale prawdziwy rozwój nastąpił na początku XX wieku. W czasie I wojny światowej Zeppeliny okazały się pierwszą w historii bronią strategiczną, zdolną do atakowania setki kilometrów w głębi nieprzyjacielskiego terytorium. Niemcy wykorzystywali sterowce do (terrorystycznych na ogół) bombardowań miast. Przeważnie Londynu i Paryża, ale także Warszawy w 1914 roku. Wprawdzie potężne zeppeliny były też używane do zwiadu, szczególnie nad Morzem Północnym, jednak przede wszystkim siały postrach wśród ludności cywilnej. I przynajmniej początkowo stanowiły twardy orzech do zgryzienia dla ówczesnych samolotów myśliwskich. Budziły więc niespotykaną nigdy wcześniej grozę. Przecież przez setki lat cywile z dala od stref działań wojennych nie musieli lękać się o swe życie. Teraz mógł je nagle przerwać wybuch zrzuconej z nieba bomby.

Jednak po Wielkiej Wojnie sterowce zaczęły pełnić bardziej sensowną cywilizacyjnie rolę luksusowych środków transportu. Podróż nimi była wygodna, a pasażerowie mogli cieszyć się przestronnymi kabinami, restauracjami i niesamowitymi widokami.

Hindenburg – największy sterowiec w historii

LZ 129 Hindenburg był największym sterowcem pasażerskim, mierzącym 245 metrów długości i 41 metrów średnicy. Jego konstrukcja opierała się na duraluminiowym szkielecie, a wnętrze mieściło luksusowe kabiny, restaurację i salon dla pasażerów. Napędzały go cztery silniki Daimler-Benz, pozwalające osiągnąć prędkość do 135 km/h.

Zeppeliny nad Śląskiem

Pierwsze loty testowe Hindenburga odbyły się w marcu 1936 roku. W ramach próbnych tras sterowiec przelatywał nad Niemcami, a także nad Śląskiem, wzbudzając zachwyt mieszkańców. Był przecież symbolem nowoczesności i niemieckiej potęgi technologicznej. Podczas tego pierwszego lotu można go było podziwiać nad ważniejszymi miastami Niemiec, wśród których znalazł się Wrocław.

Aż nad Górny Śląsk Hindenburg wtedy nie zawitał. Natomiast inny słynny sterowiec niemiecki, Graf Zeppelin, odwiedził Górny Śląsk kilkukrotnie. W 1929 roku przeleciał nad regionem w ramach podróży dookoła świata, a w 1930 roku był widziany nad Bytomiem i Zabrzem. Co ciekawe, 5 lipca 1931 roku wylądował na lotnisku w Gliwicach, gdzie zgromadziło się aż 200 000 osób, by zobaczyć ten imponujący statek powietrzny.

Hindenburg O.S. i hindenburgomania

W czasach, gdy sterowiec Hindenburg wzbudzał zachwyt na niebie, jego imię było już dobrze znane na Śląsku – i to nie tylko w kontekście lotnictwa. W 1915 roku, podczas I wojny światowej, Zabrze oficjalnie zmieniło nazwę na Hindenburg O.S. (Ober-Schlesien), na cześć feldmarszałka Paula von Hindenburga. Ten bowiem stał się niemieckim wojennym bohaterem narodowym po zwycięstwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem.

Zmiana nazwy miasta była częścią szerszej „hindenburgomanii”, która ogarnęła wtedy Niemcy. Imię Hindenburga nadawano ulicom, placom, a nawet okrętom wojennym – w tym potężnemu krążownikowi liniowemu SMS Hindenburg, który był jednym z najpotężniejszych okrętów niemieckiej floty.

Choć nazwa Hindenburg O.S. funkcjonowała przez kilkadziesiąt lat, po II wojnie światowej miasto powróciło do swojej pierwotnej nazwy – Zabrze. Jednak ślady tej epoki wciąż można odnaleźć w dawnych dokumentach, pocztówkach i wspomnieniach mieszkańców.

Katastrofa, która wstrząsnęła światem

6 maja 1937 roku Hindenburg podchodził do lądowania w Lakehurst w stanie New Jersey. Nagle na jego ogonie pojawił się ogień, który w kilka sekund objął cały sterowiec. W katastrofie zginęło 36 osób, a dramatyczne zdjęcia płonącego kolosa obiegły świat.

Przyczyny katastrofy do dziś budzą kontrowersje. Najbardziej prawdopodobna teoria mówi o iskrze elektrycznej, która zapaliła wodór wypełniający sterowiec. Lecz nie brakuje i teorii spiskowych. Katastrofa Hindenburga była tak spektakularna i tajemnicza, że szybko stała się inspiracją dla filmowców. W 1975 roku powstał dramat katastroficzny „The Hindenburg”, w którym wystąpił George C. Scott. Film przedstawia fikcyjną teorię sabotażu, dodając sensacyjny element do prawdziwych wydarzeń. W 2011 roku niemiecki miniserial „Hindenburg: The Last Flight” zaprezentował spiskowe teorie dotyczące tragedii, stawiając pytanie o możliwe działania sabotażystów. Z kolei miłośnicy historii mogą sięgnąć po dokumenty, takie jak „Hindenburg: The Untold Story” czy odcinek „Seconds From Disaster: Hindenburg Disaster”, które analizują przyczyny katastrofy i jej wpływ na przyszłość lotnictwa.

Tragedia Hindenburga do dziś więc elektryzuje wyobraźnię – zarówno historyków, jak i twórców popkultury.

Koniec ery sterowców

Katastrofa Hindenburga była symbolicznym końcem epoki sterowców. Choć jeszcze przez kilka lat były używane, ich czas dobiegł końca – podobnie jak era dinozaurów.

Dziś sterowce są rzadkością, ale ich historia wciąż fascynuje. Także Śląsk, który kiedyś widział majestatyczny przelot Hindenburga, był świadkiem tej niezwykłej powietrznej epopei.

SMS Hindenburg w Scapa Flow

Może Cię zainteresować:

Hindenburg. Jak niemiecki pancerny olbrzym został imiennikiem Zabrza

Autor: Tomasz Borówka

09/10/2022

Sterowiec Zeppelin nad Świętochłowicami

Może Cię zainteresować:

Sterowiec Zeppelin nad Świętochłowicami

Autor: Redakcja NGS24

15/09/2023

Artur Troncik

Może Cię zainteresować:

Skarb z Czermna, Zeppelin-Staaken w Rudach Raciborskich, odkrycie w Wilczym Szańcu. „Czuję się spełniony” – mówi Artur Troncik, poszukiwacz skarbów

Autor: Grzegorz Lisiecki

07/08/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon
Reklama