Tymoteusz Muszala
Konduktor Przemek

Konduktor Przemek, czyli Przemysław Brych, to najpopularniejszy konduktor w Polsce. Ma profile na Facebooku, Instagramie i Tik-Toku

Przemysław Brych, znany w mediach społecznościowych jako Konduktor Przemek, to najbardziej znany konduktor w Polsce. Promuje kolej, przekazuje ciekawostki o pociągach, wagonach, lokomotywach; uczy jak bezpiecznie korzystać z kolei. W naszej rozmowie opowiada jak i kiedy zaczęła się jego przygoda z koleją, czy czuje się kolejowym influencerem, dlaczego pisze horror kolejowy i czy to prawda, że już nie pracuje w Kolejach Śląskich.

Rozmowa z Przemysławem Brychem, kierownikiem pociągu, inżynierem transportu, kolejowym influencerem, prowadzącym profil „Konduktor Przemek” na Facebooku, Instagramie i Tik Toku

Mieszka pan w Bielsku-Białej, ale nie pochodzi pan z województwa śląskiego?
Urodziłem się w Olsztynie na Warmii. Rodzice przeprowadzili się na Śląsk, do Pruchnej koło Drogomyśla. Później mieszkałem w Cieszynie, ale zawsze marzyłem, by mieszkać w Bielsku, i jakoś przypadkiem mi się to udało. Bielsko-Biała to przyjemne miejsce do mieszkania, ale Olsztyn też lubię.

Jest pan jednym z polskich kolejowych influencerów, dzięki profilowi „Konduktor Przemek” na Facebooku. Czuje się pan influencerem?
O istnieniu tego pojęcia dowiedziałem się rok temu, gdy zaproszono mnie do telewizji, do „Pytania na śniadanie”. To było po tym, jak znalazłem w pociągu maskotkę smoka i zrobiłem ogłoszenie na moim profilu, że szukam właściciela. Okazało się, że mama tego dziecka znalazła to ogłoszenie i smok wrócił do prawowitego właściciela. Tą sprawą zainteresowały się media. W „Pytaniu na śniadanie” pani Cichopek powiedziała, że jestem „influencerem, który pokazuje swoją pracę od backstage’u”. Żona się ze mnie śmiała, mówiła: „ty influencerze”. Nawet przed występem w telewizji, gdy jechałem pociągiem nocnym z Ustki do Katowic, konduktor z wagonu sypialnego mnie rozpoznał: „No witamy pana konduktora Przemka”.

Czyli, chcąc nie chcąc, jest pan rozpoznawalny?
Tak.

To miłe uczucie?
Miłe, ale musiałem się do tego uczucia najpierw przyzwyczaić. Kilka dni temu pojechaliśmy z żoną do Krakowa. Szliśmy z dworca PKP i po drodze ktoś mnie zaczepił, mówiąc: Dzień dobry, panie konduktorze.

Jaki cel panu przyświecał, gdy zakładał pan profil „Konduktor Przemek” i zaczął pokazywać swoją codzienną pracę? Chciał pan być znany?
Nie. Zresztą pomysł na założenie konta konduktora nie jest mój. Jeszcze przede mną był chłopak, który pracował w PKP Intercity i założył profil „Konduktor Intercity”. Gdy go zlikwidował, córka koleżanki z pracy powiedziała mi: Ty byś mógł taki profil założyć. Za jej radą zrobiłem to. Na początku był to profil anonimowy, ale później ujawniłem się, że „konduktor Przemek” to ja.

Osiem lat już prowadzi pan ten profil. To szmat czasu.
Tak, miałem po drodze kilka kryzysów, gdy chciałem „Konduktora Przemka” zlikwidować, ale jakoś nie umiałem. Mam następców i konkurencję, bo powstały kolejne takie profile, np. „Konduktor PL” z Kolei Wielkopolskich. Mój profil był jednym z pierwszych pokazujących pracę konduktora i kierownika pociągu „od backstage’u”.

Dlaczego trzeba pokazywać waszą pracę? Ludzie rzeczywiście nie orientują się, co robi konduktor albo kierownik pociągu?
Ja osobiście bardzo lubię oglądać programy albo obserwować profile ludzi, którzy przedstawiają różne zawody, np. strażaka. Ludzie często oceniają pracę innych nie mając pojęcia, na czym ona polega. Wydaje im się, że praca konduktora albo kierownika pociągu to tylko sprawdzanie biletów albo ich sprzedaż, ale też milion innych spraw.

Dobrze, to w takim razie czym zajmuje się konduktor, o czym nie mają pojęcia zwykli pasażerowie pociągu?
Konduktor i kierownik pociągu czuwają, jeśli pasażer im to wcześniej zgłosi, by pociąg, którym chcą kontynuować podróż, czekał na nich na stacji. Kierownik pociągu w trakcie wypadku – potrącenia przez pociąg osoby postronnej – musi ocenić sytuację, udzielić pomocy. Gdy jest awaria taboru, to muszą ludzi bezpiecznie przeprowadzić z pociągu do pociągu.

Rozumiem, że na głowie macie też bezpieczeństwo pasażerów wsiadających do pociągów na stacji, np. tych, którzy wsiadają na ostatnią chwilę, spieszą się, biegną…
Tak, mnie irytuje, że ludzie nagminnie jeżdżą na rowerach i hulajnogach elektrycznych po peronach. To jest skrajnie niebezpieczne, a jest plaga takich zachowań. Gdy to widzę, na usta cisną mi się same brzydkie słowa.

Dlaczego jest to niebezpieczne?
Gdy pociąg wjeżdża na peron, może zatrąbić. Osoba jadąca na rowerze albo hulajnodze może się wystraszyć i zjechać pod koła pociągu.

Są jeszcze jakieś inne, niebezpieczne zachowania pasażerów na stacjach, które pana denerwują i nie powinny mieć miejsca?
Np. dobieganie do pociągu na ostatnią chwilę. Przecież my nie jesteśmy złośliwi, że odjeżdżamy o danej godzinie i nie chcemy na kogoś poczekać. Bardzo łatwo jest przy wskakiwaniu do pociągu zrobić sobie krzywdę, bo człowiek jest zdenerwowany, nabuzowany, często nie myśli racjonalnie, tylko za wszelką cenę chce złapać pociąg. Powinno się przyjść na tyle czasu przed odjazdem, by móc spokojnie wsiąść do wagonu i zająć miejsce.

A w samym pociągu co pana denerwuje?
Czasami rodzice nie potrafią upilnować dziecka, pozwalają mu na za dużo swobody, np. samodzielne chodzenie po pociągu. Tymczasem my, jako konduktorzy czy kierownicy pociągu, odpowiadamy za każdego podróżnego, też za dziecko.

Odpowiada – co to znaczy?
Praktycznie od wejścia pasażera do pociągu i wyjścia z pociągu obsługa opiekuje się nim. Na naszej głowie jest, by dowieźć go od punktu A do punktu B w bezpieczny sposób. Niekiedy podróżni nam tego nie ułatwiają.

No właśnie. Jak to jest z naszą, pasażerów, kulturą? Czy zachowujemy się w pociągach coraz lepiej czy coraz gorzej? Awanturujemy się coraz mniej?
Kultura w pociągach, moim zdaniem, bardzo się poprawiła. Potrafimy się zachować na europejskim, a nawet światowym, poziomie. Nie spotyka się często sytuacji, gdy alkohol leje się strumieniami. Czasami zdarzy się niesforna młodzież, która kładzie buty na fotelu. Na moje pytanie, czy w domu też tak robią, odpowiadają, że tak.

Nie zdarzył się panu ani razu agresywny pasażer, który awanturował się z jakiegoś powodu?
Bardzo rzadko. Przez 10 lat mojej pracy takie sytuacje mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Z drugiej strony zawsze dążę do tego, by nie eskalować takich sytuacji. Podróżni może i są roszczeniowi, ale zwykle się nie awanturują.

Nie musiał pan nigdy wzywać policji do pociągu, zatrzymywać składu?
Raz musiałem zatrzymać pociąg i wezwać policję do osoby, która nie miała biletu, bo nie dało się inaczej dogadać. Tak samo zaniknął na kolei problem, którego ludzie ciągle się obawiają, czyli kradzieży. Jest monitoring i pewnie on dużo wyprostował. Nic niebezpiecznego w pociągu zdarzyć się nie może.

Jak wyglądały pana początki na kolei?
U mnie to była skomplikowana trasa naokoło. Na kolei pracowali mój dziadek i tata – jako kierownik pociągu.

O! To jest pan już trzecim pokoleniem kolejarzy!
Tak. Ja na kolei jakoś nigdy nie chciałem pracować, mimo że jako dziecko najeździłem się pociągami między Cieszynem a Olsztynem. Zawsze chciałem być dziennikarzem.

No to teraz poniekąd się pan realizuje jako dziennikarz, pisząc posty na Facebooka…
Żeby było śmieszniej, studiowałem w Olsztynie dziennikarstwo i nawet pracowałem w „Gazecie Olsztyńskiej”. W Cieszynie pisałem dla „Głosu Ziemi Cieszyńskiej”, miałem też epizod w Radiu Bielsko. Gdy mieszkałem w Cieszynie, kolega mnie zainspirował, by koleją się zainteresować na nowo. Jeździliśmy pociągami po Polsce i po Czechach, dzięki czemu nauczyłem się czeskiego. Gdy powstały Koleje Śląskie, wpadliśmy na pomysł, że jako Cieszyńskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei zrobimy przejazd pociągu specjalnego po nieczynnej już trasie Cieszyn-Goleszów. Na początku Koleje Śląskie były na „nie”, później się zgodziły, a już po tej imprezie zaproponowały mi pracę. CV złożyłem w listopadzie, zapomniałem o tym, a Koleje oddzwoniły do mnie w kwietniu, że mnie chcą do swojej załogi. I tak to się zaczęło.

Od razu pan pracował jako konduktor?
Na początku, przez krótki czas, jako kasjer mobilny.

Kto to jest?
Dziś już tego stanowiska nie ma. To był przedsmak stanowiska konduktora. By obeznać się z pracą. Można było zobaczyć, jak to wszystko wygląda, ale jeszcze bez odpowiedzialności, jaka spoczywa na konduktorze. Po roku pracy jako konduktor można było iść na kurs kierownika pociągu.

Pan, domyślam się, poczuł, że to jest to, co chce pan robić? Co panu się tak spodobało w tej pracy?
W 2011 czy 2012 roku w Polsce pracowało się raczej na umowach śmieciowych. Znalezienie pracy na pełny etat, z umową o pracę i wszystkimi świadczeniami było cudem. Te fajne warunki w Kolejach i iskra, jaką we mnie zapalił kolega, złożyły się na to, że zostałem na kolei. Okazało się, że to jest całkiem fajna praca i można się w niej realizować. A gdy założyłem konto „Konduktora Przemka” na Facebooku, i zacząłem funkcjonować jako konduktor internetowy, to okazało się, że to mi przynosi dodatkową satysfakcję. Poznałem sporo fajnych osób.

Teraz jest pan już kierownikiem pociągu, nie „zwykłym” konduktorem. Czy na kierownika trzeba skończyć jakiś specjalny kurs?
Tak, ja przez 5 lat pracowałem jako konduktor, ale tylko dlatego, że nie było wtedy kursów na kierownika pociągu. Zarówno na konduktora, jak i kierownika pociągu, trzeba zaliczyć kurs, który odbywa się na koszt pracodawcy w godzinach pracy.

Ile trwają takie kursy?
Na konduktora około 3 miesięcy, a na kierownika – pół roku.

Czego się uczy? Jakie są przedmioty?
Typowych przedmiotów nie ma, uczy się np. o budowie taboru, jak się obsługuje windy dla osób z niepełnosprawnościami, podstawowych sygnałach na semaforach. Na kursie na kierownika uczy się już o całym ruchu kolejowym, jego zasadach, obsługi taboru, zachowania w sytuacji kryzysowej.

Później jest egzamin?
Tak. Każdy kurs na konduktora albo kierownika pociągu jest zakończony egzaminem. Po egzaminie jest tzw. jazda autoryzacyjna, czyli wykonywanie obowiązków konduktora albo kierownika pociągu pod nadzorem osoby, która jest na takim stanowisku.

Czyli teoria, a potem praktyka, jak na egzaminie na prawo jazdy?
Właśnie. U mnie w przypadku egzaminu na kierownika pociągu był to jeden przejazd na trasie Katowice – Tychy Lodowisko. Na konduktora jechałem do Gliwic z Katowic i z powrotem. Jak autoryzację nam podbiją, to już musimy sobie radzić sami jako konduktorzy albo kierownicy.

Jak wygląda obsada pociągu, np. Kolei Śląskich? Jest maszynista, kierownik pociągu i konduktor?
Konduktor może, ale nie musi być w pociągu. Zwykle są oni na najbardziej obłożonych trasach albo na zastępczej komunikacji autobusowej w przypadku remontu danej linii.

Czyli minimalnie dwie, a maksymalnie trzy osoby obsady na jeden skład?
Tak, zdarza się też, że są cztery osoby.

Czyli konduktor jest pomocą dla kierownika pociągu?
Dokładnie tak to się odbywa.

Jak Koleje Śląskie przyjęły pana jako nie tylko swojego konduktora, ale też influencera kolejowego? Nie mieli nic przeciwko prowadzeniu przez pana kolejowego profilu na Facebooku?
Gdy jeszcze prowadziłem ten profil anonimowo, zadzwonił do mnie ówczesny rzecznik prasowy Kolei Śląskich, nie wiedząc o tym, że jestem pracownikiem tej spółki. Dopiero jak przyszedłem na spotkanie z nim, to zorientował się, kim jestem. Po spotkaniu z nim zacząłem się ujawniać jako nie wirtualny, a realny konduktor. Do dzisiaj jest to w Kolejach Śląskich miło przyjmowane.

Robi pan mnóstwo dobrego dla kolei. Organizuje wycieczki w góry, opowiada o swojej pracy w szkołach, promuje przejazdy pociągami, edukuje. Wydał pan nawet książkę o kolei „Być jak konduktor”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Literacka Jazda. Pańska działalność rozrosła się przez te lata.
Tak, mam nawet współprace z różnymi innymi spółkami kolejowymi. Koleje Śląskie wysłały mnie jako swojego przedstawiciela na targi dla seniorów. Okazało się, że seniorzy mają dużo pytań dotyczących kolei. Zresztą nawet i młodsi mają czasami problem z kupieniem bardziej skomplikowanych biletów na pociąg przez internet. Ostatnio na Tik Toku dałem film o kupowaniu biletów na wagon sypialny, i spotkał się z dużym zainteresowaniem.

Ogłosił pan w czerwcu, że zmienia pracę po 10 latach w Kolejach Śląskich. Dlaczego rzucił pan KŚ?
Ja Kolei Śląskich nigdy nie porzuciłem, nie mam żadnych „kwasów” z tą spółką. Bardzo chętnie wrócę do Kolei Śląskich. Jeśli ktoś myśli, że jest w nich źle, to się myli. Ja mam życiowe ADHD, lubię iść do przodu, zaznawać czegoś nowego. Uznałem, że jeśli nie zrobię teraz kroku ku nowej pracy, to już w ogóle go nie zrobię. Mam już 35 lat i po czterdziestce na pewno nie będzie mi się już chciało. Boję się takiego zacementowania, by nie zostać w miejscu.

To gdzie pan teraz pracuje, bo od lipca już nie w Kolejach Śląskich?
Na razie nie chcę zdradzać. Jeżeli przejdę cykl szkoleń, to na pewno moi Czytelnicy się tego dowiedzą. Jest to praca związana z koleją.

Napisał pan jedną książkę. Kiedy kolejna?
Teraz piszę o pracy kierownika pociągu, i jeszcze zacząłem pisać horror kolejowy.

Co?!
Tak.

Nie wiedziałam, że jest taki gatunek jak horror kolejowy.
Bardzo lubię czytać horrory Stephena Kinga i kiedyś urodził mi się pomysł na horror, którego głównym bohaterem jest konduktor wagonu sypialnego. Uznałem, że takie coś napiszę. Może będzie to gniot, nie wiem (śmiech).

To będzie książka o konduktorze, który odkrywa zbrodnię popełnioną w pociągu?
Nie, to jest horror bardziej psychologiczny, o konduktorze, który w czasie jazdy pociągiem potrafił wchodzić do snów ludzi i rozwiązywać ich problemy. Ja jednak nie umiem pisać, gdy w domu ktoś jest. Muszę być sam. Nawet żartowałem, że dopóki żona nie wyjedzie z domu nie skończę pisać mojej pracy inżynierskiej. Faktycznie, jak wyjechała, to udało mi się ją napisać. Nawet udało mi się fajnie obronić w kwietniu tego roku w Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej na kierunku transport i specjalizacji transport szynowy.

O czym była ta praca?
O czymś, co nigdy na Śląsku nie powstało, czyli o szybkiej kolei regionalnej w konurbacji górnośląskiej?

Czyli takiej Szybkiej Kolei Miejskiej, jaka jest w Trójmieście, ale na Śląsku?
Kiedyś były projekty takiej kolei. Zostały one jednak zarzucone. Ja je zebrałem i zrobiłem z nich nowy projekt. Może miałem za duży rozmach, ale wg mnie kolej w naszej konurbacji, mimo jej zaludnienia, odgrywa niestety marginalną rolę.

Damian Dąbrowski, twórca strony pogodadlaslaska.pl

Może Cię zainteresować:

Damian Dąbrowski, pan od pogody. Nauczyciel geografii ze Śląska, którego prognozy czytają miliony ludzi. Przeczytaj naszą rozmowę

Autor: Katarzyna Pachelska

29/07/2022

Pociąg Kolei Śląskich

Może Cię zainteresować:

Minimum cztery pary pociągów na dobę na liniach realizowanych w programie Kolej Plus

Autor: Michał Wroński

04/05/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon