Kolej aglomeracyjna to nowe przystanki i więcej pociągów, ale część mieszkańców boi się hałasu

Dodatkowe przystanki w Zabrzu, Świętochłowicach i Katowicach, pociągi kursujące osobnym torem co 10 – 15 minut, możliwość dojazdu z centrum Gliwic do centrum Katowic w ciągu ok. 30 minut – takie zmiany ma przynieść budowa kolei aglomeracyjnej. Część mieszkańców boi się jednak hałasu, drgań wywoływanych przez mknące składy, czy kłopotów z dojazdem do posesji.

M. Wroński
Katowice Dworzec PKP

Od poniedziałku (16 maja) w kolejnych miastach regionu odbywają się spotkania konsultacyjne związane z opracowaniem dokumentacji przedprojektowej dla budowy dodatkowych torów między Katowicami i Gliwicami. Mają one pozwolić na odseparowanie ruchu pociągów dalekobieżnych i towarowych od tych kursujących w relacjach lokalnych, co pozwoliłoby zwiększyć częstotliwość jazdy dla tych ostatnich i uwolnić je od konieczności przepuszczania (nieraz spóźnionych) ekspresów. Spotkania takie przeprowadzono już w Katowicach, Chorzowie, Świętochłowicach i Rudzie Śląskiej, w środę (18 maja) zaplanowano podobne wydarzenie w Zabrzu.

W trakcie spotkań przedstawiciele PKP Polskie Linie Kolejowe omawiają, odcinek po odcinku, planowany przebieg inwestycji. Tłumaczą jak będą wyglądać dworce i przystanki po przebudowie, które konkretne tory przeznaczone będą dla ruchu pociągów dalekobieżnych, a które dla połączeń lokalnych i jak będzie się można dostać na perony (np. z pobliskich przystanków komunikacji miejskiej). Uczestnicy mogą się więc dowiedzieć, że na linii z Katowic do Gliwic mają pojawić się cztery dodatkowe przystanki (Katowice Witosa, Świętochłowice Mijanka, Zabrze Zaborze, Zabrze Armii Krajowej), ale mimo tego pociągi (kursujące co 10-15 minut) mają zachować dotychczasowy czas przejazdu z Gliwic do Katowic (obecnie dla pociągów regionalnych to ok. 30 minut). Przedstawiciele PKP PLK zapowiadają ponadto, że będą uzgadniać z władzami miast, przez które ma być poprowadzona kolej aglomeracyjna, ewentualną budowę w jej pobliżu parkingów samochodowych i rowerowych, przy czym za realizację tej infrastruktury odpowiedzialne byłyby już samorządy, a nie kolej.

Najwięcej czasu przedstawiciele kolei muszą jednak poświęcić na uspokajanie mieszkańców, którzy boją się zarówno samej rozbudowy, jak i tego, jak wyglądać ich życie w sąsiedztwie powiększonej o dwa tory magistrali. W tym kontekście najczęściej wymieniają większy hałas i drgania wywołane przez przemykające pociągi, ale też „podbieranie” przez rozbudowane torowiska dróg dojazdowych do posesji.

PKP: Nowe tory bez kolizji z istniejącą zabudową

Odpowiadając na te obawy kolejarze z PKP PLK podkreślają, że przy wykonywaniu analizy środowiskowej będą szczegółowo zajmować się kwestiami akustycznym. Będą badać jakie natężenia hałasu mogą występować dla obiektów sąsiadujących z linią i jeśli wskażą one ryzyko przekroczenia dopuszczalnych norm hałasu, to zobligowani będą do przedstawienia sposobów zabezpieczenia przed nim. Później te propozycje, przy okazji wydawania decyzji środowiskowej, będzie weryfikowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. PLK zapowiada też wykonanie tzw. analizy dostępności, gdyż do każdej działki w sąsiedztwie linii musi być zapewniony dojazd z drogi publicznej. Co istotne, kolejarze zarzekają się, że nigdzie, na całym odcinku planowanej inwestycji, nie przewidują wejścia w istniejącą zabudowę mieszkaniową.

- Do tego bezwzględnie dążymy. To jest priorytet – powiedziała nam Patrycja Olesińska, kierownik kontraktu z ramienia PKP PLK podczas wtorkowego spotkania w Rudzie Śląskiej.

Sądząc z wypowiedzi (nielicznie) przybyłych na to spotkanie mieszkańców nie wszyscy z nich w pełni wierzą w te obietnice. Ci, którzy mieszkają w sąsiedztwie kolei wypominają, że już dawno temu obiecywano im ekrany zabezpieczające przed hałasem i nigdy się ich nie doczekali. Obawiają się, że tym razem będzie podobnie.

- Jako Urząd Miasta mamy wpływ na to, co jest projektowane i będziemy wymuszać te rzeczy, które z naszego punktu widzenia są istotne – przekonywał ich obecny na spotkaniu wiceprezydent miasta Krzysztof Mejer.

GZM: odcinek Gliwice-Katowice to komunikacyjny kręgosłup

Kończące się w środę konsultacje społeczne (internetowe ankiety można wypełniać do 30 maja) stanowić mają jeden z elementów studium wykonalności przedsięwzięcia. Kolejarze zapowiadają jednak, że jeszcze przed wyborem wariantu poprowadzenia dodatkowych torów (możliwe, że na przełomie roku 2022 i 2023), odbędą się dwie dodatkowe tury konsultacji. Finalnie opracowanie dokumentacji przedprojektowej miałoby zostać ukończone w trzecim kwartale roku 2023. Samo opracowanie dokumentacji projektowej i roboty budowlane mogłyby być realizowane w ramach nowego unijnego budżetu.

W przygotowaniu studium wykonalności z PKP PLK współpracuje Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, która pokrywa też w połowie koszty przygotowania dokumentacji. Jak podkreślają jej przedstawiciele długi na ok. 30 km odcinek z Gliwic do Katowic stanowi kręgosłup komunikacyjny w GZM i jest jednym z ważniejszych elementów koncepcji Kolei Metropolitalnej.

Pociag Kolei Slaskich

Może Cię zainteresować:

Kolej Plus pozwoli zbudować kolej metropolitalną. Aż 7 nowych linii w miastach Śląska i Zagłębia

Autor: Michał Wroński

20/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon