Czy we wszystkich śląskich kopalniach jest metan? Gdzie fedrowanie jest bardziej bezpieczne, a gdzie mniej?

O zagrożeniu metanem w śląskich kopalniach i monitorowaniu tego zagrożenia rozmawiamy z prof. Stanisławem Trenczkiem z Głównego Instytutu Górnictwa i członkiem komisji powołanej przez prezesa WUG do spraw zbadania przyczyn i okoliczności wypadku w kopalni „Pniówek”.

twitter.com/WojewodaSlaski
KWK Borynia Zofiówka

W kontekście ostatniej tragedii na kopalni „Pniówek” mnożą się pytania o zagrożenie metanem w śląskich kopalniach. Czy we wszystkich zakładach górnicy są nim tak samo zagrożeni, czy można mówić o takich mniej i bardziej zagrożonych?
Owszem, są kopalnie „łatwiejsze” i „trudniejsze”, czyli mniej i bardziej zagrożone metanem. Tych niemetanowych jest zdecydowanie mniej. W tym gronie jest „Piast–Ziemowit”, czy „Bolesław Śmiały”. W nieistniejących już KWK „Piekary”, bądź „Andaluzja”, podobnie jak w działającej jeszcze kopalni „Bobrek” problemu metanu praktycznie nie znano. To były enklawy wolne od metanu. Natomiast począwszy od centralnej części górnośląskiego zagłębia węglowego aż po jego południowe krańce metanu w uwięzionego w pokładach jest niemal tyle ile było go w stanie pierwotnym.

Z czego wynika taki podział?
W pokładach północno–wschodniej części tutejszego zagłębia węglowego nie ma nieprzepuszczalnego nakładu nad karbonem (czyli warstwami węgla – przyp. red.) i metan przez miliony lat zdołał już tam wyemitować się z okładów. Inaczej jest w pokładach na terenie części centralnej i południowej. Tam ten nieprzepuszczalny nadkład istnieje. W konsekwencji w tamtejszych kopalniach metanu jest dużo, a w dodatku im głębiej schodzimy z wydobyciem, tym jest go więcej.

Czy prowadzony w kopalniach monitoring pozwala uchwycić metan dopiero w momencie jego uwolnienia się z pokładów węgla, czy możemy wcześniej zauważyć, że „coś się dzieje”?
Na pewno nie możemy mówić o stałym, bieżącym monitorowaniu metanu w skałach, w górotworze. Pokłady węgla są natomiast rozpoznawane pod względem metanonośności na etapie planowania rozcinki i wykonywania wyrobisk przygotowujących pole eksploatacyjne ściany. Poza tym na podstawie wcześniej przeprowadzonych badań wiadomo też mniej więcej ile metanu może zawierać np. piaskowiec, czy inne skały zalegające nad, czy pod danym pokładem. Dzięki temu wiemy jaka jest metanonośność danego pokładu, co się potem przekłada na prognozy metanowości wskazujące ile metanu wydzieli się zarówno z eksploatowanego pokładu, jak też z otoczenia istotnego dla danej ściany. Przy czym trzeba mieć świadomość, że ta wiedza nie jest w 100 proc. dokładna. Badania wykonuje się co 100 – 200 metrów, a zdarzają się anomalie – w jakimś miejscu metanu potrafi być 2-3 razy więcej aniżeli jest go tuż obok. Nie ma mowy o równomierności rozkładu metanu w złożu. Szczególnie jeśli pokład jest pofałdowany.

A zatem ponad wszelką wątpliwość obecność metanu w konkretnym miejscu możemy stwierdzić dopiero w momencie jego uwolnienia się ze skał?
Tak. O ile nie mamy możliwości ciągłego monitorowania metanu w skałach, to później monitorowanie w przepływającym powietrzu jest prowadzone na bieżąco przy pomocy systemów metanometrii automatycznej. One nie tylko monitorują te stężenia, ale także powodują wyłączanie prądu i wszystkich urządzeń spod napięcia w strefie zagrożonej wskutek wzrostu stężenia metanu.

W kontekście wspominanej przez pana nierównomierności występowania metanu pojawia się pytanie, czy to właśnie ona była powodem całej serii wybuchów metanu, które ostatecznie doprowadziły do odstąpienia od akcji ratunkowej na „Pniówku”. Wiele osób pytało się, jak to możliwe, że w jednym rejonie w krótkim czasie doszło do dziesięciu wybuchów metanu.
Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Każdy przypadek jest inny. Wszystko zależy od lokalnych uwarunkowań, tego jak dana ściana jest prowadzona. Żeby z pełną odpowiedzialnością móc odpowiedzieć na to pytanie trzeba by wielu badań. I badania takie będą prowadzone. Powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego komisja do zbadania przyczyn i okoliczności tego wypadku analizować będzie rozpoznanie ściany pod względem metanonośności i prognozowanej metanowości, zapisy czujników metanometrycznych oraz pracę urządzeń w ścianie. Dopiero potem będzie można próbować postawić i udowodnić jakąś hipotezę. Na dziś mogę zalecić tylko tyle, by do wszelkich formułowanych na gorąco wyjaśnień przyczyn tego zdarzenia podchodzić z dużą rezerwą.

Kopalnia Pniówek

Może Cię zainteresować:

Komisja Wyższego Urzędu Górniczego zbada okoliczności wypadku w kopalni Pniówek. I oceni akcję ratunkową

Autor: Michał Wroński

22/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon