20 zapadlisk w zapadającej się górniczej Trzebini. Czy mamy się czego obawiać w Bytomiu?

Doświadczenia z Katowic, Bytomia i innych miast Śląska i Zagłębia mogą pomóc w opanowaniu sytuacji w Trzebini, gdzie w trakcie kilkunastu miesięcy wystąpiło ponad 20 zapadlisk. Wszystkie związane są z prowadzoną tam do początku XXI w. eksploatacją górniczą. Jak zatrzymać ten proces, mieszkańcy Trzebini mają dowiedzieć się w środę, kiedy to Spółka Restrukturyzacji Kopalń zaprezentuje wyniki przeprowadzonych na jej zlecenie badań.

M. Wroński
Trzebinia Zapadlisko

O kolejnych zapadliskach w Trzebini media donoszą już od kilkunastu miesięcy. Jesienią ziemia zapadła się na jednym z cmentarzy, a kilka dni temu sporych rozmiarów dziura pojawiła się na środku lokalnego boiska. Latem zeszłego roku wprowadzano zakaz korzystania z ogródków działkowych, gdzie wcześniej również wystąpiły zapadliska. Powstające dziury są systematycznie zasypywane, ale emocje wśród mieszkańców nie maleją.

Płytkie chodniki wypełniają się wodą. Ziemia na powierzchni „siada”

Zapadający się w Trzebini grunt to „spuścizna” działalności dawnej kopalni „Siersza”. Fedrująca w zachodniej Małopolsce „gruba” zakończyła działalność w 2001 roku. Po wydobyciu ostatniej tony węgla wyłączono pompy odwadniające podziemne wyrobiska. Woda zaczęła ponownie wypełniać położone płytko pod ziemią chodniki „Sierszy” i wypełnia je do dziś dnia podmywając grunt na powierzchni.

Trzebinia Zapadlisko
Niedawno sporych rozmiarów dziura pojawiła się na środku boiska w Trzebini. Fot. M. Wroński

Jak duży teren faktycznie zagrożony jest zapadliskami? Odpowiedź na to pytanie ma dostarczyć analiza, którą Spółka Restrukturyzacji Kopalń (mająca monitorować proces wypełniania się wodą wyrobisk) zamówiła w krakowskim Stowarzyszeniu Naukowym im. Stanisława Staszica. Eksperci posługując się georadarem starali się zlokalizować podziemne pustki na obszarze kilkudziesięciu hektarów.

Wyniki tych badań przedstawiciele SRK mają zaprezentować w najbliższą środę w Trzebini. Nie czekając na to spółka z początkiem stycznia podpisała już jednak umowę z dwoma firmami (jedną z Katowic, drugą z Sosnowca), które mają prowadzić uzdatnienie terenu poprzez wtłoczenie do gruntu specjalnej mieszaniny stabilizującej. Marek Pieszczek, wiceprezes SRK ds likwidacji kopalń zapowiada, że to dopiero początek i że spółka będzie chciała zaangażować w uzdatnianie zagrożonych terenów jak największą liczbę firm. Także tych z rynku niemieckiego i francuskiego.

Przed budową Dębowych Tarasów i SCC też trzeba było ustabilizować grunt

- My mamy doświadczenie z rejonu płytkiej eksploatacji – deklarował wiceprezes Pieszczek podczas styczniowej sesji rady miasta w Trzebini. W tym kontekście wymienił tereny po kopalni "Kleofas" w Katowicach. Jak podkreślił, również budowę kompleksu Silesia City Center, czy osiedla mieszkaniowego Dębowe Tarasy przeprowadzono na terenie objętym płytką eksploatacją.

- Zanim przystąpiono do zabudowy dokonano uzdatnienia tego terenu, polegającego na tym, że wiercono nawet do 80 metrów i prowadzono zatłaczanie różnego rodzaju mieszanin zestalających, które ustabilizowały ten grunt. Ten teren był pierwotnie zaliczony jako niezdatny do zabudowy, ale po wykonanych zabiegach uzdatnianie pozwoliło na zakwalifikowanie go jako zdatnego do zabudowy – wyjaśniał radnym wiceprezes SRK. Przy okazji zwrócił uwagę na zagrożenie związane z rosnącym w tempie pół metra na miesiąc poziomie wód w rejonie Trzebini.

- Za dwa lata tą wodę będziemy mieli na powierzchni – ocenia Pieszczek.

Nieczynne kopalnie na Śląsku i w Zagłębiu nadal są odwadniane

Deformacje, zapadające się grunty, zalewająca zapadliska woda – to wszystko dla mieszkańców Górnego Śląska brzmi nader znajomo. W Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Knurowie, czy Jastrzębiu-Zdroju można by na ten temat sporo usłyszeć. Podobnie jak i o pękających ścianach domów oraz budynków publicznych, awariach sieci wod-kan, czy powtarzanych raz za razem remontach tych samych ulic. Dość powiedzieć, że między rokiem 1883 a 2011 Bytom średnio obniżył się o 5,5 metra, a maksymalnie o ok. 35 metrów (co istotne, obniżanie dotknęło ponad 2/3 wszystkich działek zabudowanych).

I jeszcze jedno. Przeglądając opublikowane przez Główny Instytut Górnictwa informacje o zagrożeniach powierzchni na terenie zlikwidowanych kopalń widać, że w przypadku niemal każdej zamkniętej „gruby” w naszym regionie występują „zagrożenia zapadliskowe”, związane z płytką eksploatacją pokładów.

Taką adnotację znajdziemy w przypadku wspomnianej KWK „Kleofas”, ale również

  • KWK „Centrum – Szombierki”,
  • „Kazimierz – Juliusz”,
  • „Wawel”,
  • „Polska”,
  • „Pstrowski”,
  • „Prezydent”.

Wyrobiska nieczynnych kopalń nie są jednak pozostawione same sobie. Bardzo często nadal są odwadniane, by uniemożliwić nagły, niekontrolowany przepływ gromadzącej się w nich wody do sąsiednich, wciąż jeszcze fedrujących zakładów. To oznaczałoby bezpośrednie zagrożenie dla tych kopalń, a docelowo zapewne też dla niektórych obiektów na powierzchni ziemi.

To oczywiście generuje niemałe wydatki - Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z 2016 r. szacowała koszt odwadniania nieczynnych wyrobisk na ponad 200 mln zł. Dlatego SRK od lat stara się zainteresować komunalne „wodociągi” pompowaną przez siebie z kopalń wodą- przedstawiciele spółki przekonują, że ok. 40 proc. tłoczonej przez nią wody, po uzdatnieniu, mogłoby zostać skierowane do sieci wodociągowej w miastach Górnego Śląska i Zagłębia (na razie zainteresowanie ta ofertą pozostaje raczej „umiarkowane”).

Bytom Miechowice

Może Cię zainteresować:

Firma z Krakowa chce zbudować w Bytomiu dom odporny na szkody górnicze

Autor: Michał Wroński

04/01/2023

ZSP nr 3

Może Cię zainteresować:

Mysłowicka szkoła została zamknięta. Budynek przechylił się z powodu szkół górniczych

Autor: Martyna Urban

15/09/2022

Kopalnia Wujek. Katowice („Śmierć jak kromka chleba”)

Może Cię zainteresować:

Kiedyś wszyscy byliśmy górnikami. W śląskich kopalniach fedrowali aktorzy, muzycy, politycy i księża

Autor: Michał Wroński

03/12/2023

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon