Patryk Osadnik
Jakub Chełstowski

Jarosław Gwizdak: Wolta marszałka? Daleki jestem od zachwytów, że był to przełomowy moment

Jarosław Gwizdak: Wolta marszałka? Daleki jestem od zachwytów, że był to przełomowy moment

autor artykułu

Jarosław Gwizdak

Zainspirowany dwoma kosmicznymi koncertami Paktofoniki w Spodku na Koszutce, z okazji prywatnego jubileuszu: publikuję właśnie 40 (czterdziesty!) felieton na łamach „Ślązaga”, postanowiłem trochę pochwalić i jednocześnie troszeńkę podissować. Zapraszam.

Natchnięty hip-hopem

Ważnym elementem kawałków melodeklamowanych, recytowanych, a momentami śpiewanych przez raperów są przechwałki pod ich własnym adresem. Czasami, dla skontrastowania przechwałki na własny temat, trzeba jeszcze dowalić przeciwnikowi, rywalowi i konkurentowi – wtedy słyszymy tzw. diss.

Diss powstał jako skrótowa nazwa „nieszanujących” wypowiedzi (od angielskiego słowa: disrespect, oznaczającego obrazę).

Diss sejmikowy

Wydaje mi się, że najciekawszym – w kategoriach politycznych – wydarzeniem ostatniego czasu była sejmikowa rozgrywka marszałka i jego trojga samorządowych kompanów. Marszałek opuścił ugrupowanie rządzące i przeszedł do opozycji.

Daleki jednak jestem od zachwytów, że był to przełomowy moment, czy że sprawiedliwości, po haniebnej zdradzie pana Kałuży, stało się zadość.

Dla mnie marszałek od późnej jesieni 2018 r. reprezentował to, co w lokalnej i nie tylko polityce jest odpychające – koniunkturalizm, przyznawanie posad i honorów swoim, brak chęci do dialogu i otwarcia się na inne środowiska.

To przecież marszałek był jednym z inicjatorów powstania Panteonu Górnośląskiego, regularnie wspierał wszelkie inicjatywy mające w tle odwieczną polskość Górnego Śląska, bezprawnie odwołał Alicję Knast z funkcji dyrektorki Muzeum Śląskiego.

To raptem pierwsze z brzegu przykłady. Znalazłoby się ich znacznie więcej. Pamięć wyborców jest ulotna, ale chciałbym, żeby mój diss na Jakuba Chełstowskiego został jednak zapamiętany. Przynajmniej do następnych wyborów.

Jakub chelstowski

Może Cię zainteresować:

Jakub Chełstowski, marszałek woj. śląskiego o rozstaniu z PiS: "Przesądziło spotkanie z Kaczyńskim"

Autor: Marcin Zasada

22/11/2022

Przechwałka ŚFN

Teraz, tak dla odmiany coś, czym jestem zafascynowany – czyli wchodzę już bardziej hip-hopowo. Oni na mnie się poznali jakiś czas temu (zapraszając na występy), a ja chcę wychwalić ich pod niebiosa.

Śląski Festiwal Nauki. To jedna z takich imprez, na które czekam od zakończenia każdej poprzedniej edycji. W tym roku dwa razy odwiedziłem Międzynarodowe Centrum Kongresowe i właściwie nie potrafiłem wyjść.

Widziałem ludzi z pasją, ogniem (nawet tym żywym podczas eksperymentów i doświadczeń) i żarem dzielących się swoimi zainteresowaniami i wiedzą. Widziałem tłumy dzieciaków i młodzieży, zafascynowanych tak samo mocno bezkręgowcami, budowaniem rakiety czy tworzeniem podcastów.

Myślę, że ktokolwiek w Katowicach odpowiada za promocję czy innowacyjność powinien wiedzieć, że lepszej okazji do zareklamowania naszego miasta mieć nie będzie. W dodatku impreza jest dostępna dla wszystkich, włączająca i po prostu niesamowicie ciekawa.

Moje serce fana muzycznych festiwali, zwłaszcza tych katowickich, bije więc najmocniej właśnie dla festiwalu… nauki. Jest po prostu najlepszy. W dodatku delikatnie zdobywa też muzyczny teren – w tym roku występował naukowy raper (nawijał o kosmosie), budowano instrumenty, a niedzielę zwieńczył koncert grupy Fisz Emade Tworzywo. Strzeżcie się zatem organizatorzy festiwali muzycznych! Rośnie wam poważny konkurent.

Na koniec chciałem zdissować jeszcze trenera Michniewicza. Ale on zdissował się przecież sam. Szkoda gadać, szkoda rapować. Dzwonić też szkoda.

Kawiarnia zdjęcie ulistracyjne

Może Cię zainteresować:

Jarosław Gwizdak: Katowice nie Florencja, ale powrót tu był „zielonym" oddechem. Tylko kawiarni mogłoby być więcej

Autor: Jarosław Gwizdak

13/07/2022

Katowice

Może Cię zainteresować:

Jarosław Gwizdak: Katowice nie Tbilisi? I całe szczęście. Teraz doceniam piękną i bezpieczną Koszutkę

Autor: Jarosław Gwizdak

17/11/2022